Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     => 1 miesiąc
     => 2 miesiąc
     => 3 miesiąc
     => 4 miesiąc
     => 5 miesiąc
     => 6 miesiąc
     => 7 miesiąc
     => 8 miesiąc
     => 9 miesiąc
     => 10 miesiąc
     => 11 miesiąc
     => 12 miesiąc
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 6 miesiąc


5 SIERPIEŃ

MAM JUŻ 5 MIESIĘCY



5 sierpień-niespodzianka!
Odwiedziła nas dzisiaj ciocia Edytka, która mieszka w Anglii i którą  w końcu miałam okazję poznać, bo to bardzo dobra przyjaciółka mamusi. Razem kończyły wszystkie szkoły a co więcej siedziały zawsze w tej samej ławce. Ciocia  i mama były bardzo do siebie podobne gdy chodziły do 6 klasy szkoły podstawowej, bardzo dużo ludzi je myliło i myślało że są siostrami teraz co prawda tej podobizny już nie widać.
      Ciocia przywiozła mi piękny prezent za który jej bardzo dziękuję Mama z ciocią były dzisiaj na małej czarnej w Cafee na dworcowej  tam też dołączyła do nas ciocia Ania (bąk) ale bez Nikosia i dzięki temu mamusie i ciocia mogły sobie spokojnie porozmawiać a ja, jaaa też byłam wyrozumiała, zjadłam deserek napiłam się mleczka i grzecznie zasnęłam Zanim poszłam spać do mam podeszła cyganka i zaczęła im wróżyć z kart, mamusi wszytko się sprawdzało, skąd ta kobieta wie takie rzeczy.... ? hehehe czyżby sztrzelała?
      Wieczorkiem wpadła do mamy ciocia Ania z Nikodemem a tatuś z wujkiem Michałem poszli grać w Fife do wujka Cyg. tak minął dzisiejszy dzień.
       O jej zapomniałabym..... dzisiejsza noc (z4/5) nie należała do najlepszych o godzinie 23:30 obudziłam się z potwornym bólem brzucha i krzykiem, tak bardzo mnie bolało że darłam sie w niebogłosy. Tatuś nosił mnie na raczkach i klepał po pupce a mamusia dała mi kropelki sab simpex (tak, tak te słynne kropelki, które parę miesięcy temu uratowały rodzicą noce), pomogła mi termometrem i kawałeczkiem mydła zrobić kupkę,  strasznie krzyczałam napewno obudziłam połowę bloku. Później już wszystko wróciło do normy, zasnęłam i spałam do samego rana. Jak się dzisiaj okazało moje zatwardzenie spowodowane było daniem- ryż z marchewką! Nie zjem więcej tego świństwa po prostu nie chcę źle się czuć.

7 sierpień-
łóżeczko!
Wkońcu nastał ten dzień! Wiedziałam że prędzej czy później mnie to czeka ale nie zdawałam sobie sprawy że aż tak szybko, mimo iż przed wyjazdem nad morze słyszałam jak rodzice ze sobą rozmawiali że gdy wrócimy będą mnie przyzwyczajać do łóżeczka, do spania w nim Myślałam że żartują ale niestety, mówili poważnie!
Dziś po kąpieli zostałam przeniesiona do sypialni do swojego łóżeczka

(skończyło się zasypianie w dużym pokoju przy telewizorze i przede wszystkim skończyło się kołysanie). Myślałam że będzie ciężko z resztą nie tylko ja tak myslałam, rodzice byli bardziej przejęci tą całą sytuacją niż ja, aaale nie mięli powodu. Zasnęłam 10 minut po tym jak się w tym łóżeczku znalazłam a w dodatku wkońcu wykorzystali grającą lampkę, którą dostałam od wujka Tomka (Cyg.) Lampka jest super ma mnóstwo meleodyjek m.in. bicie serca, padający deszcz, szum morza, piosenki-kołysanki, ma również 3 wymienne płytki które wyświetlają mi na suficie np. księżyc z gwiazdkami, oceanarium, zwierzaki z zoo. Zobaczymy czy jutrzejsza noc też będzie taka spokojna.

9 sierpień- bezproblemowo!
Zasypiam w swoim łóżeczku bez żadnego problemu, nawet po południowe drzemki odbywają się w łóżeczku jeśli nie jestem z mamą o tej porze na spacerze. Także sami widzicie że to nie było wcale takie trudne, wręcz przeciwnie można powiedzieć że bardziej się wysypiam bo po pierwsze mam więcej miejsca a po drugie łóżeczko jest dużo ładniejsze i wygodniejsze od mojej gondoli

Każdego dnia budzę się z szeroki uśmiechem na buzi! Mniej więcej tak wyglądam


11 sierpień-
gabinet kosmetyczny!
Czy widzięliście kiedyś w gabinecie kosmetycznym taką małą istotkę





Zrobiliśmy dziś cioci Agatce niespodziankę i odwiedziliśmy ją w gabinecie

Ciocia baaaardzo się ucieszyła, babcia Alinka też tam była ponieważ odbiera telefony u cioci w pracy i zapisuje i umawia klientki na kolejną wizytę. Babcia wiedziała że przyjedziemy ale nic cioci nie mówiła także niespodzianka się udała. Bardzo mi się tam podobało

może w przyszłości też będę miała swój salon kosmetyczny.
     Salon cioci cieszy się dużą renomą dlatego też ciocia nie miała chwili czasu żeby z nami posiedzieć ale w miarę wolnego czasu (po nałożeniu maseczki lub po masażu) przychodziła do nas, brała mnie na rączki i mocno mocno przytulała. Ja spędzałam czas z babcią

a mama korzystała z usług kosmetycznych pani Lucynki
      Po południu poszliśmy odwiedzić Remusia. Parę dni temu Remuś wrócił z wakacji był u dziadka w Anglii i u dziadków w Zamościu. Dziś poszliśmy zanieść mu prezent. który kupiliśmy nad morzem Zaraz po wejściu znalazłam się na rączkach cioci Magdy

co bardzo zdenerwowało Remusia i krzyczał "moja mamusia", "moja mamusia" i zaczął płakać dlatego też ciocia musiała przekazać mnie mamusi.
     Pogoda była cudowna dlatego rodzice postanowili wyjść z nami na spacer. Idąc w kierunku rynku spotkaliśmy ciocię Madzię i wujka Grzesia (kermitów) 

i wszysycy razem poszliśmy na pyszne, kręcone lody. Pewnie zastanawiacie się skąd wiem że są pyszne a stąd że kilka razy mamusia dawała mi skosztować a dziś tatuś podzielił się swoim świderkiem byyyyył pyyyyszny chciałam więcej ale niestety usłyszałam tylko "za rok mama Ci kupi, już nie wolno" 
     Oko spacerujących po rynku ludzi, przykuwa piękna fontanna Dlatego też i my spędziliśmy przy niej trochę czasu.

Fontanna najbardziej podobała się Remusiowi ponieważ było tam dużo dzieci, które piszczały, krzyczały a niektóre nawet hihi się w niej kąpały. Po zjedzeniu lodów i krótkim odpoczynku na ławeczce w cieniu, ruszyliśmy do swoich domów, niestety jak dla mnie to za dużo wrażeń jak na jeden dzień, zasnęłam w wózeczku w ciągu sekundy

Przebudziłam się w domu tylko na chwilę i znowu zasnęłam, dziś nawet nie była potrzebna mi lampka


12 sierpień- szczepienia ochronne!
Co 6 tygodni dostaję 3 szczepionki, po których czasem mniej czasem więcej  płaczę. Mama wzięła się na sposób i 30 minut  po szczepieniu smaruję mi rączkę i nóżkę altacetem i wtedy gdy się budzę po południowej drzemce to nic mnie nie boli
     Byłam dziś ważona! Przytyłam teraz się z tego cieszę  bo rosnę ale nadejdzie czas że będę się tym przejmować, aaale póki co mam jeszcze na to z jakieś 14 lat

Mama, uzupełniając moją stronę cofnęła się do połowy drugiego mięsiąca (podkatalog 2 miesiąc) dokładnie 22 kwiecień i porównała zdjęcia hehe " jaka ja byłam malutka" ważyłam 5 kg i mieściłam się na wadze, teraz już mogę sama przyznać że rosnę jak na drożdżach Na szczepieniu byłam grzeczna i odważna dlatego też dostałam od pielęgniarki króla w koronie

  Południe spędziłam z babcią Alinką z którą byłam na długim spacerze a rodzice w międzyczasie robili zakupy.


13 sierpień (piatek -13tego)-
wyjazd w góry!

Nadszedł wkońcu długo wyczekiwany weekend. W planach mięliśmy jechać do Wisły ale niestety nie było (nigdzie) wolnych pokoi, od tygodnia czasu mama próbowała znaleź coś wolnego z resztą nie tylko mama bo c.Sabinka i c.Ania też  i niestety niczego wolnego nie znalazły, dlatego też rodzice postanowili że pojedziemy wszyscy razem do Targanic.
    Z rana przyjechał po nas wujek Michał z c.Anią i Nikodemem a drugim samochodem w.Szymek, c.Sabinka i Oskarek, tatuś musiał iść do pracy ale koło godziny 17  dojechał do nas. Podróż była długa i męcząca. Nikodemowi "idą" ostatnie ząbki więc marudził i płakał a mnie swędzą dziąsełka więc też trochę marudziłam można powiedzieć że poruszaliśmy się "wesołym samochodzikiem" mama siedziała z nami z tyłu i to jej najbardziej współczułam

14 sierpień-
zwariowana sobota!
Przy śniadanku rodzice  zaplanowali cały dzień. Koło godziny 11 wyjechaliśmy z domu na góre Rzyki, która połóżona jest 15km od Targanic, spędziliśmy tam cały dzień ponieważ  jest tam dużo atrakcji  i można miło spędzić czas np., pojeźdźić konno, zjechać na linie-15 m, skoczyć z 22 m. i pohuśtać się na wysokości 22 metrów a no i przede wszystkim dobrze zjeść.

Jest tu olbrzymi park linowy dla dużych i małych oraz trampoliny. Także jest gdzie poszaleć. Największa frajdę mięli tatusiowie, którzy zaliczyli wszystkie atrakcje, odważne okazały się też mamusie tzn. mama i c.Ania, które zdecydowały się że pokonają strach i pójda na huśtawkę- huśtwaka jest najstraszniejszą z atrakcji tego parku. Byłam dumna z mamusi
 W parku tego dnia było mnóstwo ludzi, nasze mamy ubawiły do łez ponad połowę z nich! Ogólnie było śmiechu co niemiara. Myśleliśmy że mamy będą krzyczeć w niebogłosy a się okazało że mamę tak stres sparaliżował że nie mogła wydusić z siebie ani słowa wręcz przeciwnie zabrałko jej tlenu i zaczęła bardzo głęboko oddychać - łapała powietrze, jeszcze kask jej spadł  na oczy i dopiero na sam koniec wydała jakiś odgłosy "Matko Boska, Jezus Maria" -hehehe było naprawdę bardzo śmiesznie z ciocią było podobnie, blada była wchodząc już na drabinę a minę miała bardzo ciekawą podczas lotu hehehe Jedno wiem napewno nidgy więcej tam nie wejdą.
   Wieczorkiem zrobiliśmy grilo-ognisko i miło spędziliśmy czas 
Dzień zaliczam do bardzo udany!   


15 sierpień-
burza, za burzą i jeszcze jedna burza!
Od rana padał deszcz a mało tego o godzinie 11 zaczęła się burza, która trwała do 14  czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Mamusie z dziećmi siedziały u góry w największym pokoju, mało w siebie nie wtulone a tatusiowe oglądali bajkę, ktorą zaczął oglądać Nikodem ale szybko mu się znudziła. Ten weekend można powiedzieć że był to dzień dziecka dla naszych tatusiów

Acha apropo burzy na niebie co 10 minut pojawiały się pioruny, które wyglądały jak rozgwiazdy a twarz cioci Sabinki, która siedziała przodem do okna wyglądała jakby ktoś robił jej zdjęcia z lampą błyskowąc. To było naprawdę straszne. Z Targanic wyjechaliśmy po16 i długo się nie namyslając  pojechaliśmy do dziadków do Radzionkowa ponieważ Rojca (Radzionków) miała swój odpust, który co roku obchodzony jest bardzo świątecznie  U dziadków była c.Agatka z w.Patrykiem dostałam od nich olbrzymi balon Balon jest extra, baaardzo mi się podoba. Spotkaliśmy też c.Kamilę z Mikołajkiem, króra odwiedziła nas wracając ze spaceru.
    Mamusia z babcią i ciocią wykapały mnie dziś w misce (u babci)  do wody wlały mi mnóstwo oliwki żeby moje ciałko było gładkie, muszę przyznać że dobrze się czułam po takiej kąpieli ale wcale  a wcale ta kąpiel mnie nie wyciszyła wręcz przeciwnie miałam oczy jak 5zł i do 21:30 bawiłam sie balonem.
Dzień pełen wrażeń  


17 sierpień- odwiedzinki w gabinecie!
Mamusia zabrała mnie dziś do salonu cioci Agatki robi się na bóstwo ponieważ w piątek bawimy się na weselu babci Agatki. Ja spędzałam czas z babicą Alinką a mama leżała pół dnia na łóżku w gabinecie i miała robione różne zabiegi. Gdy wróciłyśmy do domu grzecznie zasnęłam w swoim łóżeczku, bardzo je lubię i dobrze mi się w nim śpi. Fakt że budzę się 3 razy w nocy ale tylko dlatego że jetem strasznym łakomczuchem i lubię sobie dobrze zjeść a mleczko mamy mi już nie wystarcza na całą noc w ciągu dnia  tez dużo więcej jem, zaraz po przebudzeniu dostaję kaszkę malinkową albo banankową później przed południem tarte jabłuszko (mamusia sama mi je przygotowuje), popołudniu jakiś obiadek badź kaszkę i herbatkę  w ciągu dnia mama mnie dokarmia mleczkiem a wieczorkiem dostaję tylko mleczko i od paru dni jestem w nocy niestety głodna bo mój żołądeczek jest dużo większy

18 sierpień -
kaszka manna!
Jak już wcześniej wspominałam jestem strasznym łakomczuszkiem i non stop jestem głodna.

Mamusia nie może nic zjeść w moim towarzystwie bo zaraz zaczynam płakać i robię się nerwowa. Od tygodnia czasu budzę mamę 3 razy w nocy bo jestem bardzo głodna. Babcia Ala wpadła dziś na pomysł że przygotuje mi mleczko z  kaszką manną na noc, chciały z mamą sprawdzić po jakim czasie się obudzę i zgłodnieje.      
Wieczorkiem poszliśmy odwiedzić c.Magdę i w.Grzesia(Kermitów). Wujek wyciągnął dla mnie leżaczek Nikosia (za 2 tyg. będzie z nami, jeszcze jest w brzuszku cioci) i huśtał mnie w nim pokazując co chwilę jakieś nowe zabawki. Mnie najbardziej interesowała metka, która znajdowała się przy pałąku, bawiłam się nią z 20 minut

19 sierpień- wyspana!
Zrobiłam mamusi niespodzinkę zasnęłam wczoraj późno bo przed 23 ( były 2 drzemki popołudniowe) a obudziłam się dopiero o 7:15,

po czym  zjadłam mleczko i spałam do 9:30. Z tego morał taki: Gdy pełny mam brzuszek to śpię jak suseł

20 sierpień-
weselicho!
Dziś odbył się ślub babci Agaty i wujka Jacka.

Uroczyste "tak" usłyszęliśmy w urzędzie stanu cywilnego

a później bawiliśmy się w pieknej restauracji Oaza w  Wielowsi. Mimo iż mam dopiero 5 miesięcy to już miałam okazję tam zagościć rok temu we wrześniu na weselu moich rodziców Sabinki i Bartka tyle tylko że byłam troszeczkę większa od 3 ziarenek fasoli

   Bawiłam się wspaniale aż około godziny 20:30 dziadek Waldek i babcia Alinka zabrali mnie do cioci Agatki, gdzie po raz pierwszy w życiu musiałam spać i to bez rodziców Ale nie taki diabeł straszny. Troszkę dałam cioci w kość bo w końcu to nie była bym sobą gdybym tego nie zrobiła ale daliśmy sobie radę bez większych problemów. W nocy przyjechali rodzice i kiedy się obudziłam to rodzina była już w komplecie

21 sierpień - Przeczyce!
Dzisiejszy dzień to dzień odpoczynku. Dla mnie po takich przejściach nocnych, dla mamy po całej nocy tańczenia i dla taty, który jak to sam określa cierpiał na "syndrom dnia następnego".Przed południem odwiedziliśmy c.Dagę i w.Bartka oraz mojego kuzyna Wiktorka z którym się długo nie wiedziałam, zjedliśmy u nich pyszny obiad przygotowany przez c.Dorotkę

Później byliśmy zaproszeni na urodziny cioci Marty (Pikoliko) która miała wynajęty domek w Przeczycach. Pogoda była piękna więc wyjazd udał się wyjątkowo.

Jedyne co mnie zawiodło to woda, która była tak brudna, że panował ogólny zakaz pływania i kąpieli a to bardzo szkoda bo miałam nadzieję, że zanurze chociaż stópki Tata postanowił "wodne rozczarowanie" utopić w bimbrze produkcji teściowej c.Marty i razem z wujkiem trochę pobalowali

 Dzień pełen wrażeń.

22 sierpień- spacer!
Wybraliśmy się dzisiaj na spacer z c.Magdą, w.Tomkiem i moim kuzynem Remusiem do parku w Bytomiu. Jest tu dużo atrakcji, chociaż ze wszystkich nie możemy jeszcze skorzystać (ja z żadnych) bo jesteśmy za mali. Są tu: korty tenisowe, piękne, duże dwa baseny, 3 place zabaw, mały staw gdzie można nauczyć się rzucać kamyczkiem tzw."żabki" nakarmić kaczki i poznać parę dzieciaków My byliśmy na placu zabaw i tam właśnie Remuś poznał "kolegę" z resztą bardzo niegrzecznego "kolegę" który twierdził że piaskownica jest tylko jego dlatego też wyganiał  z niej wszystkie dzieci Ja siedziałam grzecznie u tatusia na kolankach i wszystko obserwowałam, postanowiłam sobie że za rok to ja mu pokaże kto tu rządzi!!! ale nie o tym chciałam wspomnieć najważniejsze jest to że gdy tak siedziałam na tych kolanach podszedł do mnie chłopczyk miał na imię Wiktor (miał około roku) podszedł bo chciał się ze mną zaprzyjaźnić (tak mi powiedziała mama) ja siedziałam dumna jak paw i starałam się w ogóle na niego nie patrzeć ale chyba mu się spodobałam bo nie spuszczał ze mnie oka To pierwszy chłopczyk który mnie zaczepił

25 sierpień- podróż!
Od kilku dni trwały przygotowania do naszego wyjazdu - do rodzinnego miasta Lubartowa! To tu właśnie urodziła się moja mamusia.
      Dzisiaj o godzinie 6 rano tatuś spakował nasze bagaże do samochodu i ruszyłyśmy w drogę, zajeżdżając po babcie Alinkę, która jechała z nami  Do pokonania miałyśmy 350 km czyli tak mniej więcej 5h jazdy. Po drodze zatrzymywałyśmy się kilka razy żeby sobie opocząć i coś przekąsić. Mamusia nie mogła karmić mnie piersią 24h ponieważ dzień wcześniej o 17 miała robione badania po których nie mogła mi dać mleczka dlatego też musiałam pić z butelki a co za tym idzie trochę się przy tym denerwowałam i płakałam bo po prostu wolę "cicia"
Podróż minęła nam spokojnie jedynie za Radomiem był nieciekawy wypadek i musiałyśmy objechać z 15km. Na miejscu tzn. u pra-babci  (mamy mamy) w Sobolewie byłyśmy o 12:30. Mamusia była z siebie dumna bo jeździ tam już tyle lat i pierwszy raz to ona prowadziła samochód. Ja z babcia też byłyśmy z niej dumne bo nawet nie potrzebowała nawigacji żeby bez problemu trafić. Babcia Alinka w lubelskim jest średnio 5 razy w roku więc najlepszą nawigacją jest ona sama Pra-babcia Julka (nie wiem jakim cudem nie mam zdjęcia z prababcią Julką bardzo się ucieszyła z naszego przyjazdu z resztą jak cała rodzina. Wieczorkiem odwiedziliśmy  brata mamy w Nowym Antoninie (tu mama lubiła spędzać wakacje). Wszyscy byli mną zachwycenie- wiem że nie wypada tak pisać o sobie ale stwierdzam fakty z resztą nie wszyscy mogli być na moich chrzcinach i widzięli mnie po raz pierwszy
.
Dzisiaj też miałam okazję zobaczyć cielaczki- bliźniaczki, byki, krowy, kaczki, gęsi, kury.

Dużo wrażeń jak na jeden dzień

26 sierpień- 
Dziś wkońcu zobaczyłam Lubartów, Sobolew, Antonin znajdują się 15km od Lubartowa a nasza rodzina jest olbrzymia i porozrzucana (sama babcia Ela miała 11-cioro rodzeństwa) więc jest nas trochę w całej Polsce (Warszawa, Słupsk, Ustka, Śląsk, Lubartów, Zamość, Świdnik i mogła bym tak wymieniać bez końca.
   Lubartów bardzo mi się podoba małe, czyste, zielone miasteczko, które ma swój klimat, mama czuje niesamowity sentyment do tego miasta i wcale jej się nie dziwie.
Zajechaliśmy wkońcu do pra-babci Eli,



tu też czekała na nas jej córka ciocia Ela (tak tak też Ela) mama też miała być Ela ale babcia Ala postawiła na swoim i wybrała imię Sabina Wszyscy się bardzo ucieszyli bo przecież to ja byłam najwspanialszą niespodzianką. Zostałam z mamą tu  na noc (wszędzie po jednej nocy tylko bo za mało było czasu na dłuższe posiedzenie). Mama z babcią i ciocią zabrały mnie nad Firlej- jeziorko położone między Sobolewe, Antoninem i Lubartowem. Tu całe swoje dzieciństwo spędziła mamusia ze swoim rodzeństwem i kuzynami piękne miejsce!

Wieczorkiem poszłyśmy do c.Eli i w.Jurka (mieszkają od pra-babci 800 m) na kawkę, jest tam w. Karol, w.Łukasz.(kuzyni mamy) ,c.Magda, która nosi w brzuszku Wojtusia- mojego kuzyna, który urodzi się w Listopadzie

(sami widzicie rodzina sie powiększa i to w gigantycznym tempie!) Ciocia na tym zdjęciu jest 7 miesiącu ciąży.
    W tym roku do naszej rodziny dołączy 2 chłopców- Nikodem i Wojtek no i nie wiadomo co będzie miał w.Tomka (mamy brata) z c.Agą.
Już za rok w wakacje będzie nas naprawdę mnóstwo!

27 sierpień- odwiedzinki!
Z rana odwiedziła nas c.Dorotka z małym Gabierelem

Gabriel ma rok i jest moim wujkiem  a c.Dorotka jest o rok młodsza od mamy i jest jej ciocią, śmieszne ale prawdziwe (ale za dużo by opisywać). Po południu poszłam z mamą i ciocią na spacer po Lubartwie, odwiedziłyśmy salon kosmetyczny c.Dorotki, kościół św.Anny w którym mama była chrzczona, sławny Lubartowski park (gdzie mało żywcem nie zjadły nas komary), widziałam kościółek Kapucynów, gdzie chodziła mama na msze w wakacje, odwiedziłyśmy grób pra-dziadka Witka, w planach była jeszcze działka pra-babci Eli ale niestety pogoda nie była łaskawa! Mamie zależało na zrobieniu zdjęcia! Ponieważ 27.5 roku temu pra-babcia Ela trzymała mamę na rączkach w swojej altance i dziś miałyśmy w planach zrobić takie samo zdjęcie tyle tylko że27,5 roku później na rękach tej samej kobiety (prababci Eli) ale to ja miałam siedzieć na tych rączkach. Takie małe zestawienie przeszłości i przyszłości! Wieczorkiem pojechałyśmy do prababciJulki. Wszyscy na nas czekali z otwartymi rękami, mama nie zdążyła mnie wyciągnąć z samochodu a już wędrowałam z ręki do ręki.

28 sierpień- gril!
Z prababcią Elą się już  pożegnałyśmy wczoraj i powiedziałyśmy że już nie przyjedziemy bo jeszcze dużo odwiedzania było a mało czasu. Ale dziś z samego rana byłyśmy w Lubartowie na zakupach i postanowiłyśmy ją odwiedzić. Mama, babcia Alinka, prababcia Julka no i oczywiście ja zrobiłyśmy jej  niesamowitą niespodziankę.
Posiedziałyśmy, poklachałyśmy i ruszyłyśmy w drogę do Antonina na grila.
Na grilu było wesoło pryjechal też drugi brat babci, w.Jurek nie mógł przyjechać (to jej trzeci bart). Kuzynki mamy porobiły sobie ze mną zdjęcia- sesje zdjęciową i było bardo ale to bardzo wesoło. Największym zaskoczeniem dla nas był pulpit c.Amandy(16 letniej, z reszta chrześnicy mamy) popatrzcie sami!


29 sierpień-
odpust!  powrót!
Dziś w Sobolewie jak co roku odbył się odpust,

cała rodzina zjechała się do prababci Julci. Byliśmy w kościółku i "na budach".  Przy stole zasiedliśmy w 13 osób przy pysznym rodzinnym obiedzie. Po obiedzie musiałyśmy wracać do domu mama prosiła babcię Alinkę żeby zostać jeszcze jeden dzień ale w poniedziałek dziadek Waldek miał iść do szpitala na operacje i babci chciała wracać. Szkoda mi było wyjeżdżać tym bardziej że nie poznałam jeszcze ponad połowy rodziny no ale co zrobić wszystko co dobre szybko się kończy! A w domku czekał na mnie stęskniony tatuś
   Wyjeżdżając z Sobolewa od prababci zajechałyśmy parę domów dalej pożegnać się z najbliższym kuzynostwem i ruszyłyśmy w drogę.  Droga była bardzo męcąca 2 h marudziłam a później płakałm z powodu (raczej) bólu brzucha. Mama często się zatrzymywała i przytulała mnie do siebie a ja cały czas płakałam. Na szczęście mamusia miała przy sobie syropek panadol dla dzieci, który mi podała i ból po 20 minutach ustąpił i wkońcu zasnęłam. W domu byłyśmy na 22 tatuś czekał na nas już na dworze i gdy tylko podjechałyśmy wziął mnie na rączki, przytulał mnie i powtarzał że bardo się za mną stęsknił za mamą OCZYWIŚCIE też ha! Wyjazd był bardzo ale to bardzo udany, szkoda tylko że taki krótki!
      Muszę też wspomnieć tu o czymś bardzo smutnym na naszych polskich drogach jest tyle zła i chamstwa że to się w głowie nie mieści. Są ludzie, którzy specialnie Ci drogę zajadą, albo nie pozwolą się wyprzedzić albo jadą tak wolno lewym pasem że tworzą kilku kilometrowe korki a największym nieszczęściem są te biedne zwierzaki spacerujące, biegające po poboczach szukajac swojego pana, który je wyrzucił je 20, 30 min lub 4h temu  czym one sobie na to zasłużyły? chyba nigdy tego nie zrozumiem!

30 sierpień -
spacerek!
Wybrałyśmy się z ciocią Madzia (kermitową) na spacer i małe zakupki. Ciocia musiała kupić sobie jeszcze parę drobiazgów do szpitala bo za parę dni miała się w nim znaleź ponieważ termin porodu  wyznaczony był na 6 września. Na spacerku było sympatycznie tyle tylko że pogoda się popsuła i zaczęło kropić więc zaszłyśmy do restauracji żeby schronić się przed deszczem i przekąsić coś dobrego.Ja oczywiście wyciągałam ręce do wszystkiego co znajodwało się na talerzu mamy i strasznie marudziłam bo mama niczego nie chciała mi dać, wyciagnęła z torby mój banankowy deserek i nakarmiła mnie nim. Miałam ochotę na coś innego ale dobry i deserek, ale nie o tym chciałam pisać. Po spacerku poszłyśmy do c.Magdy ponieważ tatuś musiał jechać do Żywca w interesach i poźno miał być w domku a wujek Grzesiu musiał dłużej zostać w pracy więc żeby ciocia sama nie siedziała poszłyśmy do niej. Koło godziny 19tej cioci odeszły wody a wiecie co to oznacza mój kuzyn zaczął pchać się na świat
Mama zadzowniła po wujka i w ciągu 20 min wujek był na miejscu i zabral ciocię do szpitala.

31 sierpień
-
Nikodem jest już z nami!
Ciocia urodziła Nikodemka o godzinie 4:15 Nikodem waży 3550, ma 53cm a w dodatku ma długie, gęste  włosy.


WRZESIEŃ
 

1 wrzesień - odwiedziny!
Pogoda nie dopisuje na jakiekolwiek spacery. Niebo jest zachmurzone, wieje wiatr i non stop pada deszcz, typowo jesienna pogoda Szaro, ponuro i odechciewa się wszystkiego!
    Mamusia dostaje ze mną szału odkąd wróciłyśmy z Lubartowa jestem bardzo niegrzeczna i non stop chce żeby mama nosiła mnie na rączkach a wszystko dlatego że przyzwyczaiłam się do noszenia będąc w Lubartowie, tam było dużo rączek do noszenia, kołysania, bawienia, huśtania i teraz tego wymagam od mamy a niestety ona nie ma na to czasu bo musi posprztać, ugotować, wyprać, wyprasować sami wiecie jak to jest! ja natomiast mogłabym cały dzień siedzieć (chociaż )na jej kolankach.
    Odwiedziliśmy dzisiaj pra-dziadków Martę i Tadeusza, którzy bardzo ucieszyli się z naszej wizyty.


Babcia nie chciała wypuścić mnie z rączek, przytulała, śpiewała mi piękne piosenki, bawiła się ze mną, z resztą dziadzio tak samo Dziadzio spisał się na medal pilnował wczoraj Remusia (bo c.Magda musiała coś załatwić a wujek z tatusiem byli na pępkowym u w. Kermita.) Remuś był grzeczny i zadowolony z zabawy z dziadkiem dlatego też mamusia postanowiła i powiedziała dziadkowi że przy najbliższej okazji podrzuci mnie do niego hehe To był taki żart ale widziałyśmy lekkie przerażenie w jego oczachKochany prerażony dziadzio! 
     Wieczorkiem mama umówiła się z c.Justyna i Eweliną (najlepsze koleżaniki mamy)
ja zostałam z tatusiem i wszystko było okey do czasu aż nastała pora snu, dałam mu strasznie popalić płakałam 40 minut a tata no nie mogę napisać że rwał włosy z głowy bo niestety ich nie ma ale jakby miał to napewno by je sobie wyrywał hehe darłam się w niebogłosy. Mam teraz taki etap że mama musi być 24 na dobę ze mną bo jak jej nie wiedzę to krzyczę! i tak pobiłam rekord i 3h byłam naprawdę grzeczna ale co za dużo to niezdrowo!

2 wrzesień-
odwiedzinki!
Pogoda ładniejsza niż wczoraj ale to i tak nic specialnego chyba trzeba będzie się przyzwyczajać do następnej pory roku- jesieni!
   Byłyśmy dziś w odwiedzinach u pra-dziadków Stasi i Romka, którzy też się za mną stęsknili i bardzo ucieszyli się z mojej wizyty




Babcia karmiła ze mną gołąbki śpiewała mi do uszka, huśtała i tak mnie zmęczyła że na jej rękach zaczęłam zasypiać, posiedziałam też chwilę na kolankach dziadka Romka i wróciłyśmy do domku na krótką drzemkę a później wybraliśmy się do dziadków do Radzionkowa do Ali i Waldka na pyszną kolacyjkę.

4 wrzesień-
kąpanie Julki
Dzisiejszy dzień był dniem leniuchowania, mimo iż zrobiłam pobudkę rodzicom o godzinie 9tej to z łóżka wyszliśmy dopiero po 12tej, odpoczywaliśmy bawiąc się moimi zabawkami i oczywiście moim ukochanym balonem, którego dostałam od c.Agatki (15 sierpnia "odpustowy balonik") co prawda zeszło już z
niego sporo powietrza ale i tak zabawa nim sprawia mi największą radość
   Wieczorkiem
odwiedzili nas c.Madzia z  Remusiem i wspólnie wszyscy  usiedliśmy przy laptopie i rozmawialiśmy przez skype`a z dziadkiem Witkiem, mało tego, dziadzio brał bierny udział w moim kąpaniu ponieważ ustawiliśmy tak kamerkę że dziadzio wszystko widział i mógł uczestniczyć w tym przedsięwzięciu Remuś umył mi stópkę tak szczerze to średnio mi się to podobało bo trochę marudziłam podczas całego kąpania ale Remuś był zachwycony.

Po 20tej pojechaliśmy do babci Ali na cały weekend ponieważ tatuś wyjeżdżał do Niemiec na konferencje i same miałyśmy siedzieć w domu a b. Ala też była sama bo dziadzio poszedł do szpitala na operacje (dokuczała mu niedoczynność tarczycy)
3mam dziadziu kciuki żeby wszystko było w porząsiu!

 
Stronę odwiedził już 54936 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja