Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     => 1 miesiąc
     => 2 miesiąc
     => 3 miesiąc
     => 4 miesiąc
     => 5 miesiąc
     => 6 miesiąc
     => 7 miesiąc
     => 8 miesiąc
     => 9 miesiąc
     => 10 miesiąc
     => 11 miesiąc
     => 12 miesiąc
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 8 miesiąc


5 PAŹDZIERNIK


MAM JUŻ 7 MIESIĘCY



5 październik-
jetem duża!
Wstałyśmy 15 po 11  a o 12 byłyśmy już na spacerze z Nikodemem i c. Madzią, dostałam od cioci piękne zimowe rękawiczki na sznurku, żebym ich nie zgubiła
     Tak poza tym to jestem już dużą dziewczynką

mam już 7 miesięcy i nie wchodzę w niektóre ubrania. W mojej szafie jest kilka rzeczy które bardzo lubiłam a z którymi muszę się rozstać bo już nigdy ich nie założę ze względu na to że są mi za małe bo tak szybciutko rosnę. Co jakiś czas segregujemy z mamą ubrania i te malutkie oddajemy cioci Agnieszce, która spodziewa się dzidziusia z resztą ten dzidziuś będzie moją kuzynką - Lenką więc wszystkie ubranka odkładane są Lence
     Dzisiejszy dzień jak już wcześniej wspominałam spędziłam cały na dworze z rana pół dnia spacerowałyśmy z ciocią Madzią, oczywiście z małą przerwą na przebranie i zjedzenie zupki szpinakowej, którą ugotowała mi mama- była wstrętna, przy każdej łyżce trzęsłam się jakbym miała jakieś drgawki a przy każdej kolejnej łyżeczce było coraz gorzej.  Nie zjadłam zupy, zbyt dużo bo mi nie smakowła. Aaale, ale się rozpisłam i zrobiłam znowu duże rozgałęzienie ale wracając do tematu, spaceru,
po pracy dołączył do nas tatuś z którym spacerowąłyśmy kolejne 2h i w domu byłam dopiero przed 17tą. Także sami widzicie że cały dzień spędziłam na dworze.


6 październik-
krem z kalarepy!
Ogólnie bardzo nie lubię obiadów, mama mi mówi że wdałam się w chrzesną dla niej obiad mógł nie istnieć z resztą do dzisiejszego dnia chyba się nic nie zmieniło
no i apropo tych obiadów nie przepadam za zupami i mięsem ale uwielbiam deserki- cała ciocia Agatka  Dziś specjalnie dla mnie mama ugotowała zupę a właściwie krem z kalarepy- składniki: czerwona papryka, kalarepa, ziemniaczek, marchewka, 1/4 piersi z kurczaka, natka pietruszki, sól, pieprz- PYCHOTKA! To pierwsza zaupa, która naparwdę mi smakowła (zjadłam 2 misieczki) uśmiech mamy bezcenny Ogólnie mama nie może narzekać na to że jestem niejadkiem bo dobrze wie jaki ze mnie łakomczuszek ale cieszę się że zrobiłam jej przyjemność zjadając tyle zupy!


7 październik-
urodzinki!
Byliśmy dziś na urodzinach u cioci Ewy (siostra babci Agaty) Oczywiście zebrała się cała rodzina i ucztowaliśmy  było tyle ludzi że nie wiedziałam na kogo mam patrzeć i chyba tego wieczoru zaliczyłam kolana wszystkich gości bo przechodziłam z rąk do rąk z rąk do rąk a nie wspomne o moim ubraniu- wyglądałam jak prawdziwa księżniczka miałam ubrane kozaczki, sukienkę, którą dostałam od babci Agaty,
ponczo, rajstopki można powiedzieć że z lycry- nie były błyszczące hmm...takie dla dzieci no wiecie jakie! Wiem że to nie wypada ale naparwde ładnie wyglądałam, nawet tatuś wyszedłszy z pod prysznica złapał się za głowę i krzyknął z uśmiechem na twarzy "moja mała księżniczka" .... także możecie sobie wyobrazić jak ładnie wyglądałam.

Nie wspomniałam wcześniej że byłam z mamą dziś u lekarza ponieważ  zbiera mnie jakieś choróbsko, mam straszny  katar i pokasłuję od czasu do czasu! Pani doktor przypisła mi maść i krople do nosa oraz syrop na gardełko, leki, które mama ma mi podawać  profilaktyczne.Jedyn słowem nie jest źle


9 październik-
roczek Oskarka
To właśnie dziś byliśmy zaproszeni na urodziny do Oskarka. Oskar swoje pierwsze urodziny obchodził co prawda 2 października ale rodzice zorganizowali mu imprezę dla dzieci, która odbyła się właśnie dziś
. Wszystkie dzieci przyjechały ze swoimi rodzicami i wszyscy razem siedzieliśmy przy jednym stole a to dlatego że najstarszy  z dzieci był Nikodem (niecałe 3 lata) a cała reszta była duuużo,dużo mniejsza więc osobny stół nie był potrzebny. Impreza się udała i wszyscy dobrze się bawili. Tak w ogóle nie wiedziałam na kim mam skupić swój wzrok tyle się przecież działo, tyle było pisku, krzyku i hałasu, że można było zgłupieć ale było super!

Oczywiście mamy zrobiły wróżbę, którą się robi rocznemu dziecku. Ciocia Sabinka przygotowała kieliszek, krzyżyk, obrączkę i pieniążek, położyła wszystko na stole przy którym postawiła Oskara po 5 minutowym zastanowieniu Oskar wybrał obrączkę Ciekawe co ja wybiorę w marcu na swoich rocznych urodzinkach


10 październik- spacerek!

Wybrałam się dzisiaj z rodzicami na spacer do Świerklańca byli z nami c.Asia, w.Tomek (Gibony) i Dominik. Pogoda jak na tą porę roku była bardzo ładna świeciło słonko a termometr wskazywał 14 oC.

W parku w Świerklańcu było mnóstwo spacerujących i jezdżących ludzi(rolki, rowery) każdy korzysta z pogody jak tylko może bo to w sumie już "ostatki" przed zimą, chociaż mamy taką cichą nadzieję że ta pogoda utrzyma się jak najdłużej Prosto ze spaceru pojechaliśmy do dziadków Waldków na obiad ale było wesoło dziadzio włączył muzykę weselną jakiegoś zespołu i się wygłupialiśmy, najpierw tańczyłam z mamą później z babcią a na końcu z dziadkiem

Bardzo lubię tańczyć i robię to bardzo często a nawet powiedziałabym że codziennie mama porywa mnie do tańca i tak z dobre parę minut bujamy się w rytm muzyki, która dochodzi z głośników telewizora lub jest nucona przez mamę, ja w tym czasie mam zawsze otwartą i uśmiechniętą buzie To chyba wszystko co chciałam dziś opisać dobranoc


11 październik-
dzień jak codzień! Sprytna Julinka!
W sumie dzisiejszego dnia nic ciekawego się nie wydarzyło ale zapomniałam się wczoraj czymś pochwalić i chcę to właśnie dziś opisać. Wczoraj po spacerze byliśmy u dzadków i leżąc na podusi przewróciłam się z pleców na brzuch, wszyscy byli w szoku a ja ten wyczyn pokazałam jeszcze 4 razy Dziadkowie i rodzice bili mi brawo a ja szeroko się do nich uśmiechałam Dziś przewrót wykonuję bez zastanowienia czy leżę na macie, czy na łóżku w sypialni, czy nawet w swoim własnym łóżeczku, po prostu coś mnie zainteresuje i nie mogę tego dostać rączką to robię obrót i już to mam taaka jestem sprytna!
    Dzwoniłyśmy dziś do c.Madzi(Kermitowej) ponieważ ciocia z Nikodemem od piątku leży w szpitalu bo Nikoś ma zapalenie uszu
  Ale dobra nowina wychodzą lada dzień najpóźniej w czwartek bo Nikodem czuje się dosyć dobrze  trzymamy kciuki za Nikosia!  Uciekam już spać!

12 październik-
z prababcią!
Mama musiała dzisiaj załatwić parę ważnych spraw a na dworze temperatura przed południem nie przekraczała 5oC,  ja jestem trochę przeziębiona mam katarek i pokasłuję od czasu do czasu i to właśnie dlatego mama nie chciała ciągnąć mnie ze sobą i zadzwoniła po prabacię Stasię, która w mig się u nas zjawiła i mnie przypilnował. Oczywiście byłam grzeczna bo za nim mama wyszła dała mi butelkę mleka, którą wypiłam bez zastanowienia i po której zrobiłam się senna. Leżąc z łóżeczku rozmawiałam z prababcią i tak się zmęczyłam że zasnęłam Nie pamiętam nawet kiedy mama wróciła bo gdy się obudziłam była już w domku

14 październik-
odwiedzinki
Po dwóch dniach siedzenia w domu ruszyłyśmy z mamą na spacer a przy okazji w odwiedzinki do pradziadków Tadeusza i Marty   Przez cały pobyt u pradziadków uśmiech ust nie znikał. Byłam noszona na rączkach, dostałam piętke chleba w dodatku " FRYSIA" (okrągły, najlepszy, najsmaczniejszy chleb z Andrychowa) załapałam się na kawałek chlebka, który dziadkowie przywieźli(stamtąd) wracając z Targanic.  U pradziadków było super, przyszła koleżanka babci p.Sabinka i cały czas mnie zagadywały, nosiły, śpiewały, babcia dała mi swoją szkatułkę z biżuterią do zabawy i tym mnie kupiła, ile było radości, jakie to wszystko było piękne i cudowne a jak smakowało hehehe teraz mam taki okres że wszystko co do rączki to do buzi biorę - przecież to smak jest najważniejszy!

    Tak poza tym na dworze coraz ziemniej temperatura coraz niższa i spacery już nie sa takie przyjemne, tym bardziej że przyzwyczajona byłam do ubrań lekkich , przewiewnych a teraz ubrana jestem na "cebulę" i mało tego poprzykrywana grubymi kocami...bleee ---> ja chcę latooo!
     Tak w ogóle mama wyciągnęła dzisiaj walizkę i spakowała parę moich rzeczy, zaczęła się przygotowywać do jutrzejszego wyjazdu. Jedziemy w góry! Podobno góry jesienią są najpiękniejsze, jutro się dowiem ile w tym prawdy


15 październik- wyjazd w góry!
Planowany od kilku dni wyjazd w góry związany był z urodzinami taty, co prawda tata ma urodziny dopiero 19tego we wtorek ale to ostatni wolny weekend od planowanych imprez, które czekają nas w najbliższym czasie (2 latka Remusia, Imieniny pradziadka Tadeusza, Złote Wesele pradziadków Romków) i korzystając z tego wolnego weekendu rodzice zaprosili kilku znajomych do Targanic.

      Od rana było straszne zamieszanie tata musiał iść do pracy na parę godzin a mama do lekarza na wizytę kontrolną oczywiście dziadzio Waldek pospieszył z pomocą i przyjechał mnie popilnować. Mama była pewna że zajmie jej to z dobre 3 h ale wróciła do domu bardzo szybko bo po 1h i dokończyła pakowanie. O godzinie 13 ruszyliśmy w drogę a razem z nami w.Michał z c.Anią i Nikodemem- reszta miała dojechac później. Ktoś musiał przecież nagrzać w domu Gdy byliśmy już na miejscu byliśmy przerażeni że będzie zimno ale okazało się że w domu nagrzane były już dwa pokoje ponieważ pradziadkowie zadzownili dzień wcześniej do znajomej, żeby włączyła piec a temperatura na dworze była plusowa bo termometr wskazywał 5oC, także można było wytrzymać! Noc była spokojna i długa! a ja dziś po raz pierwszy spałam w swoim nowym turystycznym łóżeczku, które dostalam od c.Agatki.

16 październik-  sobota!
Pobudkę zrobił Remuś, który budzi się zawsze z okropnym krzykiem ale na szczęście nie budził Nikodema, który spał obok w pokoju i mnie śpiącą na dole(na parterze) Dzień był długi i nie tylko mi się  tak ciągnął, spałam kilka razy ale po 30 minut bo chłopaki często się szarpali i popychali, bawiąc się grzecznie ni stąd ni zowąt zaczynali się szarpać i popychać a później darli się w niebogłosy, można było oszaleć 3 minuty płaczu i znowu świetna zabawa.

Gdy chłopcy poszli z tatusiami na dwór pograć w piłkę wtedy drzemnęłam się trochę dłużej. Dziś dojechała c.Agatka z w.Patrykiem i ja już miałam raj, non stop rączki, ciasteczka, owoce, ciocia baardzo mnie rozpieszcza ale w sumie to moja chrzesna więc jej jak najbardziej wypada

Noc była bardzo spokojna po takim szaleństwie nawet NIkodem, który chodzi spać przed 22, 23 padł po 20tej  także miałam dużo ciszy i spokoju.

17 październik-
powrót do domu!
Noc jak już wcześniej wspominiałam była spokojna ale ranek do spokojnych nie należał. Oczywiście Remuś punktualnie 7:25 zaczął się drzeć i tym razem obudził Nikodema i nie tylko jego ja tez wstałam, mamie się to nie podobał bo przyzwyczajona jest wstawać przed 10, 11 a ja nie dość że od kilku dni robię jej niespodzianki i śpię nieco hehe krócej to jeszcze dziś wstałam przed 8 musze przyznać że mama nie miała  zadowolonej miny z tego powodu. Ale dałyśmy radę trochę tata trochę ciocia Agatka mnie ponosili i się mną zajęli a mama mogła sobie poleżeć. Jadąc z Targanic zajechliśmy do dziadków Waldków bo tam został nasz samochód (jechaliśmy służbowym) i zostaliśmy u nich na noc bo ja byłam już senna a rodzice z dziadkami zaczynali oglądać film a mięli w zapasie jeszcze jeden, to tacy kinomaniacy już wiem po kim to mama ma!

18 październik- powrót do domu
Rano dziadzio wyciągnął mnie z łóżeczka gdy się tylko obudziłam żeby mama mogła się wyspać. Tatuś pojechał do pracy i po pracy przyjechał na obiad do dziadków i do nas bo siedziałyśmy tam z mamą cały dzień. Wieczorkiem odwiedziliśmy pradziadków Romków i wróciliśmy w końcu do naszego kochanego domku. Po długiej kąpieli zasnęłam w swoim wygodnym łóżeczku

19 październik-  Urodzinki Tatusia
Dałam w nocy popalić rodzicom chyba dlatego że w przeciągu ostatnich paru dni spałam w innym miejscu i ciężko mi było się przyzwyczaić, albo dlatego że idą i idą i wyjść nie mogą mi ząbki i dziś o 6 rano nie chciałam już spać więc mama posadziła mnie w kuchni na moim krzeszełku i zaczęła przygotowywać jedzenie na dzisiejszą urodzinową imprezę, tak więc o 6 rano kroiła kalarepę, paprykę czerwoną robiąc krem z kalarepy  i nadziewała pomidorki ja oczywiście w międzyczasie zrobiłam się senna i zaniosła mnie do mojego łóżeczka gdzie spalam kolejne 3 h. Gdy się obudziłam krem z kalarepy czyli moja ulubiona zupa był już gotowy i oczywiście jako pierwszy gość miałam okazje go skosztować. Po 13tej wyszłyśmy na spacer z c.Madzią i Nikodemem (Nikodem czuje się dobrze i jest w domku od 5 dni) 
   Ze względu na wiele czynników urodziny taty odprawiane były w mieszkaniu u cioci Ewy z resztą w mieszkaniu w którym obywaja się wszystkie imprezy rodzinne Urodziny się udały, była prawie cała rodzina, brakowało Remusia i c.Madzi, ponieważ Remigiusz znowu się przeziębił i miał wysoką temperaturę i niestety nie mógł się zjawić na imprezie i zaśpiewać sławnego "sto lat sto lat", które wychodzi mu rewelacyjnie!


20 październik-  2 urodzinki Remusia
Dzisiejszy dzień był bardzo szalony i tak właśnie go opiszę. Obudziłam sie o 2 w nocy i nie potrafiłam zasnąć mama włączyła mi lampkę, zmieniła pieluszkę, dała mleczko a ja nawet nie myślałam o śnie. W końcu po 35 min zmęczyłam się i zasnęłam, kolejną pobudkę zrobiłam mamie po 7:30 (zaraz po wyjściu taty do pracy) znowu 35 minut zabawy w tym butelka mleka i kolejna drzemka, która trwała do 10tej. Przed 11 odwiedził nas kolega dziadka Witka, Wojtek. 

Po 12tej poszłyśmy do c.Madzi i Nikosia na kawkę i w odwiedziny,

Nastepnie byłyśmy na spacerze, później odprowadziłyśmy ciocię do przychodni bo Nikoś miał wizytę kontrolną i spacerując czekałyśmy aż ciocia wyjdzie od lekarza, kolejny spacer nieco krótszy bo tata wracajac z parcy zabrał nas do domu. W domu długo nie zagościliśmy ponieważ poszliśmy z tortem do pradziadków Romków u których się drzemnęłam 30 minut (śpiąc wcześniej na spacerze 1,5h) babcia tak pięknie mi śpiewała że zasnęłam jej na rączkach. Wróciliśmy po 18tej i przed 19tą odwiedziła nas babcia Agatka z Jackiem.

Po 19tej kąpiel, mleczko i łóżeczko i tu zong nie chciałam zasnąć i mama musiała mnie wziąść do dużego pokoju na matę edukacyjną żebym się jeszcze zmęczyła. Po godzinie zabawy padłam, dostalam mleczko i zasnęłam... mama pewnie pomyślała że nareszcie bo dziś po 21  nadawany był jej program w tv a tatuś wybył na mecz Barcelony do wujka Matiego także sami widzicie.... DZIAŁO SIĘ!... aaaaa zapomniałabym o najważniejszym, gdy mnie mama rano zobaczyła aż się wystraszyła, nos podrapany-strupek, nad górną i dolną wargą strupek- odrazu poszły w ruch nożyczki i obcięła mi paznokcie bo miałam tzreba to przyznać już dość długie a jakby tego było mało że tak cudownie wyglądałam, to mama nabiła mi niechcący małego guza na czole oczywiście z mojej winy bo byłam niegrzeczna wkładałam do miseczki rączki i kaszką smarowałam włosy, twarz i śpiochymama nie nadążała mnie wycierać i z tych brudnych z kaszki rąk wyśliznęła się jej miseczka i uderzyła mnie w czoło.... odechciało mi się żartów, darłam się w niebogłosy 

22 październik- urodzinkowo!
Imprezę urodzinową tatusia przenieśliśmy dziś do dziadków Waldków - to tak zwana impreza na raty ale to wszystko ze względu na mały metraż naszego mieszkania poprostu nie pomieścilibyśmy wszystkich gości. Urodzinki się udały. Był nawet mój mały kuzyn Nikoś i mała Lenka(w brzuszku) niestety kuzyn Wiktorek nie mógł z rodzicami przyjechać coś im wypadło a tak dawno go nie widziałam

  Z rana odwiedziłam z mamą , z c. Kamilą i Mikołajem c.Anię( siostrę c.Kamili) i jej syna Filipa.

Podobało mi się u tej cioci,ciocia nie odstępowała mnie na krok i w dodatku  nosiła mnie na rączkach i oczywiście bawiła się ze mną tak się zmęczyłam że zasnęłam u mamy na rączkach przy pierwszym łyku mleka




23 październik- urodzinowa impreza Remusia
Spałam dziś z dziadkami w pokoju a to dlatego że tam zasnęłam w swoim turystycznym łóżeczku i tak już zostało a poza tym mama stwierdziła że usłyszy mój płacz(marudzenie) w nocy gdy zrobię się glodna i obudzę ale spała jak zabita i nic nie słyszała i  to babcia mi zrobiła mleczko w nocy. Po śniadanku pojechaliśmy do reala do Zabrza na małe zakupy, tata stwierdził że wdałam się w mamę bo nie zapłakałam, nie zamarudziłam ani razu
      Remuś swoje urodzinki obchodził parę dni temu ale to dzisiaj odbyła się impreza tego 2latka Zebraliśmy się wszyscy u cioci Ewy i świętowaliśmy. Remuś bardzo się ucieszył gdy nas zobaczył może nie nas ale 10 białych balonów związanych na sznurku i pojedynczego, różowego balonika ode mnie Remuś bardziej się cieszył z balonów niż z dwujęzycznego laptopa, który od nas dostał.


Ekonomiczny dzieciak tak jak i ja, wystarczy balon albo plastikowa butelka z coli 0,5l hehe i już mam zajęcie i milknę, już cichnę. Urodzinki się udały i wszyscy byli bardzo zadowoleni mi też się poszczęściło przechodziłam z rączki do rączki i wcale nie musiałam siedzieć w foteliku(rodzice zabierają ze sobą na imprezy mój fotelik, żeby mnie nie nosić) a tu taka niespodzianka non stop byłam u kogoś na rączkach i w dodatku byłam bardzo grzeczna, wytrzymałam do 20:35 a później zaczęłam troszeczkę marudzić i wujek Adam (kuzyn taty) odwiózł nas do domu tzn. mnie i mamusię a tatuś przyszedł piechotką z moim wózeczkiem.

24 październik- obiadkowo!
Z rana świetnie bawiłam się z tatusiem z resztą jak w każdy weekend. W ruch poszły wszystkie moje zabawki ale jak zwykle największą radość sprawił mi mały, różowy balonik którym bawiłam się najdłużej i bardzo głośno się przy tym śmiałam.

    Na obiad zaprosili nas dziadkowie Waldkowie do których pojechaliśmy zaraz po kościółku. Mama zabrała mnie dziś do kościoła na mszę świętą gdzie poznałam dwie koleżanki, które strasznie zaczepiałam i gdy się ode mnie oddalały krzyczałam żeby wróciły, kupę śmiechu było, śmiały się nawet panie z ostatniej ławki.Jestem małą szefową i juz od małego próbuję sobie ustawić koleżanki. Po mszy jak już wcześniej wspominałam pojechaliśmy do dziaków na obiad, był tam też w.Tomek i c. Aga ale długo z nami nie siedzieli bo wybierali się na wesle(filmują, fotografują wesela) Po obiadku babcia wzięła mnie na 1,5h spacer a rodzice z dziadkiem oglądali film, gdy wróciłyśmy obejrzałyśmy z nimi drugi film, także sami widzicie że wieczór zamienił się w wieczór filmowy. Aha zapomniałam dodać że wczoraj babcia Agata kupiła mi pyszne jogurty z firmy nestle(dla dzieci po 7 miesiącu) które bardzo mi smakowały i to przede wszystkim coś nowego  w moim jadłospisie

25 październik- spotkanie klasowe! Paszport!
Tatuś pojechał w ważnych sprawach do Warszawy a mama miała spotkanie klasowe ze studiów, a do mnie przyjechał dziadek Waldek i babcia Alinka, którzy mnie wykąpali, nakarmili, ubrali w piżamkęi położyli spać gdy wróciła mama to ja już spałam, z resztą mama wróciła równocześnie z tatą.
    Nie pochwaliłam wam się jeszcze że mam już swój paszport,  tatuś odebrał go parę dni temu ale jakoś umknęło mi to i nie opisałam tego ważnego momentu! a tak w ogóle to jeszcze dwa tygodnie i będziemy u dziadka w Anglii już się nie mogę doczekać

26 październik-
kino!
Korzystamy z pogody(brak śniegu) jak możemy, 3 godzinne spacery od godziny 12- 15 wpisane są w reżim dnia bez względu na to czy świeci słonko czy pada deszcz a termometry wskazują 5oC. W miarę możliwości na spacery wychodzi z nami c.Madzia z Nikodemem, który wyjątkowo długo i "w ogóle" śpi na dworze( on chyba  cierpi na bezsenność, szkoda mu każdej chwili na sen przecież po tej stronie życie jest wiele ciekawsze. Mały cwaniak!      
     Wieczorem rodzice wybrali się do kina a ja zostałam z babcią Agatką i Jackiem, Fajnie było,jeszcze za nim rodzice wyszli z domu ja bawiłam się z Jackiem i już wyglądałam na zmęczoną więc mama myślała że zasnę i nie dam im popalić i w sumie nie dałam  byłam grzeczna tyle tylko że po kąpieli i zjedzeniu 60 ml mleczka wcale nie zamierzałam iść spać zabawa z Jackiem tak mi się spodobała że wróciłam spowrotem do chwili z przed kąpieli. Był jeden mały problem po zabawie gdy byłam już naparwdę zmęczona, babcia dała mi mleczko i..... nie włączyła mojej kochanej lampki, do której jestem tak bardzo przyzwyczajona i przy której się wyciszam i codziennie zasypiam a wszystko dlatego że mama nie powiedziała, babci o lampce, po prostu wyleciało jej z głowy a że lampka nie stoi w widocznym miejscu babcia jej nie zauważyła ale ale... nie było źle zasnęłam szybciutko bo babcia mi śpiewała piękne kołysanki także wieczór był naparwdę udany! a okazało się że problem nie był żadnym problemem!


27 październik- robię postępy!
Muszę się Wam czymś pochwalić a mianowicie zaczęłam przesuwać, pełzać do tyłu, trudno to nazwać raczkowaniem, ponieważ moje kolanka i stopy leżą na podłodze a ja przesuwam się do tyłu na rączkach a zaczęło się to tak, rodzice od kilku dni kładli mnie na dywanie na brzuszku ponieważ leżenie na sofie na macie edukacyjnej stało się niebiespieczne bo przekręcałam się z pleców na brzuch więc stwerdzili że dywan będzie lepszym i bezpiecznym rozwiązaniem i w sumie mięli rację fakt że parę razy uderzyłam twarzą o podłogę i było płaczu co nie miara ale szybko się przywyczałam i takich błędów już nie popełniam a co do leżenia i przesuwania się do tyłu to jest coś jeszcze... Na dywanie porozrzucane mam zabawaki i jak chcę jakąś dostać to pomalutku przekręcam się w prawo bądź w lewo zataczając koło. Rodzice mają niezły ubaw ze mnie bo zaczęłam też sama tańczyć nie wiem czy wam wspominałam ale moi rodzice uwielbiają słuchać muzyki i nie ma dnia żebym nie słuchała jej z nimi a mało tego towarzyszą nam przy tym tańce
i od dwóch dni włączam sobie moją grającą zabawkę- farmę i przy piosence "kaczor donald feramę miał" ruszam się na boki podpierając się na rączkach robię "tany tany" a rodzice biją mi brawo  i najśmieszniejsze jest to że odkąd się nauczyłam tany tany to gdy tylko usłyszę muzykę czy to dzownek telefonu, czy reklama w tv, czy piosenka na vive to robię moje tany tany


30 październik- 50 rocznica ślubu  Dzidziuś
Piękny, słoneczny, ciepły dzień, termometr wskazywał tuż przed południem 18 oC także jak na tą porę roku jest naparwdę cudownie i tak jest od paru dni
      Dzisiejszy dzień był cudowny pod każdym względem i pogoda była cudowna i świetnie się bawiłam z tatusiem z rana (bo to przecież sobota) i rocznica ślubu w dziadków Romków w dodatku 50ta a co za tym idzie duża impreza zorganizowana przez wnuków. Dziadkowie się nie spodziewali takiej niepsodzianki mięli zarezerwowaną mszę w kościółku w ich intencji i wynajętą restaurację w której zjedliśmy przepyszną obiado-kolacją
. Dziadkowie byli bardzo zadowolenie.

Oczywiście uczestniczyłam w tej pięknej uroczystości aż do godziny 20tej później przyjechała do mnie c.Agatka z w.Patrykiem, którzy mnie pilnowali, ale nie jestem przyzwyczajona do zostawania z ciocią i dlatego też nie chciałam spać i popłakiwałam trochę i rodzice musięli wrócić do domku. Z babcią Alinką  i dziadkiem Waldkiem zostałabym i napewno byłabym grzeczna ale dziadkowie pojechali w lubelskie na Święto Wszystkich Świętych a babcia Agatka wzięła na noc Remusia. Babcia proponowała rodzicom że mnie też weźmie do siebie na noc ale nie chcięliśmy jej obciążać.
   O jej zapomniałam Wam powiedzieć że będę miała kolejnego kuzyna bądź kuzynkę Kuzyn taty wujek Wojtek i ciocia Alina spodziewają się potomka, ciocia jest  w 7 tygodniu ciąży  W tym roku w tym miesiącu dołaczy do nas maleńki Wojtuś syna Łukasza i Magdy( Łukasz, brat cioteczny mamy) w następnym roku już w styczniu na świat przyjdzie Lenka córka Tomka i Agnieszki, w czerwcu dołączy Mają bądź chłopczyk, kóry nie ma imienia dziecko Wojtka i Aliny. Tyle dzieciaczków przyjdzie na świat w kolejnych miesiącach i dołączy do naszej rodziny dlatego też za wszyskie mamy mocno kciuki trzymamy

31 październik-  rodzinny obiad! KOLEJNY DZIDZIUŚ
Z okazji imienin pradziadka Tadeusza zostaliśmy zaproszeni na rodzinny obiad do c.Ewy.



Wspominałam wcześniej że ciocia ma olbrzymie mieszkanie w którym odbywają się wszystkie imprezy rodzinne. Dzisiaj po obiedzie w. Tomek(Cygan) ogłosił DOBRĄ NOWINĘ.... Remuś będzie miał rodzeństwoa ja kolejnego kuzyna bądź kuzynkę


jeżeli będzie to chłopczyk to będzie miał na imię Sebastian a jeżeli będzie to dziewczynka nazywać się będzie Zuzia lub Iza  Sebuś lub Zuzia( ja wolę Zuzię niz Izie) dołączą do nas w połowie czerwca, ciocia Madzia jest w 8 tygodniu ciąży

Trzymamy kciuki za ciocię i małeńką fasolkę, i cieszymy się z kolejnego dzidziusia


LISTOPAD


1 listopad- 
Święto Wszystkich Świętych!
Dałam w nocy tak popalić rodzicom że obudzili się nieprzytomni i nie chciało im się wychodzić rano z łóżka a to dlatego że moje zęby idą, idą i wyjść nie mogą a przy tym bardzo swędzą mnie dziąsełka i nie mogłam w nocy spać i dlatego budziłam się co 2 h popłakując. Przeszło dopiero wtedy gdy dostałam panadol i wtedy dopiero zasnęłam i spałam do rana.
    Byłam z rodzicami na cmentarzu zapalić znicze całą podróż przespałam obudziłam się dopiero gdy wychodziliśmy z cmentarza. W czasie spaceru postanowiliśmy odwiedzić mojego ojca chrzesnego wujka Cygana, c.Madzie i Remusia. Powygłupiałam się  z Remusiem,  zjadłam ogórka kiszonego, zagryzłam kinder czekoladą (cała mama) i poszliśmy do domu, tak się zmęczyłam odwiedzinami że zasnęłam w drodze powrotnej a mamie szkoda było mnie  budzić i wzięła mnie jeszcze na spacer, tata natomiast poszedł do domu przygotowywać dla nas obiad spacerek nie trwał długo ponieważ odwiedziła nas babcia Agatka z Jackiem i chcięli mnie zobaczyć więc wróciłyśmy do domu, pochwaliłam się im oczywiście moim "tany tany" pobawiłam się z nimi i poszłam spać, tak minął mi dzisiejszy dzień

2 listopad-
wizyta u lekarza!
Odwiedziłam dziś panią doktor ponieważ łapie mnie jakieś choróbsko i już w zarodku chciałyśmy je zdusić! Przecież muszę być zdrowa bo w sobotę lecę do dziadka  Pani doktor wypisała mi skierowanie do laryngologa i neurologa. Mama troszkę się denerwuje że jeszcze sama nie siedze, musi mnie pilnować albo zastawiać poduszkami żebym nie uderzyła głową o podłogę, sugeruje się innymi dziećmi, które urodziły się 2 tygodnie i miesiąc później a same już prawie stoją ale przeciez to nie powód żeby się przejmować ja poprostu jestem cwana i chcę żeby jak najdłużej mnie nosili i asekurowali nawet przy siedzeniu bo wtedy poświęcają mi wiecej czasu i czuję ich bliskość bo w takich momentach nie odstępują mnie na krok a tak jak pokaże że potrafie sama siedzieć i się bawić często będą mnie zostawiali i robili jakieś tam swoje rzeczy Cwaniara ze mnie, nie?
   Od kilku dni strasznie boję się obcych ludzi i zaczęłam reagować na nich płaczem. U lekarza też dałam niezły popis, pani doktor nie potrafiła mnie zbadać, nie dałam się jej nawet dotknąć, tak się potwornie darłam!


3 listopad-
kolejna nieprzespana noc!
To już 3 noc z rzędu, kiedy  budzę się co 2, co 3 h i płaczę. Sama nie wiem czym to jest spowodowane jestem w sumie trochę przeziębiona, mam katar i lekki kaszel ale nie wiem czy to właśnie z tego powodu nie daję się rodzicom wyspać, jest jeszcze jedna opcja a mianowicie chodzi o moje dziąsła, które bardzo swędzą i jak wczoraj  stwierdziła pani doktor może jeszcze w tym tygodniu zobaczymy ząbki i to dwa u góry. Apropo przeziębienia, rozłożyło mnie na łopatki i widać po mnie że źle się czuję "jestem trochę niewyraźna" dlatego też dostaje krople do nosa(nasivin), tatum verde na gardło i wit. C. Mama starała się poprawiać mi humor
gdy tylko zaczynałam marudzić lub płakać a dziś wyjątkowo często się to zdarzało, pozwalała mi też na dużo więcej rzeczy, dawała mi do zabawy rzeczy którymi zazwyczaj nie mogę się,( pilot z "n", telefon, moje buciki, itd) częściej mnie też przytulała  i częściej nosiła na rękach,  doskonale wiedziała i zdawała sobie sprawę z tego że potrzebuję czuć jej bliskość bardziej niż zwykle. To chyba tyle!

4 listopad-
wizyta u lekarza!
Odwiedziałam dziś laryngologa i neurologa i......  jestem zdrowa jak ryba   Teraz już rodzice wiedzą że nocne budzenie nie jest spowodowane 100% uszami bo z nimi wszystko okey to ząbki albo te moje przeziębienie. Natomiast neurolog stwierdził że na wszystko przyjdzie czas i to że sama nie rwe się do siedzenia to bardzo dobrze bo na naukę siedzenia i na samym siedzenie traci się czas, stwierdziła że jak dziec
ko zaczyna stać lub chodzić to dobrze wie do czego służy pupa mądre to co powiedziała!

 
Stronę odwiedził już 54935 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja