Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 37 miesiąc


5 MARZEC
MAM JUŻ 36 MIESIĘCY
czyli skończone 3 latka

5 marzec- MOJE TRZECIE URODZINKI

Dzisiejszy dzień był bajkowy Mama specjalnie na tę okazję wzięła sobie dzień wolnego przecież jej mała księżniczka czyli Ja miała dzisiaj 3 urodzinki. Do przedszkola zaniosłam dzieciom pyszne cukierki i kruche ciasteczka a wszystkim ciociom ciasto. W przedszkolu  zaraz po śniadanku ciocia posadziła mnie na środku sali, dzieci zrobiły kółeczko i trzymając się za rączki kręciły się dookoła i śpiewały mi STO LAT a ja zaraz po zdmuchnięciu świeczki poczęstowałam wszystkich pysznościami Dostałam od przedszkolaków piękny prezent -drewnianą układankę z której niesamowicie się ucieszyłam

Do przedszkola przyszli po mnie dziadkowie Waldkowie ponieważ mama zorganizowała tak zwany Kinder Bal i zaprosiła na moje urodzinki tylko dzieciaczki, zrobiła typową imprezę dla dzieciaków, dziadkowie przyjechali po mnie do przedszkola bo chcieli osobiście złożyć mi życzenia i wręczyć mi prezent, mama w międzyczasie wszytsko przygotowała i gdy wróćiłam do domku skakałam z radości


Gości zaprosiłam na 16:30 i to właśnie wtedy zaczęła się impreza z prawdziwego zdarzenia, ostatnie zdjęcie po lewej przedstawia pokój po imprezie-TORNADO! przez mój pokój przeszło tornado najważniejsze że wszyscy dobrze się bawili. W pewnym momencie gdy dzieci głośno krzyczały i robiły duży bałagan stanęłam na środku okoju i powiedziałam "przestańcie bo popsujecie mi święto" Dostałam mnóstwo pięknych prezentów za które wszystkim raz jeszcze dziękuję. W czasie imprezy odwiedzli mnie  dziadkowie Agatka i Jacek przyjechali mnie wycałować i osobiście złożyć życzenia. Dostałam od nich przepiękny prezent a raczej mnóstwo przepięknych prezentów, lada dzień jeden z nich zaprezentuję  Wszystkim, za wszystko pięknie dziękuję

Nie wspomniałam że po 2tygodniowej przerwie(ospa) poszłam wczoraj pierwszy dzień do przedszkola, dzisiaj drugi i wróciłam z okropnym kaszlem i katarem, na imprezie kasłałam co 10 min dlatego też ani w środę ani w czwartek nie poszłam już do przedszkola. Środę spędziłam z dziadkiem Waldkiem, czwartek(7.03) z pradziadkami Martą i Tadeuszem.


7 marzec- z pradziadkami/ wyjazd w lubelskie
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam z pradziadkami tak jak wcześniej wspominałam a po południu ruszyliśmy w  trasę --->Lubartów to moja 3 podróż do Lubartowa(dziadkowie w przyszłości chcą wrócić w swoje rodzinne strony ale c.Agatka,w.Tomek i mama wybijają im to z głowy) Podróż nie była taka zła,  trochę pospałam, trochę potańczyłam w rytmie Disco Polo i "Bajo bongo" -co chwilę prosiłam dziadka żeby puścił ją od początku

Na miejsce szczęśliwie dojechaliśmy po godzinie 21 i dzisiejszą noc spędziliśmy w Sobolewie u prababci Julii(mamy babci) Radość prababci ogromna Na początku troszekę byłam speszona ale po 20 minutach fikałam jak zwariowana

8 marzec- Lubartów
Przedpołudniem ja, mama i dziadzio ruszyliśmy w stronę Lubartowa (15km) babunia została żeby pomóc prababci w porządkach a my ruszyliśmy na spotkanie z prababcią Elą tu też spędziliśmy noc Prababcia wycałowała mnie, "wyprztulała" o dziwo tym razem wcale się nie wstydziłam od razu wyciagnęłam ręce do przytulania, prababcia wyszła aż na schody żeby nas przywitać.
  Co prawda rzadako się widujemy ale babcie są na bieżąco -dostają zdjęcia moje i Lenki oraz często oglądaja nas na płytach Dvd. Trochę przedpołudniem poszłam z dziadkiem i z mamą do bawilandii(całą podróż o tym mówiłam z resztą moje urodzinki miały odbyć się w bawilandii) W bawilandii spotkałam się z w.Jurkiem i małym Wojtusiem(syn brata ciotecznego mamy) zabawa z Wojtusiem była nijaka-każde poszło w swoja stronę z resztą Wojtuś to bardzo ruchliwe dziecko, wszędzie go pełno.

