Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 41 miesiąc


 5 LIPIEC
Mam już 40 miesięcy


5 lipiec- cudo
Dzisiaj do przedszkola szłam z uśmiechem na ustach. Piątek to dzień z zabawką więc każde dziecko przynosi ze sobą swoją ulubioną zabawkę, ja nie chętnie biorę zabawki do przedszkola w taki dzień jak dziś, czemu? hmm dobre pytanie. Mama podejrzewa że boję się że ktoś mi ją "zabierze" albo będzie chciał się nią pobawić, bo w ostatnim czasie zauważyła w moim zachowaniu takie własnie dziwne podejście do zabawek (jak ktoś do mnie przyjdzie to muszę widzieć co bierze do zabawy i przeważnie nie wyrażam na to zgody, noo..... chyba że jestem zajęta czymś innym ale nie o tym chciałam pisać, od jakiegoś czasu mama "tworzy" prześliczne spódniczki, zrobiła już dla mnie aż 2 dla Lenki, dla Weroniczki, dla Zosi (nie poznałam jej jeszcze) i jeszcze dwie czekają na odbiór, a 2 są jeszcze zamówione. Mama przez chwile może zapomnieć o gipsie a spódniczki są cudowne i ładnie się prezentują z resztą zobaczcie sami.



6 lipiec- mała pedantka
Jestem sobie mały czyszczoszek, ale o tym to już wiecie. Zawsze gdy choć ociupinkę mam brudnę ręce lub nóżki szybko biegnę je umyć, podobnie jest  z moimi ubraniami, gdy widzę plamę nie mówię ale marudzę pokazując palcem i szybko chcę się przebierać, z zabawkami jest podobnie hehe, dzisiaj siedząc w swoim pokoju zauważyłam że wózek stoi krzywo i zamiast spokojnie zawołać rodziców żeby pomogli mi go ustawić zaczęłam płakać, tata szybciutko przybiegł bo myślał że coś poważnego się stało a tu chodziło o ustawienie wózka, widziałam jak kiwnał głową do mamy w sensie że w to nie wierzy, noo cóż oni też bardzo dbają o porządek więc po kimś to mam W zeszłym tygodniu czy 2 tyg temu tata kupił sobie parę nowych ubrań i podczas przymierzania zostawił metki na moim łóżku i o nich zapomniał po chwili wyszłam z pokoju, podparłam się w boczek i spogladając z nad okularów powiedziałam "czyje to jest? nie róbcie mi bałaganu w moim pokoiku" rodzice głośno się zaśmiali, no śmiesznie to brzmiało i wyglądało Noo muszę przyznać że dzisiaj wyjatkowo wszystko mi przeszkadzało, nawet poduszki na łóżku. Rodzice byli tym aż trochę zmęczeni więc połozyli mnie spać dobre rozwiązanie nie?!
Dzisiejszy dzień planowaliśmy od kilku tygodni bo 4 lipca w.Patryk obchodził swoje 30te urodziny które zaplanowane były na naszej działce, wszystko było dopiete na osttani guzik czyli tak jak lubi ciocia Agatka aż tu nagle...zaskoczyła nas pogoda, jak się domyślacie od samego rana padał deszcz.  Wszyscy byliśmy wściekli tylko nie ciocia, b.Alinka zajęła się szukaniem sali ale ciocia uparcie trzymała się swojego planu i wiecie cooo.... miała rację bo deszcz padał do godziny 13. O 14:30 wyjrzało słońce i swieciło do 20- to było nieprawdopodobne, nikt w to nie mógł uwierzyć- pogoda na zamówinie O godzinie 16 na naszej działce zjawiło się 20 osób łącznie z dzieciakami, cudownie wujkowie wszystko zorganizowali, był wileki namiot i ławy

jedzenia było tyle że pewnie następne parę dni moglibyśmy świętować a w dodatku było bardzo ale to bardzo smaczne

Wszystkim bardzo się podobało i nie było osoby która wyszłaby głodna z imprezy.



Był jeden minus imprezy- KOMARY! nienawidzimy ich są wstrętne i strasznie wszystkich denerwują, a jest ich bardzo ale to bardzo dużo w tym roku- cała chmara!
Noc spedziłam u babuni, wzięła mnie i Lenkę do siebie żeby rodzice mogli trochę dłużej posiedzieć a my byłyśmy przeszczęsliwe bardzo lubimy do niej jeździć tym bardziej na noc choć rzadko rodzice nas tam posyłają i wychodzą gdzieś osobno, Zawsze organizują czas tak żeby spędzać go razem ze mną


7 lipiec- ur.C.Eweliny
"Pobudkę" babci zrobiłyśmy o 8:30 jak wstałyśmy w kuchni pachniało już pysznym rosołkiem, spałyśmy trochę dłużej żeby babcia mogła się wyspać o ona już kończyła robić obiad. Przedpołudniem przyjechali rodzice i wszyscy razem rozmawialiśmy z dziadziem Waldkiem na skype. Później  o godzinie 14 zaproszeni byliśmy do w.Jarka i c.Ewelinki na urodzinowy obiad. Tam spotakaliśmy się z w.Kermitami i w.Gackami oraz Nikosiem i Frankiem. Wujkowie przygotowali tak pyszny obiad że nawet taki niejadek jak Nikoś wcinał aż mu się uszy trzęsły, ja pomimo zjedzenia miseczki rosółku w domu co chwilę podchodziłam i chciałam dokładkę, nie wspomnę o rodzicach którzy przez "paręnaście" mniut nic mówili tylko mielili hehehe Obiad pierwsza klasa najelpszy jaki w tym roku jedliśmy impreza bardzo udana.

Wujek Jarek ma super wielki balkon na którym mogliśmy się powygłupiać

a gdy chłopaków zaczęło nosić ciocia Magda i Alinka zabrały nas na dworek, nauczyły mnie "grać w klasy" ale mi się podobało. Dzięki temu że rodzice często nam cos wspólnie organizują zawsze wożą w bagażniku jakieś ciekawe rzeczy tym razem c.Alinka miała krede więc świetnie się bawiliśmy rysując po chodniku.


Po imprezie u w.Jarka i c.Ewelinki rodzice zabrali nas do mini parku, poniektórzy się drzemnęli( ja i Franek)ale później zabawa była przednia. Rodzice w bagażniku mieli zjeżdżalnie więc było fajnie. Nie tylko my, dzieci się dobrze bawiliśmy bo tatusiowie chyba jeszcze lepiej, (grali z nami w piłkę)

Weekend bardzo ale to bardzo udany

8 lipiec- odwiedzinki/ cudowny zakup
Rano stanadard- płacz i olbrzymia niechęć do przedszkola, noooo cóż i tak musiałam tam pójść za to popołudniu opowiadanie jak to było fajnie w przedszkolu. Późnym popołudniem wpadli wujkowie Ania i Michał oraz ich syn Nikodem. Nikodem poczatkowo nie chciał się ze mną bawić bo jest dużo starszy ode mnie ale po 30 min wygłupialiśmy się i ładnie bawiliśmy. Później tatusiowie zabrali nas na spacer a mamusie zostały w domu żeby sobie porozmaiwać, Ciocia Ania jest w ciąży i z badań wychodzi że będzie miała dziewczynkę najlepsze jest to że Nikodem koniecznie chce mieć siostrę Julię więc chyba będzie moją imieniczkąWujką dziekuję za pożyczenie na ten sezon zjeżdżalni która zdobi mój mały ale własny działkowy plac zabaw
Natępnym super zakupem jakiego dokonali rodzice to formy do lodów. Dobrze wiecie jaki ze mnie lodożerca więc mama postanowiła że sama będzie robiła mi lody, Dzisiejsze przygotowywanie lodów---> tatuś w roli głównej


Lody i ich skład: actimel, serek danio, truskawki(sama obierałam, noo tatuś mi pomógł), malinki i jagody- mniaaam pycha! smaaaaakowały Codzinnie po przyjściu z przedszkola otwieram zamrażalnik i wyciagam sobie przepysznego loda



9 lipiec-
odwiedziny dziadków
Dzisiejsze wyjście do przedszkola było bardzo fajne, nie płakałam wręcz przeciwnie wychodziłam z domu uśmiechem na ustach, rodzice wymyślają przeróżne śmieszne rzeczy dotyczące pobudek np." pępuszkowy rak- który wędruje po mojej nodze aż w końcu wchodzi do pępka i lekko gryzie(ręka np. tatusia), "...idą słonie no i konie..idzie pani na szpileczkach, biegnie mała dziewczyneczka (mama rączkami naśladuje wszystko po koilei), "idzie rak nieborak", codziennie rano tata chodzi na czworaka podchodzi do mojego łóżka i całuje mnie po nóżkach także sami widzicie że zaraz z samego rana   próbują robić wszystko żebym wstała z dobrym humorem. Popołudniu odwiedzili mnie dziadkowie Jacek i Agatka pobawiłam się z nimi troszeczkę i bardzo się przed nimi popisywałam, rodzice nie znają takiego dziwnego zachowania bo przed nikim się tak nie popisuje.


10 lipiec- działeczka
Do przedszkola "szłam" biegusiem (z auta biegłam z uśmiechem na ustach) tata zapomniał mi dać kapelusza a całe dnie spędzamy na tikowym placu zabaw więc wszystkie dzieci muszą mieć czapeczki na głowach. Nooo ale do rzeczy 30 min później tata przywiózł mi kapelusz do przedszkola ja akurat zbierałam kwiatki(stokrotki) z Anią, a pani Anetka moja ukochana ciocia (rodziców też) akurat plewiła grządki i zobaczywszy tatę z kapeluszem w ręce powiedziała:
C.A:" Ooo przywiózł pan kapelusz Julii, Julia mówiła że tata to gapa zapomniał dać jej kapelusika", dobrze to ja jej zaniosę żeby nie było afert"
T:" nie ja jej dam ona ma się nauczyć że w przedszkolu jest fajnie i że musi tu przychodzić" ....
Gdy zobaczyłam tatusia ucieszyłam się niesamowicie i z wyciągnietym paluszkiem wskazującym przy wszystkich ciociach powiedziałam"
masz szczęście że przyniosłeś mi kapelusz już cioci mówiłam że jesteś gapa"  Popołudniu spotkałam się z kuzynostwem, Weroniką i Remusiem na klatce, ja jechałam na działkę a  oni szli z babcią na spacer- radość niesamowita, piski, krzyki, śmiechy, bardzo chciałam żeby poszli ze mną na działkę ale Weroniczka miała temp i troszkę źle się czuła. Był też ze mną Nikodem c.Madzia i w.Grzesiu po chwili wściekania się z Remkiem przed blokiem, poszliśmy na działkę i chyba pierwszy raz w takiej ciszy i spokoju spędziliśmy czas(zawsze jest mnóstwo ludzi) - odpoczęliśmy a ja z NIkosiem bawiłam się grzecznie i z uśmiechem na buzi. Zapomniałam dodać że mój kochany dziadzio Waldek zadbał o wszystko na naszym pięknym ogródku i krzaczek z malinami który nam przywiózł przyjął się cudownie i dzisiaj po raz pierwszy zbierałam malinki z mojego ogródka. Wczoraj mama kupiła mi małą kobiałkę malin i nie były takie słodki i pyszne jak te dzisiejsze prostko z krzaczka więc ja, mama, ciocia i Nikoś najedliśmy się do syta i nazbieraliśmy jeszcze do misieczki malin dla tatusia i w.Grzesia Mało tego na tę chwilę są i krzaki z czarną porzeczką które uginają się pod ich ciężarem (nie przepadamy za nimi)  jest i groszek któy mozna jeść prosto z pnących się ku górze krzaczków(tata niecierpi, mama uwielbia ale tylko taki) w dodatku jest bardzo dużo różnych rzeczy:kalarepy, sałata, pietruszka, koperek, bazylia i mięta wrócilismy z pełnymi reklamówkami


12 lipiec-
z dziadkami
W nocy troszeczkę kasłałam ale gdy mama podała mi sinecod kaszel ustał a gdy się rano obudziłam czułam się normalnie

więc poszłam do przedszkola nie na długo bo tatuś odebrał mnie troszeczkę wcześniej tzn. po obiadku żeby mama mogła spędzić ze mną jeszcze trochę czasu, bo dziadkowie Agatka i Jacek zabierali mnie do Targanic na cały weekend, ależ się cieszyłam


13-14 lipiec- TARGANICE
Weekend spędziłam z babcią Agatką z dziadkiem Jackiem, prababcią Martą i pradziadkiem Tadeuszem Bardzo lubię jeździć do Traganic i czuję się tam fanatastycznie, co prawda pogoda trochę nie dopisała ale miło było pobawić się w domku zabawkami o których dawno juz zapomniałam. W niedziele odwiedziałam z dziadkami pana doktora ponieważ mój kaszel się nasilił i pojawił się katar. Pan doktor przypisał syropki i wróciliśmy do domku. Po południu byłam już w domku razem z rodzicami.


15-16 lipiec- w domku z mamusią
Nie chodzę do przedszkola bo kaszel nadal mi towarzyszy ale gorszy od kaszlu jest katar który strasznie mi przeszkadza podczas snu i w ciagu dnia też. Ogólnie mam bardzo dobre samopoczucie i humor mi dopisuje. Dostałam dziś od rodziców kilka nowych rzeczy między innymi piękną podkładkę z Hello Kitty, g rodzinną-małpki, torbę podróżną SpongeBob (na dzień dzisiejszy to mój ulubiony bohater bajkowy),

apropo torby mama nie miała w co spakować moich ubrań do Traganic więc torba była mi jak najbardziej potrzebna i uwaga najważniejsze i proszone od bardzo dawna nożyczki. O które już dziś miałam focha i zasnęłam w dziwny sposób a w wszystko dlatego że po skończonej zabawie w wycinanie z kartek (uczyłam się) nie chciałam oddać ich mamie i chodziłam z nimi po całym mieszkaniu więc mama mi je zabrała bo bała się że zrobię sobie krzywdę, bardzo mnie to wkurzyło i płakałam aż zasnęłam Gdy tata wrócił z pracy połóżył się obok

 
W ciągu dnia dobrze się bawiłam i "ciężko" pracowałam dlatego też padłam jak mucha a oto moje nowe wyklejane prace

Wstałam po godzinie 17 w bardzo dobrym humiorze pierwsze słowa jakie wypowiedziałam "gdzie są moje nożyczki"


17 lipiec- urodzinki dziadka Jacka
Dzisiaj swoje urodzinki obchodził dziadzio Jacek więc gdy tata wrócił z pracy umówiliśmy się z pradziadkami Martą i Tadeuszem i udaliśmy się do Gliwic. Babunia wszystko pięknie przygotowała, jedzonko było pyszne, przepyszne i bardzo zdrowe. Bardzo nam smakowało  Babcia pokroiła mi chlebek i karmiłam gołąbki krzycząc co chwilę " ptaszki chodźcie" później zaczepiałam chłopaków wołając ich z balkonu. Oglądałam z babcia album ze zdjęciami, zadając tysiące pytań i bardzo dobrze się przy tym bawiłam bo na fotografiach była Weroniczka i Remuś oraz maleński tatuś i w.Tomek. Od dziadków wyjechaliśmy dosyć późno bo po 21 zasnełam o 22 i spałam do 9:30 dnia następnego ( nie mam zdjęć bo mamusia zapomniała aparatu)


18 lipiec-
odwiedzinki
Co za dzień, odwiedzinki, odwiedzinki i jeszcze raz odwiedzinki Najpierw odwiedziła nas c.Ania z Nikosiem, super się z nim dogaduję mimo iż jest ode mnie dużo straszy, ma 6 lat.

Zawsze gdy mama mówi że przyjedzie do mnie Nikodem pytam " ten który mówi dziuku" (czyt.wujku) czyli Nikodem w.Grześka albo mówię  "czy ten który mnie straszył" (Nikodem Bąk) (udaje piseka a ja się boję)  później wpadł wujek Tomek z Lenką, rodzice zgodzili się popilnować Lenki bo wujek musiał filmować trzaskanie(impreza przed weselem) o przyjeździe Lenki dowiedziałam się we wtorek i od 2 dni nie dawałam rodzicom żyć we wtorek nawte płakałam że chcę żeby przyjechała dziś. Wczoraj wracając od dziadków zapytałam" kiedy przyjedzie Lenka?" gdy mama odpowiedziała że jutro powiedziałam" ale się cieszę to moja siostra, kocham ją" (sama od siebie tak powiedziałam)

rodzice się zaśmiali ale fajnie by było mieć siostrzyczkę Mama bardzo załuję że wcześniej się nie zdecydowała pewnie już bym miała rodzeństwo Na sam koniec dnia przyjechała babcia Ala(zmęczona jest trochę bo c.Agatka już nie pracuje i nie dogląda salonu i babcia całe dnie spędza w salonie) dzisiaj babcię zastapił w.Patryk a babunia przyjechała do nas zabrała nas na długi spacer, pograła z nami w piłkę i posiedziała na placu zabaw. Świetnie sie bawiłyśmy.

 Nocke Lenka spędziła u nas byłam przeszczęsliwa Tata nas wykapał

i zrobił kolację a mama przygotowała łóżeczka. Lenka stanadardowo zasnęła w 3 sekundy ja troche pomarudziłam i po 10 minutach spałam jak suseł Ostatnio Lenka spała w moim łóżeczku turystycznym więc od razu po kąpieli zamówiłam sobie to łóżeczko a Lence odstąpiłam swoje.



20 lipiec- wyjazd do Targanic
Sobotni ranek spędziliśmy w samochodzie w drodze do Traganic gdzie z ustęsknieniem wyczekiwali mnie pradziadkowie Marta i Tadeusz Ja też nie mogłam się doczekać się spotkania z nimi i co chwile pytałam, "daleko jeszcze?"  Gdy bylismy na miejscu od razu przywitałam się z dziadkami i ruszyłam przed siebie, ależ ja lubie tam jeździć mam tam tyle swoich spraw, podelwam kwiaty, karmię psy, sprzątam, maluję farbami na świeżym powietrzu. Tego ostatniego nie mogłam doczekać się najbardziej więc od razu zasiadłam do stołu iiii....malowałam

Później dołączyli c.Ewa, w.Przemek, w.Adam, babcia Agatka i dziadek Jacek (babcia i dziadek przyjechali na parę godzin)

Zewałam dla wszytskich kwiatuszki, stokrotki  i po kolei rozdawałam

Babcia Marta ugotowała specjalnie dla mnie moją ulubioną zupę pomidorową a robi najlepszą na całym caaaałym świecie, uwielbiam jej zupkę Oczywiście zjadłam całą miseczkę była przepyszna i oczywiście zrobiona ze świeżych pomidorków. Mama musi "naumieć się" (nauczyć się) robić taką samą bo ja mogłabym jeść pomidorówkę 7 razy w tygodniu


21 lipiec- Kochane Targanice
Bardzo lubię rodzinne śniadania w gronie najbliższych

Dalsza część dnia  minęła bardzo ciekawie, najpierw malowałam z mamusią farbami, później mama przygotowała dla mnie zjeżdżalnie, umyła, pomalowała i zabawa była przednia, lalki które akurat ze mną tam przyjechały mogły spokojnie pozjeżdżać. Następnie babcia ugotowała mmmm pyszny obiad któy zjedliśmy na dworze a mamusia przygotowała dla nas pyszne desery

Spędziłam trochę czasu z dziadziem, bardzo lubię gdy czyta mi bajeczkę albo coś opwiada, przepadamy za sobą

a tak w ogóle to nie odstepowałam cioci Ewy na krok Ciocia ciągle robi coś ciekawego albo zrywa porzeczki, albo kwiaty, albo idzie na łąkę, albo piecze chelebek, albo idzie do lasu.... a ja bardzo często dotrzymuje jej kroku. Gdy tylko ciocia się gdzieś wybierała ja bez chwili zastanowienia biegłam za nią a ona chętnie mnie ze sobą zabierała




24 lipiec- przedszkole
Po tygodniowej przerwie poszłam do przedszkola z uśmiechem na ustach Z przedszkola odebrała mnie mama, taaak mama! wczoraj sama sobie ściągnęła gips

więc dzisiaj już śmigała, oczywiście o kulach.
  Po południu tata zabrał mnie do wujka Tomka i Leneczki od dwóch dni mi obiecywał więc słowa dotrzymac musiał, mama poszła na paznokcie a my ruszylismy w drogę. Z Leneczką bawiłam się cudownie, radości było co niemiara, później dołączyła do nas babcia Ala, przywiozła nam trochę  pyszności i się z nami pobawiła, Byłam bardzo zadowlona i roześmiana i pewnie tak był te odwiedziny miło wspominała gdyby nie jedno małe podknięcie Gdy babcia przygotowała nam kolację i ładnie zjadłyśmy (Lenka kończyła) ja pobiegałam do króliczka żeby go pogłaskać, wychodząc z pomieszczenia podtknęłam się i upadłam twarzą w podłokietnik, zaczełam tak krwawić że Lenka wpadła w histerię jak mnie zobaczyła, ja z resztą też widząc jej reakcję i dodatkowo krew, spanikowała również babcia i wujek  jedynie tata zachował się odpowiednio, wziął mnie na ręce (miał zakrwawione całe dłonie i nadgarstki)więc szybciutko wsadził całą twarz pod lodowata wodę- nie wiedział co tak mocno krwawił bo ja byłam cała czerwona. Do domu wróciłam z podwójnymi wargami, cała spuchnięta a moja biało- różowa sukieneczka miała kikla dodatkowych odcieni koloru czerwonego. Babacia była pełna podziwu, powiedziała że nigdy w życiu nie wiedziała tak opanowanej osoby jaką okazał się tatuś, bardzo ale to bardzo go chwaliła. Ja byłam przerażona całą tą sytuacją i uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy zniknęła krew z rąk tatusia i z podłogi. Tatcie udało się zatamować krew po 20 min, zadałam wtedy dwa pytania: 1. "czy mogę dzisiaj spać z mamusią?"  i 2." nie pójdę jutro do przedszkola?"


26-27-28 lipiec- TARGANICE
Weekend spędziliśmy w Targanicach. W piątek o godzinie 18 byliśmy na miejscu, czekali na nas pradziadkowie, Marta i Tadeusz, c.Ewa, w.Adam, w.Przemek oraz c.Bogusia z w.Tomkiem (znajomi c.Ewy i b.Agatki) BYłam bardzo wypoczęta bo spałam chwilę w samochodzie i dlatego też poszłam spać dopiero po 22. Gdy  się obudziliśmy o 9:30 termometr pokazywał --> 29 oC w cieniu. Było bardzo ale to bardzo ciepło więc od razu wyszkoczyłam na dwór, mam naszykowała mi basen nalała wody, rozłożyła namiot, przyniosła zabawki do kąpieli i prawie cały dzień spędziłam w  basenie (z małymi przerwami)

Pogoda była piękna ale i bardzo męcząca. Przedpołudniem mama z w.Adamem pojechała wybrać łóżko do naszego pokoju, (mama z c.Madzią postanowiły że najwyższy czas żebyśmy spali (ja Remek i Werka) na pieknej nowej, dużej wersalce) więc nowa wersalka przyjechała do nas expresowo. Mama wysprzątała cały pokój i nowe łóżko dla rodziców (które przywieźli babcia Agatka i dziadek Jacek)  i dla nas stało już w pokoju. Pokój wygląda przepięknie


Dobrze że na tarasie jest dużo cienia bo chyba byśmy oszaleli tego dnia,  każdy chował się gdzie tylko mógł bo było tak ciepło.

Wieczorem byłam już taka zmęczona że nie dotrwałam do ogniska
mało tego miałam bardzo ciężkie zasypianie, wyłam dobre 30 minut (a może i dłużej) powtarzając że mam siłę i nie chcę spać, po czym nieprzytomna zasnęłam.

Rano rodzice mnie wyprzedzili, wstali przede mną i przed całą resztą wczasowiczów i przygotowali przepyszne śniadanko

ileż było pyszności Bardzo lubię rodzinne zasiadanie do stołu. Wszyscy na siebie czekamy i razem do śniadania, obiadu i kolacji zasiadamy Zaraz po śniadaniu oczywiście basen i kąpiel, podelwanie kwiatów i relaks na tarasie, radości co niemiara i uśmiech z buzi nie znikał Dodatkowo malowałam z ciocią Ewą etykiety na powidła etykietę na czerwona porzeczkę i wiśnie, wyszły przepięknie (niestety nie mam zdjęć)


Wracając do domku było mi bardzo wesoło bo tatus nagrał nową płytę a na niej mnóstwo fajnych piosenek, które dobrze znam i uwielbiam, jedną z nich jest "ajonułonyt"    http://www.youtube.com/watch?v=zwT6DZCQi9k
TO MOJA ULUBIONA PISOENKA

ani mi się śniło żeby zasnąć to już drugi weekend z zrzędu że wyjeżdżamy po godzinie 19 z Targanic (ja jestem wykąpana i przygotowana do snu, w zeszłym tygodniu jechałam w piżamie) i nie śpie a jak zasypiam to budzę się w Chorzowie i przez 1,5h nie chcę spać. Nooo cóż


31 lipiec- wyjazd do Tragnic
Rano mamusia zaprowadziła mnie do przedszkola, wróciła do domku i spakowała rzeczy do mojej nowej torby podróżnej bo zaraz po przedszkolu jechałam z babcią Agatką i z dziadkiem Jackiem do Targanic na kilka dni chyba nie muszę wspominać jak bardzo się cieszyłam To było pierwsze takie długie rozstanie z mamą

SIERPIEŃ


1,2,3,4 sierpień-
Targanice
"Długi weekend" w Targanicach spędziłam cudownie Była tam też c.Ewa z w.Przemkiem oraz pradziadkowie Marta i Tadeusz a także Puma, Edziu, Mila i Graf. Pogoda dopisywała więc całe dnie spędzałam na dworze, oczywiście miałam dużo zajęć, podelwałam kwiaty, musiałam robić babkę- piaskową oczywiście Codziennie, parę razy dziennie karmiłam psy, kuleczkami, (ja mam swoje kuleczki nesquik a oni pedigree). Edwinia był zachwycony i nie odstępował mnie na krok, za to Puma była troszeczkę o Edzia zazdrosna. Któregoś dnia podczas karmienia Edziu zjadł kulczkę Pumy i Puma strasznie się zdenerwowała więc przygniotłą go łapką i oczywiście warknęła, bardzo mi się jej zachowanie nie podobało więc do końca dnia chodziłam za nią i tłumaczyłam że w tej chwili ma go iść przeprosić. Niestety nie skutkowało więc byłam na nią obrażona  Dziadkowie zabrali mnie na najlepsze lody na świecie ( w Andrchowie) więc radości było co niemiara, przecież jestem małym lodożercą Czas z dziadkami minął jak pstryknięcie palca nie zdążyłam zatęsknić za rodzicami  Nie miałam czasu nawet z nimi rozmawiać bo rozmowy telefonieczne trwały Aż 5 sek bo zaraz musiałam gdzieś biec, tyle miałam spraw na głowie Gdy w niedziele wieczorem wróciłam do domu, wyściskałam ich i odrazu pobiegłam do swoich zabawek. Mama stwierdziła że bardzo urosłam i zmieniłam się  trochę na buzi hehehe zwariowała przecież nie było mnie zaledwie 4dni jak mogłam się zmienić?



 

Stronę odwiedził już 55792 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja