Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 39 miesiąc


5 MAJ
MAM JUŻ 38 MIESIĘCY
czyli 3 lata i 2 miesiące


5 maj- powrót do domu
Nooo i wszystko co dobre szybko się kończy.... weekend spędzony w gronie rodziny był bardzo udany, szkoda tylko że pogoda nie dopisała. Za to dzisiejszego dnia pogoda była cudowna w porównaniu do dni poprzednich. Spędziłam cały dzień na tarasie i w piaskownicy.

Do domu wracaliśmy wyjątkowo długo, korki, korki i jeszcze raz korki z długiego weekendu wracało mnóstwo ludzi więc ulice były zatłoczone, były momenty że  w 40 min pokonywaliśmy trasę 10 km- masakra! Na szczęście dojechaliśmy. W samochodzie zaczęłam pokasływać coraz częściej i częściej, mama już wiedziała że nie pójdę do przedszkola a i z jej planów nici, ma przecież jeszcze tydzień wolnego i planowała spędzić go bardzo aktywnie, jeździć na basen i biegać w terenie... no nic zobaczymy co przyniesie noc.

6 maj- wizyta u lekarza/ działka
Noc minęła spokojnie i nie zakasłałam ani razu Natomiast rano troszeczkę kasałałam więc stwierdziłyśmy z mamą że pójdziemy do lekarza bo musimy załatwić w końcu sanatorium i wizytę kontrolną u okulisty, i przy okazji zobaczyć co to za kaszel i katar. Okazało się że nasza pani doktor jest na urlopie i skorzystać musimy z "usług" inne lekarki co nie bardzo poodbało się mamie ale cóż... Wizyta wyglądała tak jak się mama spodziewała czyli na "odwal" mało tego mama powiedziała że podała mi pulneo 5ml i azomyr 3,5  i lipomalu 5ml więc pani dokotr stwierdziła że antybiotyk będzie potrzebny na co mama odpowiedziała że absloutnie 9 antybiotyku mi nie poda bo ona przez całe swoje życie tyle tego nie miała, na co lekarka odp. "dobrze więc wizyta kontrolna w środę i tak w środę pani poprosi sama o ten antybiotyk a póki co proszę pozostac przy tytm co pani podawała" i wyszłyśmy z gabinetu. Wkurzyły mame słowa o antybiotyku i trochę zaczęłą się zastanawiać czy dobrze zrobiła no ale na dobrą sparwę kto podaje antybiotyk na katar i pokasływanie- czy my wchodząc do lekarza  na czole mamy napisane ANTYBIOTYK- rany julek czy ci lekarze tylko antybiotyki muszą przypisywac na wszystko? Druga połowę dnia spędziłam z rodzicami i dziadkiem Waldkiem na działce

8 maj- z Nikosiem
Dzisiejszy dzień był bardzo aktywny. Rano poszłam z mamą do pradziadka Romka, nie wspominałam o tym wcześniej ale prababcia Stasia parę dni temu zemdlała i leży w szpitalu więc pomagamy troszkę dziadkowi. Babcia czuje się dobrze ale musi pozostać na obserwacji jeszcze kilka dni. Popołudniu pojechałam z rodzicami do c.Magdy, w.Grzesia i Nikosia. Tata z wujkiem pojechali na pożegnalnego grila a my poszliśmy na długi spacer i obiecany plac zabaw niestety pogoda się popsuła więc szybciej niż chcieliśmy musieliśmy wracać do domu cioci gdzie równie dobrze mogłam pobawić się z Nikosiem

9 maj- z Leneczką
Rano odwiedziłyśmy pradziadka później mama zaprowadziła mnie do przedszkola na 2 h bo w naszym przedszkolu była sesja do Dziennika Zachodniego(rodzice informowani są na bieżąco smsami kiedy i co się dzieje) Mam jeszcze trochę kataru ale tfu tfu chyba smarownie maścią vick, pulneo, azomyr i lipomal pomogły go kaszlu nie mam a katar znika oby nie przechwalić(na wizytę kontrolna nie poszłyśmy) Gdy mama odebrała mnie z przedszkola, pierwsze co usłyszała J:" mamo a Sonia powiedziała mi że mam przepiękną sukienkę"Wszystko muszę jej powiedzieć. Później okazało się że  miała dla mnie niespodziankę Lenka do mnie przyjechała i wszyscy razem poszliśmy na działkę do dziadka Waldka.Tam okazało się że czeka na mnie kolejna niespodziakna, wcześniejszy prezent z okazji "Dnia Dziecka"(wczoraj dostałam część prezentu a dzisiaj drugą)

Oprócz tego wujek Adam z ciocią Ewą zrobili mi niesamowitą niespodziankę hehe
Dostałam od nich nowego, gumowego węża "WOSZ" a mama jaszczurkę, ale się ucieszyłam.

Dobrze wiecie jak bardzo lubię się bawić zwierzakami, jakiś czas temu był etap Dino teraz od 2 tyg nie rozstaję się czarnym wężem a że widać na nim ślady użytkowania to c.Ewa powiedziała że postar się znaleź specjalnie dla mnie nowego "wosza" Ciocia z babcią szukały go juz w Andrychowie(k.Targanic) Niesamowicie się ucieszyłam. Na działce nareszcie jakoś wygląda, my ładnie się bawiłyśmy(było kilka zgrzytów) a w.Tomek, dziadek i mama cięzko pracowali później dołączył tata. W mojej przepięknej piaskownicy zagościła dziś Maja koleżanka, sąsiadka z działki więc wszystkie ładnie się bawiłyśmy.


Wczesnym wieczorem pojechaliśmy wszyscy do Radzionkowa babcia zaprosiła nas na gołąbki i pierogi z truskawkami pychotka! Później przyjechalismy jeszcze na chwilę do nas więc mogłam podarować Lence prezent od b.Agatki-portfelik z Dorą dałam jej jeszcze 2 moje pierścionki(mama nie mogła w uwierzyć że dałam coś z mojego skarbca)
*Skarbiec- potrfel z Dora i różowa torebka a w nich pierścionki, spinki, gumki i pilnujący skarbca "wosz" (jak otwieram portfel krzyczę "aaa wosz" a dobrze wiem że tam jest


10 maj- pożegnalny gril
Dzisiejszy dzień był trochę zwariowany. Rano odwiedziałam z mamusią salon kosmetyczny cioci Agatki, mama umówiona była na kilka zabiegów a ja na spacer z babcią Alą Oczywiście świetnie się tam bawiłam

Popołudniu umówieni byliśmy na grila do c.Ewelinki, w.Krzyśka i Martusi, na.... pożegnalengo grila bo wujkowie wyjeżdżają jutro na stałe do Niemiec Mamie było smutno bo ciocia Ewelinka to jej przyjaciółka i nie chciała żeby wyjeżdżała no ale cóż tak to już jest, znowu nadeszła fala wyjazdów za granicę, wujek Tomek (brat taty) tez jutro wyjeżdża do Anglii a za jakiś czas ciocia z Remkiem i Weroniczką. Coraz ciężej się tu żyje,  mniejsze zarobki, nerwowe życie, ludzie są zabiegani, zestresowani i wolą wyjechać na obczyznę bo życie tam wygląda całkiem inaczej, tyle tylko że z dala od rodziny no i jakby nie było to obczyzna. Wracając do grila miło było się spotkać z rodzina cioci i wujka bo to bardzo zwariowani, weseli ludzie. Ja świetnie bawiłam się z dziadkiem Marty który gonił na po działce i co jakiś czas podrzucał do góry, radości co niemiara. Marteczka ma piaskownice na działce więc większość czasu poświęciłyśmy na robienie babek. Bardzo miło spędziliśmy czas




11 maj- odwiedzinki
Sobotni dzień zaplanowany był trochę inaczej ale pogoda była okropna, cały dzień padał deszcz więc gril planowany na naszej działce się nie odbył Ale odwiedziliśmy pradziadków Romków, babcia wróciła ze szpitala i zaniosłam jej, jej ulubione kwiaty- bzy bardzo sie ucieszyła z naszej wizyty. Później odwiedziliśmy pradziadków Tadeuszów, babcia przygotowała przepyszny poczęstunek więc z pełnymi brzuchami wróciliśmy do domu, świetnie bawiłam się z Grafem, bardzo go lubię a on lubi mnie dlatego też zaniosłam mu prezent- kiełbaskę taką samą jaką dostał Edziu Po południu odwiedzili nas c.Agatka i w.Patryk więc cały dzień poświęcony był na odwiedzinki Zasnęłam grzecznie parę minut po 19 bo nie spałam w południe więc padłam jak kawka, rodzice mieli troche czasu dla siebie.

12 maj- odwiedzinki
Niedziele spędziliśmy w domu. Pogoda na dworze była okropna więc nigdzie się nie ruszaliśmy za to odwiedziła nas babcia Agatka z dziadkiem Jackiem i Weroniczką  a później dołączył Remuś z ciocią. Spotkanie bardzo miłe i przyjemne ale zgrzyty między nami nadal są więc z oka nie można nas spuścić nawet na 5 min a męczące jest to że non stop płaczę każde nasze spotkanie wygląda tak samo i nie było jeszcze takiego żebym nie zapłakała chociaż raz... Dostałam dziś od dziadków przepięknego dużego Kucyka Pony ależ się cieszyłam


13 maj- jestem sobie przedszkolaczek....
Noo nareszcie poszłam do przedszkola, nie było płaczu mało tego cieszyłam się że do niego idę. Z przedszkola odebrała mnie mama i nie mogłam przestać gadać i opowiadać. Mówiłam o Soni która przyszła z lalą i nie chciała zostawić jej w szatni a przecież "dzień z zabawką" to piątek a nie poniedziałek, opowiadałam co jadłam, czym się bawiłam i o tym jak mi się podobało, taka ze mnie mała gaduła
Umiem nowy wierszyk....
"Jestem sobie przedszkolaczek nie grymasze i nie płaczę
 Na bembenku sobie gram, ram pam pam i ram pam pam"
Po powrocie z przedszkola do domu zjadłam zupkę i poszłam z mamą do c.Magdy, Remka i Werki tak minął mi dzień


14 maj-
mała mądralińska

Od jakiegoś czasu jak już wcześniej wspominałam mam bardzo dużo do powiedzenia. Wtrącam się do rozmów rodziców, gdy mówią trochę za głośno staję naprzeciwko i mówię" nie kłóćcie się, tylko spokojnie"  Jeszcze mogłabym przytaczać takich przykładów mnóstwo ale nie umiem sobie w tym momencie przypomnieć, hehe wyleciało mi z głowy...no cóż. Dzisiaj rano w przedszkolu wchodząc na salę zapomniałam mamusi dać buzi i nagle słyszę
" Juleczko a buzi? będę za Toba tęsknić" i wtedy wróciłam, stanęłam naprzeciwko mamy i powiedziałam (wyobraźcie sobie mnie w tych moich okularkach,  "machającą" prawa rączką naprzeciwko siedzącej mamy-kosmos) "mamo nie martw się z przedszkola odbierze mnie tatuś i przyprowadzi do domku i wtedy mnie zobaczysz, wiesz?!" mama sie uśmiechnęła, pogłaskała po główce i powiedziała" moja mała mądralińska, baaaardzo Cię Kocham" i poszła. Zapomniałam jednak że mama ma popołudniową zmianę i nie zobaczę jej w domku bo wróci o 23 dopiero. Tata odebrał mnie z przedszkola i zabrał do pradziadków Romków w odwiedzinki, niespodzianka dla mnie był Remuś i Weronika którzy też zaraz po przedszkolu przyszli w odwiedzinki do dziadków. Bardzo ładnie się bawiliśmy i....uwaga!...nie płakałam a dziadkowie  byli szczęśliwi bo jak dziadek stwierdził odwiedziło ich małe przedszkole i było bardzo wesoło

15 maj- grilowanko
Nadszedł w końcu dzień na "odpalenie" grila. Działka wygląda pięknie, no może trochę przesadziłam bo są i piękniejsze ale to co było a to co jest teraz to niebo a ziemia. Wszystko oczywiście jest zasługą dziadka Waldka, któremu z całego serca dziękujemy za poświęcenie takiej ilości czasu i doprowadzenie tereny do normalności mua dziękujemy Dziadziu :* Grill się udał, najdeliśmy się do syta Co prawda butelki szampana nie rozbiliśmy na bramce ogródka ale działka została ochrzczona pierwszym grilem
zdjęcia później

16 maj- kinomaniacy
Dzisiejszy dzień był bardzo fajny bo tata w końcu zabrał mnie na obiecany seans do kina. Niestety mama nie mogła iść z nami bo musiała iść do pracy na popołudniową zmianę, szkoda bo uwielbia kino ale zrobiliśmy jej niespodziankę i ją odwiedziliśmy bardzo się ucieszyła na nasz widok, ja oczywiście wbiegłam do biura i ładnie się z wszystkimi przywitałam "dzień dobry" powiedziałam i się uśmiechnęłam, byłam trochę zawstydzona bo wyjątkowo dużo osób się w nim znajdowało.

Bajka bardzo mi się podobała, upsss... nie powiedziałam że to bajka pt:"Kurdowie" Tata kupił mi popcorn i zaciekawieniem obejrzałam od początku do końca Oczywiście po wyjściu z kina pobiegałam do mamy i wszystko jej opowiedziałam, później złapałam mamę za rączkę i powiedziałam " idziemy do domu, proszę chodź z nami"  no ale niestety nie mogła. Czas z tatusiem spędziłam fantastycznie
   
Przedstawię Wam kilka ciekawych fotek z ostatniej czyli pierwszej sesji zdjęciowej (w przeciągu 2mc było ich aż 3, jedna z Rem i Wer , druga w przedszkolu a 3 do DZ)



18 maj- wygłupy
Popołudniu przyjechała do Nas babcia Agatka z dziadkiem Jackiem. Dziadzio pojechał z Remkiem na piłkę , Remuą chodzi do klubu sportowego grać w piłkę nożną a my czyli ja, Weronika i babcia mogłyśmy szaleć co tchu. Babcia była tylkooo dla nas Z Weroniczką dogadujemy się bardzo dobrze i ładnie się razem bawimy



18 maj- grilowanie
Gril planowny był na poprzednią sobotę ale pogoda nie dopisała więc zmuszeni byliśmy przełożyć go na kolejny weekend czyli ten i gdy się rano obudziliśmy i zobaczyliśmy to zachmurzone niebo mało "szlak" nas nie trafił. Tata pojechał na siłownie a my ruszyłyśmy na zakupy. Gril zaplanowaliśmy z c.Aliną, w.Wojtkiem i Franusiem oraz c.Magdą, w.Grześkiem i Nikosiem więc zaczęło się kombinowanie robimy nie robimy, robimy, nie robimy w końcu faceci postawili na swoim i gril się odbył. Fajnie że się zdecydowaliśmy bo popołudniu pogoda była przepiękna i czas spędzony na działce.... bezcenny



19 maj- ZOO/ działka
Dzisiejszy dzień był fanatastyczny

Co prawda zaczęliśmy go wyjątkowo wcześnie ale bezchmurne niebo spowodowało jeszcze większą chęć do życia. Rodzice umówili się o godzinie 9 z wujkami Kermitami i Gackami, i wszyscy razem mknęliśmy do chorzowskiego parku i do ZOO

Nie pierwszy raz zwiedzałam chorzowski ogród zoologiczny ale pierwszy raz z takim zaciekawieniem i zainteresowaniem w dodatku był Nikoś którego uwielbiam i dbam o niego jak o brata np.jak płacze to głaszcze go po głowie i bronie jak wystąpi spięcie między nim a Frankiem, przezabawnie to wygląda Są też małe spinki pomiędzy nami ale rzadko i chwilowe, dlatego też tak bardzo go lubię. W ZOO było super, rodzice wynajęli nam wózek i chrześniak c.Magdy- Kuba woził nas w nim po całym ZOO. Rodzice zabrali nas na plac zabaw i na pyszny niezbyt zdrowy obiad

Najbardziej zachwycona byłam słoniem i wężami oraz sztuczną żyrafa która jest ozdobą chorzowskiego parku.

Mimo tylu atrakcji dodatkową atrakcję zafundował Franuś rzucając swoją czapkę do zagrody strusia, wtedy nie było wesoło  wręcz przeciwnie, na szczęście po kilku próbach -a to poważne wyzwanie było wujkowi udało się ją wyciągnąć

Do domu wróciliśmy wykończeni i gdyby nie drzemka w samochodzie to rodzice na grila by nas nie zabrali może inaczej gril by sie nie odbył


Wyspaliśmy się w samochodzie(ponad godzinę) i ruszyliśmy w stronę naszego ogródka witając w oknie prabacię Stasie ktora ani chwili nie czekając zrzuciła nam trochę słodkości. Na działce było super, chlapaliśmy się wodą, podlewaliśmy kwiaty, bawilismy się w piaskownicy, objadalliśmy się pysznościami z grila. Weekend bardzo ale to bardzo udany


21 maj- odwiedzinki
Popołudniu wpadła do Remka babcia Agata i dziadek Jacek więc zeszłam z tatusiem na dół i pobawiłam się trochę z kuzynami i dziadkami

22 maj- odwiedzinki
Po przedszkolu wróciłam do domu na obiad a później poszłam z mamą z ciocią Madzią i Nikosiem na spacerze wróciliśmy do domu(ciocia i Nikoś też) a w pokoju czekał na mnie Remek więc mogliśmy się razem ładnie pobawić


23 maj-
wizyta u okulisty
Rano mama zaprowadziła mnie do przedszkola ale odebrała trochę wcześniej bo miałyśmy umówiona wizyte u okulisty. Lekarz, nowy lekarz okazał się miłym i dokładnym człowiekiem- lekarzem a o takich w dzisiejszych czasach ciężko. Tablice okulistyczną

odgadłam śpiewająco nawet "o" 1.0 ale lekarz powiedział że mimo tego że dobrze widzę(nadwzroczność) okularki ponoszę do 8, 10 roku życia więc jeszcze troche je ponoszę, nooo chyba że...oczko nie będzie zezować wcześniej. Mama trochę się uśmiała na badaniu bo lekarz zapytał mnie o drugi rząd tablicy czyli o "o" a ja powiedzialam- literka natomiast w 4 rzędzie już było "o" Prosto od lekarza pojechałyśmy do przedszkola Remka żeby go odebrać bo Weronika jest chora więc żeby ciocia nie musiała z nią wychodzić my to zrobilyśmy, przy okazji mama zapytała o wolne miejsce bo nie dostałam się do tego przedszkola a od wrzesnia rodzice planowali zmianę z przedszkola prywatnego na publiczne, narazie póki co nie ma miejsc wolnych i mamy pytać we wrześniu. Popołudnie spędzilam z tatusiem (mama w pracy) na nauce cyferek. Uczę się ich wyglądu bo liczyć umiem do 15 natomiast nie wiem jak wyglądają a  w sierpniu czeka mnie badanie okulistyczne na tablicy z cyframi która pozwoli na dokładne określenie wady

25 maj- z babcią
Pobudkę rodzicom zrobiłam o 5:40, tak właśnie 5:40 mało im gały z orbit nie wyskoczyły hehe no coooo, przecież się wyspałam i bardzo chciałam się bawić. Rodzice wyjątkowo szybko wydostali się z łóżka mama zróbiła mi jajecznice a tata umył i ubrał i nie kładli się już a zawsze to robią. Pogoda za oknem fatalna, typowa dla przeziębień mam nadzieję że nic mnie nie złapie. Przed południem pojechałam z mama i pradziadkami Marta i Tadeuszem na zakupy. Dziadkowie kupili mi przepiękne ubranko ale ciiii bo to prezent z okazji Dnia Dziecka więc dostane to dopiero 1 czerwca Popołudniu przyjechała do mnie babcia Agatka z którą spędziłam na zabawie całe popołudnie później dołączył do nas również Remuś więc mogliśmy się wspólnie powygłupiać

26 maj- Dzień Matki
Pobudkę rodzicom zrobiłam o 5:01 aaa cooo Miny ich bezcenne hehehe ale dzisiaj się wycwanili. Mama mnie umyła, ubrała, podała kaszkę i położyła się z powrotem. Ja grzecznie się bawiłam a oni co prawda z przerwami spali do 9:30 Na obiad zaproszeni bylismy do b.Agatki i Dz.Jacka do Gliwic ale tuż przed wyjazdem poszłam z tatusiem po pyszną bombonierę dla mamy  z okazji jej święta.  W drodze do dziadków "przybiłam gwoździa z resztą nie tylko ja hehe

U dziadków jak zwykle było super, bardzo ucieszyły mnie zapomniane już zabawki. Na widok mojej lalka barbi-syrenki tupałam nóżkami z radości bo zostawiłam ją u dziadków jakiś czas temu i zapomniałam o jej istnieniu.


27 maj- pierwsze warzywka
Zaraz po przedszkolu odwiedziliśmy nasz ogródeczek ze względu na pogodę nie byliśmy na nim tydzień i tu niespodzianka nasze grządki wydały plony także obiadową sałatkę zjedliśmy z warzyw przyniesionych z działki: sałata, rzodkiewka, szczypiorek co prawda za tymi warzywami nie przepadam ale skosztowałam żeby nie było

29 maj- Dziennik Zachodni
Mama od rana biegała po kioskach i szukała Dziennika Zachodniego ponieważ parę tyg temu w każdym bytomskim przedszkolu odbyła się sesja zdjęciowa i dziś wyszła gazeta z wszystkimi przedszkolakami.Gdy juz gazete dostała okazało się że moje przedszkole zostało wybrane na okładkę gazety a na zdjęciu 6cioro przedszkolaków w tym JA Czy nie wyglądamy uroczo?

W dalszej części gazety też wystąpiliśmy tym razem na zdjęciu grupowymWiem pewnie zastanwiacie się dlaczego akurat taka torebka która nie pasuje mi do stroju hehe ale uarłam się że akurat ją wezmę do przedszkola więc do zdjęcia koniecznie musiałam stanąć z nią. Z resztą dobrze mi się kojarzy bo dostałam ją na zajączka a w niej mnóstwo zajączkowych słodyczy


30 maj-  rodzinny obiad/odwiedzinki

Dziadkowie Waldkowie po 2 tygodniowym pobycie w Lubartowie wrócili do domu. Prababcia Julia źle się czuła i leżała biedna w szpitalu, mało tego przeszła dwie operacje więc b.Ala musiała jechać w końcu to jej mama. Gdy dziadkowie wrócili do domu okazało się że babcia źle się czuje poszła do lekarza i stamtąd trafiła do szpitala na zabieg, dziadzio dopiero dzisiaj ją odebrał więc rodzice zaprosili ich na przepyszny obiad.

Po obiedzie pojechaliśmy w odwiedziny do c.Dorotki i w.Marka,

tam też spotkaliśmy się z c.Elą która przjechała z dziadkami na Śląsk na parę dni w odwiedziny oraz Wiktorkiem z którym bawię się najlepiej z wszystkich znajomych dzieciaczków-  idealnie się dogadujemy, szkoda że tak rzadko spotykamy, ale jak już jesteśmy razem czas wykorzystujemy najpiekniej jak możemy a na naszych buziach zawsze jest uśmiech.

Gdy wrócilismy od wujków znaleźliśmy też chwilę żeby odwiedzić pradziadków Romków którzy niesamowicie ucieszyli się z mojej wizyty. W końcu sfotografowałam ścianę pradziadków i nasze zdjęcia, nie wiem czy zauważyliście ale pod każdym zdjęciem ślubnym są dzieciaki danej pary Świetnie to wygląda a babacia wszystkim na dzień dobry tym co przychodzą oczywiście po raz pierwszy do niej pokazuje swoich ukochanych wnuków i prawnuków




                                        
CZERWIEC

1 czerwiec- Dzień Dziecka
Już o godzinie 6:45 dostałam buziaki i życzenia z okazji tego cudownego dnia oraz prezent szczegóły zbędne wszystko przedstawi kolaż


Dzisiejsze plany poszły w odstawkę- pogoda stanadrowo jak co weekend beznadziejna. Rodzice byli wściekli bo czekali na ten weekend cały tydzień a w ciagu tygodnia pogoda nie była najorsza za to weekend zaczął się okropnie, cały dzień lało. Po południu pojechaliśmy do dziadków do Radzionkowa gdzie spotakliśmy się w gronie najbliższych + c.Ela (siostra dziadka, chrzesna mamy) Było wesoło, gwarnie ja stanadarowo nie mogłam nacieszyć się Lenką a ona mną i rozstanie było oooj cięzkie(podczas zabaw są małe zgrzyty, zależy jeszcze kiedy natomiast gdy przychodzi moment rozłąki jest nieziemski lament) i zawsze od dziadków wychodzimy razem żeby czasem któraś nie została na noc a druga nie musiała  wracać do domu " moja babusia moja babusia" Do dziadków mama zabrała mi namiot żebyśmy mogły się powściekać-radości co niemiara. Dziadkowie zakupili mi meble ogrodowe na działkę więc kolejny fajny prezent. Dostałam również wiele innych ciekawych rzeczy z których się bardzo ucieszyłam. Na koniec spotkania dziadzio włączył kilka ciekawych nagrań z naszego trochę młodszego życia i było bardzo wesoło