Po bawilandii drzemka a później odwiedzinki. Odwiedziliśmy c.Elę, w.Jurka, Wojtka (dziadkowie go pilują i jest u nich cały dzień) Spędziliśmy tam całe popołudnie i wieczór oczywiście razem z b.Elą. Zabawa z Wojtusiem przypominała mi trochę zabawę z Remkiem(wszystko miałam zabierane

Oj nie wspomniłam o tym że śnieg nas szczerze mówiąc bardzo zaskoczył a było go w niektórych miejscach aż po kolana (napadał w nocy i pruszył przez cały nasz pobyt w lubelskim) Dzis spotkaliśmy się równiez z kuzynami mamy Łukaszem i Karolem, wujek Karol ma w pokoju węża, kameleona,(tylko 2 zdjęcia bo bateria się rozładowała)

pająka, papugii swego czasu byly patyczaki, zółw, szczur, legwan-mamie się to w głowie nie mieściło za to ja byłam zachwycona. Wujek kończy Uniwesytet Medyczny i  pracuje wspólnie z profesorami z Kanady nad bardzo ważnym badaniem i nad wynalezieniem wspaniałego leku które ułatwi wielu kobietą życie
ale nie zdradzę nie wolno

9 marzec- obora
Przedpołudniem pojechaliśmy do prababci Julki, babcia Ala czekała na mnie z utęsknieniem.

Zaraz po przyjeździe poszłam z mamą na saneczki i odwiedziłyśmy oborę...tak tak oborę sąsiadów.

Byłam zachwycona widziałam byka, krowę, cielaka, świnki, kotka (przyszedł za nami). Prababcia ma tylko kury bo nie ma siły żeby prowadzić większe gospodarstwo. W każdym bądź razie codziennie pomagałam babci w karmieniu kurek, wystarczyło że otworzyłam oczy czy to po drzemce popoludniowej czy też po nocce, pierwsze co biegłam do kuchni i juz w rekach trzymałam reklamówkę z suchym chlebem i wołałam babcię na karmienie kur ale było fajnie.

Natomiast po wizycie w oborze opowiadałam babci Ali
J:" babciu a ja dzisiaj widziałam cielaczka, mamę i tatę jego i wiesz co tata karmił go mleczkiem" hehe głuptasek ze mnie  Dziadzio słysząc tę rozmowę wyjaśnil że to mama-krowa daje mleko, [powiedziałam tak bo chodziło mi o to ze c.Marzena doiła krowę a później dawała cielakowi mleko i myślałam że ta krowa to tata bo byla wieksza (kupny cielak, dlatego krówka nie pozwalała mu pić osobiście) Wieczorem pojechaliśmy do Antonina Nowego do kuzynek i chrzesnicy mamy, ale mi się tam podobało nie chciałam wracać Wieczorem, późnym wieczorem(drzemki moje trwały ponad 2h w południe więc nie bardzo chciałam wcześnie chodzić spać) dalam taki popis, wszyscy boki zrywali, zacznijmy od tego że co 10 min chciałam się ścigać z b.Alą i za każdym razem musialam wygrac(z mamą nie chciałam się ścigac bo nie "dawała" mi wygrywać) natomiast prababcia musiała mówić"gotowi do startu" Później tańczyłam ale jakbyście widzieli te wygibasy i tą poważną minę, mama popłakała się ze smiechu Wieczorem opowiedziałam wszystkim bajkę o Czerwonym Kapturku I wersja była cudowna (bo bajkę opowiadałam 2 razy) II tez była ciekawa jeśli się uda postaram się wrzucić to na bloga.


10 marzec- odwiedzinki
Dzisiejszy dzień był bardzo zwariowany, odwiedzinki, odwiedzinki, odwiedzinki. Dzisiaj co prawda mieliśmy wracać do domu ale okazało się że i mama i babcia mogą zostać jeden dzień dłużej z czego bardzo się ucieszyliśmy Pojechaliśmy do barata babci w.Mariana, do b.Eli  oraz do babci Eli bo b.Ala chciała się z nią jeszcze zobaczyć

następnie do w.Łukasza i c.Madzi oraz Wojtusia spotkaliśmy się również z c.Elą, i z w.Jurkiem także takie tam rodzinne spotkania Podczas pobytu apetyt  muszę przyznać że mi dopisywał i to bardzo



11 marzec-
powrót do domku
Jak to się mówi wszędzie dobrze ale w domu najelepiej, stęskniłam się za moim pokojem, mało tego pokój jest gotowy w 100% są już szafeczki i wszystko co było w planach także wracam na gotowe Podróż była męcząca, pogoda straszna na szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi. Wieczorkiem odwiedziłam z  mamą Weroniczkę i Remusia, pobawiłam się trochę z nimi i wróciłam do domu.

12 marzec- wielkie wydarzenie
Rano mama zaprowadziła mnie do przedszkola i wiecie co...rozpłakałam się, mama stała za drzwiami gdy pani pytała dlaczego płaczę i wszystko słyszała a ja płakałam za mamą.  W ostatnim czasie spędziłam z nią dużo czasu, przez  parę dni miałam ją tylko dla siebie przez 24h i dzisiaj zrobiło mi się przykro gdy mnie zostawiła. Dzisiaj mama ustaliła z ciocią Martą(przedszkolanką)  że nie będę chodziła spać w przedszkolu(nie wiem czy się uda bo mały śpioszek ze mnie) w każdym bądź razie dzisiaj ciocia zapytała czy chcę iść spać a ja odpowiedziałam że nie więc nie spałam(mama podejrzewa że choruję tak często dlatego że ogólnie podczas snu strasznie się pocę, (miałam robione badania tarczycowe, glukozę i jeszcze kilka innych i okazało się że wszystko jest w porządku,) ale do czego zmierzam mianowicie do tego że w nocy zdarza się że mam zmienianą 3 razy piżamkę bo jetsem taka mokra a w przedszkolu nie ukrywajmy śpimy w tym co chodzimy więc w momencie gdy jestem spocona nie mam zmienianej koszulki i chodzę w tej mokrej do wyschnięcia i może dlatego się przeziębiam. A tak w ogóle dzisiaj w moim przedszkolu odbyło się zebranie rodziców -I zebranie rodziców w moim maleńkim życiu. Mama oczywiście na nie poszła bo miała kilka zastrzeżeń, porozmawiała z logopedą(nie ma zastrzeżeń do mojej mowy wręcz przeciwnie według niej mówię bardzo dobrze na swój wiek, mój język dobrze pracuje i podczas wykonywania ćwiczeń, widać przygotowanie do nauki kolejnych potrzebnych w tym okresie samogłoseki spółgłosek. W tym okresie powinnam wymawiaćwszystkie samogłoski ustne i nosowe oraz spółgłoski :m, mi b, bi, p, pi, f, fi, w, wi, ki, g, gi, ch, i, li, j, ł, d, n, ś, ź, ć, dź, oraz sprawnie budować i wymawiać 2,3 zdania proste, wyrazowe, oznaczające i wykrzyknikowe, rozróźniać fazy wdechową i wydechową- logopeda nie ma zastrzeżeń Apropo katarów, kaszli i chorych dzieci w przedszkolu temat był poruszany przez większość rodziców z czego najbardziej cieszyła się mama bo za każdym razem gdy wracam po 2 tyg nieobecności to zawsze 2, 3 dni i znowu to samo bo dzieci mają zielony katar i są w przedszkolu bo rodzice przynoszą zaświadczenia że dziecko zdrowe a przecież zielony katar świadczy że wirus w organiźmie jest i moża się nim zarazić dlatego też pani dyrektor będzie dzwoniła do lekarzy i potwierdzała zaświadczenia-oby! może w końcu niektórzy rodzice troszeczkę się ogarną
.  A tak w ogóle należe do grupy dzieci-"LENIWIEC"  hehe bo dzisiaj na zebraniu ciocia powiedziała że większość dzieci sama się ubiera i wszystko robi sama wyprzedzając każdą czynność słowami "JA SAMA" Ja natomiast nie bardzo chcę sama-"mam od tego ludzi" hehe żartuję z tymi ludźmi, oczywiście co nie zmienia faktu że jestem bardzo leniwa pod tym względem i rodzice muszą nade mną i ze mną trochę popracować Wieczorkiem odwiedzli mnie dziadkowie Agatka i Jacek oraz Edziu

13 marzec- z Lenką
W przedszkolu było fajnie, znowu nie spałam i dzisiaj był już wielki kryzys, nawet ciocia powiedziała mamie że widac było że jestem strasznie zmęczona, później co prawda mi przeszło i odzyskalam siły gdy zobaczyłam Lenkę bo zaraz po pracy pojechaliśmy do dziadków na obiad i na zabawę z Lenką (która spędzi teraz u nich parę dni) zabawa jak zwykle przednia  tańce, hulańce natomiast pożegnanie było maskaryczne jak się dowiedziałam że ja muszę jechać a ona może zostać no cóż...czyżby mała zazdrość?

14 marzec- ałaaaaaaaa
Niechętnie dziś szłam do przedszkola mimo iż wstawało mi się wspaniale bo wstałam przed 7. Mama w drodze do przedszkola wymyśliła zabawę "kto pierwszy dotknie..." (np.drzewo i się ścigamy) Zabawa -> "przezabawna" ale tylko wtedy gdy wygrywam jak jest nie po mojej myśli, zaczynam poprostu! płakać! więc ogólnie MUSZĘ! wygrywać Droga do przedszkola skróciła się z 20 min do 10 (mama sama wraca niecałe 5) W przedszkolu zostałam dzisiaj troszkę dłużej bo mama miała popołudniówkę a tata musiał coś załatwić. Resztę dnia spędziłam na zabawie z tatą ale wcale nie było tak koloro! Około godziny 18 biegłam z małego pokoju do dużego potknęłam sie i uderzyłam buzią o deskę z sofy, rozwalając i rozścinając wewnętrzną stronę warg-rozcięcie szer-1 cm głębokość "paznokieć" krew mocno leciała a ja byłam przerażona, wystraszyłam się tak bardzo że powiedziałam tatusiowi że boję się tej dziury w buzi i chcę iść spać (broda też zdarta)

15 marzec- wizyta u lekarza
Rano mama zaprowadziła mnie do przedszkola i powiedziała cioci o "wypadku" bo c.Marta od razu zauważyła moją brodę i zapytała co się stało. Gdy ciocie zobaczyły ranę(wygladała okropnie, mamie rano zdrętwiały nogi jak to zobaczyła i od razu chciała jechac do lekarza ale tata uspokoił ja że nie trzeba, natomiast ciocie stwierdziły, że musi być konsultacja lekraska bo to wyglada naprwadę strasznie więc mama zadzowniła po tatę ubrała mnie i pojechałyśmy do p.K jednak okazało się że ilość ludziw  poczekali była przerażająca dlatego przy rejestracji stała inna pani doktor o której nie słyszeliśmy miłego słowa a dzis sami mieliśmy okazję przekonać się że to wszytko co słyszeliśmy to prawda bo mama poprosiła ją żeby rzuciła okiem na ranę bo zastanawiamy się czy nie nadaje się ona do szycia bo jest taka duża, dodała że przedszolanki wysłałay nas na tą konsultację(że niby to się stało teraz w przedszkolu) Pani s[ojrzała na nas jak na kosmitów i powiedziała"trzeba by było to zobaczyć" i dalej na ans patrzyła następnie powiedziła" noooo dobra(z łąską) wyciagnijcie kartotekę i poczekajcie" mama się wkurzyła odwróciła na pięcie i 3mając mnie na rękach podeszła do pokoju w którym przyjmowała nasza kochana p.K człowiek a raczej lekarz z powołania! przeprosiła wszystkich na korytarzu, zapytała czy może wejść na sekundę w sparwie konsultacji, ludzie nie robili problemu a pani K. podeszła do wszytskiego profesjonalnie, bardzo dokładnie obejrzała moje usta, świecąc rażącym światełkiem to tu to tam, przypisała receptę i powiedziła że mimo tego że rana jest naparwdę paskudna to się zagoi i że obędzie się bez szycia-"oględziny" trwały 5 min a my wszystkiego się dowiedziałśmy(a tamtemu babsztylowi, przepraszam za wyrażenie, nie chciało się ruszyć tyłka i zobaczyć co jest grane-nasza kochana służba zdrowia) Parę minut po 9 byłam w przedszkolu


16 marzec- odwiedzinki
Sobotnia poranek zaczął się dosyć wcześnie bo o 7 Po śniadanku tata pojechał na siłownie a ja z mamą poszłyśmy na zakupy, wstępując w odwiedziny do pradzaidków Tadeuszów u których się zasiedziałyśmy hihihi Ale uwielbiam do nich chodzić, dzisiaj ledwie przekroczyłam próg ich domu a już miałam życzenie" jajo"(a jadłam przecież na śniadanie) Dziadzio od razu mi je przygotował pobawiłam się z nimi i wróciłam z mamą do domku. Po południu pojechaliśmy do dziadków Waldków, tam spotkałam się z Lenką i Wiktorkiem. Dostałam od Lenki piękny urodzinowy prezent, tablice (dwustronna na mazaki i kredę)


Nie mogła przyjechac na moje urodzinki i dopiero dzisiaj miałayśmy okazję się spotkać A tak  w ogóle nie pisałam jeszcze o tym jakie mam dobre ucho jeśli chodzi o muzykę(po tatusiu) gdy tylko zaczyna się jakaś piosenka to od razu wiem co to jest a jeśli nie znam nazwy utworu bo to nie piosenka dla dzieci to mówie"ooo piosenka taty" albo "ooo piosenka mamy" W Lubartowie  w markecie leciała piękna piosenka stanęłam na środu i krzyknęłam" mamooo mamoo słyszysz to piosenka taty" więc bardzo lubię muzykę a co za tym idzie..hmmm taniec, obojetnie gdzie, obojętnie do czego(muzyka), obojetnie jak(a osyc ładnie) zaczynam tańczyć



17 marzec-
niedzielne leniuchowanie
Od jakiegoś czasu a mianowicie mniej więcej momentu kiedy rodzice zrobili mi pokój lubię robić im niespodzianki i gdy tylko się obudzę biegiem ruszam w ich stronę a raczej w stronę ich łóżka, dzisiaj o dziwo też mi się udało i rodzice zastanawiają się jakim cudem bo zapięta byłam w spiwór a w ich łóżku rano leżałam w śpiworze więc to nielada wyczyn żeby przejść z jednego do drugiego pokoju w czymś tak niewygodnym Przed południem poszliśmy pomodlić się do kościółka a prosto stamtąd do domku bo mimo pięknej słonecznej pogody na dworze było baaardzo zimno, (rano trochę pokasływałam ale to już zadna nowość bo jakby nie było kaszle dosyc często mimo tego rodzice stwierdzili że czy kaszel czy katar to będą ze mną spacerować oczywiście jeśli nie będzie temperatury) Tak poza tym całe dnie spędzam w swoim pokoju z którego non stop słychać dziwne odgłosy "dialog" (monolog) zmienia głos gdy bawię się np.mamą-krową i cielaczkiem lub dinozaurami albo lewem i gepardem Czasem słyszę śmiech rodziców za ścianą, śmieją się z chaseł jakie rzucam podczas zabawy

W ostatnim czasie uwielbiam się bawić ciastoliną i przeróżnymi formekami przeznaczonymi właśnie do zabaw ciastoliną tzw wyciskarkami-zabawa przednia(dostałam je od c.Madzi Cyg

18 marzec-  z Remkiem i Weroniczką
Z przedszkola odebrała mnie mama z c.Madzia(Cyg) Prosto z mojego przedszkola poszłyśmy do przedszkola Remusiowego odberać go i w drodzę do domku juz na sam koniec zaliczyliśmy przedszkole Weroniki. Dzisiaj po raz kolejny (w piątek też) ciocie zapomniały ubrać mi pieluszki do snu i posikałam się w majtki (nie wiem ile spałam w tych mokrych rzeczach ale mama już coś przeczuwała chociaż miała cichą nadzieję że w końcu i jednak! się pomyli) Popołudnie spędziłam na zabawie z Remkiem i Weroniką, mamy próbują nauczyć nas  wspólnej zabawy i postanowiły że w miarę możliwości będziemy się odwiedzać. Z Weroniką zabawa jest okey, chociaż jest troszeczkę dla mnie za malutka. Jest bardzo troskilwa chodzi za mną częstuje, dzieli się, szkoda tylko że ja wolę zabawę z Remusiem i tu tkwi mały problem, jednak jestem dobrej myśli

19 marzec-
w domku/ z Nikosiem
Nie poszłam do przedszkola, mama miała popołudniówkę więc postanowiła że zostanę w domu, trochę pokasływałam. Nie pisałam wam wcześniej że do mojego przedszkola dołączył Nikoś tyle tylko że widzieliśmy się w przedszkolu w sumie 2 dni bo najpierw ja byłam chora a gdy wróciłam z Lubartowa to okazało się z Nikoś chory więc do tej pory się mijaliśmy. Nikoś narazie jest na okresie próbnym i ciocia się zastanawia czy będzie chodził już teraz czy dopiero od września, nad przedszkole Tika zastanawia się również c.Madzia(Cyg) bo chciała zapisać tam Weroniczkę ale nie ukrywajmy w moim przedszkolu non stop choruję więc też się zastanawia. U Weroniki w przedszkolu jest 4 razy mniej dzieci a co za tym idzie mniejsze prawdopobieństwo na zachorowanie. Cena przedszkola jest też "całkiem fajna" ale biorąc pod uwagę kasę jaką wydajemy miesięcznie na leki to Tika wychodzi nas więcej tyle dobrze że nie musimy wynajmowac niańki i rodzice nie muszą siedzieć na L-4 gdy choruję. Chociaż już czujemy lekki stres bo dziadzio wyjeźdża w maju do Niemiec a pradziadkowie do Targanic więc już tak wesoło nie będzie, strach pomyśleć. Mama mysli nawet o złożeniu dokumentów do innego przedszkola ale tata upiera się na Tice bo uważa, z resztą razem uważają że to bardzo dobre przedszkole tyle tylko że żałują że w 100% nie mogę z niego korzystać a kwota która płacimy miesięcznie jest bardzo bardzo wysoka. Od lipca mam 8 antybiotyk-mamie serce pęka na sama myśl o tym mało tego rekord jaki zaliczyłam w przedszkolu to 2 tygodnie i tak się zdarzyło tylko raz. Nie wiem czy pamiętacie jeszcze wpisy z mojego malusieńkiego życia za nim poszłam do przedszkola, przecież ja na dobrą sparwę nie wiedziałam co to syrop a teraz, hmmmm a teraz mamy APTEKĘ w domu!
       Przed południem odwiedził mnie Nikoś z ciocią, bardzo się ucieszyłam bo dawno go nie wiedziałam i w końcu mogłam się z nim trochę pobawić

 

20 marzec- wizyta u lekarza
Spoko wczoraj mama zostawiła mnie w domu bo pokasływałam (3 razy na dzień) a dziś w nocy miałam temp 37.7 a norlamnie w planach miałam dzisiaj iść do przedszkola. W nocy przyszłam do łóżka mamy i poprosiłam o picie gdy mama mnie dotknęła od razu poszła po termometr, temp rosła więc podała mi panadol. Rano został ze mną tatuś i poszliśmy do lekarza, niestety dostać się do naszej p.K jest bardzo trudno (3ba stać o 8 pod przychodnią bo dodzwonienie się tam graniczy cudem, telefon non stop zajęty) dlatego też poszliśmy do innej lekarki i coooo i antybiotyk- 8 od lipca. Mama nie mogła w to uwierzyć bo przed wizytą prosiła tatę żeby robił wszystko żebym nie musiała znowu mieć antybiotyku no ale niestety. Ciocia Magda też była w szoku przecież wczoraj bawiłam się z Nikosiem i w ogóle nie wygladałam na chorą z resztą nie mam nawet kataru a każda moja choroba zaczynała się właśnie od niego. Z resztą gdyby nie temp w nocy pewnie by nas tu nie było i normalnie bylabym w przedszkolu. I bądź tu człowieku mądry! ...i ten cholerny antybiotytk!

22 marzec- wizyta u lekarza/dobra i zła inormacja
Mama nie wytrzymała i już następnego dnia zarejestrowała mnie do naszej p.dr niestety dopiero na dzień następny(i w dodatku nieźle musiała "naściemniać" żeby zapisały ją już na nastepny dzień, obłęd co się dzieje teraz w przychodniach) Nie ważne jak nie ważne kiedy ważne że do Niej! tylko Jej mama ufa. No ale niestety okazało się że ten antybiotyk jest potrzebny bo charczy mi w płucach i mogłoby się to skończyć źle, mało tego przedłużyła antybiotyk na kolejne parę dni i to była ta zła informacja (na szczęście do teatru mogę iść w niedziele. Bilety dostałyśmy od c.Ewy na urodzinki. Dziekujemy! A teraz dobra informacja. Mama podczas wizyty u dr zapytała czy związku z tym że ja tak często choruję należy mi się sanatorium i pani powiedział że miłą chęcią nam wypisze wniosek, poleciła nam Rapkę ale to bez sensu bo pradzaidkowie Tadeuszowie mają dom w górach więc sanatorium mogę mieć co weekend i mama powiedziła że koniecznie chce nad morze p.K powiedziała że mamy sobie wybrać miejsce do którego chciałybyśmy jechać i dać jej znać więc zaczynamy poszukiwania-jeśli ktoś może coś fajnego polecić to prosimy oby to była miejscowość z dużą ilością joduuuuuu hehe Dzień spędziłam z dziadziem Waldkiem(po tym wyjeździe do Lublina często, tzn cześciej niż często pytam o dziadków kiedy mnie odwiedzą, mówię że chcę do nich jechać, budzę się rano i pytam .."a przyjadą do mnie dziadkowie?" więc dziś po tygodniu nie widzenia się z nimi gdy zobaczyłam dziadka biegłam do niego z otwartymi rączkami (babci niestety nie wiedziałam bo c.Agatka bardzo się rozchorowała i babcia cały tydzień musiała parcowac po 14 h). Dawno nie wiedziałam się z b.Agtka i dz.Jackiem wyjechali na narty więc pewnie w niedziele mnie odwiedzą. Jutro też czeka mnie, Remka i Weroniczkę niespodzianka bo przylaaaaaatujeeeee dziadek Witek

23 marzec-
odwiedzinki
Rano pomogłam mamie sprzątać (parządki świąteczne) a raczej jej przeszkadzałam (dostałam mocny syrop na kaszel który ma mi pomóc w oczyszczeniu charczenia po którym jak to pani doktor powiedziała będę trochę pobudzona-i byłam i jestem Gdy sprzątanie dobiegało końca w drzwiach stanął dziadzio Witek po którego na lotnisko pojechał tatuś z w.Tomkiem i Remkiem. Przytuliłam dziadzia i buziakiem podziękowałam za przepiękny prezent a chwilę później już się przed nim popisywałam. Późnym popołudniem odwiedzili mnie dziadkowie Waldkowie, gdy zobaczyłam ich w drzwiach biegałam i z uśmiechem na twarzy krzyczałam  "babciaaa" oczywiście nie dałam się jej nawet rozebrać bo juz musiała się ze mną bawić bardzo się ucieszyłam na jej widok


24 marzec-
niedziela palmowa/ TEATR
Ze względu na dzisiejsze święto czyli niedziele palmową wypadało pójść do kościółka poświęcić palmę niestety my nie poszliśmy a naszą palemkę poświęcił mi kuzyn Remuś bo gdy tylko obiło nam się o uszy że ciocia Madzia z Remkiem wybierają się do kościoła szybciutko zeszłyśmy piętro niżej i poprosiłam kuzyna  o poświęcenie palemki Około godziny 17 ja, mama, c,Madzia i Remuś wybraliśmy się do teratru na spektakl "Brzydkie Kaczątko" to był mój pierwszy wypad do teatru i powaznie bardzo mi się w nim podobało, a podobno był to najmniej ciekawy "teatrzyk" w przeciągu ostatnich 8 mc.Późnym popołudniem wpdli do mnie dziadkowie Agatka i Jacek dostałam od nich przepiękną kurteczkę Pobawiłam się z babcią, rysowałyśmy przeróżne ciekawe rzeczy na tablicy

Na dobranoc opowiedziłam dziadkom bajkę o "Czerwonym Kapturku" (to moja ulubiona bajka na tą chwilę)



27 marzec- wizyta kontrolna 
Rano stanadardowo przyjechał do mnie dziadzio Waldek uwielbiam spędzać z nim czas,  gdy tylko widzę że wchodzi do naszego domku, tupie nóżkami i biegnę do niego z wyciagniętymi rączkami Dzisiaj po południu pojechałam z tatusiem do lekarza na wizytę kontrolną i....i JESTEM ZDROWA! (ciekawe jak długo) co prawda i tak mama nie puści mnie do przedszkola jutro i w piątek bo boi się że święta będziemy musieli spędzić w domu jakbym tak znowu zachorowała Gdy wróciłam od lekarza zostałam z dziadziem Witkiem 2h bo mama pracowała do 14:30 a tata do 15:30. A tak poza tym mam dużo zajęć i wcale a wcale się nie nudzę, ciagle mam coś do roboty  z resztą zobaczcie sami....trochę się uczę(:P) trochę pomagam rodzicom w codziennych czynnościach ale tak ale tak wiecie po swojemu(ostatnie zdjęcie po prawej jest najlepszym na to dowodem)




28 marzec- prześliczny koszyczek/ Urodz. dz.Witka
Zaraz z samego rana zadzowniłyśmy do dziadka Witka i przepięknie zaśpiewałyśmy mu "Sto Lat" Mama miała dzisiaj do pracy na godzinę 12tą (od momentu kiedy nie pracuje w weekendy a raczej pracuje raz na 2 mc) zmieniło się trochę w jej godzinach pracy mianowicie raz pracuje na 6:30, raz na 12 innym razem na 13 i czasami na 14:30 w zależności od dnia tygodnia) Dzisiaj miała na godzinę 12 więc zaprowadziła mnie do pradziadków Marty i Tadeusza którzy niesamowicie się za mna stęsknili Już na powitanie dostałam od babci prześliczny koszyczek a w nim dużo smakołyków. Oczywiście w sobotę pójdę z mama do kościółka żeby go poświęcić U dziadków było fantastycznie bawiłam się z babcią, pomagałam jej w kuchni, dziadzio czytał mi bajeczki przy ktorych ucięłam sobie drzemkę, byłoooo extra Wieczorem gdy tylko mama wróciła do domku od razu musiała wysłuchać mojego 10 minutowego przemówienia  na temat nowego, prześlicznego koszyczka i wszystkiego co z nim związane


29 marzec-
z dziadkiem Waldkiem
Przedpołudnie i trochę popołudnia spędziłam z dziadkiem Waldkiem oczywiście gdy dziadek przekroczył próg od razu musiał zobaczyć mój koszyczek i samokłyki które się w nim znjadują Uciełam sobie długą drzemkę popoludniową i gdy tylko się przebudziłam od razu zaczęłam rysować na tablicy ale zrobiłam to tak cichutko że w ciszy i w spokoju robiłam to z dobre 15 min i pewnie robiłabym to ale mama zajrzała do pokoju i zorientowała się że nie ma mnie w łóżku i wtedy powitałam ją z uśmiechem na twarzy

30 marzec- święconka
Dzisiejsza sobota wyglądała nieco inaczej niż pozostałe Rano wybrałyśmy się na zakupy a tata na siłownie, zwiedziłyśmy mnóstwo sklepów a w nich tysiące ubrań Mama wściekła bo nic na nią nie pasowało(troszeczkę, nawet większą troszeczke przytyła aleee ciiii...) za to ja nie miałam większych problemów nooo poza jednym nie cierpię przymierzać ubrań! za to moja kuzynka Lenka mogłaby się ubierać, przebierać, stroić po kilkanaście razy dziennie i gdyby nie to że mamy troche inne figury mama zabierała by ze sobą ją na zakupy bo wzrost prawie ten sam Gdy wróciłyśmy do domku, mama przygotowała koszyczek i wszyscy razem udaliśmy się do kościółka do św.Jacka gdzie cała ceremonia odbywała się w gwarze śląskiej i a niektórzy ludzie ubrani byli w śląskie stroje, było bardzo uroczyście i pięknie.(na poniższym zdjęciu widzicie mnie w nowej pięknej kurteczce o której wspominałam parę dni temu, świetnie się złożyło bo mam do niej kilka idealnych dodatków)

Przez to całe zamieszanie z tymi sklepami, nie miałyśmy czasu na pofarbowanie jajek dlatego też poświeciliśmy zwykłe, a wieczorkiem kiedy mama przygotowywała dla nas "stroje" świąteczne ja z tatusiem świetnie się bawiłam w farbowanie i oklejanie jajek


Oj zapomniałam napisać że za nim do tego doszło odwiedziliśmy sąsiadów na parterze hehe czyli moich kuzynów Remka i Weroniczkę. Dziadzio Witek parę dni temu miał urodziny więc przygotowaliśmy dla niego małą niespodziankę, niestety dziadzio się trochę rozchorował i sami imprezowaliśmy. Najpierw zjedliśmy pyszny tort, później ciocia zrobiła nam ciekawe tatuaże na rączkach,

nastepnie pieknie pobawiłam się z Weroniczką i trochę tam z Remusiem i dopiero jak wróciliśmy do domu to zaczęlismy farbować jajka(może trochę nie pokolei ale ważne że raczej wszystko opisane)


31 marzec- ŚWIĘTA WIELKANOCNE 2013

Śniadanko rozpoczęliśmy w gronie najbliższych o 10:30 u c.Ewy.Jak co roku i co każde święta zawsze musimy podzielić czas tak żeby z wszystkimi spędzić trochę tego świątecznego czasu.

Na śniadanku było wesoło i bardzo ciekawie, układałam z babcią puzzle, później z ciocią malowałam tzn pomagałam jej w tworzeniu kolejnego obrazu nastepnie świtnie razem z Remkiem grałam na "pianinie" organach a na sam koniec pięknie pomagałam w sprzątaniu stołu Przecież jestem już duża i mogę donosić do stołu  lub przynosić ze stołu a robię to z uśmiechem na ustach Późnym popołudniem odwiedziliśmy pradziadków Romków i dziadka Witka a następnie pojechaliśmy do dziakdów Waldków do Radzionkowa i tam też spędziliśmy noc Bardzo się cieszyłam że w końcu mogłam poszaleć trochę z moja kuznką Lenką

Zabawa była przednia. Dziadzio za każdym razem gdy do niego przyjeżdżamy drukuje nam obrazki do pokolorowania, jakie tylko chcemy więc na nudę nie ma czasu, dodatkową atrakcją dzisiejszego dnia były spinki z kolorowymi pasemkami które zakupiła nam c.Agatka z w.Patrykiem, dodam tylko że babunia zawsze z nami pięknie tańczy, obydwie uwielbiamy piosnkę BUGI ŁUGI i Gummi Miś BAŃKE ŁAP to już standard że zawsze te dwie piosenki muszą być włączone oczywiście oprócz kiklunastu innych te dwie są najfajniejsze


KWIECIEŃ

1 kwiecień- ŚWIĘTA WIELKANOCNE 2013
"Wiosenna aura" świąt wielkanocnych to tylko połowa czegoś nieprawdopodobngo, bo zając ze śniegu w postaci zimowego bałwna to już normalność i widać go na co drugim podwórzu tylko zaraz zaraz gdzie jest wiosna?

Śniadanko zjedliśmy u dziadków w Radzionkowie zaraz z rana dziadzio "polał" nas perfumami a my go psikawkami, później oblałyśmy w.Tomka i tatusia, od rana było głośno i bardzo wesoło

Jeśli chodzi o pyszny obiadek to zjedliśmy go u c.Ewy i mogę w końcu powiedzieć że i ja miałam dzisiaj czas na zjedzenie obiadu a wszystko dzięki b.Agatce która przywiozła piękny atlas zwierząt i długo, bardzo długo mi opowiadała i  zagadywała a ja pięknie jadłam Później trochę czasu spędziłam z pradziakiem Tadeuszem który również pokazywał i opowidał mi o zwierzakach, uwielbiam zwierzęta z resztą nie trudno się domyśleć, bo pewnie to zauważyliście że zamiast lalek wszędzie ze sobą zabieram kilka zwierzaków teraz swój czas mają dinozaury Jeszcze trochę później świetnie bawiłam się z dziadkiem Jackiem i Edziem

Wczesnym wieczorkiem udaliśmy się do pradziadków Romków gdzie umówiliśmy się z c.Magda w.Grześkiem i Nikosiem Zabawa z Nikosiem była fajna i nareszcie moglismy spędzić ze soba trochę czasu.

Po miłym spotkaniu, już na sam koniec siedząc na honorowym miejscu opowiedziałam bajkę o Czerwonym Kapturku, wszystkim bardzo się poodbała i dostałam gromkie barwa

2-3-4 marzec- w domku
Do końca tygodnia mama postanowiła że zostawi mnie w domu dlatego że jestem po 10 dniowej kuracji antybiotykowej i może jak tym razem posiedzę w domu dłużej to wracając do przedszkola nie złapię kolejnego przeziębienia, chociaż ze 2 tygodnie. Czas w domu spędzałam cudownie, mama miała cały tydzień popołudniową zmianę i codziennie uatrakcyjniała mi czas. Oczywiście korzytając z tego że mamy przepiękna zimę w kwietniu, chodziłyśmy na saneczki, długie spacery i ulepiłyśmy bałwanka takiego z prawdziwego zdarzenia, bawłan miał oczy, usta, nosek i mnóstwo guziczków, uprzejma ekspedientka przecięła na pół odpowiednią ilość zmieniaczków i bawłan wyglądał ładnie (zdjęcie robione z okna dlatego)

Dodam że co chwilę podbiegałam do okna i sparwdzałam czy jest pewnym momencie stracił głowę ale poszłam z tatusiem i szybciutko dorobiłam mu łeb

 


Stronę odwiedził już 55792 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja