Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 30 miesiąc


  5 Sierpień
Mam już 29 miesięcy


5 sierpień- poważna kłótnia rodziców
Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych, nigdy nie ubarwiam wpisów i tym razem też nie zamierzam tego robić. Tak jak wcześniej wspominałam noc spędziliśmy u b.Ali, mama rano pojechała do pracy a ja z tatusiem około godziny 11 wróciliśmy do domku, w międzyczasie odwiedził nas dz.Witek z w.Jarkiem, gdy ja sobie smacznie drzemałam męźczyźni mogli spokojnie sposiedzieć i porozmawiać, gdy się obudziłam, zauważyłam że rodzice strasznie się kłócą, w domu nie było już dziadka i wujka a mama była strasznie zdenerwowana jeśli się nie mylę a nie mylę się na pewno chodziło o jakieś małe spożycie %- mama nie nawidzi alkoholu i dostaje szału (twierdzi że alkohol jest dla mądrych ludzi którzy potrafią w odpoiwiednim momencie za niego podziękować i odmówić- i nie oszukujmy się ma 100% rację) Tatusia nie było cały dzień a ja z mamą najpierw trochę się pobawiłyśmy a później pojechałyśmy do babci Ali gdzie zostałam na noc bo mama szła na 6:30 do pracy.


6 sierpień-
dziękujemy!
Całe przedpołudnie spędziłam z babcią Alą(musiała jechac do pracy) później z c.Basią, mama mówi od małego do niej ciociu ale to nie jest prawidziwa ciocia tylko ciocio-sąsiadkaale już wczoraj wiedziała że ciocia Basia będzie mnie pilnowała i się zgodziła, nawet ucieszyła się bo ciocia kocha dzieci i sama nie może doczekać się wnuków mimo wszystko trochę obaw było ponieważ tak szczerze mówiąc nie znam jej w ogóle i mama miała pietra w związku z tym, bała się że będę płakać na szczęście obyło się bez tego. Byłam bardzo grzeczna, grzecznie się bawiłam później grzecznie zasnęłam, ciocia była pełna zachwytu i tak jak cała reszta czy to rodziny czy znajomych którzy mięli okazję mnie pilnować stwierdziła że jestem bardzo grzecznym dzieckiem nooo booo przecież jestem (jedynie rodzicom czasem daję popalić) Ślicznie dziękujemy wszystkim za pomoc(rodzice nie mogą przecież wiecznie się zwalniać z pracy lub zamieniać chociaż i tak i tak dają sobie doskonale radę sami)

7 sierpień-
wizyta u lekrza
W nocy strasznie kasłałam więc rodzice znowu zaczęli się strasznie martwić, przecież jakby nie było w środę czyli jutro powinnam iść już do przedszkola a tu zawitał kaszel, mama długo nie czekjąc(ma 2dni wolnego) zabrała mnie do doktor K. okazało się że jestem zdrowa a kaszel ten to ostatnie stadium przebytej choroby-wiem śmiesznie brzmi mamie to też się śmieszne wydaje tym bardziej że kaszel jest okropny, póki co dostałam 2 syropki. Za każdym razem jak jestem dzielna i grzeczna dostaję od pani doktor naklejki i malowanki, dzisiaj pani doktor powiedziała mamie to samo co parę dni temu tacie że jestem bardzo ładnie rozwinięta psychicznie. Zaraz po tym jak mnie pochwaliła wstąpił we mnie szatanek i zaczęłam ściągać i dotykać z jej z biurka różne rzeczy, mama zwracała mi uwagę 5 razy ale nie pomagało, pomogło natomiast gdy pani doktor się odezwała i pokiwał wskazującym palcem na znak "no no no" Dzisiaj poruszyły również temat pneumokoków i szczepień nie wiem czy pamiętacie jak 2 mc temu wspomniałam o tym że p.doktor powiedział żebyśmy wstrzymały się ze szczepieniami i jakby była sytuacja taka że zacznę chorować w przedszkolu to podamy tą szczepionkę i będzie ona bazą ochronną na inne też wirusy, także wstępny term ustalony na za 2 tyg, póki co rodzice czytają, dowiadują się i chcą uzyskać jak najwięcej informacji na temat tych szczepień. I wiecie co nadal nie wiedza co zrobić i mają olbrzymi dylemat np.
"

Temat: pneumokoki? szczepić czy nie?

...właśnie dziś rozmawiałam na ten temat z 2 pediatrami jeden z nich bardzo w moim rejonie szanowany i .. odradził mi szczepienie.
jako pierwszy argument podał mi fakt iż pneumokoki isniały zawsze a szczepinka nie daje nam gwaracji że dziecko nie zachoruje
drugim argumentem było to, iż szczepionka jest nowa i nie wiadomo jakie są jej skutki uboczne w późniejszym czasie
no i argumet ostateczny sepsy nie wywołuja pneumokoki lecz meningokoki które to sa często mylone i szczepionka ta nie jest skuteczna jeżeli chodzi o sepsę ( a najczęsciej tym się kierujemy)...

....mam ostatnio taki sam dylemat, a to po przeczytaniu książki na temat szczepień "szczepienia -niebezpieczne, ukrywane fakty" Iana Sinclair'a. Mam teraz niezły mętlik w głowie, szczególnie że znam kilka naturalistycznie żyjących rodzin, które wogóle nie szczepiły dzieci i cieszą się one znacznie lepszym zdrowiem niż moje pociechy, którym zaserwowałam komplet szczepień.
na razie nie planuję żadnych dodatkowych szczepień, z książki wynika że długofalowe efekty na zdrowie człowieka mogą być niebezpieczne i wiele chorób cywilizacyjnych obecnych czasów może być wynikiem podawanych od lat 40 szczepionek.

* ciekawy link-->   http://www.faceci.com.pl/subskrypcja49.html
* ciekawy link-->  http://hipokrates2012.wordpress.com/tag/szczepionka-na-pneumokoki/



...od stycznia 2010 r. w Polsce dostępna jest szczepionka na pneumokoki, która zapewnia najszerszą ochronę właśnie przed pneumokokami, czyli bakteriami będącymi najczęstsza przyczyną zgonów dzieci do 5. roku życia.
W 30 państwach europejskich szczepienia przeciw pneumokokom są obowiązkowe, a więc zarazem refundowane przez państwo dlatego też nie potrzebuję lepszej rekomendacji aby zaszczepić swoje dziecko, jego dobro jest dla mnie najważniejsze...

* ciekawy link-->http://pediatria.mp.pl/szczepieniaochronne/show.html?id=64435

Prawda jest też taka że ilu ludzi tyle zdań i bądź tu człowieku mądry!


8 sierpień- odwiedzinki c.Ani
Z rana posikałam 3 pary majteczek, 3 pary getrów, może nie posikałam ale popuściłam w nie troszeczkę, co nie zmiania faktu że trzeba było wrzucić je do pralki. Dziś w ogóle po raz pierwszy od 2 tyg sama upomniałam się o picie i do godziny 12 wypiłam 2x250ml-szok! Przed południem odwiedziła nas c.Ania(mama Nikodema) jak zwykle przyniosła mi upominek za który ślicznie dziekuję, ciocia uczyła mnie również ładnego wierszyka którym lada dzień się Wam pochwale(na poniższym zdjęciu aniołek którego przyniosła mi c.Marta do szpitala-"na szczęście" i balon od c.Agatki oraz fryzurka w która najczęściej występuje na mojej głowie)

--> rozmowa z mamą:
M:" Juleczko usiądź ładnie zrobię Ci kilka ładnych zdjęć"
J:" dobrze, ale masz mi pokazać jak wyszłam" hehe (*zdjęcie z wyciągniętym paluszkiem)


9 sierpień- z tatusiem
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam z tatusiem ponieważ nie mogłam jeszcze iść do przedszkola i tata wziął sobie dzień wolnego. Świetnie się razem bawiliśmy, układaliśmy klocki "z Pumbą"(król lew) standardowo bawiłam się zieloną pluszową żabką(mama dostała ją od w.Tomka-brata w szpitalu w dniu kiedy się urodziłam) w ostatnim czasie to moja ulubiona zabawką, robi ze mną wszystko i gdy tylko gdzieś ją na sek. zostatwię, wołam ją albo pytam rodziców"gdzie jest moja zabka" poza żabka, klockami świetną zabawę miałam z czytania książeczek, tzn. tata czytał ja mu opowiadałam to co przeczytał,  było bardzo zabawnie i najważniejsze nareszcie wszystko wraca do normy, ładnie jem, dużo piję  i wyglądam wyraźnie

10 sierpień-
z babcią Alą
Piątkowe przedpołudnie spędziłam z babcią Alą, babcia ugotowała dla mnie przepyszną zupkę, wysprzatałyśmy mamuni mieszkanko na cacy-taka mała niespodzianka, pobawiłyśmy się troszeczkę. Gdy rodzice wrócili z pracy ja ucinałam sobie drzemkę gdy się przebudziłam stali nam moim łóżeczkiem, niestety "wstałam do góry pupą" i dlatego zaczęłam od płaczu i wołania babci gdy się dowiedziałam że babci już nie ma, krzyczałam "ja chcę do babci" po 10 min doszłam do siebie i uśmiech pojawił się na ustach

11 sierpień-
męcząca noc/ Leneczka
Dzisiejszej nocy budziałam się kika razy i nie bardzo myślałam o śnie, mama się nie wyspała bo co chwile musiała do mnie wstawać a na 8 szla do pracy natomiast tatuś był dziś na kawalerskim u w.Tomka(mamy brata) więc wstając ze mną o 8 tez był niewyspany, mimo tego strczyło nam sil żeby zrobić mamię przepiekną niespodziankę i wysprzątać caaaałe mieszkanie(od A do Z) I Uwaga Uwaga!!! ugotować obiad z dwóch dań yeah! Mina mamy po powrocie z pracy bezcenna zupka taty przepyszna a pierwszy raz to robił(czasem robi drugie danie ale zupy nigdy) obiad pierwsza klasa! Bardzo fajny, miły dzień, wieczorkiem mama pojechała na wieczór panieński do c.Agi a ja z tatkiem świetnie się razem bawiliśmy Dziś do swojego domku wracał dziadek Witek z którym tym razem niewiele spędziłam czasu. Babcia Ala zrobila mi dzisiaj mega niespodziankę  i przywiozła do mnie Leneczkę która spędzała u babci weekend, jak ja się cieszyłam(posprzatałam swoje zabawki-bałagan gdy się tylko dowiedziałam że moja kuzyneczka do mnie przyjedzie i z niecierpliwością na nią czekałam pytając co chwilę rodziców" a Lenka będzie?" Początkowo zabawa była fajna i miła



ale po czasie zaczęłam się złościć że Lenka bawi się moimi zabawkami i wyrywałam jej kilka razy wózek i lalę i oczywiście byłam strasznie zazdrosna o babcię, babcia nie mogła wziąść Lenki na kolana bo ja zaczynalam płakać. Największy lament był wtedy kiedy babcia z Lenka opuszczały nasz dom, krzyczałam:" ja też chcę spać u babci"  Na szczęście program JIM JAM uspokoił atmosferę.


12 sierpień- kolejna ciężka noc
W nocy znowu nie mogłam spać przywitałam mamę stojąc w łóżeczku o 2 w nocy, mama nosiła mnie na raczkach ale dalej nie chciałam zansnąć, gdy wreszcie zasnęłam parę minut po godzinie 2:30, ponowie obudziałam rodziców o 3:20 krzycząc że chcę spać z nimi- na szczęście zasnełam grzecznie w ich łóżeczku i spaliśmy do godziny 9 Po południu choroba rozłożyła też mamę(tata zaraził się od dziadka Witka w sobotę w dzień przylotu) dlatego też pewnie i ja coś załapałam od taty tym bardziej że parę dni temu pojawił się ten wstrętny kaszel który nasza kochana pani K uznała za ostatnie stadium wirusa hmm...mamie wydało się to dziwne no ale cóż. Dziś nie dość że mama źle się poczuła(ból głowy, okropny ból gardła, biedna nawet śliny nie mogła przełknąć to jeszcze ja dostałam przeokropnego zielonego kataru i mimo dodatkowych syropów kaszel jak był tak jest) co do licha jest grane! jutro znowu nie pójdę do przedszkola! Parę minut po 13 gdy babcia Ala dowiedziała się o tej sytuacji, wkroczyła do akcji,(telekonferencja na skype z babcia i dziadkiem)

odwiozła Lenkę do domku i przyjechała, ubrała mnie i wzięła na sapcer, na dworze nie byłam 5 dni a w zasadzie chyba ze 2tyg. dlatego też mama zastanawiała się czy to dobry pomysł i strasznie się obawiała ale może takie przewietrzenie mi pomoże,

rodzice zachodzą po rozum do głowy i próbuja wszystkiego, następne w kolejce są bańki które postawi mi c.Dorotka. Apropo mamy, biedna musiała isć do pracy na 16 do 20 i wróciła z temp 38,5 -także chorzy jesteśmy wszyscy, mam jednak nadzieję że dzisiejsza noc będzie spokojna.

13 sierpień- zamiast przedszkola wizyta u doktora
Dziś w końcu miałam pójść do przedszkola ale w nocy trochę marudziłam i miałam stan podgorączkowy więc wizyta u lekarza była konieczna. Około godziny 10 poszłyśmy do lekarza, pani doktor bardzo się zdziwiła że widzi nas po raz kolejny w tak krótkim czasie i to na stronie dzieci chorych, po zbadaniu stwierdziła że wpadłam w jakąś "czarną dziurę wirusów"(tak to określiła) i że troszeczkę jest w  szoku że antybiotyk nie pomógł i znowu coś się rozwinęło, dodała że organizm po takich drgawkach jest strasznie osłabiony i mało odporny i dlatego też przy kolejnej wizycie będzie chciała wprowadzić mi lek odpornościowy. Gdy mama zapytała o bańki, stwierdziła że można je postawić i że koniecznie mamy przyjść do niej w piątek bo chciałaby mnie zobaczyć. Przypisała też antybiotyk rodzicom(mama wygladała strasznie tata trochę lepiej) także zaczynam dziś kurację antybiotykową. Wieczorem przyjechała do nas c.Dorotka z b.Alą jdnak baniek mi nie postawiła bo skonsultowała to jeszcze z dwoma lekarzami i stwredzili żeby nie ingerować ciepłem póki antybiotyk działa(utrzymuje się jeszcze w organiźmie 7 dni po zakończeniu opakowania i kaszel u niektórych dzieci możę występować nawet przez 6 tyg po zakończeniu leczenia) a reakcja antybiotyku baniek i kolejnego antybiotyku może mieć reakcję nieco inną, także na tę chwilę się wstrzymaliśmy.

 15 sierpień- odpust/ odwiedzinki
Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie najpierw uroczysty obiad u babci Ali, później odwiedzinki cioci Agatki i w.Patryka oraz Kici następnie odwiedzinki pradziadków Tadeuszów. Zacznę więc od samego początku, co roku o tej samej porze czyli 15 sierpnia w Radzionkowie jest odpust któremu towarzyszy zawsze ładna pogoda. Dziś niestety na kramy nie poszłam zostałam w domu z tatusiem i w.Patrykiem i super spędziłam z nimi czas. Wujek włączył mi IPad i puzzle których nigdy wcześniej nie układałam i nie mogli uwierzyć jak szybko potrafię je ułożyć dlatego też w mgnieniu oka przeszłam na poziom najtrudniejszy z którym równie świetnie sobie radziłam.

Wtedy kiedy my sobie ładnie układaliśmy puzzle mama, ciocia i babcia szukały dla mnie ładnego prezentu na odpuście, gdy wróciły obdarowały mnie przepięknymi prezentami, tak naparwdę nie wiedziałam czym mam się bawić, oczywiście wszystkie prezenty były przemyślane dlatego tez były strzałem w 10tkę- aaaale ta mama mnie "zna" co tu więcej pisać uśmiech z buzi nie znikał

Prosto z Radzionkowa pojechaliśmy do pradziadków którzy baaardzo się za mną stęsknili bo dawno się nie wiedzieliśmy i przez moją chorobę i przez ich długi pobyt w Targanicach za którymi też niesamowicie tęsknie. Gdy byliśmy w windzie i zmierzaliśmy na piętro dziadków nie mogłam się z radości uspokoić i gdy tylko otworzyły się drzwi w windy bez jakiegokolwiek namysłu pobiegałam do drzwi dziadków, pięknie się z nimi przywitałam i oczywiście z kolan dziadka nie schodziłam, bardzo lubię ich odwiedzać, dziadkowie mnie rozpieszczają oraz poświęcają mi dużo czasu, śpiewam z babcią piosenki i czytam z dziadkiem bajeczki.

Wizyta bardzo sie udała-nareszcie coś się dzieje w moim życiu. Po obydwu wizytach nie byłam juz taka blada do domu wracałam z rumieńcami i czułam się fantastycznie aż rodzice się smiali że żaden antybiotyk nie był w stanie poprawić mojego samopoczucia jak wyjście z domu i odwiedziny najbliższych


17 sierpień-
"JULIA jest zdrowa
....i minął kolejny tydzień a ja nadal w domu, ale ale nie chcę się chwalić ale ale ale tfu tfu wyglądam b.dobrze i też tak się czuję. Dzisiaj piątek więc czekała mnie wizyta u pani doktor na którą pojechałam z tatusiem to on pełnił dzis obowiązki opiekunki. Gdy w poczekalni czekaliśmy na swoją kolej z gabinetu wyszła p.K i zaprosiła nas do niego mimo iż przed nami były jeszcze 3 osoby poprosiła nas bez kolejki bo zauważyła że wygladam dużo lepiej i nie chciała żebym miała kontakt z dziećmi chorymi. Po zbadaniu mnie oznajmiła że jestem zdrowa "Julia jest zdrowa i może iść w poniedziałek  do przedszkola" ucieszyłam się niesamowicie a rodzice jeszcze bardziej przecież w ostatnim czasie musieli bardzo kombinować w pracy z zamianami i z wybraniem wolnego. Z tej całej radości zapomnięliśmy przypomnieć pani doktor o lekach na odporność a dla rodziców dalszą część antybiotyku(chociaż już czują się rewelacyjnie) Żal mi babci Ali bo jest bardzo chora, do tego stopnia że nie potrafi wstać z łóżka i c.Dorotka musiała  postawić jej dziś bańki, biedna babcia przecież zaraziła się od nas a w przyszłym tygodniu czeka ja tyle pracy, tyle przygotowań już w środę zjeżdża połowa rodziny z Lublina i duża część śpi właśnie u nich(wesele wujka Tomka) Njabardziej cieszę się z przyjazdu dziadka Waldka za którym niesamowicie tęsknie, tak dawno go nie wiedziałam a babci Ali ślicznie dziękujemy za pomoc za to że była z nami prawie każdego dnia i przykro nam że teraz sama musi się męczyć bo jest naparwdę bardzo chora. Wielki całus dla Ciebie babciu mua :*
Nie wspomniałam że w drodze powrotnej od lekarza tata zabrał mnie do księgarni i kupił mi plastelinę, farby i brystol- zabawy nie było końca a efekty końcowe powalajace z nóg z resztą zobaczcie sami

Przyznajcie sami że mój tatuś jest baaaardzo uzdolniony ja przecież też zobaczcie jaki piekny talerz z owocami zrobiłam dla słonia bo stwierdziłam że będzie głodny hehe


18 sierpień- odwiedzinki
Przemiłą niespodziankę zrobiła mi babcia Agatka której nie wiedziałam 2 tyg i bardzo ale to bardzo się za nią stęskniłam. Babcia przyjechała do mnie żeby się ze mną trochę pobawić, a gdy przebudziłam się po drzemce a babci już nie było, popłakiwałam i marudziłam" nie chcę do tatusia chcę do babci" a tak w ogóle na dzisiejszy dzień zaplanowane mieliśmy ZOO to już 4mc od kiedy planujemy taki wypad, niestety dziś do  niego również nie doszło bo było strasznie gorąco i żadna przyjemność spacerować w takim upalę po tak długiej chorobie więc znowu odłożyliśmy to na inny termin za to byliśmy na spacerze w parku miejskim w którym miło spędziliśmy czas.

19 sierpień-  z Marteczką

Ranek zaczął się nieciekawie, tata wstał z bólem gardła tak bardzo go bolało że nie potrafił przełknąć śliny, mama natomiast czuła się bardzo dobrze z resztą tak jak ja i na 8 pojechała do pracy. Parę minut po 9 zadzowniła z zachrypnietym głosem, z bólem gardła, zaszklonymi oczami i powiedziała że czuje sie fatalnie... świetnie tylko tego nam teraz brakuje oczywiście starali się być z dala ode mnie ale to nie zmienia faktu że i tak się o mnie martwili przecież bakterie są też w powietrzu. Oczywiście od razu załatwili antybioty i go wzięli. Gdy mamusia wróciła z pracy poszliśmy na długi spacer po godzinie dołączyła do nas c.Ewe, w.Krzysiu i Marteczka- bardzo miło spędziliśmy czas, trochę na dworze i trochę w domku
 
Chciałabym jeszcze na koniec podziekować c.Madzi Cyg za upominek z odpustu z którego bardzo się ucieszyłam :* mua


20 sierpień- plac zabaw/ kombinacje
Jak ja lubię takie dnie jak dzisiejszy, mama miała wolne więc zabrała mnie na Szombierki do c.Madzi i Nikosia razem z nami poszła c.Agatka mama Martynki i Julii. Na placu zabaw mogłam szaleć co tchu ale tego nie robiłam, bo wiecie jaka ja jestem, jestem spokojna i bardzo grzeczna, oczywiście mam jakieś tam swoje wybryki najczęściej daje je odczuć mamie chociaż i ona stwierdziła że bardzo się uspokoiłam(zawsze byłam grzeczna i spokojna) a teraz to już prawdziwy Anioł ze mnie aaaale powracając do placu zabaw, dzieci biegały szalały, wygłupiały się a ja siedziałamw  piasku i bawiłam się foremką i łopatką, mało tego jak gdzieś chciałam iść wołałam mamę "mamo chodź daj mi rękę" gdy chciałam skorzystać ze zjeżdżalni i zobaczyłam że kilku chłopaków blokuje wejście, rozpłakałam się więc mama musiała iść ze mną i czekać aż zjadę. Taka mała pierdółka ze mnie Gdy słonko grzało jeszcze bardziej poszliśmy wszyscy do c.Madzi, (nie chciałyśmy przesadzać zabardzo przecież to mój pierwsze dłuższe wyjście na dwór) więc mamy poszły do cioci na kawusie a my na świetną zabawę (muszę pochwalić mojego kuzyna Nikodemka bo pięknie wymawia moje imię i co chwilę mnie woła) zabawa była świetna i długa do domku wracałyśmy samochodem bo tatuś przyjechał po nas zaraz po pracy. Wieczorem rodzice mieli straszny problem, bo nie mieli mnie z kim zostawić (postanowili że nie puszczą mnie do przedszkola jeszcze przez cały tydzień, raz że wesele wujka, dwa chcięli żebym ten tydzień jeszcze posiedziała w domu, mieli nadzieję że pozbędą się kaszlu  który mi towarzyszy od jakiegoś czasu i może mi  towarzyszyć nawet 6tyg,) mama nie mogła się zamienić, tata miał całą firmę na głowie bo w.Rafał wyjechał więc musiał być w pracy, babacia Ala chora, babcia Agata nie mogła wziąć wolnego, dz.Waldek w Niemczech, pradziadkowie w Targanicach, obdzwoniliśmy wszystkich dookoła, w końcu  w.Tomek brat mamy postanowił że przyjedzie po mnie rano, zabierze mnie do siebie na cały dzień i się mną zaopiekuje ale o 22 telefon-- Lenka zwymiotowała 3 razy i dostała biegunki(w ciągu dnia już miała)- podejrzewali jelitówkę więc nie wskazane mi było z nią się widzieć z resztą rodziece i tak nie chcieli by ryzykować.... więc znowu dylemat co tu ze mną zrobić... i jak to się mówi przyjaciół poznaje się w biedzie życie uratowła nam c.Marta mama Igorka(chrześniaka mamy). Bardzo ale to bardzo jej dziekujemy :*** mua

21 sierpień- z c.Marta i Igorkiem
Dzień był super, rano śniadanko z Igorkiem, zupka mleczna z płatkami-tak mi smakowała że prosiłam o dokładkę później bajki, spacer, odwiedzinki mamy w pracy, wspólny obiad z mamusią w Guty, plac zabaw, pyszny podwieczorek i drzemka, oj działo się działo Bardzo dziękujemy cioci że mogliśmy na nia liczyć i życzymy spełnienia najskrytszych marzeń ponieważ ciocia dzisiaj miała swoje urodzinki


22 sierpień- plac zabaw/ i ilof wu, manem is Julia
Pobudka 7:45-słowami " mamo idziemy do Nikodemka?" mina mamy bezcenna(miała dzień wolnego tzn miała mieć bo po 15 musiała jechać do pracy zastąpić koleżankę) więc z rana chciała sobie troszkę pospać ale niestety szkoda  dnia na leżenie w łóżku gdy za oknem słonko grzeje a tuż tuż koniec wakacji, później lata więc trzeba korzystać dlatego też mama umówiła się z c.Magdą na plac zabaw tym razem w Bytomiu niedaleko naszego domku, poszalałam trochę z Nikosiem i wróciłyśmy na drzemkę do domku. Później mama poszła do pracy a ja z tatkiem świetnie się bawiłam. Tata "uczy" mnie angielskiego śmiesznie mi to wychodzi ale mam doskonały słuch i dosyć dobrze mi idzie(ten dokonały słuch ma po tatusiu) Dziś gdy dzowniliśmy do mamy zrobilismy jej niespodziankę, wzięłam telefon do ręki i powiedziałam" manem is Julia I lofwuu" mama piszczała z radości bo naparwdę ładnie to powiedziałam


23 sierpień- z ciocią Elą/ przyjazd dziadka Waldka
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam z c.Elą(siostra dz.Waldka chrzestną mamy) Wieczorem znowu pojawił się problem z kim mnie zostawić, pomysleli o przedszkolu ale....nie chcieli. Podzownili po rodzinie i znowu nikt nie mógł zostać i wtedy mama wpadła na wspaniały pomysł przeciez wieczorkiem zjechała rodzina z Lublina więc pomyślała o c.Eli a c.Ela ma wprawę bo od poniedziałku do piątku pilnuje swojego 2 letnie wnuka, mojego dalszego kuzynka Wojtusia więc na bieżąco jest ze wszystkim zadzownilismy więc do cioci a ona się zgodziła, rodzice byli bardzo szczęśliwi. Więc dzień zaczął się tak rano o 6 przyszła do mnie prababcia Stasia i siedziała ze mną trochę ponad godzinkę, później tatuś wrócił na chwilę z pracy a o 8 przyjechała c.Ela. Mimo iż nie znam prawie cioci bo przecież byłam malutka jak byliśmy ostatnio w Lublinie, co prawda ciocia często przyjeżdża na Śląsk ale ile ja się z nią widzę mimo tego wszystkiego pięknie razem się bawiłyśmy, ciocia czytała mi książeczki a ja śpiewłam pioseneczki. Kilka razy tylko zapytałam "czy mama przyjdzie"( najczęstsze zdanie jakie wypowiadam czy to w przedszkolu, czy jak z kims zostaję, u c.Marty pytałam 5 razy pod rząd) Bardzo ale to bardzo bardzo dziękujemy za pomoc i prababci i cioci :*
Wczesnym wieczorkiem pojechałam z mamą przywitac rodzinę która zjechała na weselicho oraz uściskać i wycałować dziadka Waldka to jego widok najbardziej mnie ucieszył (jeszcze parę miesięcy wstecz widziałam go prawie codziennie gdy mnie pilnował) ale w październiku będę widywałą go częściej.  Dziś w końcu i nareszcie poznałam Wojtusia(2lata) ostatni raz wiedzieliśmy się gdy ja miałam rok i miesiąc a on 6 mc więc nie byliśmy świadomi tej znajomości dziś zabawy nie było końca, grzecznej zabawy oczywiście


24 sierpień-Wielki Dzień wesele w.Tomka i c.Agnieszki

Dzień zaczął się od przygotowywań do tego wiekiego wydarzenia, czesanie, ubieranie, ogólne strojenie co prawda sukienki odebrałyśmy o godzinie 8 krawcowa przywiozła je nam i nie ukrywam że nie było czasu na mierzenie tzn p.Beatka chciała sprawdzić czy sukienka będzie pasowała ale ja nie chciałam się na to zgodzić, w ogóle byłam w szoku że mam podobną sukienkę do mamy (mama nikomuuu o tym nie powiedziała i zrobiła wszystkim wspaniałą niespodziankę, ale o tym później). Rano w.Tomek przywiózł do nas Lenkę i razem z tatusiem ruszyli w dalej(tata wiezie ich do ślubu). Ja z Lenką szalałam i świetnie się bawiłam a  mama była czesana bo zamówiła sobie swoją fryzjerkę do domu. Gdy już wszystko było gotowe i dopięte na praaawie ostatni guzik mama zaczęła ubierać i stroić, mnie i Lenkę iii tu mały zonk moja sukienka niestety nie posiadała zamka i przy ubieraniu okazalo się że otwór na głowę jest za mały, na szczęście po małym pokombinowaniu i "zrobieniu" łezki z tyłu wygladało jakby to było wcześniej zaplanowane a sukienka specjalnie urozmaicona
Gdy wszystkie wyglądałyśmy już jak gwaizdy ruszyłyśmy w drogę, (c.Ania(fryzjerka) pomogła się nam spakować do samochodu za co dziękujemy bo nie ukrywam że to była wyprawa nie z tej ziemi( tym bardziej że Lenka mial iść spać do swoich dziadków a ja z moimi miałam jechać w góry na 2 dni więc trochę tych reklamówek było) I treaz uwaga... gdy wyszłysmy z samochodu przy kościele i cała rodzina spojrzała w nasza stronę to nie mogła się nadziwić, nacieszyć, napodziwiać hehehe wiem wiem ale jestem skromna w tym momencie, no ale cóż stwierdzam fakty, największą niespodziankę zrobiłyśmy tatusiowi który tez o iczym nie wiedział i gdy NAS zobaczył podbiegł do mamy pocałował ją powiedział że wygladamy cudownie i że zrobilyśmy mu przemiłą niespodziankę i cyt:" ..i to nasze Dziećko(tata tak mówi w wygłupach) takie piękne i kśięźnićkowe" W kościele szlałam razem ze swoimi prawie rówieśniczkami, Alicją, Lenką, Oliwią. 


"Na poniższym zdjęciu widzicie meeega głodną Julię której wcale a wcale nie przeszkadzało to że w talerzyku był sam makaron bez rosołku i za nim go podali zjadła wszystkie "kluski"" (mina smutna na zdj. obok to mina przed zjedzeniem makaronu) aaa  po obiadku  "pół godzinki dla słoninki"

W pokoju hotelowym o tej samej porze spały wszystkie dzieci więc rodzice mogli troszeczkę odpocząć, ja standardowo pobiłam rekord spałam najdłużej bo do godziny 17 a po godzienie 18 przyjechała po mnie babcia Agatka i dz.Jacek.
(dlatego też nie ma mnie na zdjęciu rodzinnym które było robione po tym jak pojechałam, ale dziadzio Waldek ma plan-wklei mnie na to foto )Także można powiedzieć że połowę wesela przespałam Gdy się przebudziłam i zeszłam na dół,  trafilam akurat na konkurs, mama z tatą brali w nim udział - przebijanie balonów w pewnym momencie przewróciły się 3 osoby między innymi moja mamusia,  ja widząc tę sytuację zaczęłam panicznie się drżeć, płakać i krzyczeć "mama, mama" tata razem z babcią musieli wyprowadzić mnie z sali bo nie umiałam się uspokoić a gdy konkurs się zakończył i zobaczyłam mamę podbiegłam do niej rzuciłam się jej na ręce i nie chciałam z nich zejść, jestem bardzo wrażliwą dziewczynką i dlatego tak zareagowałam. Po godzinie 18 jak już wcześniej wspominałam przyjechali po mnie dziadkowie i zabrali mnie do siebie

byłam tak wypoczęta, wyspana że o godz. 21 non stop powtarzałam że nie chcę iść spać i że pójdę spać dopiero jutro


25-26 sierpień- Targanice
Rano dziadkowie zabrali mnie do Targanic byłam wniebowzięta bo uwielbiam tam jeździć niestety w te wakacje nie miałam okazji bywać tam często czego bardzo żałuję. Weekend minął bardzo szybko może trochę za szybko ale spędziłam trochę czasu z dziadkami i pradziadkami, pobawiłam się zabawkami o których już dawno dawno temu zapomniałam bo zostały wywiezione jakiś czas temu do Targanic i w ogóle było fajnie.

27 sierpień- Przedszkole
Gdy się tylko przebudziłam od razu usłyszłam informację że idę dziś do przedszkola więc długo nie czekając powiedziałam mamie że nie chcę iść do niego za to wolę iść do Nikosia ale niestety mama zaprowadziła mnie do przedszkola. Oczywiście panie przedszkolanki na bieżąco wiedziały co się dzieje bo dzowniły kilka razy pytać jak się czuję(po tym jak mama zgosiła mój pobyt w szpitalu) Oczywiście mama wyjaśniła ciocią jak mają się zachować w razie czego(wymóg lekarza oraz wyjaśnienie użycia relsetu bo musi być jeden na stanie w przedszkolu) mamy oczywiście taką nadzieję że już nigdy w życiu sutuacja się nie powtórzy aletakie informacje są niezbędna! Pan który w tym momencie przyprowadził swoją córkę do przedszkola i usłyszał 5/10 stojąc za drugim rządem szafek podszedł do mamy i bardzo nie miło zwrócił jej uwagę że ma mnie zabrać z przedszkola skoro jestem chora! Mamie ciśnienie urosło chyba do 220 a ciocia przedszkolanka kręciła głową, mama powiedziała mu że jestem zdrowa i żę te onformacje których teraz udziela mogą kiedyś uratować jego córce życie, pan odwrócił się na pięcie i zabrał swoje dziecko z przedszkola.- Ludzie są naprawdę śmieszni! Jak już się domyślalcie trudno mi było w nim zostać bo się odzwyczaiłam, także płacz towarzyszył mi przez jakiś czas.

28 sierpień- z Leneczką i z babcią Julką
Dzisiaj gdy ja byłam w przedszkolu wujek Tomek przywiózł mamie Lenkę i pilnowała jej prawie cały dzień(miała wolne) Była z nią na spacerku razem z c.Magdą i Nikosiem później Nikoś z Lenką zrobili mi niespodziankę i przyszli po mnie do przedszkola, mina moooja bezcenna! Później wszyscy razem poszliśmy na plac akademicki, mamy "odpoczywały" jak to można było nazwać odpoczynkiem hehe a my goniliśmy się po trawie tzn. ja DAMA niebardzo chciałam na nią wejść więc gdy Lenka z Nikosiem się gonili ja stałam paluszkami na trawi, piętą na betonie i marudziłam, dopiero mama musiała do mnie podejść podać mi rękę i dopiero wtedy mogłam wejść całymi butami pytając" nie ma kupy? mamo nie ma kupy?" Dołączyli do nas później tatuś z babcią Julią, w. Grzesiu z w.Jarkiem. Po południu pojechaliśmy do Katowic do w.Tom i c.Agi zawieź Lenkę i na posiadówkę z b.Julką która jeszcze u nich nie była.
Super popołudnie!


31 sierpień- z Remkiem
Ciocia Madzia zrobiła mi dziś niespodziankę i przyprowadziła Remka na godzinę, ale się cieszyłam, ogladaliśmy razem "Króla Lwa" i wcinaliśmy owoce. Mój ulubiony moment bajki 52 min, słowa "nie słyszę cię stary pomóż mi aaaaaałiiiiii....ee Pumba, Pumba!".."yhy yhy"(Pumba wącha żuczka który przed nim ucieka) to mój ulubiony moment, lubię go do tego stopnia że codziennie odgrywam tę scenę z pokazywaniem i wąchaniem dywanu hehe rodzice pękają ze śmiechu

WRZESIEŃ

1 wrzesień- impreza urodzinowa Nikosia/ Funia[*]
Wczoraj swoje drugie urodziny obchodził Nikoś i z tej właśnie okazji odbyła się dzisiaj impreza urodzinowa. Było bardzo kolorowo i zabawowo, był Franuś i Nikoś oraz Nikosia kuzyn Kuba, którego troszeczkę się bałam(dużo starszy od nas) miał być jeszcze Remuś i Weroniczka ale pojechali z dziadkami do Traganic. Dopóki Kuba bawł się z Franusiem i Nikosiem ja bawiłam się pod stołem... tak pod stołem ale w momencie kiedy Kuba poszedł do domu z pokoju nie wychodziłam i dopiero wtedy zabawa była udana
.

Gdy wróćiliśmy z imprezy zadzowniła do nas z płaczem babcia Ala, była przerażona i bardzo zdenerwowana chodziło o Funiaczka. Funia to stary piesek, 15 lat temu mama przyniosła go do domku bo usłyszała że ma być utopiony a że pieska Mikiego którego c.Agatka, w.Tomek i mama mieli od małego i którego bardzo kochali potrącił samochód miesiąc wcześniej i rozpacz po nim ciagle trwała, dziadkowie zgodzili się i zatrzymali mała kuleczkę która została nazwana Funią. Po opuszczeniu rodzinego domku całej trójki, babcia" przelała miłość" na Funię, opiekowała się nią jak małym dzieckiem.... z resztą babunia kocha wszystkie zwierzęta więc myśl o śmierci Funi bardzo ją przerażała dlatego też do weterynarza z Funią pojechał tatuś i c.Dorota, miała jechać mama ale już sobie wyobrażam co by to było. Lekarz stwierdził że Funia ma 4 guzy i piąty się tworzy a krew z pyska świdczy o tym że zaczynają pękać i że Funia strasznie cierpi a on nie wiedzi innego rozwiązania jak uśpienie i.... Funia zasnęła już po głupim jasiu= lekarz dtwierdził że organizm już nawet nie wlaczy że nie ma siły i że ten zastrzyk usypiajacy  w rzeczywistości wcale nie jest potrzebny bo ona odeszła już podczas znieczulenia, oczywiście dostała zastrzyk na wieczne zaśniecię i.... zasnęła na zawsze już nigdy jej nie zobaczę. Gdy tata wrócił do babci bez Funi babcia strasznie zaczęła płakać, miała nutke nadziei że uda się ją odratować. Słyszłam jak babcia mówiła mamie że w momencie kiedy tata ją zabierał spojrzała babci głęboko w oczy tak jakby czuła i wiedziała że widzi ją po raz ostatni.... i chciała sie pożegnać. Rodzice początkowo nie chcieli mi nic mówić ale gdy zapytałam gdzie jest tata, mama powiedziała że pojechał z Funią do doktora bo Funia jest bardzo chora, pytałam o nią parę razy i w końcu mama powiedziała że Funia śpi już w niebie a jutro będzie się tam bawić z innymi pieskami i wtedy zapytałam ni stąd ni z owąd " a babcia płakała?"
jak zadałam to pytanie rozpłakała się mamusia nie wiedziałam że tak ją zaboli. Kochana Funieczko odpoczywaj sobie za tęczowym mostem zawsze będziemy o Tobie pamiętać....
Wiersze Barbary Borzymowskiej


To tylko pies..

To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...
A ja ci powiem
Że pies to czasem więcej jest niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy tobie jest psie niebo
Z tobą zostaje jego dusza



2 wrzesień- wycieczka do ZOO

Nareszcieee! nareszcie dotarliśmy do ZOO

Od kwietnia rodzice obiecywali mi że tam pojedziemy ale niestety ciągle coś, jak nie pogoda to choroba jak nie choroba to znowu coś innego i tak w kółko. Dzisiaj nic nie stało na przeszkodzie ani pogoda która nie była zbyt ciekawa bo od czasu do czasu kropiło ani to że mam do 15tej pracowała. Razem z nami na wycieczkę po ZOO wybrali się w.Grzesiu z c.Magdą i Nikosiem oraz w.Tomek z c.Agą i Leneczką. Aleee było faaajnie i wesoło.

Widziałam Hipopotama i Słońa na widok pierwszego powiedziałam "oooojejku"--->mina bezcenna na widok drugiego "ojeziu"

Nie widziałam żyrafy a na tym też bardzo rodzicom zależało ale tatuś w ramach tego kupił mi pluszową żyrafkę z Madagaskaru.

Widziałam Timona(Surykatka), Simbę(Lew) ale nie wiedziałam Pumby(Guziec) i co chwilę pytałam rodziców czy będzie Pumba, jestem teraz na etapie bajki "Król Lew" więc każdy lew to simba, każda surykatka to Timon itd. i itd. Wycieczka się udała a jeśli chodzi o pogodę na taką właśnie wycieczkę to lepszej nie moglibyśmy mieć, w upale zwierzaki pewnie leżą schodwane w budynku albo gdzieś w krzakach a dziś prócz Żyrafki mogliśmy zobaczyć wszystko. Lenka i Nikioś non stop byli w ruchu z resztą nie tylko oni bo wujkowie też musieli to dotknąć to zobaczyć tam podejść, dwa małe kochane urwiski, wtedy kiedy oni szaleli ja.... zobaczcie sami, co ja w tym momencie robiłam.

Wycieszka do ZOO -->udana!






3 wrzesień- Grota Solna= Świetna Zabawa


WSKAZANIA ZDROWOTNE GROTY SOLNEJ:

  • choroby płuc i oskrzeli oraz ukł.oddechowego– astma oskrzelowa, zapalenie płuc i oskrzeli mające charakter chroniczny z elementami astmy;
  • choroby związane z układem krążenia – nadciśnienie, stany pozawałowe, niewydolność krążenia;
  • choroby przewodu pokarmowego – wrzody dwunastnicy i żołądka, nieżyty żołądka, zapalenie jelita grubego;
  • schorzenia dermatologiczne – łuszczyca, rumień, wysypki o nierozpoznanym pochodzeniu, zapalenia skóry;
  • zaburzenia i dysfunkcje wegetatywnego układu nerwowego – zaburzenia krążenia spowodowane naruszeniem wyższych poziomów regulacji aktywności naczyniowej, zaburzenia perystaltyki jelit.
Tatuś musiał pilnie wyjechać do Niemiec więc b.Ala zmuszona była u nas spać przecież rano musiał mnie ktoś zaprowadzić do przedszkola, mama pracę zaczyna o godzinie 6:30 a przedszkole otwarte jest przecież od 7 także rano babunia zawiozła mnie do przedszkola a sam pojechała do pracy. Po południu mamusia mnie odebrała, zjadłyśmy obiad i pojechałyśmy na I SEANS GROTOWY- w planach mamy ich zrobić aż 10 z tego co mama wyczytała to od 8-10 seansów dopiero coś daje czyli poprawia odporność. Długo się zastanawiałyśmy czy nie zaszkodzimy sobie bo jeszcze czasami kaszel mi dokucza zdarza się że raz na dzień a zdarza się że 6 razy na dzień a po takim seansie kaszel może dokuczać 10razy bardziej no ale cóż pojechałyśmy się przekonać przecież jestem zdrowa a nie chora (dla chory nie jest wskazna grota solna) z tego co się dowiedziałyśmy to taki 45min seans jest jak 3 dniowy pobyt nad morzem-pożyjemy zobaczymy w każdym bądź razie mamy taką nadzieję, obym tylko nie zachorowała w tym czasie!(10 seansów 2 razy w tyg) Mama była ciekawa czy nie będę się nudziła czy dam rade wytrzymać aaaaaale kooochani było cuuuudonie! Siedziałyśmy tam 65 min i jeszcze nam było mało


W grocie było super, zabawy nie było końca, zrelaksowałyśmy się troszeczkę, mama odpoczęła a muzyka relaksacyjna sprawiła że nawet przysnęła na krótką chwilę hehe

Nie przeszkadzałam jej i grzecznie się bawiłam ale hehe troszkę mnie pogoniło i w pewnym momencie krzyknełam"mamo kupę" i juz było po spaniu. Mama bardzo się ucieszyła i jednocześnie wystraszyła że w ogóle zasnęła. Było super! Świetnie spędziłyśmy to popołudnie. Następny seans planujemy w piątek

4 wrzesień- w salonie kosmetycznym
Dzisiaj do przedszkola zaprowadziła mnie mamusia bo miała dzień wolnego dlatego też babcia Ala mogła się wyspać w swoim domku(w ostatnim czasie potrafię się obudzić ze 3 razy w nocy i poprosić o mleko lub kaszkę, mama jest bardzo zmęczona i widać po niej to zmęczenie, w dodatku ona się wszystkim tak przejmuje) Około 15 mama odebrał mnie z przedszkola i ruszyłyśmy w drogę do TG do salonu c.Agatki, ciocia jest na wakacjach więc się z nią nie widziałam  ale w gabinecie czekała na nas babcia Ala która się mną zajęła a mama skorzystała z kilku odprężających zabiegów Spędziłyśmy tam całe popołudnie. Oj zapomniałabym, od jakiegoś czasu mamie towarzyszą silne bóle głowy dlatego postanowiła zadbać o siebie i o swój stan zdrowia, przed południem odwiedziła 3 lekarzy miała zrobione kilka badań i jeszcze kila ją czeka, jedno wiemy już napewno mama będzie nosić okularki ma nadzwroczność która też w jakims tam stopni przyczynia się do bólu głowy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 






 


Stronę odwiedził już 55792 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja