5 październik
Mam już 31 miesięcy

5 październik- 5 DNI
... nie chcę nic zapeszać aleeee to już 5ty dzień mojej 100% frekwencji w przedszkolu, rodzice nic nie mówią ale widzę że są zadowoleni i szczęśliwi, może teraz będzie już trochę lepiej... póki co każdego ranka na czczo dostaję Imunoglukan i 150ml ciepłej wody z łyżką miodu.. oby tak dalej
Od kilku dni zrobiłam ładne postępy jeśli chodzi o przedszkole tzn. zacznę może od wejścia na salę
bo czasami jest ciężko bo co się przyzwyczaję to muszę siedzieć w domu z powodu choroby i ponownie muszę się przyzwyczajać do przedszkola w każdym bądź razie wspominałam wam kilka dni temu że za nim wejdę na salę "odbywam rozmowę z mamą" która w ostatnim czasie bardzo zmieniała moje nastawienie do dzieci i ogólnie przedszkola aktualne wejście wyglada tak: do przedszkola mama przyprowadza mnie o 8:25 o 8:30 jest śniadanko, zmienia mi buty na kapcie i rozbiera(grzeją i jest bardzo ciepło) nawet się z nią nie żegnam bo nie mam czasu od razu biegnę do dzieci albo zadaję pytanie cioci niosącej talerze" co jest dziś na śniadanie" i dopiero biegnę na salę czasami pomacham mamie ale rzadko bo wiecie jak to jest...
Od września czyli od momentu rozpoczęcia roku przedszkolnego w naszym przedszkolu trochę się zmieniło, doszło bardzo dużo fajnych zajęć:
Poniedziałek- dogomania

Na zajęciach uczymy się wielu fajnych rzeczy takich jak:
rozpoznawanie części ciała człowieka i psa, koncentracji, przełamanie bariery lęku przed psem, pobudzenie zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, węchu i wiele innych ciekawy rzeczy które przynoszą radość, wywołują śmiech, uczą okazywac miłość oraz stymuluja ruch i aktywność, samodzielność i odpowiedzialność.
Wtorek- logopeda
Na dzisiejszych zajęciach pani doktor stwierdziła(po różnych zabawach i doświadczeniach) że nie potrafię dmuchać w jeden punkt i to może być przyczyną że w przyszłości mogę seplenić i dlatego też powinnam codziennie wykonywać z rodzicami ćwiczenie które pomoże mi w tym żebym nie miała problemów z wymową poniektórych słów. Ćwiczenie polega na napełnieniu do połowy kubka wodą i dmuchaniu w słomkę tak aby tworzyły sie bąbelki- fajnie no nieeee

Środa-rytmika
Zajęcia rytmiczne w naszym przedszkolu prowadzone są raz w tygodniu towaryszy im atmosfera zabawy ale głównym celem tych zajęć jest rozwijanie muzykalności, zamiłowania do muzyki, rozwijanie pamięci muzycznej, poczucia rytmu i słuchu muzycznego.
Czwartek- angielski
Ooooj kochani zaskoczyłam tatkę parę dni temu bo pojechałam z nim do dziadków do Radzionkowa i zawsze bawimy się w taką zabawę czy to z tatą czy z mamą że gdziekolwiek nie jesteśmy a wchodzimy po schodach liczymy na głos pokonując schodek po schodku także dziś pierwsze 7 liczył tata gdy skończył powiedział: "Julia Twoja kolej" więc zaczęłam liczyć tyle tylko że po angielsku i policzyłam do 10 tylko zamiast ten powiedziałam one, tata był w szoku i długo nie czekając zadzownił z tą nowiną do mamy
Później musiałam wszytkim się chwalić najpierw dziadkom, później mamie a na koniec wujką Cyg jak ładnie potrafię liczyć po angielsku, mam nadzieję że łatwości w nauce języków obcych będę miała po tacie bo to zawodowiec, gorzej z mamą
:*
Piątek- zajęcia taneczne
6 październik- noc u dziadków
Sobotnie popołudnie spędziłam z dziadkami Alą i Waldkiem, tam też spędziłam noc.
7 październik- urodzinki c.Ewy
Niedzielny, pyszny, rodzinny obiad zjedliśmy u c.Ewy. Super było spotkać się w rodzinnym gronie


10 październik- starszaki
Rano gdy mama przyprowadziła mnie do przedszkola podeszła do nas ciocia i zapytała mamy czy nie miałaby nic przeciwko temu jakby ciocie przeniosły mnie do starszej grupy czyli do roczników `09(razem ze mną Jagódka) bo stwierdziły że dam sobie doskonale radę w grupie starszych dzieci. Co prawda rodzice parę dni temu rozmawiali o tym że nie mówię tak ładnie i wyraźnie jak mówiłam za nim poszłam do przedszkola teraz mówię więcej ale często nie wyraźnie a nie oszukujmy się w mojej grupie jest dużo dzieci które mówią mało albo nie mówią w ogóle więc to też by była jakaś korzyść dla mnie. Po krótkiej rozmowie rodzice stwierdzili że jeśli panie uważają że będzie mi tam lepiej i ja sama będę chciała tam zostać to nie mają nic przeciwko, szkoda tylko że przyzwyczaiłam się do moich cioć i teraz muszę przyzwyczajać się do następnych(salę obok) Byłam dzisiaj dłuższą chwilę w starszej grupie i świetnie się bawiłam, szybko się zaaklimatyzowałam ale decyzja jeszcze nie zapadła, co dalej.
11 październik- brzydki katar
Nad ranem zakasłałam 2 razy i mama stwierdziła że nie pójdę do przedszkola że te 2 dni posiedzę sobie w domu tym bardziej że z noska zaczęła lecieć mi woda. Dziwny zbieg okoliczności bo dokładnie 2 dni temu pewna pani przyprowadziła do przedszkola swoją córkę która strasznie kasłała, mama podeszła do niej i kulturalnie najpierw przeprosiła a później zapytała o kaszel małej.... Pani zapewniała że dziewczynka ma 3 migdał i że nie zaraża, zapewniała że pani doktor zezwoliła żeby chodziła do przedszkola, a ten kaszel nie jest groźny. Trudno uwierzyć i rozpoznać kaszel "ten niby nie groźny" wiem bo po wyjściu ze szpitala towarzyszył mi taki przez prawie 6 tygodni. No cóż są ludzie i ludzie... w każdym bądź razie po 8 dniowym pobycie w przedszkolu i wilekiej radość z frekwencji, rodziców zostałam dziś w domu.
12 październik- z mamą
Piękna pogoda, piękny dzień a ja z mamusią w domku w planach mieliśmy zrobić dziadką niespodziankę i odwiedzić ich w Traganicach bo mama miała dziś wolne a tata musiał jechać na pomiar do Żywca ale co z tego jak mi zamiast się polepszyć zaczęło się pogarszać z resztą nie tylko mi mamę też rozłożyło więc stwierdziłyśmy że zostajemy w domu (a szkoda) cdn
13 październik- przyjazd dziadka Witka
Rano przyjechał do mnie dziadek Waldek, mama poszła do pracy a tata musiał jechać po dziadka Witka na lotnisko, nie mogłam doczekać się spotkania z dziadziem. Dziadzio Waldek zrobił mi dziś niespodziankę przywiózł mi puzzle składające się 4 obrazków Królewny Śnieżki i 7 krasnoludków- radość bezcenna
Chwilę później odwiedził mnie dziadek Witek najpierw wpadł do Remka i Weroniki a później do mnie teraz mieszkamy w tym samym bloku (ja piętro wyżej) więc dziadkowie mają nas po drodze hehe
Dziadzio jak zwykle obdarował mnie prezentami dostałam między innymi puzzle z królem lwem i puzzle trójwymiarowe, zobaczcie jaki raj miałam

dzisiejszego dnia.

Dzisiaj z urlopu wakacyjnego wrócili dziadkowie Agatka i Jacek nie wiedziałam się dziś z nimi ponieważ mama bardzo sie rozchorowała i babcia Ala zaproponowała żebym u nich spędziła weekend bo chciała mnie odizolować tym bardziej że mi oprócz lekkiego kataru nic nie dolegało. Także popołudniu rodzice zawieźli mnie do dziadków i zostali ze mna na krótką chwilę. U dziadków świetnie się bawiłam, były jak zwykle tańce, hulańce i swawole oczywiście przy mojej ulubionej muzyce zespołu Fasolki: "mydło", "pocałuj żabke w łapkę", Króla Lwa "miłość rośnie wokół nas" które potrafię pięknie zaśpiewać. Dzień minął fantastycznie.
15 październik- odwiedzinki dziadków
Rano pilnował mnie dziadek Witek, mama miała ranną zmianę więc do pracy szła na 6:30 a tatuś musiał odprawić pracowników bo w.Rafał wyjechał na parę dni. Więc po 6 rodzice wyszili z domu a do mnie przyszedł dziadek Witek. O godzinie 8:30 byłam już w przedszkolu tatuś zawiózł mnie do niego a gdy podjechaliśmy krzyczałam "mooje przedszkole" i klasakałam w ręce, gdy tylko wyszłam z samochodu usłyszłam krzyk i śmiech dzieci i powiedziałam" słyszałeś dzieci się już bawią" i biegiem ruszyłam w stronę drzwi oczywiście z tatkiem się nie pożegnałam bo nie miałam czasu. Po południu wujek Tomek pojechał z Weroniczką do lekarza (ciocia była jeszcze w pracy) więc Remek przyszedł do mnie i świetnie się razem bawiliśmy. Niespodziankę zrobili nam dziadkowie z Gliwic przyjechali do nas żeby się z nami pobawić i przy okazji wręczyć mi upominki z wakacji, dostałam piękną lalę i trochę "nowej garderoby" oooraz nowy piękny fotelik samochodowy. Bardzo ale to bardzo dziękujemy(rodzice też
) za piękne prezenty.

17 październik- z dziadziem
Dzisiejszy ranek spędziłam z dziadkiem Witkiem tata musiał zająć się pracownikami, wyznaczyć im miejsca pracy a mamusia musiała być w pracy parę minut po 6. Oczywiście do przedszkola poszłam na śniadanko i standardowo na salę wbiegałam z uśmiechem na twarzy
Oj zapomniałam dodać że gdy wsiadałam rano do samochodu i zobaczyłam przypięty nowy fotelki, klaskałam w ręce i krzyczałam" mam nowy fotelik, mam nowy fotelik"
19 październik- 30 urodziny tatusia-piękny prezent
Nadszedł w końcu dzień na który wszyscy długo czekali przecież nawet dziadzio Witek przyjechał żeby świętować to wielkie święto a mianowicie 30te urodziny tatusia. Impreza odbyła się u dziadków Romków a że mamy olbrzymią rodzinę znowy musieliśmy dobrze rozplanować i podzielić imprezę na 3 razy+ impreza dla znajomych. Impreza się udała a pyszności przygotowane przez rodziców mile zaskoczyły wszystkich gości, nikt nie wyszedł z pustym brzuszkiem. Tatuś dostał od nas piękny prezent muszę się pochwalić bo już na wiosnę będziemy wrzucały z mamą mnóstwo fotek z tego miejsca....więc....uwaga....uwaga mamusia kupiła ogródek działkowy ta daaaaaam!
Będę miałam tam swoją piaskownicę i huśtaweczkę już się nie mogę doczekać
Jeszcze podczas trwania imprezy mama zawiozła mnie do dziadków bo rodzice musięli posprzątać po imprezie. Gdy przyjechałam do nich zostałam mile zaskoczona bo okazało się że moja kuzynka Lenka też została na noc oczywiście radość bezcenna, skakałyśmy, piszczałyśmy i tuliłyśmy się do siebie
a później przy pięknie opowiadanych bajkach, grzecznie zasnęłyśmy.
20 październik- spacer/ kinderbal-ur.Remka
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłyśmy u dziadków, najpierw świetna zabawa a później bardzo długi spacer po parku
pogoda była cudowna więc wykorzytaliśmy ją na maxa
Po drzemce przyjechał po mni tatuś i zabrał mnie do domku bo dziś swoje urodzinki obchodził Remuś i byłam zaproszona na tę imprezę, dostałam smerfowe zaproszenie mało tego na kinderbal poszłam w kapciach bo Remuś mieszka piętro niżej. Na imprezie było 6 dzieci razem ze swoimi mamami, my grzecznie się bawiliśmy a mamy wymieniały się przeróżnymi wiadomościami, informacjami i sprawdzonymi metodami wychowawczymi....nooo jak te mamy
Impreza bardzo się udała i wszystkie dzieci ładnie się bawiły podobał nam się też smerfowy wystrój, smerfowy tort, kubeczki, talerzyki smerfowe i w ogołe wszystko było smerfoweee
Wieczorem znowu rodzice zawieźli mnie do dziadków bo kolejna impreza tatusiowa tym razem dla znajomych odbyła się właśnie tego wieczoru.
21 październik- impreza urodzinowa
Rano mamusia musiała iść do pracy a tata przyjechał do dziadków i razem z nimi szykował wszystko do kolejnej swojej imprezy. Po południu dojechali w.Tomek i c.Agnieszka i doszli c. Agatka i w.Patryk, ja oczywiście już z samego rana mogłam nacieszyć się obecnością Lenki bo Lenka spędzała u dziadków cały weekend(ja byłam przywożona z doskoku) więc wieczorem wystąpiły małe zgrzyty i troszeczkę zaczełyśmy kłócić się o zabawki
takie tam małe sprzeczki
22 październik - spacer-Małych Zdobywców
W przedszkolu było faaajnie, ciocie zabrały nas na spacer na którym zrobiły nam kilka ładnych zdjęć, zdjęcia mozna oglądać na stronie przedszkola, co jakiś czas jest aktualizacja. Po południu gdy rodzice odbierali mnie z przedszkola mogli zobaczyć i pogłasakać psiaki które co poniedziałek odwiedzają nasze przedszkole(dogomania, dogoterapia), a tak w ogole nigdy nie wspominałam wam jak nazywa się moja grupa... a mianowicie moja grupa nosi nazwę "Mali Zdobywcy"
24 październik- wyjazd tatusia
Połowę dnia spędziłam w przedszkolu a drugą połowę spędziłam z mamusią i trochę z dziadziem Waldkiem. Tatuś musiał dziś wyjechać do Niemiec na parę dni więc musimy trochę kombinować bo jak mama na na ranną zmianę to wychodzi o 6 z domu a przedszkole czynne jest od godziny 7 więc ktoś mnie musi do niego zaprowadzić, oprócz tego umyć, ubrać, natomiast jak mama ma od południa czyli na 14:30 to pracuje do 22:30 więc najpóźniej przed 17 ktoś mnie musi odebrać, zająć się mną i położyć spać więc sami widzicie jak to wygląda w realu dlatego też poprosiłyśmy o pomoc dziadków Alę i Waldka. Dziś co prawda takiego problemu nie było bo do przedszkola zaprowadził mnie tatuś a odebrała mamusia ale już jutro będziemy kombinowały
25 październik- z dziadkami
Rano do przedszkola zaprowadziła mnie mama i tuż przed pracą odebrała z niego razem z dziadkiem Waldkiem, dziadzio zabrał mnie do siebie a mama poszła do pracy. U dziadków spędziłam całe popołudnie i nockę
Gdy zajechałam z dziadkiem do domku czekała tam na mnie niespodzianka z której niesamowicie się ucieszyłam, dostałam od niego maleńka różową tacę z zestawem do kawy-idealnie pasującą do mojej kuchni Hello Kitty, radość bezcenna to wiadome



26 październik- kolejny tydzień....zaliczony

Rekord! ---> 2 tygodnie! Noce spokojne, w nosku sucho, kaszlu "ani słychać ani widać" jest po prostu rewelacyjnie!
oby tak dalej... więc jak już wiecie kolejny tydzień przedszkola zaliczony, mimo że w przedszkolu ciągle widać i słychać.... że rodzice nie bardzo wzięli sobie do serca prośby pani dyrektor o przyprowadzaniu przeziębionych dzieci do przedszkola, tuż przy wejściu wisi informacja że w przedszkolu może przebywać dziecko zakatarzone tylko i wyłącznie jeżeli rodzice dostarczą zaświadczenie od lekarza że dziecko jest zdrowe i zaraża. W każdym bądź razie może to właśnie imunoglukan pomógł nam przetrwać te 2 tygodnie apropo syropku kończy się i teraz chcemy zastosować miodzik omegamed, zobaczymy czy też będzie działał podobnie póki co bardzo się cieszymy z tej frekwencji
27 październik- obiad rodzinny/u dziadków
Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo ciekawie poza imprezą która czekała nas u c.Ewy a był to rodzinny obiad z okazji 30tych urodzin tatusia i imienin dziadka Tadeusza, impreza łączona czekała mnie podróż do Gliwic i noc u dziadków
Do obiad usiedliśmy o godzienie 15tej, później świetnie bawiłam się, uwaga.... klockami lego za którymi wprost przepadam i gdy tylko staję w drzwiach u c.Ewy biegnę szybciutko do pokoju i wyciągam z szuflady klocki którymi potrafię bawić się cały wieczór
Impreza się udała rodzice wrócili do domku a ja z dziadkami ruszyłam do Gliwic zasypiając im już podczas jazdy i budząc się dopiero rano
28 październik- świetna zabawa z Zuzanką
Dziadkowie zrobili mi niespodziankę i zaprosili babci koleżankę z pracy z 2letnią córeczką Zuzanką z którą świetnie się bawiłam i dzieliłam zabawkami, dziadzio specalnie dla nas pojechał do sklepu i zakupił zwierzaki można powiedzieć że kupił małe ZOO
Wieczorem wróciłam do domu
LISTOPAD
1 listopad- Wszystkich Świętych

Przed południem poszliśmy z b.Agatką i z dz.Jackiem na cmentarz a że pogoda była okropna bo cały dzień padał deszcz w pośpiechu zapaliliśmy znicze i wróciliśmy do domku tym bardziej że cały czas płakałam i marudziłam. Gdy tylko do niego wróciłam zasnęłam na 2h(pokasłuje trochę i mam lekki katar) po południu odwiedził mnie Nikoś z rodzicami oraz c.Agatka z w.Patrykiem.

2 listopad- dumni rodzice /problem z głowy
W przedszkolu nie byłam bo pokasłuję trochę a że skończyły się wszystkie syropki na kaszel a przede wszytkim najlepszy z najlepszych w ostatnim czasie Pulneo, udaliśmy się do lekarza bo można go kupić tylko i wyłącznie na receptę. Wizytę mięliśmy po godzinie 16 w poczekalni było dużo dzieci które czekały na swoją kolej. Rodzice byli ze mnie dziś bardzo dumni bo w poczekalni jest kolorowo na drzwiach i szybach rejestracji są naklejone misie, drzewa, ptaszki i zwierzaki, podeszłam do olbrzymich naklejek i powiedziałam:" mamusiu i tatusiu słuchajcie mnie (i pokazując na misia, kontynuowałam) to jest miś "kolala"(to był miś koala ale nie potrafiłam ładnie wymówić pani siedząca obok była zachwycona i głośno się uśmiechnęła jak powiedziałam że to kolala) i tygrys i papuga, później bawiłam się zabawkami przychodni i po każdej zabawie odnosiłam je na miejsce, na koniec sprzątnęłam swoje krzesełko, rodzice byli ze mnie baaaardzo dumni icały czas uśmiechali się do siebie, czasem rzucam takie hasła że trudno się nie śmiać np. bawię się lwem, mufasą i skazą i mówię sama do siebie, "Skaza nie możemy się bić, wiesz,... aaaa aaaaa,(lwy dalej ze sobą walczą) biorę Mufasę i mówię do Skazy, "ty jesteś naprawdę niepoważny"
A teraz trochę z innej beczki a mianowicie nie wiem czy wam wspominałam jakie mamy trudności z myciem głowy, gdy tylko słyszę że idziemy się kąpać od razu krzyczę "nie myjemy włosków dobrze?! nie chcę myć włosków!!!" Rodzice próbowali wszystkiego, nooo prawie wszystkiego i parę dni temu mama wpadła na świetny pomysł i to całkiem przez przypadek bo nalewając mi wody do brodzika wpadły nam do wody okuklarki mamy, oczywiście te do pływania
i mama stwierdziła że może to nam pomoże jeśli chodzi o mycie głowy, dlatego też prosto od lekarza pojechaliśmy do sportowego sklepu w Agorze i po kilku przymiarkach, panie dopasowały a rodzice kupili mi okularki do pływania

3 listopad- strzał w 10tkę!
Okularki okazały się strzałem w 10tkę, gdy tylko usłyszałam że pora na kąpiel to nie mogłam się jej doczekać co chwilę pytałam czy już idziemy nalewać wody, oczywiście pół dnia nosiłam i ściskałam okularki w dłoni. Podczas kąpieli uśmiech z twarzy nie znikał z resztą co tu więcej pisać zobaczcie sami.

4 listopad- obiecane odwidzinki
Cóż za pech... takie plany na dzisiejszy dzień i z wszystkiego musieliśmy zrezygnować
rozchorowałam się i to porządnie
a jeszcze przecież w piątek odwiedziliśmy p.K i było wszystko porządku, poszliśmy tylko po receptę "w razie czego"(czasami jak pokasłuję pani doktor leczy mnie przez telefon
może to śmiesznie brzmi ale mama mówi jej co mamy na stanie a ona mówi co i jak i w jakich ilościach) w każdym bądź razie skończył się też imunoglukan i rodzice nie byli pewni czy dalej go podawać dlatego chcieli się poradzić. Pani doktor stwierdziła że powinnam wypić 3 butelki tego syropku żeby ta odporność była wzmocniona, mało tego powiedziała że kaszel który akurat mi towarzyszy przy zasypianiu może być spowodowany piciem mleka w pozycji leżącej (przy zasypianiu) więc już w piątek rodzice zrobili doświadczenie i nie dostałam mleka do łóżka (zasnełam, ale na dłuższą metę zasypianie bez mleka będzie trudne)- faktycznie zakasłałam tylko raz i to około godziny 23 -zasnęłam o 20tej także coś w tym musi być, natomiast mama poruszyła temat mojego częstego pocenia się w nocy i pani doktor powiedziała że absolutnie ma mnie nie przebierać, że organizm tym sposobem sam reguluje swoją termoregulację ,mamie się to nie spodobało bo sama ma problemy z poceniem(tarczyca) i wie jak nieprzyjemnie człowiekowi leży się w mokrym mimo wszystko zrobiła tak jak jej kazała. W sobotę wstałam i kasłałam mocniej- w domku mamy bardzo ciepło ale koło 4 nad ranem jest chłondiej także wilgotne ubranko chcąc nie chcąc będziemy przebierać( w sumie wiele czynników mogło się złożyć na pogorszenie kaszlu, choćby nawet wyjście z domu do lekarza i do agory w piątek) Także dzisiejszego dnia zostajemy w domu