5 KWIECIEŃ
MAM JUŻ 37 MIESIĘCY

5 kwietnia- malowanie farbami


Oj moi drodzy jak ja uwielbiam to robić na sygnał malujemy farbami tupie nóżkami a tym razem miałyśmy misjee, pewnie rzuciło się wam w oko łóżeczko a raczej kołyska którą dostałam od zajaczka(zdjęcie dodane w święta) i to właśnie była ta misja. Oprócz kołyski miałam w domku drewniane łóżeczko dla lalek więc łóżeczko też przeszło kilka zmian
efekt końcowy- luksusowy
Z resztą zobaczcie sami

Łóżeczka kolorystycznie pasują do mojego pokoiku
i teraz jeszcze bardziej się lubię nimi bawić

6 kwietnia- sesja zdjęciowa/ odwiedzinki
Dzisiaj od samego rana było małe zamieszanie. Rano odwiedził nas dziadzio Witek przyszedł się z nami pożegnać bo wracał dziś do swojego domku a tata jechał zawieźć dziadka na lotnisko natomiast ja z mamą przygotowywałyśmy ubrania do sesji zdjęciowej i w międzyczasie byłyśmy zobaczyć mieszkanie które wystawione jest na sprzedaż. Później nie znając drogi mknęłyśmy do Katowic na sesje zdjęciową na której byli już Remek, Weronika, ciocia i wujek tam też małe zamieszanie bo trudno jest zrobić zdjęcia trójce dzieci. Z resztą Remuś i Weronika fotografowani byli juz ponad 1,5h godziny więc byli już zmęczeni no stanadardowo pojawiły się zgrzyty między Remkiem a mną więc nie miałam ochoty już na nic. Mama przygotowała dla mnie mnóstwo zestawów ubrań ale nawet połowy nie wykorzystałyśmy mam nadzieje że z tych zrobionych zdjęć jednak coś fajnego wybierzemy. Gdy wróciłyśmy do domku mama zaczeła przygotowywać sałatkę owocową a ja uciełam sobie drzemkę która nie trwała zbyt długo bo "aż" godzinę a co to na mnie, ale gdy się przebudziłam zobaczyłam w pokoiku Franka który z uśmiechem na ustach mnie przywitał bawiąc się grzecznie moimi zabawkami, za chwilę w drzwiach stanął Nikodem więc szkoda było spać. Ucieszyłam się z wizyty chłopaków(ostatnio dużo chorowałam więc nie często się widywaliśmy) dlatego też od razu przystąpiłam do zabawy.

Mało tego swoją obecnością zaszczyciła mnie dziś Leneczka po którą pojechał tatuś do dziadków Waldków i Lenka spędziła u mnie połowę weekendu
a przede wszystkim została na noc
Pięknie się bawiłyśmy
Zasypianie było ciężkie tzn Lenka zasnęła w 5 min a ja trochę marudziłam i cudowałam a to dlatego że bardzo chciałam spac z nia w łóżeczku turystycznym. Przed snem znowu atrakcja ->kąpiel z Lenką

W nocy też strasznie niespokojnie spałam i często się budziłam.
7 kwietnia- z Leneczką
/karmienie kaczek

Rodzice zabrali nas dziś do praku miejskiego na dłuższy spacer i spakowali reklamówkę chleba żebyśmy mogły nakarmić kaczki, ptaki, gołębie i całą resztę głodnych zwierząt
radości było co niemiara

Widziałyśmy wiewióreczkę, pobawiłyśmy się trochę na placu zabaw(tam gdzie się oczywiście dało pobawić)

W domu też dobrze się bawiłyśmy mimo iż doszło do kilku zgrzytów np. o stronę rysownia na tablicy, o osiołka, o kolor kredki i ich ilość, Na szczęście problem osiołka rozwiązałyśmy szybko a pomogła nam w tym c.Madzia pożyczając pod nieobecność Remka jego osiołka i wiecie co poszłysmy z mamą po niego i każda z nas chciała przyniesionego osiołka a są przecież identyczne jak już nam przeszło goniłyśmy się na nich po całym mieszkaniu. Na poniższym zdjęciu w dolnym lewym rogu widać nas w spódniczkach , mama włączyła nam piosenki Pana Kleksa więc jak to mówi Lenka"musimy mieć sukienkę bo jestśmy królewnami" i nie obędzie się bez kiecki do tańczenia. Jak jestem z mamą w domu a mam ochotę potanczyć też upominam się o spódniczkę i proszę o taką która się najmocniej kręci

8 kwietnia- przedszkole i WŚCIEKŁA MAMA


Nadszedł dzień powrotu do przedszkola (zobaczymy na jak długo) i już na dzień dobry mama wpadła w furię. Ledwo weszłyśmy do przedszkola a już w szatni słychać było serenadę z kaszlu, mama dostała białej gorączki i zaczęła rozmawiać z rodzicami dzieci które pokasływały w szatni, wyszły dwie przedszkolanki w tym pani Anetka którą bardzo lubimy i dołączyły się do rozmowy, mama z nerwów aż się rozpłakała bo głupie tłumaczenie że dziecko jest alergikiem wychodzi nam juz bokami, tak na dobrą sparwę to wszystkie dzieci są alergikami z zielonymi glutami! Nie wiedziałam jeszcze tak wściekłej mamy! ale może to i dobrze bo ludzkie pojęcie przechodzi co jest grane z tymi nienormalnymi rodzicami! Mama na sam koniec dodała, pokazując ręką w moja stronę" to jest dziecko nadające się do przedszkola, zero kaszlu, zero jakiegokolwiek kataru i takie własnie dzieci powinny tu byc! " Nie dziwie się mamie bo 500 zł za przedszkole to wcale nie jest mało tym bardziej że płacimy za nie tyle czy jestem w nim czy mnie nie ma a na dobra sparwę rekord mój od lipca do kwietnia to tydzień i 4 dni!
w tym 8 antybiotyków

i kupę, kupę innych lekarstw, syropów, czopków, witamin! a co za tym idzie, kasa czyli prawie drugie tyle co za przedszkole(biorąc pod uwagę to że rodzice też chorowali i brali antybiotyki)a w dodatku kupę nerwów
Pani Anetka oznajmiła mamie że będzie o mnie dbała i sparwdzała czy nie mam zimnych rączek hmmm... na pewno to pomoże w tym że nie będę chorowała, yhy na bank! Z przedszkola odebrał mnie tatuś i z nim spędziłam resztę dnia
10 kwietnia- z Martusią
W przedszkolu było bardzo fajnie, dzień spędziłam u starszaków i super się z nimi bawiłam. Wyklejaliśmy ogródek a w nim grządki: marchewkę, kapustę i różne inne warzywa. Dziś ciocia Marta(przedszkolanka) odbyła z mamą rozmowę na temat przeniesienia mnie do starszaków czyli dzieci z rocznika 2009 bo stwierdziła że bardzo ładnie mówię, co prawda nie wymiawiam r i czasami mówię niewyraźnie ale w mojej grupie są dzieci które mają po 2 latka i nie mówią nic więc powiedziała że dobrze by było gdybym się rozwijała a nie cofała i mama powiedziała że porozmawia z tatą i ze mną w domku i jutro da znać. Rodzice stwierdzili że to wielki plus bo skoro mam być z 4 latkami to ich odporność jest w lepszej formie niż odporność maluszków i może nie będę tak często chorować. Więc same plusy z przeniesienia co prawda przyzwyczajona jestem do c.Marty i Anetki bo to bardzo fajne panie ale przecież będę je widywać bo to sala obok. Gdy wróciłam do domu czekała na mnie niespodzianka c.Ewelinka i Martusia, która jest przezabawna i jest małym głodomorkiem
więc wieczór spędziłysmy w przemiłym towarzystwie a tatuś rozerwał się trochę z kumplami ogladając mecz u w.Farysia.

11 kwietnia- przeziębiony tatuś
No i się zaczyna tata czuje się fatalnie ma katar i boli go gardło "aaaaale w sumie dawno nie chorowaliśmy więc po co się zamartwiać i tym przejmować"(masakra). Mama jest zła bo tyle razy mu powtarza żeby dbał o siebie przecież już dwa razy byłyśmy chore bo zaraziłyśmy się od niego. Dzisiejsza noc była troszeczkę męczaca dla mamy i to chyba druga z rzędu bo krzyczę przez sen wolałac ją i rozmawiam z nią przez sen opowiadam ze tata wypił mi soczek albo np. tak jak dzisiaj zjadł bułeczkę i nie chce mi zrobić drugiej
zabawne wiem ale krzyk jest przerażający
a później jak już się przebudzę to siadam na łóżku i chcę mleczko i jeszcze chwilę rozmawiam, i długo nie umiem zasnać a mama leży obok śpiewa mi kotki dwa i zasypa szybciej niż ja(ale biedna jest bardzo zmęczona bo koleżanka w pracy ma l-4 i doszło jej trochę obowiązków).
12 kwietnia- odwiedzinki
Do przedszkola poszłam z mamusią, dzisiaj dzień z zabawką(w każdy piątek możemy zabierać do przedszkola swoją ulubioną zabawkę) bardzo się cieszyłam z tego powodu i dzisiaj losowanie wygrał Butek(kolega Dory) i Żyrafka(z Madagaskaru) a losowanie bylo między tą parą a parą a raczej matka i córką żyrfką zwierzakiem. Gdy weszłyśmy do przedszkola mama chciała zaprowdzić mnie do grupy starszaków ale ja powiedziałam że chcę iść do maluszków i weszłam na swoją dotychczasowa salę, ciocie powiedziały że pomalutku będą mnie przyzwyczajały. Cały tydzień nie spałam w przedszkolu-udało się!
(rodzice lubią gdy śpię popołudniu ale woleli żebym nie leżakowała bo późno chodziłam spać i ciężko mi było wstać rano do przedszkola, no i to pocenie podczas snu) ale wiecie cooo chyba coś w tym musi być, mama się nie myliła, ja starsznie się pocę podczas snu (mama czasami przebiera mnie w nocy) i podejrzewała że jak leżakuje i jestem spocona to później chodze w tych mokrych reczach i dlatego choruję bo się przeziębiam dlatego tez rodzice nie chcieli żebym leżakowała i wytrzymałam raz w tym tygodniu padłam jak mucha i to była środa przed wizyta Martusi, przyszłam z przedszkola usiadłam na sofie i zasnęłam na siedząco
ale mama szybciutko mnie wybudziła, trochę popłakałam ale później ładnie bawiłam sie z Martusią
Odwiedziłam dziś z tatusiem pradziadków Stasię i Romka, miło spędziłam z nimi czas.
Powracając do przeziębienia tata czuje się jeszcze gorzej a mame zaczyna boleć gardło, pięknie po prostu pięknie!
13 kwietnia- odwiedzinki
Dzisiejeszy dzień był zwariowany tak jak pogoda jaka panowała na dworze. Rano świeciło słoneczko a przedpołudniem padał deszcz a później co pół godziny było na zmianę słońce, deszcz, słońce, deszcz i na koniec burza! Mimo wszystko wybrałam się z mamą na spacer oczywiście zabrałam ze sobą swoją nową parasolkę (nie mogłam się doczekać pierwszego deszczu) więc radości było co niemiara
Gdy wychodziłyśmy z klatki to do klatki akurat wchodził Remuś z wujkiem więc na spacer zabrałyśmy ze sobą Remusia. Spacerkiem szliśmy do cioci Ewy gdzie czekała na nas prababcia Marta. Podczas spaceru strasznie się rozpadało więc musieliśmy przyspieszyć bo pomimo tego że każde z nas miało swoją parasolkę to i tak za parę minut bylibyśmy mokrzy(burza!) U cioci Ewy bardzo ładnie się bawiliśmy, zjedliśmy przepyszną cieplutką szarlotkę a gdy przestało padać ruszyliśmy w drogę a razem z nami Graf, pies pradziadków. Po drodze zmienialiśmy się co 2 minuty i przekazywaliśmy sobie smycz na której prowadzony był Graf(niesamowita atrakcja) gdy byliśmy już prawie pod domek zaczęliśmy szaleć, najpierw ja leżałam na ziemi, przewróciłam się, byłam brudna i darłam się w niebogłosy, pewnie dziadkowie w Radzionkowie słyszeli ten pisk( ja należe do tej grupy dzieci gdzie czyste ubranie i rece to podstawa więc mała plama i troszkę brudne ręce to już wielki problem
czasem kończący się płaczem hehe
)ale powracając do spaceru więc jeszcze ja nie przestałam się drzeć a na ziemi leżał Remuś tyle tylko że on upadł na kamień zrobił dziurę w spodniach i rozbił kolanko z którego leciała krew, więc do domu wracaliśmy ze łzami w oczach i smutnymi minami a mama lekko przejęta rozbity kolanem Remka. Tata czekał na nas z prabacią przed wejściem do klatki więc słyszeli ten lament no cóż jesteśmy tylko dziećmi
Tak się akurat złożyło że przed klatką stał ambulans i gdy ratownicy wychodzili z klatki mama zażartowała o zrobieniu opatrunku na Remusiowym kolanie i pani zaprosiła nas do ambulansu ale Remuś był mocno przeażony więc podziekowlaiśmy. W domu szybko doszłam do siebie, zjedliśmy z prababcią przepyszny obiad który przygotowała mamusia (dziadek wyjechał do sanatorium więc babcia jest sama i zaprosiliśmy ją na obiad) Po obiedzie pobawiłam się z babcią w sklep i babcia poszła w odwiedziny piętro niżej a do mnie przyjechała ciocia Agatka z wujkiem Patrykiem a jeszcze później b.Ala z dz.Waldkiem
Dziadkowie nie mogli uwierzyć że tak pięknie zasypiam->5min(nie spałam popoludniu)
14 kwietnia- pyyyyyszneee śniadanko
Od momentu kiedy chodzę wcześniej spać wcześniej też wstaje więc rodzice mają tzw zmiany. Wczoraj obudziałm się 15 po 7 więc mama wstała i się mną zajęła, dziś zrobił to tatuś, mało tego pobiegł szybciutko do sklepu i kupił potrzebne rzeczy do przyygotowania pysznego śniadnka w którym mu czynnie pomagałam. Więc gdy wszystko było już przygotowane obudziliśmy mamę i podaliśmy do stołu, śniadanie było pyszne a czas spędzony razem bezcenny
O godzinie 11 w kościele św.Jacka co niedziele odbywa się msza dla dzieci, dzieci śpiewają klaszczą w ręce, odpowiadają na pytania zadawane przez księdza, grają na gitarach i ogólnie jest mały haos bo dzieci jest od groma. Byłam dziś z mamusią na tej mszy i nawet mi się podobało, spotkałam też swoją koleżnakę z przedszkola, Anie i wszystko było okey do czasu gdy już przed samym końcem mszy pojawiła się obok Ani jakaś dziewczynka która powiedziała mi że Ania jest jej koleżnaka a nie moją, więc w drodzę do domu prowadziłam z mamą bardzo poważną i mądrą rozmowę
J:" mamo wiesz a ta dziewczynka która przyszła do Ani to jej koleżanka"
M:" mi się wydaję Juleczko że to była starsza siostra Ani"
J:" nie mamo to była jej koleżnka, bo gdy stałam koło Ani ona powiedziała mi że ona jest jej koleżanką a nie ja..... i wiesz co mi się zrobiło przykro"
Mama mocno mnie do siebie przytuliła i powiedziała że będę miała jeszcze tysiąc koleżanek a jutro w przedszkolu i tak i tak będę się mogła pobawić z Anią i że nie mam się czym przejmować
Popołudniu uciełam sobie dłuuugą drzemkę a gdy się obudziłam (mama ze mną) tata kończył piec kaczkę, nooo muszę przyznać że wyglądała baaardzo apetycznie a owoce w których się dusiała jeszcze bardziej apetycznie więc spakowaliśmy kaczkę i ruszyliśmy do Radzionkowa do dziadków. Poszlałam z babcią i wróciliśmy do domu ja z tatą zostałam trochę przed blokiem i grałam w piłkę a mama pojechała na basen, tak wyglądał dzisiejszy dzień. A dziś b.Agtka i dz.Jacek wracali z wycieczki i na bardzo ruchliwej drodze biegał biedny, opuszczony, wyrzucony przez kogoś pies. Dziadkowie mają dobre serce i nie mogli go tak zostawić więc go przygranęli i Edziu ma nowego kompana do zabaw a my większą rodzinę
już się nie moge doczekać kiedy go poznam
15 kwietnia- nareszcie!
Nareszcie! Świeci słoneczko, nie ma śniegu, można pobawić się na dworze grając w piłkę, jeżdżąc na rowerze.
Nareszcie! mogliśmy postawić stopę na naszej działeczce na której będziemy spędzać mnóstwo czasu ale póki co czeka nas duuużo pracy bo panuje tam straszny nieład ale jak działka będzie wyglądała jak należy rodzice kupią mi moją własna piaskownice, obiecaaali
Bardzo się cieszymy i z całego serca dziękujemy dziadkowi Waldkowi-złotej rączce który pomaga nam w przygotowaniu działki do majowego grilowania i możliwości korzystania z niej. Cały dzisiejszy dzień dziadzio spędził na działce poprzycinał drzewka, rozebrał olbrzymią szklarnie która oszpecała całą działkę i jesteśmy pełni podziwu bo dziadzio ma chora, niesprawną rękę( przeszedł 8 operacji) i sam wszystko zrobił, oczywiście z tych najgorszych prac(szkoda że zdjęcia nie zrobiliśmy zaraz po zakupie) Muszę się pochwalić bo dzisiaj i ja trochę mu pomogłam, zbierałam małe gałązki z przycinanej wiśni
Jestem pewna że jeszcze w tym roku działka będzie wyglądała przepięknie
16 kwietnia- odwiedzinki
Do przedszkola zaprowadziła mnie mama tuż przy przedszkolu spotkałyśmy babcię Martę spacerującą z Grafem, radości było co niemiara ale zaraz po wejściu do przedszkola jeden wielki lament bo chciałam do babci a nie do przedszkola
Co się później okazało w przedszkolu było bardzo fajnie bo cicoie zabrały nas na dwór. Oczywiście zaraz po wyjściu z przedszkola ani mi się śniło iść do domu(sytuacja z przedwczoraj) płakałam bo chciałam zostać na dworze i chciałam grać w piłkę z tatusiem. Późnym popołudniem odwiedzili mnie dziadkowie Agatka i Jacek z psem Edziem i Axelkiem
17 kwietnia- będę miała kuzynaaaa
Info z ostatniej chwili ciocia Agatka będzie miała chłopca
wujek przeszczęśliwy
Popołudnie spędziłam na działce z rodzicami i dziadkiem Wadlkiem
Całą drogę na nasz ogródeczek biegłam z uśmiechem na ustach

Praca wree
a dziadzio jest niezastąpiony

18 kwietnia- działka, działka, działka
Rano do przedszkola zaprowadziła mnie mama. Mamy nowy system bo w drodze do przedszkola opowiadane mam dwie bajki więc droga mija w mgnieniu oka, w przedszkolu też jest super bo całe dnie spędzamy na dworze, na placu zabaw. Później tatuś odbiera mnie z przedszkola, przebiera i pędzimy na działkę do dziadka. Dzisiaj poszedł z nami w.Tomek z Weroniczką i Remkiem, dodam że rano mama zrobiła mi niespodziankę. Kupiła przepiękny, kolorowy wiatrak, który wbiła w ziemię i czekał aż zawitam na działce, radości było co niemiara
Wiatraczek najbardziej spodobał się Weroniczce która najwięcej czasu przy nim spędziła, ja z Remkiem goniliśmy się po działce, graliśmy w piłkę i dobrze się bawiliśmy
20 kwietnia- zdrowe, pyszne śniadanko

Pobudkę rodzicom zrobiłam o 6:55
Mama szybciutko zerwała się z łóżka i przygotowała dla nas pyszną witaminową bombę. Koktajl składał się bananów, truskawek, kiwi oraz płatków owsianych- pychotka
do mojego dodała jeszcze Mleczko Pszczele-Natura Mix, które podaje mi od 2 tygodni (kuracja odpornościowa 3tyg, polecana przez panią Lucynkę, tfu tfu 2 tyg przedszkola zaliczone!
i to po 10 dniowej kuracji antybiotoykowej więc można uznać to za wielki sukces. Bardzo dziękujemy za pomoc Pani Lucynko
Ah, dodam że p.Lucynka jest farmaceutom a Mleczko Pszczele podawała swoim dzieciom gdy zaczęły chodzić do przedszkola i też zdarzało im się chorować, teraz od sierpnia ma spokój. Także polecam ten produkt wszystkim mamą które zamierzają w najbliższym czasie wysłać swoje dzieci do przedszkola
Zaraz po śniadanku odwiedził mnie Remuś, przyniósł nam świeży chlebek w który co sobotę zaopatruje ich prababcia Stasia, nam też się często dostaje i zawsze w momencie kiedy go potrzebujemy(rzadko jemy chleb) dostałam też pyszne delicje, prababcia mimo średniego samopoczucia zawsze o nas dba. Niespodziankę zrobili nam dziadkowie Agatka i Jacek oraz Edziu i Axel którzy wpadli w szybkie odwiedzinki bo jechali na cały weekend do Traganic, ale się ucieszyliśmy. Później gdy my oglądaliśmy bajkę mama wpadła na fantastyczny pomysł i razem z tatusiem zabrali nas do Agory na plac zabaw(pogoda nijaka) Tata poszedł na siłownie a my z mamą na plac zabaw gdzie super się bawiliśmy, skorzystaliśmy również z karuzeli, następnie Remuś budował z chłopcem wieżę a ja z nowo poznana koleżanką korzystałyśmy ze zjeżdżalni


Później odwiedziliśmy sklep zoologiczny, stanęłam przy akwarium z maleńkim choimiczkiem i krzyknełam" mamusiu zobacz jaki on jest śliczny a jaki maleńki, ale spójrz mamooo"

- musięlismy kupić Edziowi i Axelowi prezent

bo gdyby nie prezent to pewnie do dziś stalibyśmy w tym sklepie. Później mama zabrała nas na frytki, które skonsumowaliśmy dopiero w domu bo tata spieszył się do dziadka na działkę. Dobrze się razem bawiliśmy

Następnie mama zabrała mnie na działkę gdzie cięzko pracował dziadzio oraz tata ze swoimi pracownikami(wywieźli pierwszą część niepotrzebnych gratów i już na działce jest dużo ładniej. Wchodząc na dziełkę od razu pobiegłam zobaczyć ślimaczka który ciągle jest w tym samym miejcu, trzymałam w rękach też małą żabkę którą złapał dla mnie tatuś i wcale się jej nie bałam wręcz przeciwnie


Wieczorem mama zawiozła mnie do dziadków na noc, pobawiłam się chwilę z babcią i zasnęłam a mama z dziadkiem w międzyczasie ruszyła do marketów ogrodowych po parę sadzonek(działka miała byc działką relaksacyjną czyli tylko trawa i nic poza tym aleeee jednak dziakdowie udało się mamę nastawić na parę bardzo potrzebnych rzeczy: marchewka, pietruszka, rabarbar, sałata, rzodkiewki, szczypiorek, bazylia, koperek, mięta i ulubiona mamy kalarepka) i kilka potrzebnych rzeczy.
21 kwietnia- szalony dzień
Dzisiejszy dzień był bardzo szalony i aktywny. Jak już wiecie noc spędziłam u babci Ali, rano niespodziankę zrobił mi w.Tomek który umówiony był z dziadkiem na ryby i przywiózł Leneczkę do babci więc od samiusieńkiego rana(8 rano) szalałyśmy.
Babcia wzięła nas na długi spacer do pobliskiego parku(jak to parkiem można nazwać
- hołdy) w każdym bądź razie było super. Do domu wróciłyśmy bardzo zmęczone więc zjadłyśmy rosołek i zasnęłyśmy na 2,5h Lenka to taki śpioch jak ja
Około godziny 15 przyjechali rodzice, zjedli obiad i wszyscy razem ruszyliśmy do dziadka i wujka
Wujek złapał olbrzymiego karpia
sesja z karpiem musi być
Ale poszalałyśmy ale się wybawiłyśmy. Później dołączyli do nas w.Patryk z c.Agatką i p.Irką (mamą Patrytka)
Na koniec wylądowaliśmy wszyscy u dziadków na przepysznym deserku--> Lody z bitą śmietaną i owocami a niektórzy jeszcze z adwokatem- mniaaam

Późnym wieczorem gdy wracaliśmy już do domku okazało się że b.Agatka i dz.Jacek są u Remusia i Weroniczki więc zaszłyśmy tam na chwilę z mamą. Oczywiście wzięłam ze sobą prezent dla Edzia i Axela aleeeee..... co się okazało Axel wrócił do swojego pana, który od tygodnia czasu wszędzie go szukał
więc kiełbaskową-zabawkę dostanie Graf

I to by było na tyleee, fajny ten dzisiejszy
dzień
23 kwietnia- z babcią Agatką
Dzisiejsze popołudnie spędziłam z babcią Agatką, mama była w pracy a tata pojechał na mecz Barcelony. Uwielbiam spędzać z nią czas bo wymyśla mi fajne, ciekawe zabawy i potrafi zająć nas czyli mnie i Remka dobrą godzinę(Remuś dołączył do nas) aż do kolejnej zabawy
Dzisiaj najpierw poszliśmy do kiosku po totolotek, później babcia kupiła nam zdrapki, radości było co niemiara tym bardziej że Remuś wygrał złotówkę, ja co prawda nie miałam szczęścia w zdrapce ale jakoś mrugające oko babci sprawiło że i mi sie dostało tee 1 złoty
więc byliśmy zadowoloni i bardzo szczęśliwi i mało tego od razu poszliśmy do sklepu kupić sobie lizaka, radość z reszty jeszcze większa szczególnie u Remka który powiedział: "babciu mam jeszcze wiecej pieniążków"
Także dzień spędziliśmy rewelacyjnie
Babunia mnie wykąpała i połóżyła spać a na koniec opowiedziała mi przepiękne bajki 
24 kwietnia- sesja zdjęciowa w stylu retro
Dzisiejszy dzień zbliżał się wielkimi krokami, przedszkolanki o nim mówiły, przypominały, ogłaszały także wszyscy rodzice byli po i doinformowani no ale niestety nie każdy miał chęci, możeee i czas żeby przygotować swoje dziecko do sesji (podobnie było jeśli chodzi o bal przebierańców) W każdym bądź razie mamusia przygotowała dla mnie 4 zestawy ubrań pasujące do tematu, dodatkwo do 12 w nocy "szyła" mi opaski i przygotowywała różne akcesoria pasujace do sukienek oraz kuferek który mozna było wykorzystać podczas sesji.

Rano mama ubrała mi niebieską sukieneczkę i kapelusz (panie po śniadanku miały mnie przebrać) i za nim wyszłyśmy do przedszkola zapytałam mamy czy ładnie wyglądam(dodatkowo ubrałam słoneczne okulary) wyglądałam bosko z resztą zobaczcie sami

Do przedszkola zawiózł nas tata, mama podała wszystkie rzeczy c.Anetce i powiedziała że może wykorzystać sukienki dla dziewczynek które nie będą miały stroju. Ciocia od razu zapytała w którą sukienkę ma ubrać mnie ale mama powiedziała że sama ma zdecydować bo jest jej obojętne
Oczywiście sukienki się przydały a radość Soni i Ali- bezcenna
Niecierpliwością czekam na zdjęcia
Popołudniu pojechałam z mamą do babci Ali tzn mama do salonu cioci Agatki a ja zostałam u babci
Później z działki wrócił dziadek i miałam ich tylko dla siebie
Gdy wróciłam do domu byłam już taka zmęczona że w moment zasnęłam.
25 kwietnia- działeczka
Dzisiejsze popołudnie spędziłam z rodzicami na działce, a razem z nami Weroniczka, Nikodem, c.Magda, c.Ewelinka i chwilę dziadzio(za nim wszyscy przyszli) Dziadzio zafundował mi dziś przejażdżkę motorkiem, byłam zachwycona,

Mama w wieku 16 lat jeździła pomarańczowym rometem w różowym kasku a w wieku 18 lat srebrnym simsonem. Ale powracając do działki to można powiedzieć że jest już pięknie tzn ładnie w porówniu do tego co było, wszystko jest zasługą dziadka Waldka który poświęcił się jej w 100% Dzisiejszy czas na ogródku minął mi zbyt szybko atylko dlatego że miałam świetnych kompanów do zabawy


Z działki wróciłyśmy brudne hmm to jest mało powiedziane hehe "CZORNE"
dlatego też mama przygotowała dla nas fantastyczną kąpiel z dużą ilością piany. Niestety na poniższym zdjęciu widać że wody mamy tyle co pies napłakał ale Weroniczce bardzo podobał się korek
ale frajda z kąpieli niesamowita

Zaraz po kąpieli mama zrobiła nam pyszną kolację a my nawzajem czesałyśmy sobie włoski

Jak już Weroniczka poszła do domu to co chwilę się pytałam dlczego poszła i czy przyjdzie
bardzo ładnie się razem bawimy
26 kwietnia- u dziadków w Gliwicach
Zaraz po przedszkolu dziadzio Jacek zabrał mnie do siebie, najpierw pojechałam z dziadkiem do firmy gdzie mogłam pozwiedzać i zobaczyć stanowisko pracy dziadka, następnie pojechaliśmy po babcię, ależ się ucieszyłam na jej widok. Całe popołudnie spędziłam z dziadkami, na zabawie, wygłupach i zakupach
dostałam śliczną czerwona bluzę, wygladam w niej jak Czerwony Kapturek(czyli bohatreka z mojej ulubionej, opowiadanej bajki
) mam też kapturkowy płaszczyk który kupiła mi mama parę dni temu. Pobudkę zrobiłam dziadkom o 6:15 słowami"Dzień dobry Edziu"
27 kwietnia- leniuchowanie/ odwiedziny
Całą sobote leniuchowaliśmy, wstałam o 6:15 więc drzemka 3,5h popołudniu była wskazana, w dodatku rodzice mnie wybudzili
więc nie wiem ile jeszcze bym spała, ale dzięki temu rodzice mogli się zdrzemnąc ponad 2 h
Wieczorem odwiedziliśmy pradziadków Romków
gdzie miło spędziliśmy czas.
28 kwietnia- niespodzianka/ odpust w Radzionkowie
Dzisiaj mama wstała trochę wcześniej i przygotowała mnóstwo pyszności, które spakowaliśmy w kosz i ruszyliśmy do pradziadków Romków(2 dni temu babcia miała urodzinki)

Robiąc dziadkom niesamowita niespodziankę, nie spodziewali się nas, nie spodziewali się nikogo ale na szczęście zdążyliśmy ze śniadaniem akurat babcia zabierała się za nie.

Dziadkowie bardzo się ucieszyli z tych porannych odwiedzin i tysiąc razy dziękowali na wspaniałą niespodziankę która naprawdę się udała
Chwilę później pojechaliśmy do dziadków do Radzionkowa, gdzie spotkaliśmy się z z w.Tomkiem, Leneczką, c.Agatką, w.Patrykiem. Babcia zrobiła przepyszny obiad na który wszyscy sie załapaliśmy. Po obiedzie pojechaliśmy na odpust do Radzionkowa na którym byliśmy tylko chwilę ponieważ było bardzo ale to bardzo zimno- ale to już standard co roku podczas odpustu w Radzionkowie pada deszcz i jest własnie taka pogoda. Wczoraj nawet mama zażartowała mówiąc" jutro będzie zimno i będzie padał deszcz" i dziś tata się jej zapytał skąd wiedziała. Mimo tej beznadziejnej pogody i tak było fajnie a do domu wróciły z pięknymi, nowymi zabawkami

Byłam bardzo słabo ubrana i mama strasznie się martwiła żebym się nie rozchorowała. Na szczęście tfu tfu w poniedziałek normalnie poszłam do przedszkola(nie pojawił się nawet katarek).
29 kwietnia- działka i nowa koleżanka
Zaraz po powrocie z przedszkola i zjedzeniu obiadu, ruszyliśmy na działkę. Oj kochani praca wre i działka z dnia na dzień wygląda piękniej. Dzisiaj poznałam swoją sasiadkę, która jest moja rówieśniczką i rodzice też z myślą o niej kupili działkę. Maja, bo tak ma na imię dziewczynka była dzisiaj na działce z tatusiem ale okazało się że mama Maji to koleżanka ze szkoły mamy i taty (rok młodsza) i nasze mamy czasem o nas rozmawiają jak przypadkowo spotkaja się na mieście, mało tego Maja mieszka 2 bloki dalej, jaki ten świat mały
30 kwietnia- wyjazd do Targanic i dłuuuugi weekend
Długo czekaliśmy na ten weekend, z resztą jak większość. Pogoda zapowiadana od 2 tygodni zachęcała do wyjazdu jeszcze bardziej, przecież miało być 30 oC
także spakowaliśmy stroje kąpielowe bo w planach były baseny na Kocierzy i opalanie na tarasie 
W Targanicach czekali na nas b.Marta, dz.Tadeusz, c.Ewa, w.Adam i w.Przemek
MAJ
1-4 maj- Targanice
Gdy się rano obudziliśmy i odsłoniliśmy zasłony, uśmiech z twarzy zniknął. Za oknem było pochmurno, deszczowo i zimno

Myśleliśmy i mieliśmy nadzieję że meteorolodzy po prostu się pomylili ale żeby 4 dni z rzędu stytuacja się powtarzała to już przesada. Nie ukrywam.... byliśmy źli
ale mimo wszystko próbowaliśmy zorganizować sobie czas i pomimo tego że pogoda łaskawa nie była to i tak całe dnie spędzaliśmy na dworze. Rodzice zakupili mi piękne, nowe kalosze i płaszcz przeciwdeszczowy więc nic nie stało na przeszkodzie

Byliśmy kila razy w lesie gdzie oprócz pięknego krajobrazu podziwiać mogłam np. salamandry, oczywiście mama je zauważyła (strasznie boi się jaszczurek, węży itd. itp.
) więc zamiast podziwiać piękny las rozglądała się i wyszukuje jak ona to mówi "gadów" gałązki, korzenie pni wszędzie widzi węże i tym podobne



A tak w ogóle to bardzo aktywnie spędzałam czas

Były też chwilę smutku, płaczu i śmiechu, może inaczej przeplatanie płaczu, śmiechem albo śmiechu płaczem aalbo jak kto woli
na przemian
a coooo kobieta zmienną jest

W domu też miałam kupę zajęć, pomagałam c.Ewie podczas kolacji, w pieczeniu ciast i ciasteczek (a ciocia robi to rewelacyjnie) był też czas na zabawę


Pewnego deszczowego dnia ciocia zabrała mnie na długi spacer pod parasolem, byłam zachwycona i ani mi się śniło wracać do domu
tak mi się podobało

apropo spania to drzemki popołudniowe trwały długo bo do 2,5h Co prawda zasypiałam późno bo po 22(w końcu też miałam urlop) a wstawałam o 8:30
czyli wszyscy spokojnie mogli się wyspać
Pobijał mnie tylko w.Przemek
W piątek dołączyli do nas dziadkowie Agatka i Jacek, zobaczyłam ich dopiero w sobotę rano bo spałam gdy przyjechali(tego dnia wyjątkowo wcześnie poszłam spać) i gdy się przebudziałam od razu pobiegłam do ich pokoju.

Przed południem poszłam z tatusiem do lasu na spacer a mama z ciocią, babcią i dziadkiem pojechali na zakupy. Oczywiście gdy wrócili obdarowali mnie prezentami które wykorzystałam później do zrobienia im niespodzianek
Teraz w każdym pokoju jest teraz kolorowo i wiosennie
Dostałam od babci piękny portfel tzn porponetkę z którym się nie rozstaje hehe
nawet z nim śpie. Z obydwu stron portfela jest Dora i Butek więc już chyba wiecie dlaczego tak bardzo mi się podoba a noszę w nim swoje skarby 8 przepięknych pierścionków
Babcia zakupiła portfelik dla Weroniczki i Lenki tak dla Lenki też
Babcia w swoim góralskim pokoju ma mnóstwo przepięknych aniołów którymi zawsze mogę się pobawić