Zapomniała wspomieć że moja kolekcja zwierzakowa się powiekszyła i swoją obecnością zaszczycił mnie pająk-WIELKIIII PAJĄK- bałam się go i oswajałam z dobre 20 min! już jest okey, ale jeszcze ze mną nie będzie spał

2 czerwiec-
DINOZAURY!
Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy z dziadkami, Agatką i Jackiem. Dziadkowie odwiedzili nas przedpołudniem i obdarowali mnóstwem przepięknych prezentów a później wszyscy razem + Remuś pojechaliśmy do marketu w którym wystawione były Dinozaury i wszystko co  z nimi związane. Ja byłam zachwycona bo oczywiście wiecie że od jakiegoś momentu Dinozaury i Węże to mój świat- nooo taka prawdziwa ze mnie Dama hehehe Trochę odbiegnę, w każdy piątek w przedszkolu mamy dzień z zabawką i każde dziecko przynosi jakiąś swoja ulubioną zabawkę- ja jako dziewczynka nigdy nie mialam ze soba misia bądź lali zawsze jest to : lew, tygrys, żyrafa, słoń, a teraz Dino, Węże i Jaszczurki-mama łapie się za głowę gdy w każdy piątek gdy zaprowadza mnie do przedszkola(zawsze ma popołudniówkę) aale po obejrzeniu Epoki Lodowcowej III części oszalalałam na punkcie Dinusiów dlatego też dziadkowie wiedzieli ze zrobią mi tym niesamowitą niespodziankę i tak też było. Przy samym wejściu znajdowała się piaskownica - olbrzymia piaskownica a w niej mnóstwo piachu i zabawki które przeznaczone są do tego też celu czyli zabawy w piachu, ale było tam też coś zastanawiającego - pędzle takie do malowania. Jak się później okazało w piachu ukryte były kości dinozaurów i wykopać można było kości a później można je było oczyścić pędzlem- czyli tak jak robią to paleontolodzy,

ale to jest nic bo na środku stały 3 dinozaury mały, średni i duży które się ruszały za symboliczne 5zł można było posiedzieć uwaga AŻ minutę na ich grzbiecie- Jechaliśmy chyba ze 20 razy

W drodze na lody zrobiliśmy sobie kilka zdjęć w jaju dinozaura oraz świetnie się bawiliśmy przy stanowisku z cegielkami wykonanymi z gipsu w których ukryty był dinozaur. Dziadzio i tata musięli nam pomóc a raczej wykonać to za nas bo młotek, dłuto były prawdziwe i mogliśmy zrobić sobie krzywde a trzeba było "wykopać" ,"wydostać" go z gipsu. Dostaliśmy dinozaury na pamiątkę a pani wręczyła nam dyplomy.

Później zawitaliśmy w lodziarni i zjedliśmy po 3 lody ja truskawkowe, Remuś cytrynowe ale było czaaaadowo! Dziadkowie czas zorganzowali nam na 6+

Gdy wrcalismy do domu, tata krzyknął "kto chce hot doga" i w górze było 20 rąk- pytacie jak- nie wiem  ale zajadaliśmy się wszyscy.

Po powrocie do domu mama pilnowała Weroniki bo przedłużyła sobie drzemke popołudniową a ciocia musiała coś załątwić a Remek, ja i tata oglądaliśmy bajkę Cars. Gdy Weroniczka się obudziła pojechaliśmy do parku miejskiego gdzie spotkaliśmy się z c.Madzią, w.Grzesiem i Nikosiem, ależ szaleliśmy, (na poniższym zdjęciu płakałam bo miałam brudne spodnie na kolankach hehehe)



Zasnęłam dziś przed 19 padłam wykończona. Ale fajny dzień!



Stronę odwiedził już 55792 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja