Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     => 1 miesiąc
     => 2 miesiąc
     => 3 miesiąc
     => 4 miesiąc
     => 5 miesiąc
     => 6 miesiąc
     => 7 miesiąc
     => 8 miesiąc
     => 9 miesiąc
     => 10 miesiąc
     => 11 miesiąc
     => 12 miesiąc
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 10 miesiąc


5 GRUDZIEŃ

MAM JUŻ 9 MIESIĘCY

5 grudzień- odwiedzinki!
Noc spędziliśmy u dziadków Waldków ale tuż przed południem wróciliśmy do domu. Po południu odwiedziła nas babcia Agatka z Jackiem i przywieźli nam prezenty, które wczoraj zostawił u nich św.Mikołaj Mam nadzieję że jutro osobiście poznam tego "czerwonego pana"

6 grudzień-
urodzinki w.Tomka/ Mikołaj!
Przed południem było u mnie duuuużo gości, babcia Ala, dziadek Waldek, c.Agatka,

w.Tomek,c.Aga wszyscy przywieźli mi prezenty, które zostawił im św.Mikołaj

tylko nie rozumiem dlaczego osobiście do mnie nie przyszedł, mamusia też spotkała Mikołaja w sobotę i przyniosła mi prezent od niego, a dziś tatuś gdy wracał z pracy, noo i ciocia Madzia gdy wracała z Katowic. Ciocia Madzia z Remkiem i z moim ojcem chrzesnym odwiedziała nas po południu i przyniosła prezent od św.Mikołaja. Ciągle zastanawiam się co robiły prezenty dla Remusia, Igorka i Wiktorka w naszym domu ale słyszałam jak mama mówiła że gdy ucięłam sobie popołudniową drzemkę ktoś zapukał do drzwi i zostawił je na naszej wycieraczce! czyżby Mikołaj pomylił domy? hmmm... Mam nadzieję że za rok zobaczę Mikołaja bo w tym roku nie udało mi się go spotkać ale mimo tego dzień był szalony i pełen wrażeń



7 grudzień- Drogi Świety Mikołaju!
Mam odpowiedź na swoje wczorajsze pytanie! Nie spotkałam św. pana Mikołaja dlatego że był za gruby i nie zmieścił się w kominie. Pomimo kilku prób jakie wykonał nie udało mu się....

aaale tak to już jest jak się cały rok nic nie robi tylko leży na kanapie to masy przybywa! Także DROGI ŚWIĘTY MIKOŁAJU dbaj o siebie żeby za rok nie było już takich scen!
    Apropo Mikołaja i nadchodzących świąt w naszym domku zostały rozpoczęte generalne porządki może i trochę wcześnie ale w sobotę planujemy rozłożyć "zielone drzewko", którego do tej pory nie wiedziałam i nie będę kłamać że ciekawość mnie zżera

9 grudzień-
w Radzionkowie! wyciagam rączki!
 To już dwa tygodnie od kiedy nie wychodzę z mamą na spacerek! Mimo iż temepratury szybko minęły a wysypka była jednodniowa to katarek towarzyszy mi do dnia dzisiejszego czyli drugi tydzień i w sumie dlatego spacery nie wchodzą w grę bo wolimy to przeczekać i wykurować się do końca! No ale dziś pomimo katarku rodzice zawieźli mnie do dziadków do Radzionkowa ponieważ musięli przeprowadzić dalszy ciąg akcji " generalne porządki"
U dziadków spędziłam cały dzień a gdy rodzice wieczorem po mnie przyjechali to było już dość późno i zostaliśmy u nich na noc! Dzisiejszego dnia nauczyłam się wyciągać rączki do osoby która chce mnie wziąść na ręce! najczęściej wyciągam je do dziadka Waldka nawet wtedy, kiedy on nie zamierza mnie nosić

10 grudzień- w Gliwicach! Edziu!
Rodzice zawieźli mnie dziś na noc do babci Agatki i Jacka ale miałam frajdę, Nie wspominałam wam że babcia ma jamnika Edwarda który kocha dzieci(w przeciwieństwie do psa babci Ali- Funi, która ich nienawidzi!) a co więcej Edziu bardziej od dzieci kocha ich zabawki taki mały cwaniak! Siedziałam na kocyku na podłodze a Edziu nie odstępował mnie na krok i co jakiś czas dostawałam od niego buziaka nie słodkiego ale za to bardzo mokrego....teraz tak sobie myśle że o Edziu to już wam wspominałam i chyba nawet w którymś miesiącu zdjęcie jego wklejałam...hmmm mało ważne! Edwinia to kochany psiak i mogę z nim robić co tylko chcę! czasami jest nieznośny bo na punkcie zabawek dostaje amoku! a wtedy nic się dla niego nie liczy tylko zabawka!

Nie wspomniałam wcześniej o wspaniałej kąpieli jaką mi babcia przygotowała było cudownie...Wanna wypełniona była dużą ilością wody i pachnącej piany, chlapałam się w niej, bawiłam z babcią i karmiła Edwinie rybkami, które kąpały się razem ze mną Edziu nie odstępował mnie na krok nawet podczas kąpieli mi towarzyszył Właśnie tak zachowuje się prawdziwy przyjaciel

  11 grudzień-  Jaś wędrownik!
Tatuś musiał wyjechać na cały dzień do Nowego Sącza a mama kończyła domowe porządki ja natomiast  w dalszym ciągu byłam u babci u której byłam bardzo grzeczna, dałam się jej wyspać bo przespałam cała noc, zasnęłam po 21 a wstałam o 7:30 z małym przebudzeniem o 2 w nocy ponieważ miałam pilną sprawę do Edzia i to nie mogło czekać, więć się przebudziłam i musiałam z nim pilnie porozmawiać! Rozmowa była krótka i na temat bo po 10 minutach zasnęłam i obyło się nawet bez mleka a to przy przebudzeniu niemożliwe Gdy się tylko obudziłam pomogłam babci w przygotowaniu śniadanka

które później wszyscy razem zjedliśmy a przed południem pojechałam z Jackiem i babcią do prababci Marty na obiad a po odwiedzinach pradziadków wróciłam do domu! Mama nie mogła się doczekać bo bardzo się za mną stęskniła  Wieczorem odwiedzili mnie dziadkowie Waldkowie, którzy wpadli na krótkie odwiedzinki, gdy zobaczyłam dziadka nie zastanawiając się długo wyciągnęłam do niego rączki a mama mogła zobaczyć na własne oczy jaka jestem sprytna dziewczynka! Oj zapomniałabym się pochwalić, mama ubrała dziś dla mnie mała choinkę. która z pewnością wam się spodoba bo jest naprawdę cudowna


 

12 grudzień-  odwiedzinki! obniżone łóżeczko! 2 ząbek! choinka
Niedzielne przedpołudnie spędziliśmy w domu na dworze było zimno i ciągle padał śnieg
także nawet nam się nie śniło o spacerze! a z drugiej strony już wcześniej mięliśmy zaplanowany niedzielny poranek na strojenie dużej choinki. 

Popołudniu odwiedziliśmy C.Madzie, w.Tomka i Remusia(ucieszyłam się gdy go zobaczyłam) był tam też tata c.Madzi-Waldek, spędziliśmy z nimi trochę czasu  i wróciliśmy do domu, wieczorem odwiedziła nas c.Agatka z w.Patrykiem i c.Ewelinka z w.Krzysiem tyleee byłooo rączek do noszenia "małej Julii"
     Tatuś po raz kolejny obniżył moje łóżeczko a to dlatego że zaczęłam podciągać się (łapie za szczebelki) i klęczeć w nim więc musiał obniżyć je już do końca!




Zapomniałam  opisać najważniejszego w czwartek tj.
09.12.10 mama(znowu mama) zauważyła drugi ząbek i też na dole, moje rączki świrują i non stop są w buzi także lada moment pojawią się ząbki na górze a jeszcze trochę i będę miała  smile hollywoodA tak w ogóle to mało bakuje mi do raczkowania bo pozycję mam już dobrą, ruszam pupką ale w miejscu, i przekładam rączki na dywanie raz jedną raz drugą a dziś po raz pierwszy doczołgałam się do choinki-czyli niecałe 2 metry! <brawo>


16 grudzień- zakupy!
OJ! Trochę tu muszę nadrobić, ostatniego wpisu dokonałam osiem dni temu więc muszę sobie parę rzeczy poprzypominać i opisać w moim pamiętniczku. Zacznę od zakupów z rodziami w czwartek 16 grudnia. Pojechałam z rodzicami na zakupy a to się  zdarza bardzo rzadko bo gdy oni wybierają się na zakupy ja zostaje z dziadkami w Radzionkowie a to dlatego że tatuś niecierpi zakupów i gdy tylko się na nie wybierają  w mgnieniu oka z nich wracają. Przyznam że dla mamy to raj ona uwielbia zakupy potrafi w markecie spędzic nawet 8 godzin(silesia) Dziś postanowili że pojadę z nimi, tata bał się że będę marudzić ale byłam bardzo grzeczna i zadowolona a wszystko dlatego że tyle interesujących rzeczy było dookoła i nie jęknęłamani razu, z resztą zobaczcie sami....


18 grudzień- RACZKUJE!
Sobotnie przedpołudnie było baaardzo leniwe a to dlatego że już od tygodnia mamy zrobione porządki świąteczne, ubraną choinkę nawet dwie porozwieszane ozdoby świąteczne w domku i wogóle wszystko jest w jak największym porządeczku! Po południu wybraliśmy się na kolejne zakupy tym razem po jedzonko i drobiazgi do prezentów cieszyłam się że znowu mogłam jechać z rodzicami to chyba dlatego że parę dni temu byłam grzeczna i teraz już będą mnie częściej ze sobą zabierać bo jestem starsza, więcej rzeczy mnie interesuje i siedzę grzecznie rozglądając się dookoła takżę podsumowując, rodzice nie mają ze mną  problemów gdy zabierają mnie do marketu. Ale w sumie to nie o tym chciałam pisać... dzisiejszego dnia wydarzyło się coś wspaniałego zaraz po zakupach mama mnie rozebrała i poszła umyć rączki a tatuś nosił zakupy,  ja natomiast długo nie zastanawiając się zaczęłam raczkować, widziałam tylko jak mama wyjżała z łazienki bo nie mogła w to uwierzyć a ja odważnie rączka za rączką, nóżka za nóżką-raczkowałam w jej stronę ileee radości jej tym zrobiłam, gdy tata wszedł do domu nie wiedział co się dzieje ale ja szybko mu uświadomiłam jaką ma sprytną dziewCinkę w domu i pokazałam co potrafię. Rodzice parę minut później poinformowali cała rodzinę i wszyscy bardzo się ucieszyli to był "mój prezent świateczny" dla rodziców...i uwierzcie nie mogłam z nim poczekać do wigilii


19 grudzień- odwiedzinki w Gliwicach! prezent
Babcia z Jackiem zaprosili nas na obiadek, babcia ma przepiękną choinkę i bardzo kolorową. Choineczkę pomagał im ubierać Remuś, który w piątek został "wypożyczony" do jej strojenia. Pod choinką znalazłam prezent i to prezent tylko dla mnie Dostałam od babci i Jacka piękny fotelik samochodowy za który jeszcze raz ślicznie dziękuję

spedziliśmy u nich cały dzień jak przyjechaliśmy o 14 to do domku wróciliśmy przed 20. Miło spedziłam tam czas, Jacek rozłożył mi kocyk i przyniósł koszyk z zabawkami, świetnie się bawiłam oczywiście z małą przerwa na drzemkę, Edwinia jak zwykle nie odstępował mnie na krok i bawił się razem ze mną, babcia ugotowała dla mnie pyszną zupkę, którą zjadłam do samego końca a odkąd ząbkuje w moim talerzyku zawsze coś zostaje ale zupka była tak pyszna że jakbym mogła to obliałabym talerzyk Dzień był bardzo udany a podróż w nowym foteliku bardzo relaksująca! Fotelik jest bardzo wygodny ponieważ jest rozkładany więc mogę się w nim spokojnie wyspać a po drugie jest wyższy od poprzedniego więc mogę również pooglądać, zobaczyć co nieco przez okno   ZDJ! niebawem

20 grudzień-
dłuższy spacer!
Od dłuższego czasu temperatury na dworze są minusowe a przecież jeszcze nawet  nie zaczęła się kalendarzowa zima. Na szczęście dziś termometr pokazał 4oC więc mogłam z mamą trochę dłużej pospacerować....Na spacerku było bardzo przyjemnie bo nie było mroźno. Mama posadziła mnie w wózku i mogłam trochę popodziwiać ten biały puch, którego nie brakuje jak również nie brakuje pięknych, olbrzymich, kolorowych choinek, w oknach ozdób choinkowych i świątecznego klimatu na rynku i ulicy dworcowej Święta Bożego Narodzenia to cudownie magiczny czas...


mała drzemka na spacerze!

22 grudzień- urodzinki Nikodema
Za nim opisze wam jak cudownie, kolorowo i radośnie było na urodzinkach Nikodema (tata Michał, mama Ania-zakładka nasi znajomi) pochwale mamusie, która dodała kilka świątecznych ozdób i nasze mieszkanko nabrało bardzo świątecznego klimatu
mało tego...zakupiła z myślą o mnie sztuczny śnieg i za pomocą szablonów zdobiłyśmy okna hehehe ja oczywiście więcej jej przeszkadzałam niż pomagałam ale efekt końcowy był zadowalający....okey okey już opisuje imprezkę a więc, zostaliśmy zaproszeni na 3cie urodziny Nikodema do rodzinnego centrum rozrywki alele w Wilkowicach.  Spóźniliśmy się trochę ponieważ tatuś wrócił z pracy trochę później niż zwykle i straszne korki były na drogach, wujek dzwonił do nas bo czekali z urodzinowym tortem ale nistety nie zdążyliśmy na uroczyste "sto lat' Gdy dojechaliśmy byliśmy w lekkim szoku, cudowne miejsce przypominało stary dworek w środku było bardzo kolorowo i było mnóstwo interesujących rzeczy z resztą zobaczcie sami jak wariowaliśmy..... (niestety mama nie wzięła aparatu i zdjęcia robione były telefonem komórkowym a my byliśmy w ciągłym ruchu a no i z 7 uczestników  imprezy na zdjęciach jest dwóch: ja i Oskar ale c.Ania ma nam przysłać parę fotek, które późnije dodamy)


2 piętra


pokój urodzinowy dla chłopca, pokój urodzinowy dla dziewczynki
jeżeli zdecydujemy zrobić tam mój roczek będziemy siedzieć w tym po prawej


z lewej tryskam energią  z prawej dopadło mnie zmęczenie
a tak wyglądała zabawa!

reszta zdjęć lada dzień!!!

sami widzicie jak to wszystko wyglądało było naprawdę cudownieee....


23 grudzień- przyjazd dziadka Witka
Tatuś z rana pojechał na lotnisko po dziadka Witka a ja z mamą pojechałyśmy do dziadków Waldków u których zostałam bo mama umówiona była do fryzjera. Dziadkowie dziś po raz pierwszy widzięli moje raczkowanie i nie obyło się bez śmiechu, pisku i biciu brawa ale byli zadowoleni! Wieczorkiem spotkałam się z dziadziem Witkiem, który mnie wyściskał i wycałował

24 grudzień - WIGILIA
Nie wiem czy będę potrafiła opisać ten dzień w kilku zdaniach bo naparwdę jest tego trochę....
Rano (9h) gdy się tylko obudziłam zjadłam kaszkę i mama zabrała mnie do prababci Stasi ponieważ był tam dziadzio Witek z Remkiem.

Dziadzio pilnował Remusia bo ciocia i wujek byli w pracy z resztą tata też musiał pójść do pracy na parę godzin, porozliczać kilka faktur więc poszłyśmy potowarzyszyć dziadkowi i Remusiowi. Remuś robi olbrzymie postępy, dzieli się ze mną swoimi zabawkami nie wyrywa mi ich z raczek  i bardzo ładnie się ze mną bawi co prawda nadal zdarza mu się ścisnąć mi rączkę albo popchnąć mnie z całej siły tak że się przewracam(dzisiaj popchnął mnie tak mocno że uderzyłam głową w panele i płakałam dobre 5 min, może nie płakałam ale darłam się!) ale szybko o tym zapominam i znowu chcę się z nim bawić Zabawa trwła dosyć długo bo aż do godziny 11 kiedy to zaczęłam strasznie marudzić ponieważ godzina 11:20 to moja godzina drzemki i musiałyśmy wrócić do domu na szczęście prababcia mieszka od nas 40 metrów więc lada moment znalazłyśmy się w domu. Spałam wyjątkowo długo bo aż 2 godziny ale dzięki temu mama mogła wszytskim wyprasować i przygotować ubranka a gdy wstałam tatuś był już w domu  i pojechaliśmy do reala na ostanie zakupy i po ostanie prezenty ponieważ nie wszystkie zakupy dokonane przez allegro rodzicom się podobały. Ja do tego reala oczywiście nie dotarłam bo rodzice zostawili mnie u dziadkówi w Radzionkowie i pojechali sami ale szybko się uwinęli i załatwili spawę bo o 16 zaczynaliśmy I wigilię. Na szczęście mimo wielkiego zamieszania wyrobiliśmy się i po 16:10 byliśmy już na Wigilli.
     I WIGILIA odbyła się u w.Jarka(brat dziadka Witka), na tej wigili do stołu zasiadło 20 osób 



w tym dwa smerfy Remus i Nikodem i smerfetka Julia Ja i Remuś mięliśmy swoje krzesełka dostawione do stołu a Nikodem jest malutki i siedział w fotelu bujanym.
Po godzinie spaliła się instalacja elektryczna i nie było światła, siedzieliśmy przy świecach(świetny klimat) a pogotowie energetyczne oznajmiło że do dwóch godzin przyjedzie i naprawi usterkę, niestety nie mogliśmy być świadkami usunięcia usterki ponieważ o 18:15 czekała nas druga wigilia u c.Ewy (siostra babci Agaty) Nie wspomniałam nic o prezentach a więc pod choinką było bardzo kolorowo bo leżało pod nią mnóstwo prezentów!
       II WIGILIA odbyła się u c.Ewy jak już wcześniej wspominałam. Tu przy stole zasiadło 13 osób



a miało nas być 16 (3 osoby jechały z Zamościa, rodzice c. Madzi i poprzez okropne warunki i gęstą mgłe zamiast dojechać na planowaną 18 dojechali na 21) nie czekaliśmy z kolacją ponieważ czekała nas jeszcze kolejna wigilia o godzinie 20 u dziadków w Radzionkowie. Prababcia Marta zrobiła barszcz który pierwszy raz w życiu miałam okazję skosztować (do tej pory tylko o nim słyszłam, barszcz jedyny w swoim rodzaju gotowany tylko raz w roku) baaaaardzo mi smakował zjadlam 2/3 bulionówki. Po podaniu i zjedzeniu pierogów nastąpił ulubiony moment wszystkich domowników i gości- prezenty, których było baardzo dużo pod choinką po odpakowaniu prezentów musięliśmy się zbierać i jechać do dziaków.
III WIGILIA w Radzionkowie, jak co roku spotkaliśmy się w tym samym gronie:



dziadkowie,w.Tom, c.Aga, Rodzice, c.Agata,w.Patryk. No a ja po raz pierwszy mialam okazję być na wigilii i to w dodatku na tylu wigiliach naraz, i ze strony dziadka Witka i babci Agatki, i u dziadków Waldków. Na tej wigili mogłam skosztować rewelacyjnie dobrego karpia ala`Walduś Dziadek to specjalista w łowieniu, patroszeniu, przyprawianiu, smażeniu ryb. Gwarantuje wam że takiego dobrego karpia nie mięliście jeszcze w ustach! Pod choineczką oczywiście były prezenty które odpakowaliśmy po zjedzieniu całej kolacji wiem że poprawnie mówi się ' co kraj to obyczaj" a ja powiem tak " co dom to obyczaj" U dzadków zostaliśmy na noc bo tak było już wcześniej zaplanowane, rodzice myśleli że padne już o 20 tym bardziej że nie było drzemki po godzinie15  tylko 10 minutowe zdrzemnięcie się na II wigilli i mimo takie zmęczenia i przemęczenia poszłam spac po 22 dokładnie do łóżeczka położyła mnie mama o 22:13 także "DAŁAM RADĘ"
 Muszę się pochwalić że grzeczna ze mnie dziewczynka w wieku 10 miesięcy zaliczyć w ciągu jednego dnia tyle wigilii(tak naparwdę to bardzo męczące rodzice co roku w taki sposób spedzają świeta ale nie zdawali sobie z tego sparwy że z małym dzieckiem będzie to takie męczące i mimo iż nie dokuczaŁam im i byłam bardzo bardzo grzeczna nawet przy ubieraniu po raz 3 kombinezonu to i tak i tak bardzo męczące! Dzisiejszego wieczoru dostałam mnóstwo pięknych prezentów, niektóre z nich dopiero na spokojnie zobaczyłam po ostaniej wigilli jak trochę odsapnęliśmy od tej całej gonitwy i muszę przyznać że ŚWIĘTA  te były "NA BOGATO" Dziękuję Aniołku za wszystkie prezenty i za miłą swiateczna atmosferę!

25 grudzień-
pierwszy dzień świąt
Przebudziłam się o 6 żeby zjeść mleczko i spałam do 9:15 także dałam się wszystkim wyspać Najdłużej jak zwykle spał w.Tomek i c.Aga wygrzebali się z łóżka po 10 ale to i tak dla nich wcześnie, potrafią spać do godziny 12 ale jeszcze miesiąc i skończy im się spanko na świat przyjdzie Lenka, która da im popalić. Apropo Lenki ciocia to bardzo szczupła osoba i długo długo nie było widać brzuszka ale wczoraj gdy ją zobaczyliśmy(po 3 tygodniowej przerwie) to zastanawialiśmy się kiedy ten brzuch jej tak urósł

jednak muszę przyznać że cioci służy ciąża bo bardzo ładnie w niej wygląda, a tak  ogóle to nie mogę doczekać się kuzyneczki  wszystkie znajome ciocie i wujkowie mają synów jestem jedyną dziewczynką ale już niedługo będę miała koleżankę do zabaw w dom, w sklep, w lekarza ale się cieszę. 3 mamy mocno kciuki za ciocię i za pomyślne rozwiązanie... Świąteczne śniadanko zjedliśmy u dziadków Waldków natomiast na świąteczno- rodzinny obiad zaproszeni byliśmy do c.Ewy. Bardzo miło spędziliśmy tam całe popołudnie oczywiście do stołu przystawione miałam swoje krzesełko i jadłam nadziewanego indyczka na swoim talerzyku ale mi smakowało

Nie wspomiałam wcześniej o małej modyfikaji naszej choineczki(parę dni temu) mama zmieniła i dodała kilka ozdób i choinka wygląda cudownie i jest bardziej kolorowa i apropo choinki to bardzo podobaja mi się bombki i gdy tylko mama wychodzi do kuchni bądź łazienki ja "biegusie" raczkuje w jej strone i ściąga wszystko co tylko się da


26 grudzień- drugi dzień świąt / pa pa pa!
Śniadanko zjedliśmy z dziadkiem Witkiem u pradziadków: Stasi i Romka. Spędziliśmy z nimi całe przed południe bo na obiad byliśmy zaproszeni do dziadków Waldków. Jesteśmy wszyscy bardzo rodzinni i dlatego też próbujemy rozplanować nasze rodzinne spotkania tak żeby wszyscy byli zadowoleni i żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony Dzisiejszy dzień u dziadków był dniem rozrywkowy całe popołudnie od godziny 14 do 19 rodzice z dziadkami z c.Agatka i w. Patrykiem grali w playstation move a ja albo trochę spałam albo grzecznie bawiłam się na kocyku swoimi nowymi, grającymi zabawkami:radyjkiem, samochodem, kogcikiem, laleczką, telefonem komórkowym-barbi oczywiście bacznie obserwując dwie kolorowe kulki z padów play`a, które najbardziej mi się podobały bo oczywiście nie mogłam się nimi bawić zaraz jak to się mówi...."zakazany owoc najlepiej smakuje" Wychodząc od dziadków byłam juz bardzo zmeczona i trochę marudziłam ale na pożegnanie pierwszy raz w moim krótkim życiu zrobiłam  "pa pa"a było to tak: wychodząc z domu dziadek zawołał "pa-pa Juleczko" i pomachał mi ręką i w tym czasie mama powiedziała "zrób dziadkowi pa pa" a ja wyciągnęlam przed siebie rękę i w poziomie zrobilam "pa pa" jak się wszyscy ucieszyli bo długo na tą chwile czekali a ja uparcie nie robiłam pa pa a dziś chyba z tego całego zmęczenia zrobiłam

27 grudzień- święta, święta i po świętach..../ guz, siniak!

Tyle zamieszania i przygotowań do świąt a one tak szybko minęły i  wróciła zwykła codzienność a  z nią płacz, marudzenie, znudzenie. Dzisiejszego dnia byłam naparwdę okropna i nie dość że dałam mamie strasznie popalić to sama też wyrządziłam sobie mała krzywdę, jestem już na tyle sprytna że wchodzę do połowy pod stół na dolną półkę i ściągam z niej wszystko co się da i dzisiaj też miałam zamiar porozrzucać po pokoju, pieluszki, puder, krem, podkładki pod herbatę i nagle moja nóżka się poślizgnęła i uderzyłam w nogę stołu, głową, aaale wyłam bo płaczem nie można było tego nazwać, darłam się w niebogłosy jakby mnie obdzierali ze skóry! a na mojej głowie po lewej stronie nad skronią pojawił się Olbrzymi guz, który później zamienił się w siniaka. To był naprawdę ciężki dzień wszystko wymuszałam płaczem, marudziłam, wszystko mnie denerwowało i na krok nie chciałam odstapić mamy więc mama miała problem i nie mogła ugotować obiadu dla dziadka Witka, którego zaprosiliśmy dzisiaj do siebie ale gdyby było w domu moje krzesełko do karmienia napewno by aż takich cyrków nie było, bo grzecznie bym w nim siedziała (w kuchni) i "pomagała" (zabawa łyżkami, miseczkami plastikowymi) w gotowaniu ale nasze krzesełko zostało niestety u c.Ewy i dopiero po paracy tata miał je odebrać. Także ogólnie było bardzo ciekawie a przez te całodniowe marudzenie byłam strasznie zmęczona i w ciągu dnia spałam 3 razy ale po 20 minut a wieczorem padłam jak kawka już o 19:30  spałam 12 godzin. OJ biedna ta moja mama Mama stwierdziła i słyszłam jak mówiła babci aaaale ciiiii......że zawsze gdy przebywam w większym gronie(urodziny, imprezy lub gdy zostaje gdzieś na noc) a każdy mnie nosi, przytula i poświęca mi czas  to na drugi dzień wstępuje we mnie diabeł i mama nie może sobie ze mną dać rady!   i wiecie cooo...ma racje

30 grudzień-
lekkie przeziębienie
Od wczoraj czuję się trochę "niewyraźnie" chyba złapałam jakiegoś wirusa ponieważ pojawił się katarek i rzadkie pokasływanie, nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że takie przeziębienie zawsze dotyka mnie wtedy kiedy zaczynam ząbkować ale czy to możliwe? hmm... musimy zapytać panią doktor przy najbliższej okazji. A tak w ogóle za oknem zima i bardzo mroźno, myślałam że w tym tygodniu skorzystam z okazji (pierwsze, nowe sanki) i pośmigam na śniegu ale niestety... chcemy chorobę zniszczyć w zarodku i siedzimy w domu. Rodzice tak bardzo się o mnie boją że nawet nie wzięli mnie dzisiaj ze sobą na zakupy do marketu, mama miała jechać sama ale z nieba spadł dziadzio Waldek którego rodzice odrazu wykorzystali  Natomiast dziadek Witek pilnował Remka bo ciocia z wujkiem też mięli jakieś sparwy do załatwienia.

31 grudzień-
wyjazd dziadka Witka / podsumowanie starego roku.
Dziś do swojego domku wracał dziadzio Witek z którym nie zdążyłam się pożegnać bo pilnował wczoraj Remka a gdy wieczorem przyszedł do mnie to spałam. Rano też się z nim nie pożegnałam bo było jeszcze bardzo wcześnie gdy tatuś odwoził dziadka na lotnisko  
   
Chciałabym w dzisiejszym wspisie w skrócie opisać to co wydarzy się w roku 2010....takie małe podsumowanie roku... 
Początek roku 2010 zapowadał się bardzo ciekawie wszystkie zakupy, zmiany w mieszkaniu, generalny remont wskazywały na przyjście małej długo wyczekiwanej istotki-mnie! 5 marca w końcu znałazłam się po tej stronie brzucha i świat po tej stronie wyglądał inaczej niż go sobie wyobrażałam tak poza tym wszystko mi się w nim podobało i mieszkanko w którym miałam zamieszkać i łóżeczko w którym mialam spać i wszystkie rzeczy które do mnie jak się później okazało należały i tak sobie rosłam z dnia na dzień, poznawałm świat i moich bliskich a że tak się złożyło że urodziłam się na początku roku, mogłam przeżyć w 2010 "Dzień Matki", "Dzień Ojca"," Dzień dziecka" i Święta Wielkanocne i Święta Bożego Narodzenia, i Sylwestrową Noc z przywitaniem Nowego Roku2011 a oprócz tego zwiedziłam trochę świata Pierwszy wyjazd na długi weekend zaliczyłam w maju i był to wyjazd w góry do Targanic gdzie znajduję się piękny dom pradziadków, następny wyjazd jeszcze dłuższy bo trawał aż 2 tygodnie odbył się w lipcu i były to wakcje z rodzicami nad morzem w Rowach. W sierpniu wyjechałam z mama i babcią Alą na tydzień do Lubartowa (rodzinne strony) gdzie super spędziłam czas. Także mając zaledwie parę miesięcy trochę tego świata zwiedziłam i na tym się nie skończyło bo przecież w listopadzie zaplanowany był wyjazd do Anglii, odwiedziny dziadka Witka miałam wtedy zaledwie 8 miesięcy i czekał mnie lot samolotem, który bardzo dobrze zniosłam nie wspomnę że to właśnie u dziadka po raz pierwszy sama usiadłam i pojawił się mój pierwszy długo wyczekiwany ząbek (początek listopada)  W dużym stopniu skupiłam się na wyjazdach nie dlatego że w moim życiu nic ciekawego się nie działo i najważniejsze były wyjazdy ale dlatego że chciałam się pochwalić co zwiedziłam i co zobaczyłam mając tak mało miesięcy. W sumie i tak i tak nie będę tego pamiętać na szczęście są jeszcze fotografie, które są pamiątką na całe, całe życie. Muszę też wpomnieć o tym że pod koniec roku dokładnie w połowie grudnia stałam się w pewnym stopniu niezależna i zaczęłam się sama przemieszczać, zaczęłam raczkować także zrobiłam przedświąteczną niespodziankę rodzicom z której bardzo się ucieszyli i nie tylko oni bo i dziadkowie i pradziadkowie też   To chyba tyle co chciałam opisać w tym streszczeniu
Od 5 marca do 15 września 2010 naszą stronę odwiedziło 6211 osób. Od tamtej pory do dnia dzisiejszego czyli 31 grudnia stronę obejrzało 4937 co daje w sumie 11148
. Wynik ten sugeruje że podoba wam się mój blog i często na niego zaglądacie Cieszę się z tak dużej ogladalność mojej strony. Wszystkich śledzących "mój dzień po dniu" serdecznie pozdrawiam! i życzę spełnienia marzeń w Nowym Roku 2011oraz samych pogodnych dni, uśmiechu na twarzy i radości z życia oraz spełnienia marzeń w Nowym Roku 2011
       Rano pojechałam z mamą do dziadków Waldków ponieważ miałyśmy się tam spotkać z c.Kamilą i Mikołajem, i miałam zostać u dziadków na noc bo rodzice wybierali się do wujków Kermitów na imprezę sylwestrową. Gdy do nich przyjechałyśmy łóżeczko stało już rozłożone i mój mały plac zabaw też był już gotowy (rozłożony koc, zabawki, krzesłko bujane) Po krótkiej  przedpołudniowej drzemce poszłyśmy odwiedzić Mikołaja,  muszę przyznać że bardzo byłam zadowolona ze spotkania ponieważ uwielbiam dzieci, gdy tylko sie zjawiają w moim towarzystkie mama ma mnie z głowy, potrafię  nawet 30 minut siedzieć i tylko na nie patrzeć i tak też było z Mikołajem, który szalał, biegał, zaczepiał mnie a ja siedziałam i na niego patrzyłam. Mikołaj ma 1,4 miesięsce a pięknie potrafi tańczyć i nie tylko do muzyki dance ale umie też zatańczyć brekdance
 

STYCZEŃ  2011

1 styczeń- Rodzinny obiad w nowym roku!
Noc spędziłam u dziadków, byłam spokojna i grzeczna , przespałam całą noc i nie obudziły mnie nawet  wystrzały fajerwerków. Tego dnia dziadkowie zaprosili wszystkich na obiad do siebie. Gdy się już wszyscy(cAgata w.Patryk ,c.Aga, w.Tomek, rodzice) wyspali i odpoczęli po nocy sylwestrowej, zjechali na rodzinny obiad.
Zobaczyłam rodziców koło godzinny 15tej i nie odstępowałam ich na krok, a mamie nie pozwoliłam przez pierwsze 30 minut wyjść nawet z pokoju  Całe popołudnie spędziliśmy u dziadków i trochę nas przybyło bo dojechał do nas mój kuzyn Wiktor z rodzicami(Daga, Bartek) i dziadkami(Dorota, Marek) ale było wesoło Wiktorek chodził na czworaka a ja za nim, goniłam go przecież ileee radości miałam! Śmiałam się w głos! Muszę przyznać że Wiktor bardzo ładnie się ze mną bawił poza tym że zepsół mój ulubiony grający samochodzik i byłam na niego zła! Rodzice z dziadkami i wujkami grali w playstation move i dobrze się bawili a my z Wikim rządziliśmy na podłodze na moim lacu zabaw. Noc spędziliśmy u dziadków.


2 styczeń-
 Niedzielny obiadek u babci Agatki
Gdy się tylko obudziłam tata wziął mnie do drugiego pokoju i się mną zajmował żeby mama mogła odespać noc bo w nocy nie mogłam spać obudzilam sie o 3 rano i nie myślałam w ogóle o śnie, nie byłam zmęczona i nie chciało mi się spać a najgorsze jest to że nie chciałam leżeć w łóżeczku, marudziłam i płakałam. Mama musiała uspokajać mnie i bawić(żadko się to zdarza i rodzice nie są przyzwyczajeni do nieprzespanych nocy dlatego jak raz na jakiś czas się to zdarzy chodzą dwa dni do tyłu) Uspokajanie mnie trwało 2 h później zasnęłam i spałam do 8. Gdy mama wstała rodzice poszli do kościółka a ja zostałam z dziadkami w domu ponieważ mam lekki katar mama nie chciała mnie brać ze sobą do kościoła a po drugie nie mieliśmy ze wózka. Przed południem pojechaliśmy do Gliwic do babci Agatki i Jacka na obiad, spędziliśmy u nich całe popołudnie. Ja bawiłam się z Edziem(pies) na moim placu zabaw(u babci też mam plac zabaw, kocyk, zabawki, których nie musimy ze sobą wozić bo babcia ma ich bardzo dużo i te zabaweczki czekają na mnie i na Remusia, i gdy tylko do babci przyjeżdżamy to mamy się czym bawić, zabawek jest ich cały koszyk)  Babcia ma też w domku tanczącego i śpiewającego świstaka, któremu bardzo uważnie się przyglądamy i boimy się go dotknąć, dziś pokonałam strach i chwilę się nim bawiłam ale nic nie jest wspanialszego od zabawy z Edziem, (babcia lub Jacek trzymają w dłoni zabawkę i pokazują ją Edziowi (on wariuje na punkcie zabawek) Edziu podskakuje i chce zabrać zabawkę ale Jacek lub babcia podnoszą rękę wyżej i Edwini się nie udaje ale mi się ta zabawa podoba, śmieje się w głos i potrafię tak nawet 20 minut się śmiać. Około godziny 20tej wróciliśmy do naszego domku.

4 styczeń-
spacer! Zaćmienie słońca!
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam z babcią Alinką ponieważ mama musiała załatwić parę spraw a gdy wróciła zabrała mnie, pomimo niskiej temepratury -6oC na spacerek, a trzeba przyznać że dawno, dawno (2 tygodnie) nie wychodziłyśmy tzn. wychodziłam z domu ale z  domu do samochodu i z domu do domu więc na spacerze dawno nie byłam. Na spacer wybrała się z nami ciocia Madzia z Nikosiem, dosyć długo spacerowaliśmy bo prawie 2 h. ale dzięki prezentowi od Mikołaja, który pomylił mieszkania i zaniósł prezent do  c.Madzi i w.Tomka(CYG) Piękny, ciepły śpiworek sprawdza się w takie chłodne dni jak dzisiejszy i ogrzewa moje małe ciałko
  Tak w ogóle dzisiejszego dnia byłam świadkiem zaćmienia słońca. Jestem trochę za mała żeby to zobaczyć i zrozumieć ale mamusia stała w dwóch parach okularów słonecznych i patrzyła na słonko, opowiedziała mi że takie "coś" widziała ostatni raz jak zdawała prawo jazdy czyli 12 lat temu. Niesamowite! Mam nadzieję że w przyszłości też będę mogła zobaczyć zaćmienie słonca.

Stronę odwiedził już 54980 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja