Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     => 13 miesiąc
     => 14 miesiąc
     => 15 miesiąc
     => 16 miesiąc
     => 17 miesiąc
     => 18 miesiąc
     => 19 miesiąc
     => 20 miesiąc
     => 21 miesiąc
     => 22 miesiąc
     => 23 miesiąc
     => 24 miesiąc
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 13 miesiąc


5 MARZEC
MAM JUŻ 12 MIESIĘCY


DZIŚ MÓJ WYJĄTKOWY DZIEŃ
BARDZO WYJĄTKOWY DZIEŃ
CAŁY ROK CZEKAŁAM
I DOCZEKAŁAM SIĘ!




5 MARZEC - MOJE I URODZINKI !!!
Nadszedł w końcu ten długo wyczekiwany- WIELKI DZIEŃ- MÓJ DZIEŃ- MOJE PIERWSZE URODZINKI Jak już wcześniej wspominałam noc spędziłam u dziadków w Gliwicach, gdy się obudziłam, jak zwykle miałam sprawę do Edzia, który spał pod moim łóżeczkiem i nie opuszczał mnie nawet na chwilę. Przed południem pojechalam z dziadkami do sklepu po piękną różową bluzkę i leginsy a na dodatek mogłam sobie wybrać lalkę jaką tylko chciałam i wybrałam małą, śliczną, podobną do tej co mam w domku. W tym samym czasie trwały ustawiania stołów, strojenie mieszkania balonikami i serpentynami. W rozstawianiu talerzy i rozwieszaniu balonów pomógł mamie wujek Tomek(brat mamy) ponieważ tatuś musiał  jechać do Krakowa na lotnisko po dziadka Witka
, który również przyleciał na tą wileką uroczystość. Obiad odbył się o godzinie 16tej u cioci Ewy, na szczęście prawie wszyscy byli na czas. Na imprezie było 20 osób, z mojego kuzynostwa była Lenka, Remuś i Weroniczka, która jeszcze jest w brzuszku cioci. Po obiedzie rodzice podali przeróżne slodkości, smakołyki i orzechowy torcik prababci Marty, na torcie stała świeczka z cyfrą jeden i sztuczny ogień.

Po zjedzeniu torta nastąpił bardzo miły moment rozpakowywania prezentów za które jeszcze raz ślicznie dziękuję. Uważam że impreza była udana i czas upłynął w miłej atmosferze. (nie mam zbyt dużo zdjęć z tej imprezy ponieważ mama była bardzo zajęta i nie miał kto robić zdjęć)


6 marzec- imprezka urodzinowa
Ciąg dalszy imprez. O godzinie 9 rano w kościele Św. Jacka odbyła się Msza Święta w mojej intencji ksiądz poblogosławił mnie, moich rodziców i rodziców chrzestnych,

Zbyt dużo nie pamiętam ponieważ ucięłam sobie małą drzemkę mimo iż starałam się wytrwać do końca niestety nie udalo mi się a i babcia Agatka i dziadek Waldek nosili mnie na rączkach i pokazywali różne ciekawe rzeczy ale sen okazał się silniejszy. O godzinie 15tej u pradziadków Romków odbyła się moja druga impreza urodzinowa na ktorej również było20 osób. Był tez torcik i świeczka i sztuczny ogień i balony i serpentyny i było bardzo wesoło Z prezntów jestem bardzo zadowolona i ślicznie za nie dziękuję Ogólnie rzecz biorąc impreza była przednia.....


 

7 marzec- odpoczynek
To czas odpoczynku, zasłużonego odpoczynku dla mamusi, która się naparacowała żeby to wszytko miało "ręce i nogi" Oczywiście impezy się udały trzeba to przyznać a wszyscy dobrze się bawili.


8 marzec- "Dzień Kobiet"/ szczepienia
Co za zapach.... mmmm... na dworze czuć już wiosnę Temperatury dochodzą do 8oC a zdarza się że w słońcu nawet do 15, 20 oC i mimo iż co jakiś czas wieje wiatr to na dworze jest naprawdę cuuudownie..... My korzystając z okazji jesteśmy na spacerze cały dzień, wychodzimy przed 12tą i wracamy do domu przed 18tą oczywiście z małymi przerwami na jedzienie.
Kilka godzin dziennie spaceruje z nami ciocia Magda z Nikosiem a dzis też tak się złożyło że spotkalismy się razem u lekarza. Poszłam z mamą do lekarza nie dlatego że jestem przeziebiona tylko dlatego że czekały mnie kolejne szczepienia a
mianowicie:odra, różyczka, świnka. W sumie miałam mieć też dzisiaj podaną pierwszą dawkę pneumokoków ale mama się nie zgodziła żebym miała tyle szczepień za jednym zamachem podoanych bo w sumie przy dwóch ukłuciach. W sumie miala racje bo gdyby wystąpiła jakaś wysypka lub wymioty to nie wiadomo z jakiej szczepionki była by to przyczyną. Tak w ogóle u lekarza było super, jak zwykle wchodzimy do przychodni prawą stroną czyli stroną dzieci zdrowych w poczekalni zawsze jest dużo dzieci a jak są dzieci to już jest cudownie i wesoło, dopóki nie dotknie mnie obca osoba oczywiście mam na myśli np.lekarkę abo pielęgniarkę, np. dzisiaj odstawiłam taki cyrk jakby mnie obdzierali ze skóry a było to przy ważniu gdy pielęgniarka dotknęła mojej nóżki wpadłam w taki szał że ludzie w poczekali myśllei że dostałam kilka szczepionek naraz i w rączkę i w nózkę. Nie wiem dlaczego tak reaguje i to w sumie nie jest pierwszy raz kiedy sie tak dziwnie zachowuje. Przy samym szczepieniu było już dobrze zapłakłam tylko 5 sekund i wcale nie jakoś głośno. Jak sami widzicie trochę przybrałam

Dzisiaj mięliśmy wielki dzień -Dzień Kobiet i muszę przyznać że
 nie dostalyśmy od taty kwiatuszka i życzeń


9 marzec- popielec/
odwiedzinki
Spacer, spacer i jeszcze raz spacer! Na dworze cudownie....Jak zwykle pól dnia spędziłam na dworze a wieczorkiem poszłam z mamą i c.Madzia(Cyg)do kościółka bo od dziś zaczyna się wielki post a środa popielcowa go rozpoczyna i w kościólku ksiądz posypał mi głowę popiołem. Po mszy odwiedziłam mojego kuzyna Remusia z którym bardzo ładnie i grzecznie się bawiłam


 

12 marzec- dzień pełen wrażeń
Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń po godzinie 10tej pojechaliśmy z wujkami "Cyganami" i Remkiem do parku miejskiego w Bytomiu na spacerek, Remuś biegał po parku, pchał mój wózek i karmił z mamusią (z moją) kaczuszki i to w dodatku moimi biszkopcikami za którymi przepadam. Ogólnie szalał, ja też już niedługo będę gonić za nim i bawić się w ganianego, tylko nauczę się chodzić Prosto po spacerku  poszliśmy pożegnać się z dziadkiem Witkiem ponieważ dzisiaj wracał do Anglii a że  tatuś zawoził go na lotnisko a pogoda była cudowna bo termometr wskazywał15 oC to szkoda nam było siedzieć w domu dlatego też pojechałam z mamą i wujkami "Kermitami" oraz Nikosiem do parku do Chorzowa na długi spacer. Na spacerku bylo pięknie, widziałam zwierzątka które są w ZOO a ich wybiegi, ogrodzenia wychodzą do parku.

W ogóle tego dnia bylo mnóstwo ludzi na spacerze bo jak już wcześniej opsiywałam pogoda była typowo wiosenna. Po spacerku pojechaliśmy na urodziny do w.Bartka, kuzyna mamy. Ale nie zagościliśmy długo bo okazało się że mam już stan podgorączkowy i zaczynałam się robić nieprzytomna, tego wieczoru mialam pojechac do dziadków do Radzionkowa na noc bo rodzice mięli zaplanowany wieczór ale niestety nie chcięli ryzykować i po godzinie imprezowania wróciliśmy do domu. Wszystko wskazywalo na to że będę chora. A dopiero co parę dni temu opisywałam wam że dawno nie chorowałam


13 marzec-
chorusia
No i zachorowałam Rodzicom pobudkę zrobiłam o 3:40 i nie spałam 1,5h. Byłam tak rozpalona że aż gorąca mimo iż rodzice profilaktycznie podali mi nurofen i nasmarowali mi klatkę piersiową i plecki to  nic nie pomogło. Wstałam o 7 ale muszę przyznać że mimo iż miałam temeparaturę 38,5 to humor mi dopisywał. Po drzemce przed południowej bardzo źle się poczulam, wstałam marudna, z temperaturą odwiedziła nas w tym czasie babcia Agatka z Jackiem i po ich wizycie pojechalismy do lekarza. U lekarza okazło się że mam wirusa ale do 3 dni powinnam poczuć się o niebo lepiej... szkoda że akurat jestem przeziębiona w takie ciepłe dni bo od środy znowu zapowiadają oziębienie więc akurat w te 3 dni pięknej pogody nie będę mogła wyjść na dwór ale pociesza mnie fakt iż jeszcze trochę i będzie wiosna a takich dni jak te będzie tysiące więc co się odwlecze to nie uciecze 


16, 17 marzec-
wizyta u lekarza/ miś olbrzym/ nowa lala
No i jestem chora! chora i to jeszcze bardziej niż parę dni temu, czy na tym świecie są jeszcze ludzie którzy sprawują swój zawód  bo są do tego powołani? hmmm... trudne pytanie prawda? Odwiedziliśmy dziś gabinet lekarski naszej ulubionej pani doktor K***ej. W poczekalni było mnóstwo dzieci ze swoimi rodzicami, chyba nie tylko mnie dopadł ten wstrętny wirus i było jak zwykle super bo jak są dzici to już jest cudownie, zaczepiam wszystkie, wołam i uśmiecham się machając rączkami. Po wizycie okazało się jesteśmy o krok od zapalenia oskrzeli i nie obędzie się bez antybiotyku ale w sumie to i dobrze szybciej mi przejdzie i nie będę taka marudna. W domu czas mija sympatycznie z malymi przerwami na nudę i marudzenie, dziś mamusia wyciągnęła z mojej szafki 'Misia olbrzyma" bylam nim zachwycona i na krok go nie odstępowałam bo tak bardzo mi się podobał. Misiaczka dostalam od wujków Cyg. Jak się naciśnie na jego lewą łapkę to musiu zasypia i zaczyna chrapać tego odglosu się trochę boję bo jest nieprzyjemny, choć mama uwaza ze powinnam być przyzwyczajona bo tatuś tez chrapie i wydaje podobny odglos no mi się akurat  z tym nie kojarzy. Nie zapominam również o moich laleczka z którymi oglądam ulubione bajki na baby tv (poniższe zdjęcia, przy bajce o balwankach zawsze śmieję się w głos a przy bajeczce o urodzinach robię tany -tany)




 

Ta żółta laleczka to nowość wśród moich zabawek, dostalam ją wczoraj od babci Agatki, która przyniosla mi ją na moją gorączkę. Gdy się rano obudziłam lala czekala na mnie na łóżku ładnie zapakowana ile było radość gdy ją zobaczyłam
Mimo tego strasznego choróbska i lekkiego zmęczenia(zdarzylo sie ze zasnęłam na dywanie z buteleczką) myję ładnie ząbki dwa razy dziennie i robię siusiu do nocniczka.

Zapomnialam opisać najważniejszego, rodzice są przeziębieni, mama jest bardzo chora ma powiększone węzły chlonne, ból glowy i katar, tata tylko katar takze wszyscy jestesmy niewyrazni


18  marzec- niespodzianka "sisi"
Rano zrobiłam rodzicom niespodziankę spałam 40 min dłuzej bo az do 6:50  ale to jest nic, gdy się rano obudziałam a tatuś przed wyjściem do pracy przebierał mi pieluszkę okazało się ze pampers jest SUCHY! Taaak suchusieńki! <brawo> a podczas przebierania pierwszy raz sama od siebie NIE WIDZĄC nocnika zawołalam "sisi" dając rodzicom do zrozumienia ze zaraz zrobie siusiu (bo czesto mówie sisi jak mama niesie nocnik)  Mama szyciutko pobiegała do lazienki przynosząc nocnik i posadziła mnie na nim, oczywiście siusiu zrobiłam i to w takiej ilości ze rodzice nie mogli w to uwierzyć i bardzo długo bili mi brawo  Po południowej drzemce znowu zawołałam "sisi" i sytuacja się powtórzyła ale byli ze mnie dumni, tak w ogóle rodzice mają nadzieję że już zawsze tak będzie ale ja przecież mam jeszcze czas na to żeby zacząć wołać siuku, najpierw zamierzam nauczyć się mówić bo PrzeCieŚ jeszcze nie umiem bo jestem malutka. Narazie znam parę pojedynczych słów które często wypowiadam "dać"- jak coś chcę i bez przerwy tata tata tata, mama występuje rzadziej bo tylko wtedy jak nie chce mi czegos dać  a ja bardzo tego chcę wtedy mówie mama (z takim żalem w głosie) wypowiadam też baba, lala. Dzisiejszego wieczoru było bardzo zabawnie, rodzice położyli mnie spać i chcięli spędzić romantycznie- filmowy wieczór ale gdy zapukał pan z pizzerii to się obudziłam i im długo w nim towarzyszyłam Sprytna Julinka!

19 marzec-
chorusia
Rano zrobiłam niespodziankę rodzicom co prawda dziś juz si nie zawołałam i ale przebudzialm się o 6 dostalam mleczko i z powrotem zasnęłam, wstając o 8:30 a tylko dlatego że zapukał wujek Damian do naszych drzwi i nas obudził. W przeciagu kilku osttanich dni zaliczyłam tyle upadków na twarz, na pupę, uderzeń w głowę, rozwaliłam też górną wargę z  której leciala mi krew i w ogołe jestem strasznie poobijana, ta wstrętna choroba nie chcę od nas odejść, mama chora, tata też i wszyscy leżymy. Na dzień dzisiejszy najgorzej wygląda i czuje się mamusia także wyreczamy ją z tatusiem we wszystkim w czym możemy


20 marzec-
odwiedzinki
Niedzielny poranek spędziliśmy w łóżku.

Po mimio kuracji antybiotykowej choroba nie chce nas opuścić. Mi nadal charczy w płucach a mama czuje się duzo gorzej pomimo a antybiotyk bierze już 4 dzien, jedynie tatuś czuje się dobrze ale ma nadal katar. Rodzice postanowili wziąść dodatkową dawkę leków gripex żeby im szybciej przeszło bo ten antybiotyk się nie sprawdził. Z pomocą chorym pospieszyła babcia Agatka z Jackiem, którzy przywieźli pyszny rosołek, mięsko i leki oraz jak zwykle pyszności dla "dzieWcinki" kinderki! mooje ulubione smakołyki! Później odwiedziła nas c.Agatka z w.Patrykiem dostalam od nich kucyka Pony

I szczotkę do włosów dla mojego Pony
Wieczorkiem czuliśmy się już trochę lepiej. Tanczyłam z ciocią a mama z lalą ale było fajnie śmiałam się w głos. Lala mnie naśladowała a ja się cały czas śmiałam a ze mną rodzice i wujkowie.

Wieczorkiem odwiedzili mnie dziadkowie Waldkowie wracali z Lublina i tak bardzo się stęsknili że przyjechali mnie odwiedzić. Babcia Ala przywiozła mi czapkę i szalik który zrobiła na drutach specjalnie dla mnie prababcia Julka, ślicznie jej za to dziękuję i podziwiam że w tym wieku jeszcze ma cierpliwość i chęci. Komplet bardzo mi się podoba jest różowo-biały a do czapki doczepionesą 3 kucyki też robione. Czapeczka jest większa więc będzie na następną zimę akurat

Dzisiejszego dnia wszyscy mięli okazję zobaczyć jaka ze mnie kierowniczka, robię się bardzo niegrzeczna, wymuszam wszytsko płaczem, a jak tego nie dostaje to uderzam głową w sofę i gryzę, albo podchodze do blatu ławy i uderzam rączkami(biję ją) i gryzę w sumie gryzę wszystko co na drodze to nie przyjaciel! a najczęściej mszczę się na mamie i gryzę ją w nogę. Bo przecież ja "coś" chcę a oni tego nie rozumieją! więc zachwouję się tak a nie inaczej!!! ale mama mi powtarza że te fochy mi z pupy wybiją prędzej czy później ale wybiją! hmm... co to może znaczyć?

23 marzec-
spacer
Pierwszy, krótki spacer zaliczony Mamusia zabrała mnie dzisiaj na krótki spacer po mieście, jaka byłam szczęśliwa szkoda że nie widzieliście mojej miny, uśmiech z buzi mi nie znikał, rozglądałam się z z zaciekawieniem na wszystko i wszystkich i non stop, non stop się uśmiechałam, wygladałam mniej więcej tak

hehehe

Także sami widzicie że byłam meeeGa zadowolona!
Ogólnie na spacerku bardzo mi się podobało bo ja bardzo lubię spacery z mamą jedyną rzeczą jakiej nie lubię i chyba nigdy nie polubię to to jak ktoś obcy zbliża się do mojego wózka nie wytrzymuję nerwowo i właczam syrenę, zaczynam tak płakać, że łzy jak grochy spływają po moich policzkach z jeden strony to i dobrze ale z drugiej....hm... nie mogę być taką beksą.
Mama uważa że przesadzam, może trochę i ma rację bo tak szczerze mówiąc przez to że zrobiłam się taka dziwna ona nie może nawet zrobić zakupów(gdy wracamy ze spaceru). Mam nadzieję że to minie  póki co określenie "mamicórka" do mnie bardzo pasuje!


24 marzec- z tatusiem
Dzisiejsze popołudnie spędziłam z tatusiem ponieważ mama umówiła się z koleżankami z pracy i miała wolne popołudnie, wolne ode mnie oczywiście!
Czas z tatusiem minął fantastycznie słuchaliśmy rege i bujalismy sie w rytmie tej muzyki, lada dzień postaram się dołaczyć filmik z tej imprezy. Na dzień dzisijeszy moją ulubioną piosenką jest TURBULENCE: "Neva Knew" Hopeful Riddim bardzo lubię tę piosenkę! Pierwszy raz słyszałamją 2 miesiące temu i od tej pory gdy tylko słyszę pierwsze nuty to uśmiecham się do rodziców i zaczynam moje tany-tany! A tak odpoczywam po ciężkim dniu


26 marzec- u dziadków
Przed południem pojechaliśmy do dziadków Waldków mięliśmy się tam spotkać z w.Tomek z.Agą i Lenką oraz z c.Agatka i w.Patrykiem takie rodzinne spotkanie do ktorego jednak nie doszłobo c.Agatka musiala jechać do szkoły a w.Tom do pracy także dzien spędzilismy z dziadkami i Funią Wieczorem rodzice mięli jechać na urodzinki do Bąków jednak tatuś źle się poczuł i pojechali do domku zostawiając mnie u dziadków. Spalam dziś w nowym łóżeczku ponieważ u dziadków na stałe rozłożone bylo moje turystyczne łóżko rodzice kupili mi drugie drewniane które bardziej pasuje do umeblowanego pokoju dziadków i które nie będzie juz stamtąd zabierane. Powiem szczerze że miałam małe problemy z zaśnięciem ale nie wiem czy spowodowane to było nowym łóżkiem czy tym że się najadłam przed snem

27 marzec-
u dziadków
Przed poludniem przyjechali rodzice. Dziadzio wziął mnie na dwór i tam na nich czekałam, gdy ich tylko zobaczyłam bardzo się ucieszyłam, machałam rączkami i nóżkami równocześnie a gdy mama wyszła z samochodu to się z tej radości rozpłakałam "mamicórka" bo ja tak przecież kocham mamusie, tatusia też ale wiecie mamusia jest mamusią a ja jestem jej małą CóreĆką
Mama z babcią Alą zabrały mnie dziś do kościółka na Rojcy i trochę było nam cięzko ponieważ rodzice zapomnięli wziąść wózka i mama z babcią musiały całą mszę i drogę do i z powrotem nieść 11 kg żywej wagi Pomijając fakt że nie byłam zbyt grzeczna w kosciółku i z rąk mamy przechodziłam na ręce babci iodwrotnie, nie umiałam po prostu znaleź sobie odpowiedniego miejsca. Ale dałysmy radę. Po obiedzie 
dziadków odwiedziła c.Agtka z w.Patrykiem i tak sobie spędzliśmy niedzielne przed i po-południe!

~~Zapomnialam opisać bardzo ważnej rzeczy która dotyczyła moich urodzin. Nie wiem czy slyszeliście o wróżbie jaka się robi w te pierwsze urodzinki ale podejrzewam że obiło wam sie o uszy o wróżbie na roczek a więc w piatek przypomniał nam o tym pradziadek Romek i przypomnialam sobie że nie wspomniałam o tym ani słowa! więc chcę to nadrobić i opisać to właśnie teraz. Wróżbę miałam zrobiona u pradziaków Romków czyli w drugi dzień imprezy. Po zjedzieniu tortu  na stole mama położyła: książeczkę do nabożeństw(może być też krzyżyk, różaniec), kieliszek, pieniądze po bardzo długim zastanawianiu, złapałam za banknot co oznacza  że będę miała bogate zycie, szczęśliwe i w dostatku,  jeżeli wybrałabym różaniec mogłabym zostać zakonnicą a kieliszek alkoholiczką, do tej wróżby można też dołaczyć książkę, pędzel, nici ja miałam 3 rzeczy do wyboru i chyba dokonałam najlepszego z możliwych to taka mała ciekawostka! ~~

29 marzec- CHODZĘ!
Niespodzianka za niespodzianką! Dzisiejszy dzień był WIELKI! Sprawiłam rodzicom dziś wiele radości tym że w końcu zaczęłam chodzićszkoda że nie widzięliście ich min! jacy byli szczęśliwi. Zobaczymy czy z biegiem czasu też tak się będą z tego cieszyć hehehe jak zacznę psocić i nie będą mogli spuszczać mnie z oka. Rano obudziłam rodziców o 7:30 tata zaspał do pracy a mama myślała że jest przed 6tą i miała nadzieję że jeszcze zasnę ale ja byłam pełna vigoru i stojąc w łóżeczku krzyczałam "dać" i  patrzyłam na zabawki. Przed południem wybrałyśmy się na spacer z c. Madzią i NIkodemem, długo się nie widzięliśmy bo najpierw ja a późnije Nikodem był chory w dodatku 1,5tyg siedziałyśmy w domku. Na szczęście i ja i Nikoś i Remuś wszyscy jesteśmy już zdrowi Powracając do moich pierwszych kroków , zrobiłam je u dziadków Romków. Byliśmy dziś u nich na herbatce bo przez chorobę długo nikogo nie odwiedzałam i stęskniłam się za pradziadkami jednymi i drugimy, i oczywiście resztą rodziny i tak się złożyło że to właśnie dzisiaj u dziadków zrobiłam swoje pierwsze kroki wszyscy byli mile zaskoczeni! Po południu odwiedził nas c.Ewe i c.Ewelinka z Zosią

Długo Zosi nie wiedziałam a gdy do mnie przyjechała właśnie ucinałam sobie popołudniową drzemkę i tak się złożyło że wstałam do góry d...pką bo po przebudzeniu darłam się 40 minut i nic mi się nie podobało a mało tego chciałam  i wymuszałam noszenie mnie na rączkach przez mamę. Zosia bardzo się wystraszyła mojego krzyku i nie chciała się ze mną później bawić, siedziała na kolanach swojej mamy i nawet na mnie nie patrzyła. Wiem że nie ładnie sie zachowałam bo jeszcze nigdy nikogo tak źle nie przywitałam a przecież lubię Zosinkę lecz to nie moja wina że się nie wyspałam lecz pod koniec spotkania trochę zaczęłyśmy się zaczepiać tzn. ja zaczepiałam ją chciałam się bawić, robiłam swoje bodybodybody(marszcze czoło i dotykam swoim czołem, czoła innej osoby)(można to porównać do walki zwierząt bodzą się rogami) ja to robie z uśmiechem na ustach! Ogólnie spotkanie się nie udało a tak bardzo na nie czekałam! Wieczorkiem  odwiedziła nas babcia Agatka z Jackiem

pobawili się ze mną, oczywiście musiałam się pochwalić tym że potrafię chodzić, dziadkowie potowarzyszyli mi przy kąpieli i pojechali do domku a ja nie chciałam zasnąć i jak nigdyo 22:40 jeszcze wędropwałam po sofie od mamy do taty i od taty do mamy i wściekałam się a gdy kładli mnie do łóżeczka wrzeszczałam- norlamnie diabeł we mnie wstąpił. Na początku rodzice byli źli ale poznije mama stwierdziła że skoro idę tak późno spać dam się jej wyspać rano a tu figa z makiem......


30 marzec-
odwiedzinki
Tak jak wyżej opisałam wyspać się mamie nie dałam (zaczynam rymować chyba dlatego że jest godzina 23:20 i ledwo żyję) Obudziłam ją już przed 5tą (czyli 2h wcześniej bo śpie teraz tak do 6:40-7:20) najlepsze jest to że byłam wyspana i nie zamierzałam się kłaść z powrotem spać tylko bawić. Mama była FEST zadowolona Mina mamy bezcenna! Po krótkiej męczarni zasnęłam. Przed południem poszłyśmy na spacer a prosto ze spacerku do pradziadków Tadeuszów, jak już wcześniej wspomniałam bardzo się za nimi stęskniłam za Grafem też mimo iż zabawa z nim nie należy do najlepszych. Jestem podrapana, pogryziona i kończy się przeważnie płaczem a dlatego że jest zbyt nachalny ale wybaczam mu to bo jest malutki ma dopiero 4 miesiące i nie rozumie na czym może polegać zabawa! Po południu tatuś pojechał na siłowinie zabierając ze sobą wózek, który był w bagażniku a ja bardzo chcialam iść z mamusią na spacer i nie miałam jak dlatego też mama postanowiła że pojadę na rowerku, który dostalam na roczek i po drodzę odiwedzimy  c.Madzie i Remusia Ale było fajnie, najpierw udała się przejażdżka ale trochę mnie piętki bolą bo nie umiem pedałować a pedały się kręcą gdy mama pcha rowerek i uderzają mnie w piętki w miarę mozliwości mama zakładała mi nóżki nieco wyżej ale one i tak zjeżdżały w dół.

U Remusia było super, świetnie się bawiliśmy, skakaliśmy po sofie(mamy nas trzymały a my piszczeliśmy w nieboglosy i tak samo głośno się śmialiśmy jedlismy kinderki i robiliśmy siusiu do nocniczka(ja nie zrobiłam mimo iż robię parę razy dziennie ale nie umiałammamie przetłumaczyć że to nie jest mój nocniczek więc siusiu nie zrobie w dodatku jest koloru zielonego a nie różowego Po odwiedzinach wróciliśmy do domu gdzie czekali już na nas dziadkowie Waldkowie, ale byłam już taka zmęczona że nie miałam na nic ochoty o sile nie wspomne więc dostałam butelkę mleka i położyli mnie rodzice spać ale odstawiłamtaki cyrk jakich mało w swoim krótkim życiu pokazałam. Rodzice mnie nie usypiają kładą mnie do łóżeczka dają do rączki flachę mleka, załaczają moja kochaną lampkę z róznymi kołysnakiami, z projektorem i różnymi odglosami natury(szum oceanu, padający deszcz, bicie serca) i tak bez problemu zasypiam. Ale od kilku dni jestem strasznie niegrzeczna! to chyba przez ząbki.

31 marzec-
jest dwójka!
Pojawił się ząbek numer dwa w prawym górnym rogu ale fajnie wyglądam gdy się uśmiecham(samouwielbienie). Spędziłam dziś trochę czasu z Remkiem i Nikosiem na Placu Akademickim gdzie umówiły i spotkały się nasze mamy Był również z nami w.Tomek i tatuś, który urwał się z pracy na 30 minut. Jeszcze 1,5 miesiąca i będzie z nami Weroniczka siostra Remusia

Pogoda od paru dni wymarzona, świeci słonko, jest cieplutko i bardzo przyjemnie dlatego wykorzytujemy to jak możemy. Zaraz po pracy tatuś zabrał nas do parku miejskiego gdzie czekali na nas w. Kermity z Nikosiem lecz spacer nie trwal zbyt długo bo 15 minut bo tak się rozpadało że po parku poruszaliśmy się biegiem (pierwszy wiosenny deszcz)

Po spacerze NIkoś z rodzicami wpadli do nas. Odwiedzinki też nie trwały długo bo ja bawiąc się piszczałam bardzo głośno a Nikoś się bardzo bał pisków i płakał

a gdy on zaczynał płakać ja piszczałam coraz głośniej i dłużej więc nie było najmniejszego sensu zebyśmy się wzajemnie denerwowali i wujkowie poszli do domku.

KWIECIEŃ

1 kwiecień- kawały!/ prima aprilis!
Zrobiłyśmy tatusiowi świetny kawał bo mój tatuś uważa że nie trzeba płacić mandatów i kawał związany był właśnie z mandatmi, komornikiem i jego play`em hehehe i to był strzał w 10tkę. Tatuś był przerażony aż tak przerazony że nie poznał głosu mamy która najpierw zadzowniła opowiedziała mu o co biega a później musiała naśladować głos pana komornika bo tata koniecznie chciał z nim rozmaiwać. Oczywiście po 15 minutach zadzowniła do niego i przyznała się że to aprilisowy żart , szkoda że nie mogłyśmy zobaczyć jego miny hehehe
Nie pochwaliłam się Wam że mam już w domu książkę z mojego pierwszego rok życia!  zatytuowaną "Mój pierwszy rok życia"  Mama pomaga mi w pisaniu mojego pamiętniczka sami widzicie jak to wszystko pięknie wygląda i jaką wspaniałą pamiątkę będę miała i ja i moje dzieciaczki gdzieś tam w dalekiej przyszłości. Bardzo dziękuję c.Madzi Cyg., która w ramach prezentu wydrukowała mi cały mój pamiętniczek i wszystko zgrała na płytkę Słodki buziak dla ciociuni

3 kwiecień-
aktywny dzionek!
Dzisiejszy dzień spędziliśmy bardzo aktywnie wszędzie nas było pełno Przed południem poszliśmy na skwerek czyli Plac Akademicki jest tam naparwdę ładnie i można miło spędzić czas. Wczoraj dokonaliśmy zakupu moich nowych pierwszych bucików z twardą podeszwą nie zdawałyśmy sobie sparwy jak trudne będą te zakupy(zmierzyłam 15par) ponieważ okazało się że mam szeroką nóżkę i wysokie podbicie dlatego też nie mięliśmy zbyt dużego wyboru ale najważniejsze jest to że mam butki i mogę w nich śmigać. Dziś testowałam moje nowe buty cały dzień.

A muszę podziękować nowej cioci Karolinie która spotkaliśmy przypadkiem w Radzionkowie ze swoją córeczką Hanią, straszą ode mnie o rok o pomoc w zakupach


Po spacerku na skwerku pojechaliśmy do Radzionkowa bo byliśmy tam umówieni z c.Ewe i w.Krzyśkiem oraz ich chrześniakami na spacer na Księżą Górę gdzie mięli do nas dołączyć rodzice Zosi z Zosią Przy okazji odwiedziliśmy dziadków. Dziadzio był na rybach (to jego największe hobby)a babcia  pospacerowała ze mną chwilkę przed blokiem, poznałam tam też koleżankę, której nigdy wcześniej nie wiedziałam ma na imię Julia i mieszka visa vi drzwi babci ale nie miałam okazji jej wcześniej poznać. Prosto stamtąd pojechaliśmy na spacer na Księżą Górę, w zeszłym roku burmistrz miasta zainwestował pieniążki w przepiękny, duży plac zabaw oraz park który nigdy wcześniej nie był tak zagospodarowany!(korty tnisowe, kilka basenów, plac do siatkówki) W wakację przyjedziemy tu na basen już się nie mogę doczekać! Dużo spacerowlaiśmy i bardzo duzo czasu spędzilismy na placu zabaw. Muszę przyznać że na tej Księżej Górze ludziów było jak mrówków

Po spacerku odwiedziliśmy pradziadków Romków gdzie jak zwykle najedliśmy się do syta bo prababcia ma zawsze dużo pyszności a my bardzo lubimy jeść


4 kwiecień- mama chrzesną Leneczki
Spędziłam z mamą prawie cały dzień na dworze. Specrowałyśmy po rynku, odwiedziłyśmy tatę w pracy (to 8 min na piechotkę od naszego domku) robiąc mu olbrzymią niespodziankę a po południu odwiedzili nas c.Aga i w.Tomek z moją kuzyneczką Lenką


 Wujkowie przyjechali "prosić" mamę by została chrzesną Lenki, oczywiście mama bardzo się ucieszyła  bo słyszłam jak mówiła tacie parę tygodni temu że chciałaby nią być. Byłam zazdrosna o mamę a zazdrość okazywałam jej za każdym razem gdy brała Lenkę na ręce( kładłam głowę na jej udzie i mocno ją przytulałam) także grzecznie się zachowywałam mimo iż naprawdę byłam zazdrosna. Gdy tatuś wrócil z pracy wszyscy razem pojechaliśmy do dziaków Waldków.


 
Stronę odwiedził już 54945 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja