Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     => 13 miesiąc
     => 14 miesiąc
     => 15 miesiąc
     => 16 miesiąc
     => 17 miesiąc
     => 18 miesiąc
     => 19 miesiąc
     => 20 miesiąc
     => 21 miesiąc
     => 22 miesiąc
     => 23 miesiąc
     => 24 miesiąc
     ROK PIĄTY
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 17 miesiąc


5 LIPIEC
MAM JUŻ 16 MIESIĘCY


5 lipiec- wizyta u lekarza
Pogoda wciąż taka sama, nic się nie zmienia z resztą tak jak mój stan zdrowia- a raczej biegunka która trwa już 5ty dzień i nie zamierza dać mi spokoju i nie pomagają lekarstwa, jagody, mleczko na wodzie ryżowej, banany, ryż z marchewką. Rodzicie zaczęli się martwić i poszli dziś ze mną do lekarza przecież to już lekka przesada żeby biegunka trwała aż 5 dnimało tego mama przygotowana była na pójście do szpitala myślała że dziś napewno dostaniemy skierowanie więc nastawiła się psychicznie na taką ewentualność. Jednak okazało się inaczej pani doktor zobaczyła mojego pampersa i stwierdziła że musimy cierpliwie poczekać i że lada dzień zrobię twardą kupkę, myślalam że biegunka spowodowana jet ząbkowaniem bo idą 4 ząbki naraz ale jak się okazało zęby to tylko dodatek do tego wszystkiego bo opryszczka na ustach informowała o wirusie. Po południu poszłyśmy na spacer a razem z nami c.Magda z Nikodemem.Byłam z mamą na placu zabaw (zadaszonym) w Agorze ale było fajnie, płynęłam statkiem z zwierzakami(karuzela)- nie byłam zadowolona jak zwierzaki wydawały dzwięki i wystraszona chciałam zejść z karuzeli. Były tam takie koniki-bujaki ale się na nich długo huśtałam, było tak fajnie że nie chciałam wracać do domu.

6 lipiec- jest już ząbek nr2 (dół prawa strona)
Mam już coraz więcej ząbków (w sumie 8 w tym jeden podwójny) a no i wybijają się jeszcze 3 które już widać Druga sprawa i bardzo ważna zrobiłam dziś twardą kupkęhip hip huraaa! i szczęście w nieszczęściu nauczyłam się robić kupkę i siusiu do nocniczka(plusy tej biegunki) W ostatanim czasie buntowałam się nie chciałam robić siuku, denerwowałam się gdy mama mnie sadzała na nim a od kilku dni wołam siiiiiiii i idę sama po nocnik do łazienki, także do nocnika trafiają siuśki i kupka a wstając z niego sama sobie biję brawo i dostaję tysiąc buziaków od mamy lub taty.(nie chcę przechwalać) Mam nadzieję że od tej pory już zawsze będę się załatwiać do nocnika a za jakiś czas, krótki czas pieluszki będą zakładane tylko i wyłącznie na noc.
Teraz trochę z innej beczki chcę Wam coś fajnego pokazać, zacznę od moich kuzynów tzn. ciocia Madzia zrobiła w szpitalu Remusiowi i Weroniczce zdjęcie w drugim dniu życia, "obczajcie to"

Świetne zestawienie- rewelacja! "JAK DWIE KROPLE WODY"
a teraz wkleje Wam zdjęcie dzieciaczków mamy koleżanki ze studiów


CZY NIE  ŁATWIEJ TRAFIĆ SZÓSTKĘ W TOTOLOTKA?

9 lipiec- zakupy z mamusią
Ujmę ten dzień w dwóch słowach- zwariowany dzień! Rano pojechałam z mamą do plejady na zakupy, spędziłyśmy tam z dobre 3h prosto z plejady pojechałysmy po tatusia, który wrócił z siłowni i wszyscy razem pojechaliśmy do Katowic, my wysiadłyśmy koło silesi żeby dokończyć zakupy a tatus pojechał na pomiar. W silesi dostałam szału, nie płakałam wręcz przeciwnie śmiałam się w głos i biegałam po markecie także możecie sobie wyobazić jak wyglądały zakupy mimo wszystko dałyśmy radę i zakupy się udały. Obiad zjedliśmy u pradziadków Romków a były to przepyszne gołabki- mniam mniam mniam. Po obiedzie padłam jak mucha i spałam 1,5h ale nie wyspałam się bo wstałam starsznie marudna i do samego wieczora mrudziłam i wyłam bez powodu. Rodzice zabrali mnie więc na spacer ale tam sytuacja się pogorszyła  jak oni skręcali w jedną stronę ja szłam w drugą i byłam taka wściekła! że ani mi się śniło zawrócić i pójść za nimi, i właśnie wtedy mama mnie doganiała i brała na ręce a ja się darłam w niebogłosy i mój pisk słyszała połowa Bytomia. JESTEM STRASZNYM UPARCIUCHEM! (to chyba po mamie aleeeee ciiiiii....) Wszystko wróciło do normy kiedy wróciłam pod nasz blok na plac zabaw i na moją huśtaweczkę, wtedy dopiero bawiłam się świetnie. Emilka moja nowa koleżanka(4 lata strasza) huśtała mnie i bawiła się ze mną- uśmiech z ust nie znikał. Najzabawniejsza była koleżanka Emilki która przyszła na plac zabaw na 10 min podeszła do huśtawki i zapytała:
K:----"Emilko Ty hustasz lalkę czy dziewczynkę?
(po czym zbliżyła się do mojej twarzy i patrzyła prosto w oczy)
E: --- "Dziewczynkę! a Ty nie widzisz że ona mruga oczami!"
K:---"teraz widzę, myślalam że to lalka"
Rodzice boki zrywali

10 lipiec-
spacer/ urodzinki w.Patryczka
Z rana pogoda była nieciekawa, niebo było strasznie zachmurzone i grzmiałoi ku naszemu zdziwieniu koło godziny 10 rozpogodziło się i słoneczko wyjrzało zza chmurek dlatego korzystając z pogody pojechaliśmy na spacer do bytomskiego parku gdzie czekali na nas c.Madzia z w.Tomkiem, Remkiem i Weroniczą. Spacer  był udany, Weroniczka grzecznie spała w wózeczku, kołysałam ją parę razy i spiewałam "aaaaa,aaaa" ale ogólnie szalałam z Remusiem na placu zabaw, bawiliśmy się piłkami- każdy miał swoją- to już taki standart! jeździłam Remusiowym rowerkiem (pchana przez w.Tomka) podziwiałam wiewióreczki które nie boją się ludzi i podchodzą bardzo ale to bardzo bliziutko(są karmione przez spacerujących dlatego się ich nie boją) widziałam też konika a nawet dwa i bez wahania zaczęłam wydawać dzwięki przypominające konia. Spacer był udany i pełen wrażeń dlatego też nie doczekałam drzemki w domu tylko zasnęłam odrazu po wejściu do samochodu mimo iż z parku do domu samochodem jedzie się 8 minut Po południu pojechaliśmy na imprezę urodzinową w.Patryka. Oczywicie było mnóstwo gości i troje dzieci; ja. Lenka i Denis(syn Eli i Rafała. Denis jest w wieku Remka są nawet z tego samego miesiąca a różnicy między nimi jest 1dzień., Mama opowiadała mi że jak się chłopaki mięli urodzić to w sobotę tatusiowie spotkali się na fifie i i w. Tomke i w. Rafał co chwilę zerkali na telefon w oczekiwaniu na info od swoich żon i Remek urodził się w poniedziałek a Denis we wtorek) Na urodzinkach było fajnie ale baaardzo bardzo gorąco w sumie to 4 piętro ale bardzo słoneczne mieszkanie i nie było czym oddychać mimo wszystko cieszę się że pogoda się poprawila bo to drugi słoneczny dzień w ostatanich 2 tyg. wczęsniej pogoda przypominała pogodę jesienną- było szaro, buro i ponuro hehe Do domku wróciliśmy o przyzwoitej porze więc 30 minutowa kąpiel wchodziła w grę 


11 lipiec-
generalne porządki/ odwiedzinki w Gliwicach
Szaleństwo od samego rana, sprzatanie, mycie okien, pranie:firan, pościeli,narzut, odkurzanie- jednym słowem maskara ale parę godzin ciężkiej pracy a ile przyjemności gdy dom błyszczy i pięknie pachnie to aż miło w nim przebywać w czasie tej wielkiej "sprzątaniny" odwiedziła nas c.Asia-Gibon z Dominiczkiem długo ich nie widziałam, wiec zrobiłyśmy sobie mała przerwę i poszłyśmy na plac zabaw, pobawiłam się z Dominiczkiem i wróciłam do domu na drzemkę a mama kończyła sprzatnie. Gdy tatuś wrócił z pracy pojechalismy do dziadków do Gliwic w odwiedzinki, bawiłam się z Edwinią, karmiłam go oczywiście i dużo pomagałam babci w przygotowaniach pysznej kolacji. Po kolacji babcia nalała mi cała wannę wody i posadziła mnie w niej, wygłupiałam się, "pływałam" z kaczuszką, bawiłam się z babcią łódeczką, i kosztowałam pianę byłooo cudownie

13 lipiec-
odwiedzinki/ plac zabaw
Rano odwiedziła mnie babcia Ala, przywiozła mi prezent, przesliczną sukieneczkę, która bardzo mi się podobała. Standardowo zatańczyłam swój taniec, o ile to można nazwać tańcem (stoje w miejscu tupiąc nóżkami i klaszcząc w ręce. Zawsze się tak zachowuje jak się z czegoś cieszę np. jak widzę kogoś znajomego albo z prezentów które dostaje.) Po południu poszłam z rodzicami do Agory tatuś był na siłowni a ja z mamą poszłyśmy na plac zabaw- tak bardzo mi się tam podoba że nie najchętniej nie wracałabym do domu. W czasie mojej zabawy mama zauważyła że moja kostka w prawej nóżce jest dwa razy większa niż w lewej, że pojawiło się zaczerwienie, obrzęk a na dodatek jest on gorący, po niżej znajdował się bąbel- to wskazywało na ukąszenie.

Mama bardzo się wystraszyła nie wiedziała wcześniej takiej rekcji na ukąszenie i przerażona zadzowniła do taty. Tatuś szybciutko przyszedł do nas i powiedział że on jako dziecko tez tak reagował że odrazu puchł
. Akurat na zakupach była babcia Agatka i po obejrzeniu nózki powiedziała że to samo miała z moim tatą. Także mama trochę się uspokoiła. W pozbywaniu opuchlizny pomagały: żel altacet, fenistil i syropek jeżynkowy-wapno.

 

14 lipiec- spacerek z Weroniczą
Wybrałysmy się dzisiaj na spacer z Weroniczką i c. Madzią Kilka dni temu dodałam zdjęcie Weroniczki i Remka ponieważ chciałam wam pokazać podobiznę "siostrzeńczo-brateńczą" lecz na dzień dzisiejszy muszę stwierdzić że Weroniczka bardzo się zmieniła i nie jest już podobna do Remigiusza. Weroniczka jest bardzo grzeczna przesypia całe spacerki i tak szczerze mówiąc nie słyszałam jeszcze żeby płakała jak to ciocia z wujkiem mówią mają aniołka i diabełka w domu.


Parę dni temu poszłyśmy  z prabacią Stasią na zakupy, babcia chciała kupić wszystkim prawnukom prezenty a my miałyśmy jej w tym pomóc. Zakupy były bardzo trudne, chodziłyśmy od sklepu do sklepu w poszukiwaniu ubrań, zabawek pochodzenia polskiego. Produkt z napisem MADE IN CHINA -powinien być zniszczony i wyrzucony do kosza- tak uważają pradziadkowie także możecie sobie wyobrazić jak trudno jest znaleź teraz coś co produkowane jest w Polsce- wszystko imporowane jest z Chin(nawet sklepy takie jak 5-10-15 lub Wójcik szyją swoje ubranka w Chinach-taka ciekawostka) Po dłuższym czasie znalazłyśmy! Prababcia nakupowała wspaniałych podrunków, przytulanek, ubarnek, zabawek swoim prawnukom a jest ich aż sześcioro!-także naprawdę sporo Dostałam od pradziadków spodenki z bluzką i 2 samochodziki- garbusa w zebre(bialo-czarny) a drugi samochodzik jest czerwono-żólty. Apropo zabawek mam ich już tyle że nie mieszczą mi się w przeznaczonych na nie pojemnikach dlatego też mama spakowała część zabawek do kartonu i zawieziemy je w ten weekend do Targanic. Żebym miała się tam zawsze czym bawić z Remkiem i Weroniczką. Wspominałam wam juz kiedyś że pradziadkowie Romkowie mieszkają bardzo blisko bo 500 m więc spotykam ich prawie codziennie gdy jest ciepło na dworze, siedzą sobie na ławeczce przed blokiem gdzie znajduje się też plac zabaw mały bo mały ale jest. Prababcia huśta mnie na huśtawce i nie spuszcza ze mnie oka(mimo iż mama jest w pobliżu)


15 lipiec- niespodzianka za niespodzianką/ wyjazd
Przedpołudniowy spacer zaliczyłyśmy z Nikodemem i c. Magdą. Ciocia Madzia z Weroniczką nie mogły z nami iść ponieważ miały kilka spaw do załatwienia. Muszę przyznać że tegoroczne lato nas nie rozpieszcza , pogoda w kratkę więc daleko od domu raczej nie odchodzimy a spacerki trwaja krotko bo często pada deszcz. Dzisiejszy dzień był taki sam po krótkim spacerze zaczęło kropić i wróciłyśmy do domu w sumie się nie przejęłuyśmy ty6m ponieważ w domu czekało nas pakowanie, mama musiała spakować moje ubranka i wszytskie potrzebne rzeczy do walizki bo na weekend wyjeżdżam z tatusiem do Traganic, jedziemy w czwórkę ja, tata, Remek i w.Tomek, w Targnicach będzie cała rodzina więc miło spędzimy czas. Mama chciała zostać w domu żeby sobie trochę odpocząc- w sumie się jej nie dziwie odkąd przyszlam na świat nie miała ani jednego wolnego dnia co nie znaczy że mnie przestała kochać!!! kocha mnie najmocniej na świecie okazuje mi to w każdej sekundzie mojego życia  Dziasiaj dostałam od rodziców nowe buciki- zobaczcie jakie są ładne

Ale to jest nic! Na spacerku dzownił do nas kurier że ma dla mnie przesyłkę niestety nie mogłysmy jej odebrać więc mama podała adres pradziadków Romków ale pomyliła numery mieszkań i kurier pojechał zabierając paczkę ze sobą, mimo prośby mamy nie chiał zawrócić. I tu niespodzanka po 15tej zadzwonił telefon-kurier powiedział że wrócił z paczką(kończył pracę) bo wie że to niespodzianka dla dziecka- jaki wspaniały człowiek, w sumie nie był to prezent urodzinowy i mogłybyśmy odberać go w poniedziałek ale bardzo miło się nam zrobiło że są na świecie tak fajni ludzie. Mama czekając na kuriera położyła mnie spać bo w ciągu dnia mało spłam ale pan zapukał tak głośno że wybil mnie ze snu i już nie potrafiłam zasnąc więc bawiłam się w łóżeczku. W międzyczasie rodzice skladali "cos" w pokoiku po chwili otworzyli drzwi do sypialni i pokazali mi "to"....

Pierwsze zdjęcie z lewej- Zatańczyłam swój taniec -tupot małych nóżek
Drugie zdjęcie z lewej-w mig chciałam znaleź się na dywanie i nie czekając aż mnie rodzice wyciągną sama próbowłam wydostać się z łóżeczka. Wózeczek oglądałam z każdej strony, radości było co niemiara tak bardzo mi się podobał. Chciałabym bardzo podziękować za ten wspaniały prezent dziakom Waldkom bo to oni zakupili mi to cudo (co prawda chętnych było dużo, wszyscy chcięli kupić mi wózeczek kiedy dowiedzieli się że parę dni temu zepsuł się ten który dostałam od c.Madzi Cyg- połamał się! Wszystkim Dziękuję!
To zdjęcie dla was wszystkich kochani!!!

Tyle niespodzianek dla mnie czuję się jak jakaś księżniczka!

Do wózeczka dostałam kolorowankę z myszką Mini no i tę piękną sukieneczkę o której wspominałam wam parę dni temu.

16 lipiec-
kaloszki
Podróż minęła spokojnie- ja z Remkiem na tylnim siedzeniu, wcinający paluszki juniorki i ciasteczka a tatusiowie z przodu! Pradziadkowie nie mogli się nas doczekać( w okresie wiosenno-letnim w górach są cały czas) i stęsknili się za nami. Nocka minęła spokojnie tyle tylko że pobiłam Remka(poranny skowronek) i obudziłam się o 6:30 a za nim tatuś z biegł na dół zrobić mleczko pradziadzio wszedł do pokoju i dał mi do rączki tego słynnego drewnianego pieska i już było po spaniu! gdy tata wszedł do pokoju- załamał się hehe myślał że drzemniemy się jeszcze ze 2h -a tu figa z makiem dostał pieskiem po głowie na przebudzenie i jeszcze mu zaszczekałam więc dzień zaczęliśmy wcześnie. Jak zwykle to bywa zaraz po przebudzeniu pierwsze słowo jakie wypowiadam to"papa" ja chcę na dwór inie ma mocnych! Gdy Remś wstał i zjedliśmy śniadanko, wyszliśmy na dwór okazało się że na trawie jest rosa i moje buciki przemakają. Dlatego żeby zaradziś temu pojechałam z tatusiem do Adrychowa i tatuś kupił mi buciki- kaloszki zółte w różowe kwiatuszki piękne są!  Po drzemce bawiłam się z Remkiem w piaskownicy i woziłam lalę w wózku(ten połamany- mamusia to makgajwer, posklajeła go taśmą, naparwiła go(jeszcze trochę wytrzyma) i spakowała do kartonu z zabawkami do Traganic i dziadkowie przywieźli mi go popołudniu.- (Wózek będę miała w Traganicach i zawsze gdy tu przyjadę będę woziła w nim laleczki). Pradziadek Tadeusz cały czas dotrzymywał nam towarzystwa, grał z nami w piłkę, bawił się z nami i pilnował nas gdy bawilismy się w piakownicy(leżąc obok na leżaczku)

Wczesnym wieczorkiem odbył się gril urodzinowy dziadka Jacka- dziadzio ma jutro urodziny więc dzisiaj wszyscy świętowaliśmy. Szkoda że mamy i cioci Madzi z Weroniczką nie było z nami ale należy im się trochę odpoczynku.

17 lipiec-
powrót do domku
Nie do wiary jak to zleciało!

nawet się nie obejrzałam a już trzeba było wracać do domu. Przez cały weekend nie zawołałam mamy ani razu tylko "tato tato tato" w czasie tego wyjazdu zbliżyliśmy się do siebie bardziej niż byliśmy. Rano gdy się budziłam wołałam tatusia, gdy się bawiłam tatusia, cały czas tylko tato i tato Była taka jedna sytuacja a mianowicie tata poszedł do łazienki a ja zostałam w kuchni z prababcią, z babcią i ciociami i nie zauważlyłam że wychodzi dopiero po chwili zorientowałam się że nie ma go w pobliżu i zaczęłam poszukiwania taty, w pokoju, w kuchni w salonie nigdzie go nie było więc zaczęłam go wołać "tatooo, tatoo" gdy tata wszedł do kuchni podbiegłam do niego z rozłożonymi rączkami a gdy wziął mnie na rączki mocno go objęłam i przytuliłam policzkiem do jego policzka podobno widok był nieziemski! Bardzo lubię się przytulać jeszcze wam tego nie pisałam ale poprostu uwielbiam i gdy tylko mama mówi przytul mnie podbiegam wchodzę jej na kolana i mocno przytulam oczywiście jak nie jestem czyms bardzo zajęta Opiszę wam jeszcze jedną ciekawą sytuację, miała ona miejsce na tarasie gdzie po obiedzie odpoczywa cała rodzina, i tak tez było dnia dzisiejszego. Większa część rodziny udała się na taras a kto pierwszy ten lepszy zajmuję ławko-huśtawkę i dziś królem był pradziadzio Tadeusz który ledwo co się na niej położył uciął sobie drzemkę, oczywiście kobiety były zagadane i żadna nie zauważyła więc podeszłam do nich i kładąc palec na ustach zrobiłam "ciiiiiiiiiii" następnie "aaaaaa" i podeszłam do dziadka pokazując paluszkiem ale wszyscy się śmiali taki mały skrzat nie potrafi jeszcze mówić ale ma swoje sposoby na przekazanie informacji i potrafi się dogadać a chyba to najważniejsze Do domku wróciliśmy przed 16tą z dziadkami Agatą i Jackiem. Gdy zobaczyłam mamę odrazu wyciągnęłamdo niej rączki i chciałam na nich spędzić resztę dnia(mama była na dworze) nooo możę nie resztę bo po przyjściu do domu zobaczyłam przeciez mój nowy wózek i już nic więcej się nie liczyło Wczesnym wiczorkiem wyszłyśmy na spacer z c.Madzią, Weroniczką i Remusiem ale było fajnie, jedliśmy lody, goniliśmy się po pl.Akademickim.

Mamą było ciężko nas upilnowac ponieważ ja miałam wózek z lalą a Remuś rowerek i w pewnym momencie był bunt ja nie chciał pchać wózeczka a Remuś jeździć na rowerze i mamy na zmiane niosły nasze graty i pchały wózek z Weroniczką lecz na pomoc wkroczył tata wracając z siłowni zajechał po mnie i Remka zabierając też nasze graty. Dzień pełen atrakcji i bardzo akywny zasnęłam w przeciągu 5 minut beż jakiegokolwiek marudzenia.

18 lipiec-
u Lenki
Rano odwiedziliśmy c. Magdę i Nikosia a zaraz gdy tata wrócił z pracy pojechaliśmy do Katowic do cioci i wujka oraz mojej kuzyneczki Lenki. Lenka jest niemożliwa ma dopiero 6 miesięcy a już podpiera się na rękach i próbuje stawać na nóżkach tyłek oczywiście ma w górze. Mało tego o zmianie pieluszki można zapomnieć ona nie potrafi wysiedzieć w miejscu, jest bardzo ale to bardzo ruchilwa w przebieraniu pieluchy dobrze jak uczestniczą dwie osoby a przykąpieli to nawet i 5 hehehe woda jest wszędzie. Wczoraj mamusia zdecydowała się że wykąpie swoją chrześnicie
- podczas kąpieli nie było źle poza tym że była cała mokra ale przy ubieraniu śpiochów i pieluszki już tak kolorowo nie było- Lenka oczywiście nie płakała ale też i nie leżała spokojnie- mama była w szoku, ja dopiero przecież w 10 miesiącu zachowywałam się jak ona teraz.

19 lipiec- spacerek z Weroniczką
Wybrałyśmy się dziś na spacerek z ciocią i Weroniczką. Mimo iż zapowiadane były 3dniowe opady deszczu, pogoda nam dopisała  na dworze było bardzo ładnie. Na spacerku zaliczyliśmy wizytę w szpitalu na Batorego gdzie i ja i Werka się urodziłyśmy. Mamusia musiała zrobić sobie kilka badań i wróciłyśmy do domku. Drzemkę popołudniową zaliczyłam dopiero po 15tej ponieważ wstałam dzisiaj o 10:15(pobudka o 8 ale zasnęłam ponownie)
Na każdym spacerku kołyszę Weroniczkę i śpiewam jej "aaaaa" także jestem im bardzo przydatna i pomocna a Weroniczka uwielbia się bujać w przeciwieństwie do Remka a tak samo jak ja

20 lipiec-
odwiedzinki w Gliwicach
W niedziele(17) swoje urodzinki obchodził dziadek Jacek, a że mam nie było z nami w Targanicach umówiliśmy się że w środę w ramach urodzin odwiedzimy dziadków i tak też się stało. Zaraz po pracy wszyscy(my i w. Cyg z dzieciaczkami) razem skierowaliśmy się w stronę Gliwic. Wręczyliśmy dziadkowi prezent i pyszny tort zamówiony na tę okazję z numerem i nazwą drużyny w której trenował. Mile go tym zaskoczyliśmy. Impreza była fajna ja oczywiście zjadłam najwięcej i jadłam wszystko co popadnie, ciasto, tort, lody, gumy mamba, zupkę, kotlecika- wszystkooooooooo! widziałam przerażenie w oczach mamy ale ona wcale mniej ode mnie nie zjadła hihihi tata z resztą też! jak to się mówi.."czasem lepiej kogoś ubrać niż wyżywić" oprócz jedzenia fajnie czas spędzałam z Remkiem bawiąc się samochodami czytając książki z babcią, oglądaniem kalendarza z psiakami doszło też oczywiście do małych sprzeczek między nami ale to już standard. Wściekam się jak słyszę z ust mojego kuzyna że mi czegoś nie wolno
R:"Jula ty nie możesz! tobie tego nie wolno"  a ja chcę np. tę zabawkę i dochodzi do szarpania i popychania. Może czasem i dobrze że każde z nas ma swój charakter i nie da sobie w kasze dmuchać z resztą popatrzcie na naszych rodziców jakie to są "charakterne osoby" a w dodatku c.Madzia to skorpion i w. Tomek też! więc dużo nie trzeba tłumaczyć jeżeli choć trochę znacie się na znakach zodiaków! Ogólnie wypad się udał i było fajnie.

Do samochodu wchodziłam taka zmęczona że w drodze powrotnej w moment zasnęłam i spałam aż do samego domu. Oczywiście lala spała ze mną i gdy tylko się przebudziłam  odrazu zawołałam głośno "lala" bojąc się że o niej zapomniałam i zostawiłam ją u babci. A tak oto podróżujemy...

zamiast wozić w bagażniku mój wózek wozimy wózek lali,
dochodzi do tego jeszcze kilka innych przedmiotów następnym podstawowym jest BAM- piłka która jeździ w aucie na stałe! okey kończe bo już późno a rozpisąłam się i końca nie widać! pa

21 lipiec- odwiedzinki
Dzisiejszy dzień zaczęłam inaczej niż zwykle ponieważ tatuś pracował dziś w domku i był w nim caaały dzień. Nie przeszkadzając mu zrobiłyśmy z mamą pyszne śniadanko które razem skonsumowaliśmy. a po śniadanku dostałam głupawki, zaczęłam przeszkadzć tacie, wchodziłam mu na kolana i naśladowałam konika, przytulałam go mówiąc"moja moja"(niewyraźnie) zaczepiałam go zachęcając do zabawy i tatuś nie mógł się skupić więc mama zabrała mnie w odwiedzinki do salonu c.Agatki. Tam oczywiście wszyscy czekali na mnie z utęskinieniem, odrazu w ruch poszły lakiery do paznokci. Ciocia zrobiła mi "manicure" trochę to trwało ponieważ  przy końcu zaczęłam się nudzić i nie dałam pomalować sobie kciuków ale jeśli chodzi o moje paznkocie to wyglądają ładnie, są bardzo koloroowe- każdy jest innego koloru Pogoda dzisiejszego dnia nie rozpieszczała nas w ogóle, przez cały dzień padał deszcz i było strasznie ponuro dlatego odwiedzając gabinet cioci miło spędziłysmy czas. Straszna się ze mnie cwaniara zrobiła co chwilę wchodziłam do pokoju zabiegowego, otwierałam sobie szafkę i wyciągałam balsamy, maseczki i uciekałam po całym gabinecie.

Do domku wróciłyśmy w porę obiadową jak tatuś miał już wszystko pozałatwiane i razwm spędziliśmy resztę dnia Dobra wiadomość Leneczka zaczęła raczkować- aż niemożliwe ma 6 miesięcy i 3 dni i już ten szef raczkuje! Jest niesamowita!

22 lipiec- nieprzespana noc u babci Ali
Pogoda paskudna ale tego już nie muszę pisać. Cały miesiąc pada deszcz i jest bardzo ponuro można poprostu ześwirować. Mam nadzieję że pogoda się poprawi bo za tydzień będziemy bawić się na weselu c.Ewe i w.Krzysia a apropo wesela dzisiaj odbył się wieczór kawalerski wujka i tatuś uczestniczył w tej imprezie a my z mamą pojechałyśmy do babci Ali i razem z nią i c.Ewe która też tam przyjechała spędziłyśmy wieczór. Noc też spędziłyśmy u babci razem z tatusiem który do nas dołączył ale to była najgorsza noc w moim życiu, było poprostu strasznie- płakłam, krzyczałam, piszczałam i nie zmrużyłam oka, babcia z mamą też a wszystko dlatego że wybijały się 4 ząbki na raz  a mi nic a nic nie pomagało. Zdrzemnęłam się dopiero o 5 rano i spałam do 7(płakłam od 1 z małymi przerwami).

23 lipiec- cd.....
Cały dzień byłam nieprzytomna i popłakiwałam moja drzemka w ciągu całego dnia trwała 20 min także możecie sobie wyobrazić jak to wszystko wygladało. Ból był taki sam a nawet nie wiem czy nie gorszy niż ten nocny dostałam- Nurofen, czopki Vibrucol, Ibufen i nic nie pomagało. Dziąsełka miałam smarowane bobodentem i masowane ale w dalszym ciągu
nie pomagało. W końcu c.Madzia(cyg) udzięliła nam informacji że są dwie grupy leków jedne kończą się na -en (ibufen, nurofen) i druga gruba leków kończących się na -ol np. panadol (który miałamjuż  podawany jak byłam bardzo malutka)i jak jedne nie działają warto spróbować drugie i dlatego też mamusia szybciutko poszła do apteki żeby dokonać zakupu tego leku- ostaniej naszej nadzieii. Na szczęście pomogło! i dzisiejszą noc przespałam prawie cała(2 pobudki 15 min z płaczem i mrudzeniem) ale tatuś świetnie sobie ze mną poradził bo mama bawiła się na panieńskim cioci - bawiła się z bólem głowy, wielkim zmęczniem.(spała tylko 2 godziny)

24 lipiec- rodzinny obiad/ urodzinki Igora
Niedzielny obiad zjedliśmy u babci Ali razem z c.Agatką i w. Patrykiem.


Szkoda że Lenka z rodzicami nie mogła przyjechać ale wujek w okresie wiosno- letnim ma bardzo dużo wesel(w.kamerzytsa, c.fotograf). Obiad był przepyszny, babcia Ala jest niesamowita-zrobiła 30 rolad i 50 kluseczków śląskich- małe wesele! kapusta modra też zagościła na naszym stole- pyszności. Na urodzinki do Igora jechaliśmy przejedzeni i zmęczeni (uwierzcie że można się zmęczyć jedzeniem) na urodzinkach było fajnie i wesoło ja nie spuszczałam Igorka z oczu chodziłam za nim krok w krok (z resztą jak za każdym starszym dzieckem które jest w pobliżu) Mimo iż bylismy przejedzeni nie wypadało nie skosztować babeczek i torta który z resztą był zdobiony przez Igorka a w dodatku wszytko było przepyszne

Wracaliśmy do domu po 2 kg grubsi. W domu przykleiłam na lodówkę magnesy które dostałam od c.Marty


(uwielbiam bawić się magnesami ale nie umiemy znaleźć ich w sklepie a ciocia miała je jeszcze magnesy po Igorku bo on też uwielbiał przyklejać i odklejać je z lodówki i dała mi je). Jak już wszytskie magnesy znalazły się na swoim miejscu, tata nauczył mnie nowej zabawy "iiiiii baaam" siedzimy na łóżku a na słowa i"iii bam "rzucamy się twarzą na pościel-śmiechu i radości co niemiara! z resztą zobaczcie sami.


25 lipiec- deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz!
Siedzimy w domu i strasznie się nudzimy!

Po drzemce (mam już tylko jedną mniej więcej o 12 i trwa 1,5h-2h) rozpłakałam się i krzyknęłam "papa" przecież można zgłupieć w domu- nie jestem nauczona do takiego siedzenia i pomału dostaję do głowy ileż może padać deszcz. Mama zabrała mnie na spacer- gdy wychodziłyśmy z domu nie padało ale po 5 min spacerku zaczęło kropić więc nie oddalałyśmy się. Po południu odwiedziliśmy pradziadków Romków ale mi się podobało dziadzio woził(wózek inwalidzki) mnie na kolankach po całym mieszkaniu, pozwolił mi "pojeździć" na jego roweku rehabilitacyjnym pilnując żebym nie spadła, gdy zeszłam z kolan dziadka, podbiegałam do niego 3 razy i mocno go przytulałam Dziadzio był mile zaskoczony i bardzo zadowolony

26 lipiec-
dzień jak codzień
-Szaro, pochmurno, deszczowo, zimno!
-w domu, bajki, zabwki, nuda!
...i właśnie dlatego mama zabrała mnie do Agory na plac zabaw-było cuuudownie. Gdy tylko wyszłam z windy zaczęłam krzyczeć z radości na pół marketu, wszyscy ludzie odwracali się i patrzyli na mnie a ja najpierw stałam w miejscu i tupałam nóżkami a później zaczęłam biec w kierunku karuzel śmiesznie to wyglądało. Natomiast jeszcze śmieszniej było gdy mama posadziła mnie na karuzeli tego krzyku i śmiechu niestety wam nie opiszę- nie potrafię ale było zabawnie! Nie było osoby która nie śmiałaby się ze mną

27 lipiec- krótki spacer
Mamusia umówiona była dziś na paznokcie i korzystając z tego że wreszcie nie pada wybrałyśmy się piechotką(ja w wózku) w stronę domu c.Marty. Po drodze dołączyły do nas dziewczyny c.Madzia i kruszynka Weroniczka które miały do załatwienia kilka spraw na mieście i odprowadziły nas na rynek. W czasie manicure byłam grzeczna, bawiłam się z Szanelką, układałam pudełeczka z ozdobami a później zdrzemnęłam się godzinkę.
Oczywiście do domu na piechotę już nie wróciłyśmy bo zaczął padać deszcz i tatuś musiał po nas przyjechać. Późnym popołudniem przyjechała babcia Ala z Funią i wzięła mnie na spacer

28 lipiec-
spacerek/trzaskanie
Nareszcie trochę słonka wyjżało zza chmur więc chętnie wyszłyśmy na spacer a razem z nami c.Madzia z Weroniczką oraz c.Magda z Nikodemem. Korzystając z pogody spacerowałyśmy wszędzie gdzie się dało, pod koniec spacerku dołaczyła do nas c.Asia(Gibon) i miło spędziliśmy czas na placu akademickim na którym zatrzymałyśmy się nieco dłużej wtedy nareszcie! mogłam sobie pobiegać a po południu u c.Ewe odbyło się "trzasanie" pojechałyśmy z mamą, same ponieważ tatuś musiał pilnie wyjechać do Nowego Sącza i nie mógł nam towarzyszyć

30 lipiec-
wesele c.Ewelinki i w. Krzyśka/ wyjazd w góry
Nadszedł w końcu długo wyczekiwany przez wszystkie ciocie dzień- ślub cioci Ewelinki Mamusia przygotowała moją piękną, czerwoną, balową suknie, przyszyła na opasce 3 czerwone kwiatuszki pasujące do sukienki i wyprała moje eleganckie sandałki. Jednak nie poszłam na wesele ponieważ dziadkowie zabrali mnie na dwa dni w góry do Targanic żeby rodzice mogli spokojnie się pobawić a później wyspać i odpocząć po imprezie. W góry pojechał z nami mój kuzyn Remuś, ogólnie byłam grzeczna, parę razy wymusiłam krzykiem"coś" nie pamiętam co ale babcia szybko sprowadziła mnie na ziemie. Jestem strasznie uparta i wszystko chcę już! i nie interesuje mnie że mama coś robi, np. obiera warzywa, wiesza pranie, odkurza, ja stoję obok i pokazując paluszkiem albo mówiąc "am" lub mlaszcząc(język o podniebienie)"picie"drę się w niebogłosy bo ja "coś" chcę a jak coś chcę to już muszę to mieć! JuZ! Pogoda trochę nam nie dopisała no ale co zrobić piękną jesień mamy tego lata brak słów!

31 lipiec-
poprawiny/ powrót do domku
Noc minęła spokojnie pozwoliliśmy dziadkom, pradziadkom i cioci się wyspać- ale tylko do 7 no parę minut po 7 Wściekaliśmy się w domu bo ciągle padał deszcz i nie można było wyjść na dwór, po obiedzie i drzemkach ruszyliśmy w drogę. Rodzice bawili się na poprawinach więc gdy przyjechałam do domku czekała na mnie babcia Ala z Funią, która pobawiła się ze mną, wykąpała i położyła spać- ciężko mi się zasypiało, płakałam, marudziłam bo wolałam mamę i tatę i ani jedno ani drugie nie przychodziło do mnie. Nie mogłam tego zrozumieć, jak to jest ja wracam do domku stęskniona a ich nie ma. Co jest grane? Zasnęłam dopiero przed 22.


  SIERPIEŃ

1 sierpień- z mamusią i tatusiem
Ten dzień to był nasz dzień. Rano gdy się tylko obudziałam zawołałam "mamooo" po czym mama wzięła mnie na rączki a ja mocno, bardzo mocno się do niej przytuliłam można powiedzieć że się wtuliłam w nią i tak przez 40 s, widziałam łzy w oczach mamy, chyba też tak samo mocno za mną tęskniła jak ja za nią Dzisiejszy dzień mimo paSkudej pogody był pogodny, pełen pocałunków- można powiedzieć całuśny i pełen uścisków, przytulałam się do rodziców bardzo często z resztą oni do mnie jeszcze częściej

Tatusiowa Sesja
(a tak to się zaczęło-pierwsze z lewej: Juleczko uśmiechnij się....
..potem poszło z górki-sama pozowałam)

4 lipiec- nareszcie słońce!
O jej nareszcie pojawiło się i zaświeciło słonko tak bardzo już za nim tęskniłam, oczywiście korzystając z okazji spędziłam cały dzień z mamą na dworze,spcerowałysmy to tu to tam a towarzyszyła nam przed południem ciocia Madzia z Nikosiem a po południu ciocia Madzia z Weroniczką. Mam nadzieję że nacieszę się w końcu tą pogodą troszeczkę dłużej niż jeden dzień. A tak w ogóle od kilku dni w moim nosku pojawiła się jakaś wstrętna bakteria i atakuje mnie powolutku. Na szczęście mamy w domu "katarek"(odciągacz) i często ten wstrętny katar odciągamy(za pomocą odkurzacza) Staramy się dbać od samego początku żeby katar nie zrobił się zielony bo gdy tylko tak się stanie oznacza to że organizm zaatakowany jest przez jakiś poważniejszy wirus i zaraz nastąpi zaatakowanie następnej wrażliwej części ciała-  np. gardła, krtani, karku. Teraz trochę z innej beczki, dostałam dzisiaj od prababci Stasi kolarza z nr 9 na przepięknej kolarzówce( na baterię) Dziś również ciocia Madzia Cyg przekazała mi prezent bezokolicznościowy od babci Agatki -jest to komplet ubrań- leginsy, bluzeczka i kaszkietówka w kolorowe serduszka i z różową kokardką- jest przesłodka! Z resztą zajrzyjcie tu jutro to sami ocenicie a skoro mowa o prezentach to dostalam co wujków Kermitów zagłowek do samochodu w panterkę a od wujków Cyg organizer do samochodu na siedzenie. Wszystkim za wszystko bardzo dziękuję

 

 

 



 

 
Stronę odwiedził już 54943 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja