5 MAJ
MAM JUŻ 14 MIESIĘCY

5maj- lekkie przeziębienie
Tak bardzo się cieszyliśmy że wszystko jest w porządku że katarek zniknął i że obyło się bez kaszlu(mimo wszystko siedzimy w domu już 3 dni) ale guzik prawda bo dzisiejszej nocy trochę zaczęłam pokasływać a gdy się rano przebudziłam okazało się że katar na nowo się pojawił. Hmm w sumie na dworze pogoda nieciekawa więc bardzo się nie przejęłam tym że nici ze spaceru tyle tylko że męczące jest takie siedzenie w domu a z resztą i mamie to nie na rękę bo nie może nawet zrobić podstawowych zakupów ale musimy bardzo podziekować prababci Stasi która już drugi dzień z rzędu została ze mną na godzinkę i bawiła się ze mną samochodami a mama mogła w tym czasie pozałatwiać różne sprawy. Czas z prabacią mija fajnie i wesoło bo prabacia wygłupia się ze mną rozśmieszając dziwnymi minami i odgłosami
Następnie w imieniu mamy dziękuje wujkowi Wojtkowi (Dreli) który o godzinie 11 spełnia się jako moja niania, 11h to czas drzemki i właśnie w tym czasie wujek przychodzi mnie popilnować
a mamusia wychodzi na jogging (twierdzi że jest mega gruba i musi z tym walczyć) Co prawda robię wujkowi czasami niespodziankę i budzę się ale wujek wie jak się mną zająć, jedynie dzisiaj zrobiliśmy jej niespodziankę bo gdy wróciła z biegania to wujek rozmawiał przez telefon a ja w międzyczasie wyciągnęłam wszystkie chusteczki nawilżajace z opakowania
ale było śmiesznie! mina mamy bezcenna!
Wczoraj odwiedziła mnie babcia Agatka z Jackiem wrócili z nart i przyjechali mnie zobaczyć bo się bardzo za mną stęsknili. 25 maja przylatuje dziadek Witek nie mogę się już doczekać, z tego co wiem mama wszystko zaplanowała i w tym czasie gdy dziadzio będzie w Polsce przedpoludnia będzie spędzał ze mną będzie zabierał mnie na spacerki i mnie pilnował a ona będzie ODPOCZYWAŁA
ale ciiiii... bo dziadzio jeszcze o tym nie wie dowie się na miejscu chociaż raczej to niemożliwe bo na bank dowie się już jutro gdy otworzy mój pamiętnik
bo każdego ranka o godzinie 6 (u nas 7) dziadzio włącza laptopa i czyta co się u nas dzieje oczywiście u mnie i u mojego kuzyna Remka (bo Remek też ma swój pamietnik) także dzięki temu dziadzio jest na bieżąco muszę przyznać że czasmi nawet goni nas jak zalegamy z opisami
to chyba wszystko na dziś. Uciekam spać bo rodzice mają w planach zobaczyć jakiś ciekawy film i nie chcę im w tym przeszkadzać
paaaaa!
7maj- spacer
Jak już wcześniej wspominałam spędziłam w domu parę dni a wszystko dlatego żeby zdusić rozwijającą się chorobę w zarodku i udało się dlatego też dzisiaj wyszłam z rodzicmi na dłuuugi spacerek
który tak naprawdę planowany był od kilku dni. Na spacerek pojechaliśmy na Księżą Górę do Radzionkowa opisywałam to miejsce w parę tygodni temu. Jest tam naprawdę fajnie i można ciekawie spędzić dzień, a dla nas, dzieci to istny raj!
Na spacerek pojechał Nikodem z rodzicami(Kermitami), Lenka z rodzicami i Igorek z rodzicami więc trochę nas było, spędzilismy tam większa część dnia, mamusie zadbały o knapeczki i napoje więc mogliśmy szaleć(kto mógł ten mógł) Lenka i Nikoś przygladali się bacznie ze swoich pojazdów, jeszcze trochę i będą z nami biegać. Ja nie mogłam oderwać się od huśtawki z resztą jak zwykle bo mamusia często zabiera mnie na plac zabaw który znjaduje się przed naszym blokiem i siła ściąga mnie z huśaweczki bo ja uwielbiam się huśtać!

Na Księżej Górze też są huśtawki dostoswane dla takich małych brzdąców jak ja więc mogłam szaleć ile tchu, gdy zaczęło mi się nudzić tatuś zbrał mnie na zjeżdzalnie i do piaskownicy i tak bardzo mi się podobało że byłam grzeczna i cały czas się bawiłam oczywiście skosztowałam piasku bo już dawno zastanwiałam się jak on smakuje- ale nie był smaczny wręcz przeciwnie. Najzabawniejsze na tym placu jest to że co drugie dziecko wychodzi z niego z płaczem tzn.rodzice ciągną, biorą na rączki, trzymają za rączki a dziecko drze się w niebogłosy, wyrywa bo chce za wszelką cene jeszcze trochę się pobawić także obserwując z boku takie sytuacje jest zabawnie i wesoło (dopóki nas to nie dotyczy.) Po spacerku pojechlaiśmy do pizzeri na wypasione pizze ale tak gługo czekaliśmy że zasnęłam i ocknęłam się dopiero w domku. Rodzice mięli dzisiaj randkę a babcia Ala została ze mną w domku i położyła mnie spać. Super spędziłam dzisiejszy dzień
8maj- nowy nabytek!
Rano tatuś poszedł na siłownie a ja z mamą do kościółka, byłam grzeczna na mszy i pokazywałam mamie Pana Jezuska, spacerowałam po kościółku i zaczepiałam ludzi uśmiechając się do nich baaaardzo szeroko( taki ze mnie mały śmieszek) mama bardzo się cieszy z tego powodu bo każdy, kto nas zaczepia na spacerze mówi albo o moich błekitnych oczkach albo o tym jakie ze mnie radosne i szczęśliwe dziecko
Pewnie niektórzy w tym momencie myślą że się przechwalam, guzik prawda stwierdzam fakty!
a tak na poważnie to mamusia mówiła mi że jak chodziła do kościoła z koleżankami c.Sabinka, c.Ania to próbowały zaczepiać uśmiechać się do dzieciaczków ale wszystkie miały ponure miny i mama powiedziała wtedy że bardzo by chciała żeby jej dziecko było zawsze uśmiechniete i pierwsze uśmiechało się do ludzi..... no i ja taka jestem
czasami reaguje płaczem jak ktoś zbliży się do wózka ale tylko czasami no chyba że jest to w.Michał Bąk bo na niego reaguje zawsze płaczem czy stoi czy siedzi i odzywa się do mnie, czy też nie, zawsze jak jest w gdzieś w pobliżu ja zaczynam płakać. W sumie nie napisałam jeszcze nic o moim nowym nabytku a to przecież główny temat dzisiejszego dnia. Po południu byłam z rodziacami na spacerku na rynku w Bytomiu wstąpliśmy na chwilę do c.Marty i w.Damiana, okazało się że ciocia ma dla mnie przepiękny prezent i że sama nie wiedziła że to jeszcze w ogóle ma, rano wujek przyniósł to ze strychu i ciocia wyprawła, umyła i przygotowała samochodzik, tak tak to samochodzik specjalnie dla mnie! korzystał z niego kiedyś Igorek(chrześniak mamy) i samochodzik jest jak nowy, w ogole nie jest zniszczony a co więcej nie ma ani jednej ryski także bardzo dziękuję wujką za wspaniały prezent

Pierwsi mój nowy wóz zobaczyli prababcia Marta i pradziadek Tadeusz bo odwiedziliśmy ich wracając ze spacerku byli zachwyceni moim nowym "czerwonym porsche"
Babcia Marta pięknie się ze mną bawiła, oczywiście szkatułka z biżuterią poszła w ruch i w przeciągu paru minut miałam wszystkie możliwe korale, naszyniki, bransoletki, klipsy na sobie
Wygladałam olśniewająco hehehe
- gdy mama weszła do sypialni przeraziła się
No cóż zrobić niech się przyzwyczaja że rośnie jej strojnisia! Powracając do zabawy, prababcia posadziła w moim nowym wozie misia i woziła go razem ze mną po pokojach ale miałam ubaw było cudownie!

Wieczorkiem odwiedziła nas babcia Agatka z którą również pięknie się bawiłam jej torebka to wielki skarb można tam znaleźć wiele ciekawych rzeczy które zajmują "to dzieCko" czyli mnie na 20 do 30 min. Dzień pełen wrażeń acha babciu Alu pyszny pieknik zjadłam pół blachy sama babcia Agatka była świadkiem
10maj- furora!
Nowy wóz robi furorę, dzieci nas zaczepiają, podchodzą, chcą siadać i jeździć a ja chętnie odstępuje i bawię się ich zabawkami z uśmiechem na twarzy rozmawiając z nimi po swojemu.Dziś umówiłyśmy się z c.Madzia i Remkiem na Akademickim, ale było fajnie wsciekałam się z Remusiem 2 h, bawiliśmy się, graliśmy w piłkę i jeździliśmy samochodzikiem. Remusiowi bardzo się podobał mój samochód dlatego też jeźdzliśmy nim na zmianę, ciocia odpoczywała na ławeczce w cieniu (to już prawie 9 miesiąc) a my wariowaliśmy z mamą. Później odprowadziliśmy ich do domku i wróciłysmy do naszego domku na drzemkę- padłam jak mucha nawet lamki mama nie musiała załączać. Po południu kolejny spacer tym razem z c.Madzią i Nikosiem.Tatuś z wujkiem Grześkiem i Wojtkiem byli na siłowni a my spacerowaliśmy po rynku. Po 1,5h dołączyli do nas i wszyscy razem zmierzaliśmy w kierunku domu spotykając po drodze pradziadka Tadeusza z Grafem i w.Cyg z c.Madzią i Remkiem. Całe dnie spędzamy z na dworze korzystając z pięknej pogody
11maj- powrót dziadka
Wspominałam wam że dziadzio pojechał do Lublina swoim skuterkiem, jestem z niego bardzo dumna że się odważył z resztą nie tylko ja przecież to 350 km i jadąc samochodem tyłek boli niemiłosiernie a co dopiero takim motorkiem. Drogę powrotną z Lubartowa 3 tyg temu pokonaliśmy w 7,5h jeepem a dziadzio swoim skuterkiem zajechał z Lubartowa do Radzionkowa w 7,5h- nieźle co? a jaka różnica pojazdów! Po południu pojechaliśmy odwiedzić dziadków zjedliśmy pyszne lubelskie cebularze

(zawsze gdy ktoś przyjeżdża z Lubartowa przywozi ze sobą cebularze i dzieli nimi cała rodzinę ponieważ wszyscy bardzo je lubimy, od jakiegoś czasu cebularze są też na Śląsku ale naparwdę nie są one tak pyszne jak te lubelskie)
13maj- odwiedzinki
Przed południem przyjechał do mnie dziadzio Waldek i wziął mnie na długi spacer, byliśmy na placu zabaw (na Słowiańskim), bawiłam się w piaskownicy, huśtałam na huśtawce a mamusia w tym czasie sprzątała mieszkanie najlepsze jest to że strasznie płakałam gdy dziadzio chciał mnie zabrać do domu. Po południu odwiedzili nas wujkowie z Lubartowa c.Ela i w.Jurek a razem z nimi c.Dorota i (po raz drugi) dziadek Waldek,(babcia nie mogła przyjechać ponieważ umowiona była do fryzjera). Miło spędzliśmy czas.
Trwają wielkie przygotowania do chrzcin Leneczki które odbędą się w niedziele 15maja
14maj- nowe buty / udana zabawa z Igorkiem
Pogoda była ładna więc rano mama zabrała mnie na spacer i na małe zakupy-cel nowe buty!

Oczywiście po Bytomiu poruszamy się bez wózka, jeżdże tylko i wyłącznie moim porsche, z resztą odkąd mam ten samochód w domu to gdy rano tylko się obudzę i mama wyciągnie mnie z łóżeczka, siedze na nim i mówie 'papa" i krzyczę jeszcze "lala" bez lali nie ruszam się z domu. Ostatnio rodzice musięli załatwić w kościele zaświadczenie(do chrztu Lenki) ubrali mnie i stałam czekając na nich w przedpokoju i nagle przypomniało mi się że nie mam lali w ręku wróciłam więc do pokoju w poszukiwaniu jej, na szczęście długo to nie trwało, znalzłam lale i to dwie wzięłam je do ręki i poszłam w kierunku drzwi rodzice obserwując cała tą sytuacje boki zrywali.

Dzisiejszego dnia po popołudniowej drzemce wybrałam się z rodzicami do słynnej kwiaciarni Stokrotka zapakować prezent dla Lenki a prosto stamtąd na rynek gdzie spotkaliśmy c.Martę z w.Damianem i Igorkiem spacerowaliśmy trochę i wsyscy razem poszliśmy do naszego domu. Rodzice oglądali skrót swojego wesela i płytę którą zrobił specjalnie dla mnie dziadzio Waldek, skrót całego mojego pierwszego roku łacznie z narodzinami, chrzcinami, pierwszą kąpielą, i różnymi innymi ciekawostakmi jakie miały miejsce właśnie w tym okresie. Ja bawiłam się z Igorkiem ale naparwdę bawiliśmy się bardzo ładnie, graliśmy w kręgle, jeździliśmy samochodami, Igorek bawił się moimi lalami a ja obserwowałam go i naśladowałam.Było bardzo bardzo fajnie.

15maj- Chrzciny Lenki
Dzisiejszy dzień był bardzo uroczysty ponieważ Lenka została ochrzczona.

Leneczka całą mszę była bardzo grzeczna nie to co ja w dzień moich chrzcin tyle tylko że mój chrzest odbył się po mszy a jej wpleciony był w mszę, no ale co prawda to prawda ja przepłakałam cały chrzest i to tak się głośno darłam że rodzice nie słyszeli co ksiądz mówi
a Leneczka grzecznie rozglądała się po kościele. Ogólnie chrzest przyjęły 3 dziewczynki w tym dwie Julie, (popularne imię). Po kościele wszyscy zaproszeni byli na uroczysty obiad do stołu zasiadło 17 osób w tym 4 dzieci: Ja 14 miesięczna, Lenka4 m, ALicja 8m i Wiktorek 2,5 roku możecie sobie wyobrazić jakie było zamieszanie.

Jedno płakało drugie się śmiało, jedno spało, drugie się bawiło, jedno jadło drugie wybrzydzało. Leneczka dostała dużo wspaniałych, kolorowych, praktycznych prezentów miałam okazję jeden z nich wypróbować mianowicie zdrzemnęłam się w jej nowym turytycznym łóżeczku i muszę stwierdzić że jest tak samo wygodne jak moje wygodne, mimo iż obudziłam się z płaczem, byłam bardzo marudna bo sięnie wyspałam ale to dlatego że mama mnie obudziła ponieważ robiła zdjęcie Lence bawiącej się lalą i nie zauwazyła płonącej świeczki na stole no i nie dość że się poprzyła, prawie spaliła swoją sukienkę to na dodatek krzyknęła bardzo, bardzo głośno! cała mama
Nie tylko Lenka dostała dziś prezenty ja też dostałam prezent od c.Agatki i w.Patryka,dostałam od nich interaktywnego Hipopotama,

który bardzo mi się pdoba bo na uszach, stopach, rękach, brzuszku,ustach, nosku ma guziczki i gdy naciskam paluszkiem na któryś z nich to hipcio uczy mnie mówić albo objaśnia mi co rąbią nózki bądź rączki, uczy mnie różnych ciekawych rzeczy.

Z chrzcin wróciliśmy przed 19tą pobawiłam się laleczkami, moją nową zabawką i poszłam spać.
16maj- odwiedzinki / JAGÓDKI
Dzisiejszego dnia c.Ela z w.Jurkiem wracali do Lubartowa więc pojechałyśmy się z nimi pożegnać(do w.Marka gdzie ) przy okazji pobawiłam się z kuzynem Wiktorkiem,

zabawa była przednia lecz zakończenie nie było już takie fajne ponieważ zaraz przed wyjściem do samochodu uderzyłam Wiktorka w nos jego małym samochodzikiem za co też dostałam klapsa od mamy. Po drodze odwiedziłysmy ciocię Agatkę,

która bardzo się ucieszyła z naszych odwiedzin z resztą nie tylko ona bo babcia Ala również. Po południu poszliśmy odwiedzić w. Cyg, więc mogłam trochę poszaleć z Remkiem a przy okazji zobaczyliśmy finisz remontu jaki trwał w ostatnich tygodniach u nich w domku. Remuś i Weroniczka mają przepiękny pokoik a ciocia z wujkiem jeszcze piękniejszy
jednym słowem remont się udał i wszyscy są zadowoleni. Dzisiaj po raz pierwszy w życiu jadłam jagody karmiła mnie nimi ciocia Madzia
ale były pyszneeee mniam mniam! bardzo mi smakowały, Remkowi teeż

17maj- pyszne rybki
Cały dzień spędziłam z mamą na dworze, mama zabiera mnie na różne place zabaw na huśtawki i do piaskownicy. W piasku bawię się świetnie mam wiaderko, grabki, foremki i łopatkę, przyznam szczerze że niechętnie wracam z piaskownicy do domu. Dzisaj dziadzio Waldek zaprosił nas na kolację na pyszną kolację- smażone rybki, które sam złowił
ale się nimi zajadaliśmy. Spędziłam z nimi trochę czasu i super się bawiłam z resztą zobaczcie sami. Dziadzio siedział na dywanie po jednej stronie a tatuś po drugiej i turlali, rzucali do siebie piłkę a ja goniłam za nią raz w tą raz w tamtą stronę, śmiejąc się w głos było bardzo zabawnie.

18maj- pakowanie/ ząbek
Zaczęłyśmy się pomalutku pakować.W piątekjedziemy nad morze, wyjazd przewidziany był na koniec maja ale wyjeżdżamy teraz w piątek tzn. z piątku na sobotę. Na urlop jedziemy do miejscowości Międzyzdroje, mamy nadzieję że pogoda nam dopisze i wrócimy opalone i wypoczęte. Te wspaniały wakacje zasponsorowała nam babcia Agatka z Jackiem i to właśnie z nimi tam jedziemy na 7 dni. Tatuś niestety nie może z nami jechać ponieważ musi zostać w domku i chodzić do pracy ale już na dzień dzisiejszy wiem że bardzo będziemy za nim tęskniły w końcu zawsze i wszędzie jeździmy w trójkę
na szczęście jest skype, jest telefon więc będziemy z nim cały czas w kontakcie
W mojej buzi pojawił się kolejny, maleńki ząbek na dole z lewej strony-ząb numer 2
także mam już 7 ząbków (znalazła go c.Marta). W ostatnich 3 tygodniach dużo czasu spędzam z wujkiem Wojtkiem-"Nianią", który bierze mnie na spacerki zaraz z rana albo siedzi ze mną w domku gdy mama wychodzi biegać. Wujek jest fajny i gdy przychodzi do nas w ciągu dnia w odwiedziny zawsze witam go z uśmiechem na ustach a gdy wychodzi robię i mówię "papa"
lubię go to widać!
20maj- wyjazd nad morze
Dzisiejszy dzień był strasznie zakręcony, rano siedziałam jak zwykle z w. Wojtkiem a mama poszła pobiegać, gdy wróciła zabrała mnie na spacerek na którym spotkałyśmy obydwie ciocie Madzie. Ciocia Madzia (Cyg) chodzi już ostatkiem sił bo już za 24 dni dołączy do nas Weroniczka na którą wszyscy z niecierpliwością czekamy
Dzisiaj wyjeżdżamy nad morze o czym wspominałam kilka dni temu z resztą nie tylko my, tak się złożyło że c.Magda (Kermit) też jedzie z Nikosiem nad morze i to całkiem niedaleko, ale za nim zacznę opisywać wyjazd to wspomne jeszcze o dzisiejszym dniu a więc gdy tylko walizki zostały zamknięte na "ostatni guzik" poszłyśmy odwiedzić tatusia w pracy, tata był bardzo zapracowny.....
ale bardzo skorzystałyśmy z tej wizyty


Wieczorkiem odwiedzili nas dziadkowie Waldkowie ponieważ przyjechali się ze mną pożegnać, jak również w.Wojtek i prababcia Stasia także drzwi się nie zamykały a chałupa była pełna ludzi
Nad morze wyjechaliśmy o godzinie 1:30 w nocy. Tatuś zaniósł mnie do samochodu dziadków na śpiocha ale i tak i tak się obudziłam i rządziłam podczas drogi przez następną godzinę ale gdy już zasnęłam spałam do godziny 6 później mamusia próbowała przechytrzyć mnie podając mi herbatkę i soczek ale ja odpychałam butelkę bo chciałam mleczko, koniec i kropka więc nie było mocnych musięliśmy stanąc na najbliższej stacji po gorącą wodę żeby móc zrobić mleczko dla Jul
eczki- wypiłam mleko i znowu zasnęłam. Drogę pokonaliśmy w 7.5h
21maj- WAKACJE!
MIĘDZYZDROJE

Na miejsce dotarliśmy zmęczeni i nie wyspani dlatego też zaczęliśmy od krótkiej drzemki, oczywiście wszyscy byli uzależnieni ode mnie
Zaraz po drzemce poszliśmy na długi spacer brzegiem morza i na przepyszną smażoną rybkę, którą wcinałam aż mi się uszy trzęsły. Plaża jako tako mi się nie podobała bo byłam bardzo głodna a co za tym idzie strasznie marudna dlatego nic mi się nie podobało byłam zła na wszystkich i wszystko. Na szczęście przeszło mi zaraz po zjedzeniu obiadku no ale co tu się dziwić brzuszek był pełny więc humor wrócił. Przed wieczorem zwiedziliśmy okolice i bardzo nam się podobała. Międzyzdroje to mała turystyczna miejscowość bardzo zadbana i ładna (wypoczywa w niej mnóstwo Niemców) oprócz morza znajduję się tu piękny "górzysty" las także po lewej stronie mamy morze po drugiej góry to się dopiero nazywa wypoczynek hehehe
23maj- wypoczywamy
Morskie powietrze ma dobry wpływ na moje samopoczucie, jem 2 razy więcej, śpię dwa razy dziennie i popołudniowa drzemka trwa nawet do 2h a gdy tylko się obudzę zaczynam od słowa "papa" i już widzę na twarzy mamy i babci uśmiech. Rano mama poszła pobiegać a ja z babcią czytałyśmy książeczkę gdy wróciła poszłyśmy na długi spacer, ja oczywiście zaczepiałam wszystkich ludzi spacerujących po promenadzie, ludzie uśmiechali się i brali mnie na rączki mama stwierdziła że jestem cygańskim dzieckiem. Największą frajdę miałam popołudniu ponieważ gdy się wyspałam zjadłam pyszną zupkę przygotowaną przez babcię i poszłyśmy na długi spacer. Na spacerze było cudownie, babcia kupiła mi samochodzik który sama sobie wybrałam i kolorowy wiatraczek, później zabrały mnie na plaże i dzisiaj ta duża piaskownica bardzo mi się podobała, wstawałam przeszłam dwa kroki i upadałam, sypałam piaskiem, rzucałam się na brzuszek i śmiałam, goniłam ptaszki i psa ale było cudownie, a jak wesoło.

Wczoraj dziadek Jacek pojechał do domku bo musiał coś ważnego załatwić ale w czwartek do nas przyjedzie. W środę również przylatuje dziadzio Witek z którym spotkam się dopiero w sobotę
nie mogę się już doczekać. Apropo świetnej zabawy na plaży, jutrzejszy dzień spędzam w tej wilekiej piaskownicy i zabieram ze sobą wiaderko, grabki, łopatkę i foremki, aleee będzie faaajnie!
24maj- urlopowo/ NIE!
Zrobiłam dziewczyną (mamie i babci) dziś niespodziankę i obudziłam się dopiero po 8 także wyspałyśmy się, mimo iż w nocy troszkę marudziłam przez sen ale spowodowane było to tym że wczorajszy dzień był pełen atrakcji i tak bardzo to przeżywałam że spać nie mogłam. Zaraz po śniadanku babcia zabrała mnie na spacer a mamusia poszła biegać. Na spacerze było cudownie, sama dokonywałam zakupów za które oczywiście płaciła babcia, przykładałam swoją dłoń do dłoni gwiazd w "aleji gwiazd" chociaż tam i tak najpiękniejsze były lampy ponieważ przypominały piłki i podchodziłam do każdej uderzając w nią obiema rękoma i krzycząc 'bam" oczywiście kolorowe stragany były "moje" podchodziłam, dotykałam,oglądałam zabawki i w końcu i tak z jakąś odchodziłam dając do zrozumienia że ją biorę i że jest już moja, Babcia kupiła mi laleczkę, konika i quada-takiego do pchania. Dużo czasu spędziłam dziś również na placu zabaw, tam to dopiero jest "impreza" i raj! Zaczepiam dzieci i rozmawiam z nimi po swojemu nauczyłam się nowego słowa "NIE"(jeśli mama woła mnie do zmiany pieluchy albo do ubrania sweterka odpowiadam -nie!) Cały dzień spędziłam na dworze na plażę nie wchodziłam ponieważ strasznie wiało ale mimo wszytsko pogoda bardzo nam dopisuje całymi dniami świeci słonko więc korzystamy z tego i nie siedzimy w domu. Na spacerze było fajnie do domu wróciłam szczęśliwa i zadowlona.


25maj- tyle radości i tylko 2 minuty!
Mimo iż zapowiadany biometr był niekorzystny ja byłam bardzo ale to bardzo aktywna i to przez cały dzień. Rano gdy się tylko obudziłam z uśmiechem
na twarzy krzyczałam "papa" a gdy wracałam wieczorem ze spaceru też krzyczałam "papa" ale ze łzami
w oczach. Dzisiaj kobitki zabrały mnie na karuzelę "hello kitty" to co tam się działo podczas jazdy to głowa mała, krzyczałam, śmiałam się, machałam nóżkami. W mgnieniu oka zebrało się zbiorowisko ludzi i mnie podziwiało i zaczepiało ale było fajnie, jechałam na tej karuzeli 4 razy i za każdym razem było cudownie ale....ale gdy mama sciągnęła mnie z karuzeli był krzyk, lament, foch. Z resztą zobaczcie sami(za dwa dni dodam film)
cdn!
26maj- plaża/ Dzień Matki
Rano zostałam z dziadkami(dziadek Jacek przyjechał do nas w nocy) a mamusia poszła biegać. Wracając z joggingu odebrała zamówione wcześniej rzeczy i wróciła do domu, robiąc nimi babci olbrzymią niespodziankę a był to zamówiony specjalnie dla babci tort tiramisu z napisem dla Agaty i kwiatuszek różą koloru różowego 

Ja jestem jeszcze malutka i nie potrafię zrobić laurki ni zakupów takich jak kwiatek na Dzień Matki albo bombonierka ale kochany dziadziuś zrobił to za mnie kupił rafaello, zawołał mamę a mi podał pudełko do rączek , mama bardzo się ucieszyła aż łza zakręciła się jej w oku. Dziękuje dziadziu za pomoc!
Dzień minął bardzo aktywnie, spacer, zabawa na plaży na której byliśmy 2h (mama trochę dłużej, ponieważ zaliczyła kąpiel w morzu i chciała się poopalać) i świetna zabawa na placu zabaw.

Dziadzio szalał ze mną cały dzień, na chuśtawce, na ślizgawce, na koniku, każdą wolną chwilę mi poświęcał, było cudownie!

Bardzo się cieszę że przez cały czas miałyśmy ładną pogodę i że tak fajnie i aktywnie spędzałyśmy czas.

27/28maj- powrót
W ostatni dzień wspaniałego urlopu dużo spacerowaliśmy, w prawdzie nie zaliczyłam już chuśtawki ni szaleństwa na ślizgawce ale pożegnałam morze i spacerujące na brzegiem morza mewy, krzyczałam:"papa" i "dać" (chciałam wziąć mewę na ręce chociaż teraz wiem że to niemożliwe-uciekała przede mną). Z Międzyzdrojów wyjechaliśmy zaraz po mojej kąpieli czyli po 21, dostałam butelkę mleka do ręki i zasiadłam w swoim krzesełku samochodowym i w sumie miało być tak pieknie bo własnie podczas jadzy mialam zasnąć i spać do samego rana (nigdy wcześniej tak nie próbowaliśmy)było troszeczkę inaczej fakt że spałam do rana ale zasypianie wcale ale to wcale ni było takie fajne, marudziłam, denerwowałam się, nie umiałam znaleźć sobie odpowiedniej pozycji z resztą dużego manewru zrobić nie mogłam dlatego też zdenerwowałam się okropnie i zaczęłam płakać można powiedzieć że się darłam, trwało to z 10 min, na szczęście druga butelka mleka + nurofen(zjadłam kawałeczek pizzy i mama myślała że płacz może być spowodowane bólem brzucha) - załatwiły sprawę. Do domku dojechaliśmy o 4:30 gdy zobaczyłam tatusia który otworzył drzwi żeby mnie przenieść śpiącą do domu uśmiechnęłam się i już było po spaniu. Witałyśmy się z tatusiem dosyć długo bo aż do godziny 6. Tata oglądał zdjęcia, filmiki, zabawki zakupione przez dziadków i całą resztę przeróżnych rzeczy. Urlop się nam udał, słoneczko świeciło każdego dnia co pozwalało nam na aktywne spędzanie czasu, odpoczęłyśmy trochę, nawdychałyśmy się jodu a przede wszystkim miło spędziłyśmy te piękne chwile z babcią i dziadkiem. BARDZO ALE TO BARDZO IM DZIĘKUJEMY ZA WSPANIAŁY WYJAZD I UDANE WAKACJE
Sobotnie przed południe przespalśmy, obudziliśmy się przed 11 noooo po10
W domku czekały na mnie prezenty od dziadka Witka (za które bardzo mu dziękuję)
Dziadzio przyszedł do nas po południu żeby mnie zobaczyć i poprzytulć.

Później pojechalismy do dziadków do Radzionkowa w odwiedzinki i z przepyszną wędzoną rybką tak się złożyło że moja kuzyneczka Lenka spędzała u nich weekend ponieważ c.Aga i w.Tomek filmowali i fotogrfowali wesele. U dziadków było fajnie wariowałam z nimi popisywałam się i gderałam non stop oczywiście po swojemu,(strasznie się rozgadałam nad morzem mówie oczywiście mówię po swojemu lecz wyrywają mi się pojedyncze słowa które wszyscy rozumieją i potrafię takie pojedyncze słowa mają już swoje znaczenie np:"dać" lala"-chcę, lalka). ale powracając do Lenki gdy weszłam do dziadków babcia zabrała mnie do pokoju(mamy) w którym stoi moje łóżeczko i pokazała mi śpiącą Lenkę, nie mogłam uwierzć że ktoś zajmuje moje łóżeczko, chciałam ją dotknąć, wkladałam moje krótkie rączki między szczebelki ale nie potrafiłam jej dosięgnąć nie podobało mi się że Lenka tam leży dlatego też zaczęłam krzyczeć ale mama szybko zabrała mnie stamtąd.

Do domku wróciliśmy przed 20 i szybciutko zasnęłam w swoim kochanym, ślicznym, różowo-białym łóżeczku.(u dziadków też mam drewniane łóżeczko a oprócz tego mam jeszcze turystyczne ale te jedne jedyne stoi w domku w naszym domku
i jest najpiękniejsze)
29maj- u dziadków
Tata całe przedpołudnie miał zajęte musiał pomagać wujkom Kermitą w przeprowadzce dlatego też mama zabrała mnie do dziadków i maleńkiej Lenki. Poszłyśmy na godzinę 12 do kościólką na Rojcy (ja,Lenka, babcia, mama i c.Ewe)

Po mszy przyjechal tata,c.Aga po Lenkę i c.Agata z w.Patrykiem i teściami na obiad do babci także chata była pełna ludzi wszyscy oczywiście zobaczyli filmiki z nad morza a mam ich chyba z 6 jeden z nich dodam tak jak obiecałam ale musicie uzbroić się w cierpliwość. Po obiedzie pojechałam z rodzicami na rynek do Bytomia ponieważ organizowany był tam dzień dziecka i było bardzo dużo ciekwaych i inetresujących rzeczy. Na rynku czekała na nas c.Marta z Igorkiem i w.Daminem i dojechali jeszcze c.Ewe z w.Krzysiem. także dzień spedziliśmy w doborowym towarzystwie
30maj- z ciocią Madzią
Pobudka 9:15
mama nie mogła w to uwierzyć że jej Niunia tak długo spała hehe lubię jej robić czasem takie niespodzianki. Dzisiejsze przed południe spędziłam z c.Madzią,(dziękuję za to ze miała siłę się mną zaopiekować) tzn godzinkę spędziłam z nią sama ponieważ mama musiała coś załatwić a później do nas dołaczyła i byłyśmy na bardzo długim spacerku. Nie chciałyśmy wykorzystywać cioci ponieważ ciocia lada dzień urodzi Wroniczkę i jak to się mówi 'jest na ostanich nogach" ale ciocia bardzo chętnie chciała mnie wziać więc nie było problemu, to znaczy problem był bo wujek Niania źle się czuł i nie mógł mnie przypilnować a dziadzio Witek był zajęty więc i równieżnie mógł ze mną zostać więc została tylko i wyłacznie ciocia Madzia(dziadzio Waldek wyjechał na 4 miesiące do Niemiec więc tez nie mógł mnie przypilnować, wyjechał dzisiaj) Świetnie się bawiłam u cioci, i mimo iż mamy teraz etap 'mama" "mama" gdy tylko wypowiadałam to słowo ciocia zabawiała mnie czymś i tak zapominałam o mamie. Popołudnie spędziłam z tatkiem
bo mamusia miała spotkanie klasowe oczywiście zawieźliśmy ją i pojechaliśmy po nią. Gdy przyjechalismy po mamę to weszlismy do restaracji do środka bo wiele osób chciało mnie poznać, oczywiście zrobłam furorę uśmiechając się szeroko i gderajac po swojemu tatuś znał parę osób z widzenia ponieważ moi rodzice studiowali na tej samej uczelni i mijal się oczywiście na egzaminach( ale to nie wtedy zakochali się w sobie, musiało upłynąć znowu kilka lat gdy wybuchła miłość i zakochali się w sobie jak wariaci) W sumie rodzice znają się 18lat bo od 11 roku życia chodzili razem do podstawówki sportowej, później do tego samego liceum (-inne kierunki) no i w końcu studiowali na tej samej uczelniale i kto by przypuszczał- NIKT, że będą kiedyś razem
cdn jutro i fotkli tez jutro wrzucę,pa a ten wpis późno bo późno ale to dla tych którzy zaraz po przyjściu do pracy załączają swoje komputery i śledzą losy "małej Juli"
chcąc się obudzić i zobaczyć co u nas ciekawego słychać 
31maj- zalatany dzień
Rano pilnował mnie w.Wojtek i dziadzio Witek,. Poszłam z nimi na długi spacer po Bytomiu a mama w tym czasie mogła sobie pobiegać tym razem na bieżni w nowootwartej siłowni w Agorze. Mam teraz nieciekawy etap to znaczy dwa! Pierwszy -bardzo boję się gdy ktoś puka do drzwi- reaguję na to bardzo nerwowo, słyszę pukanie i w wilekiej panice i z przerażeniem na twarzty biegnę do mamy i mocno ją przytulam. Drugi- gdy nie widzę mamy zaczynam płakać i krzyczeć "mamooooo" ten drugi etap trochę zaczął "utrudniać nam życie" mama nie może spokojnie pobiegać tylko zawsze musi być pod telefonem a z drugiej strony ja, jestem bardzo nerwowa gdy jej nie ma obok, mam nadzieję że szybko mi to minie bo wiem że jest to męczące nie tylko dla mnie! Po spacerze pojechałam z mamą do salonu cioci Agatki gdzie czekała na mnie kolejna piękna lala. Trochę tam zagościłyśmy ponieważ mama miała wykonane kilka zabiegów, żeby nie przeszkadzać bo byłam już znudzona, babcia Ala zabrała mnie do siebie i pobawiła się ze mną w piaskownicy przed jej blokiem, oczywiście mama szybciutko po mnie przyjechała i zabrała mnie do domku. Muszę przyznać że co jakiś czas w piaskownicy wołałam mamę w sumie to dziwne ponieważ dosyć często zostawałam u dziadków i cieszę się zawsze gdy ich widzę więc mama myślała że przy babci napewno nie będę tęskniła za mamą, jednak było inaczej.
CZERWIEC
1 czerwiec- Dzień Dziecka
Dzisiaj swoje święto obchodziły wszystkie dzieciaczki i te małe i te duże. Rano standardowo pilnował mnie w.Wojtek(godzinkę). Później odwiedził mnie dziadzio Witek, natomiast wieczorkiem przyjechała do mnie babcia Ala i zabrała mnie ze sobą do Katowic do Lenki ponieważ dziadzio zaprosił mamę, tatę i wujków Cyg. na pyszną kolację do meksykańskiej restauracji Kartel(jedzenie było bardzo ale to bardzo dobre, słyszłam jak mówili) Gdy wrócili z restauracji ja już spałam, babcia mnie wykapała, nakarmiła i położyła do łóżeczka. Niespodziankę zrobili nam też babcia Agatka z Jackiem którzy przyjechali nas odwiedzić (późnym wieczorkiem) Oczywiście za wszystkie prezenty od (wszystkich)dziadków bardzo ale to bardzo, bardzo dziękuję
i za życzenia smsowe wysłane na telefon mamusi też (ciociom i wujkom). Uciekam spać!
Nareszcie uzupełniłam mój kochany pamiętniczek. Fajnie że tyle osób tu zagląda -na dzień 100 osób! czasami bywa że jest ich mniej!
ale od 31 grudnia do dnia dzisiejszego stronę odwiedziło 7031 co daje w sumie 18179 od jej założenia.
2 czerwiec- 80te urodzinki
Rano jak zwykle godzinkę spędziłam z w.Wojtkiem. Mama wpadła na pomysł że skoro mam teraz taki trudny okres że wołam i potrzebuje jej co chwilę to wujek będzie ze mną spacerował po Agorze a ona będzie pod telefonem i w razie czego szybko do mnie przybiegnie, narazie póki co nie było takiej potrzeby. Dzisiaj spacerując z wujkiem, wujek zabrał mnie do sklepu obuwniczego i dokonał zakupu pięknych sandałków z nike. Sandałki są piękne, bardzo mi się podobają (mamie chyba jeszcze bardziej) oczywiście odrazu zauważyła gdy wyszła z siłowni te piękne butki

Dzisiaj swoje 80te urodziny obchodził pradziadek Romek.
Wszyscy (dzieci, wnuki i prawnuki) zebrali się u nich w domku na uroczystej imprezie urodzinowej i ucztowali.

Jedzenie było przepyszne i pięknie podane, dziadek Witek miał w tym swój udział a nie ukrywając gotuje rewelacyjnie! Pradziadek dostał od nas wszystkich telewizor plazmowy z którego bardzo,ale to bardzo się cieszył. Impreza się udała i wszyscy byli bardzo zadowoleni
Zapomniałam dodać że oprócz nas: mnie Remka, Nikodema był jeszcze w brzuszku Franciszek i Weroniczka

którzy dołączą do nas jeszcze w tym miesiącu
3 czerwiec- powrót dziadka./skype
Dzisiaj do swojego domku wracał dziadek Witek. Nie spędziłam z nim zbyt dużo czasu tego dnia. Po południu w odwiedzinki przyszedł do nas Remek z c. Madzią, przyszli pożegnać się z dziadkiem a przy okazji na pyszną owocową sałatkę. Po pysznym deserku, który mimo iż miałam w swojej miseczce zabierałam Remusiowi poszliśmy na spacer i do piaskownicy ale się wyszaleliśmy, Remuś jeździł na rowerku, ja w swoim porsche, później graliśmy z w.Cyg w piłkę i świetnie bawiliśmy się w piaskownicy. Oczywiście gdy wróciłam do domu padłam jak mucha i spałam prawie 2h mama musiała mnie wybudzić bo spałam jak suseł i gdy nie przymusowa pobudka wstałabym nad ranem. Ale żeby szybko mnie zmęczyć mama zorganozwała mi czas, zabrała mnie na zakupy do tesco (godzina21
) tatus pojechał zawieź dziadka na lotnisko a my bujałyśmy się na zakupach
ale było pięknie i kolorowo. Faktycznie zakupy się udały a ja zrobiłam się zmęczona, gdy wróciłyśmy grzecznie zasnęłam w swoim łóżeczku.
Acha wspominałam wam że dziadzio Waldek pojechał do Niemiec na parę miesięcy. Dziadzio bardzo stęsknił się już za nami i dlatego też podłączył się do nas na skype i mogłam go w końcu zobaczyć. Gadałam z nim(po swojemu), machałam mu rączką pokazywałam paluszkiem w jego stronę i non stop się do niego uśmiechałam a no i najważniejsze dotykałam i skubałam paluszkami każdy przycisk na klawiaturze, co chwilę zawieszając rozmowę