5 CZERWIEC
MAM JUŻ 15 MIESIĘCY

5 czerwiec- aktywna niedziela
Dzisiejszy dzień był bardzo aktywny i świetnie zorganizowany, nie nudziałam się nawet 5 minut. A wyglądał tak: Z rana rodzice zawieźli mnie do mojego chrzestnego w.Cyg, Remka i c. Madzi na 1,5h a sami pojechali poćwiczyć na nowo otwartą siłownie (w Agorze). Czas szybciutko mi zleciał i świetnie się bawiłam, wujek wykorzystał moment (nie było w pobliżu tatusia) i ubrał mnie w koszulkę Manchesteru bo jest kibicem tegoż właśnie klubu, nie muszę chyba wspominać że tatusiu kibicuje tylko i wyłącznie BARCELONIE
(wspomnienie15maj2010)

Pod koniec zabawa z Remkiem nie była już taka fajną ponieważ zaczął zabierać mi zabaweczki nawet te które przyniosłam ze sobą
więc niestety nie obyło się bez płaczu
ale bardzo dziękuję cioci i wujkowi że się mną zaopiekowali, wileki buziak dla Was

Przed południem pojechaliśmy z c.Madzią, Remkiem,wujkiem nad wodę a dokładnie na Chechło, dołaczyli do nas w.Kermity z Nikosiem,w. Bartek, c.Alina z w.Wojtekiem(za parę dni, rodzice Farnciszka) z mała c.Madzią(siotrą c.Aliny)

Na Chechle było cudownie, najpierw bawiłam się z Remkiem w piasku, później, najpierw z tatą, później z mamą poszalałam w wodzie, odpoczęłam na kocyku i wróciliśmy do domku po 15tej ponieważ zaproszeni byliśmy na grilowe-urodzinki do c.Ewe do Miechowic. Na urodzinach była Zosia(Zosie już znacie) i poznałam nową koleżankę 12 miesięczna Kingę. Oczywiście ciocia jak to ciocia zawsze ma dla mnie jakiś prezent tym razem była to dmuchana piłka z Hello Kity, bardzo się z niej ucieszyłam bo parę godzin wcześniej zabierałam podobną tyle tylko że niebieską z Nivea piłkę innej dziewczynce (nad wodą) Impreza się udała bawiłyśmy się na kocyku każda z nas swoją piłką, ja małpowałam wszystko za Zosią(2 lata)

Najzabawniejsze było jak próbowałam położyć się na piłce z której non stop spadałam zastanawiając się za każdym razem dlaczego? hehe rodzice mięli ze mnie niezła polewkę. Pod koniec imprezy byłam już bardzo zmęczona ponieważ w ciągu dnia bardzo mało spałam-
hehe nie było czasu na sen
6 czerwiec- wujek spisał się na 5+
Mała śpiąca królewna.....
tak tak to ja to ja! Wstałam dzisiaj o 9:45 jak zasnęłam po 20:00 a około 7:30 dostałam 150ml mleczka(na śpiocha) to obudziałam się dopiero przed 10
mały śpiaszek ze mnie, wszystkie ciocie zazdroszczą mamie że od samego początku przesypiam całe noce a teraz odkąd zaczęłam chodzić "spanie mam podwójne"
Poranek raczej przed południe zaczęłyśmy tak jak zwykle mama poszła na siłownie a ja zostałam z wujkiem Wojtkiem. Wujek miał dzisiaj niezłą "zasadzkę" mianowicie zawsze zanim mama wyjdzie z domu czeka aż zrobię kupkę , nakarmi mnie, i jak wraca dopiero kładzie mnie na drzemkę. Dzisiaj oczywiście stanadrdowo wszystko wygladało tak samo tyle tylko że gdy tylko drzwi się zamknęły, kupka po raz drugi pojawiła się w mojej pieluszce i zrobiłam się senna (przed 12) mimo iż tak długo spałam znowu chciałam odpocząć, ale mój wujaszek świetnie sobie ze mną poradził, zmieniłmi pieluszkę, zrobił mleczko, włączył lampkę i położył mnie. Gdy mama wróciła do domu nie mogła w to uwierzyć że znowu śpię a gdy zobaczyła pieluszkę z kupką dopiero nie mogła w to uwierzyć że wujek tak doskonale sobie poradził. Mama bardzo się cieszy że ma taką pomoc od wujka że ma czas na bieganie lub siłownie że może o siebie zadbać a najważniejsze jest to że wujek sam proponuje pomoc. Dziękuję wujaszq!
7 czerwiec- aktywny dzień
-Rano- odwiedzinki babci Ali(pyszna zupka pomidorowa-moja ulubiona, rozmowa z dziadkiem Waldkiem na skype)
-przedpołudnie- spotkanie z Lenką i jej rodzicam(naśladowanie Lenki, leżenie na brzuszku)

-popołudnie-piaskownica(zabawki innych dzieci są fajniejsze i lubię się nimi bawić)
-późne popołudnie- odwiedzinki pradziadków Tadeuszów(długo ich nie widziałam byli 2 tyg w Targanicach, stęskniłam się za nimi,) Zabawa z Grafem( zdenerwowanie10minutowe -nachalność, później zabawa przednia)
- odwiedzinki babci Agatki(zabawa z babcią podczas kapieli)
Tak minął dzień!
8 czewiec- "nić porozumienia"
Znalazłam z mamą wspólny język hehehe
śmiesznie brzmi i nie dosłowne ma znaczenie bo ja jeszcze nie potrafię mówić ale zauwżyłam że jeżeli powtarzam coś kilkakrotnie i zawsze w tej samej sytuacji to mamusia rozumie co chcę np. dzisiaj taka sytuacja miała miejsce, Mama gotowała obiad a ja weszłam do kuchni i cmoknęłam(język o podniebienie) i mama dała mi butelkę z herbatką, ucieszyłam się że mnie zrozumiała dlatego też wyszłam z kuchni zadowolona popijając "napój" Po południu gdy tata wrócił z pracy sytuacja się powtórzyła tym raze podeszłam do taty i cmoknęłam dwa razy (mama powiedziała mu że chcę pić ale powiedziała żeby spróbował dać mi paluszki albo coś innego do jedzenia. Mama była ciekawa jaka będzie reakcja i czy to cmoknięcie jest sygnałem tylko i wyłącznie na picie czy też na jedzenie) Doświadczenie się udało i okazało się że paluszki wylądowały na podłodze a ja dalej stałam i cmokałam aż dostałam pić i tak znalazłam "nić porozumienia" z rodzicami
Nauczyłam się również wspinać na sofę i biegać po niej tam i z powrotem, mama nie bardzo cieszy się z tego faktu bo musi mnie jeszcze bardziej pilnować i non stop mnie z niej ściągać. Natomiast ja gdy tylko widzę że mama się do mnie zbliża uciekam jej i śmieję się w głos- przecież to świetna zabawa i nie wiedzę w tym nic złego a co dopiero mówiąc o jakimś niebezpieczeństwie! psss!
jest fajnie i tylko to się liczy!
Od tygodnia czasu w nocy nie wyciszamy telefonów ponieważ c.Madzia ma rodzić i czekamy na info. gdy tylko dostaniemy wiadomość że zaczęły się skurcze to jedno z moich rodziców pojedzie przypilnować Remka do czasu aż z Gliwic dojedzie babcia Agatka. W sumie termin wyznaczony jest na 15go czerwca ale już się niecierpliwimy, lekarz stwierdził że ciocia gotowa jest juz do porodu i że lada dzień może to nastąpić. Także jesteśmy czujni. Później 21go Farnciszek ma przyjść na świat a w pod koniec lipca początek sierpnia Emilka(Daga,Bartek) a w grudniu zaraz na początku dzidziuś c.Ewe i w.Krzyśka.
10 czerwic- wizyta u lekarza
Dzisiejsza noc była "ciężka" długa i nie przespana a wszystko spowodowane było wysoką temepraturą mojego malutkiego ciała. Obudziłam mamę przed godziną dwunastą słowami, które powtarzałam co parę minut "mamo nie", "mamo nie" Gdy mama wzięła na rączki moje małe ciałko wisiało nie leżało, nie miałam siły podnieś rączki do góry a co dopiero trzymać główki po zmierzeniu temperatury okazało się że mam 38,2. Mama zbiła temperaturę ale długo nie potrafiłam zasnąć dlatego nie wyspałyśmy się. Oczywiście nie obyło się bez wizyty u lekarza. Pani doktor stwierdziła że to pierwsze stadium zapalenia gardła czyli temperatura nie była związana z ząbkowaniem (a tak właśnie myśleliśmy) tylko lekkim przepowiadającym się wirusem. Na szczęście nie musimy siedzieć w domku jedynie zabronioną mamy na jakiś czas piaskownicę którą z uśmiechem na ustach odwiedzam prawie każdego dnia. Jeżeli chodzi o gardełko dostałam 3 syropki 2 z nich mięliśmy już w domku także cieszę się że to nic groźnego a najbardziej cieszę się z możliwości wychodzenia na spacery
11 czerwiec- odwiedzinki/ u babci
Przed południem pojechałam z mamą do c.Justynki(Ruda) do Dobieszowic na babskie spotkanie i pogaduchy była tam też c.Ewelina z Zosią także miałam kompana niekoniecznie do zabawy. Ja oczywiście biegałam za BAM(piłką) a Zosia chodziła z konewką i podlewała kwiatuszki w ogródku tylko od czasu do czasu kłociłyśmy się o małego kotka c.Justynki który bardzo nam się podobał i każda chciała wziąć go na ręce.

Wieczorem rodzice zawieźli mnie do babci Ali ponieważ umówieni byli do kina i w odwiedzinki do znajomych.
12 czerwiec- spacer
Rano byłam z babcią w kościółku, oczywiście zrobiłam furorę uśmiechając się do wszystkich szeroko i tłumacząc "coś" po swojemu.(podobnie było w poczekalni parę dni temu -zapomniałam opisać! tam też zaczepiałam ludzi i w pewnym momencie do lekarza weszła 15latka w dziurawych leginsach. Dziury miała dosłownie na całej długości obydwu nóg, nie wiedziałam wcześniej takich a może poprostu nie zwracałam na to uwagi ale mimo wszystko rozbawiłam wszystkich do łez a dlatego że podeszłam do tej dziewczyny i wsadziłam jej palec w jedną z dziur dotykając gołej nogi. Mama w momencie zrobiła się czerwona i tak się ze mnie śmiała a razem z nią wszyscy ludzie w poczekalni a trooochę ich było
) U babci było fajnie, rozmawałam z dziadkiem na skype, zaczepiałam i denerwowałam Funie, bawiłam się z babcią i nie płakałam za mamą, parę razy ją zawołałam ale obyło się bez płaczu. Rodzice przyjechali po mnie popołudniu i zabrali mnie na spacer do Świerklańca
13 czerwiec- nowości
Bardzo często spaceruję z mamą po Placu Akademickim, jest tam naparwdę pięknie. To taki mały, malusieńki piękny park. Jest tam dużo drzew i o tej porze roku jest zielono, jest też czerwono dzięki tym pieknym różą które co roku tam zakwitają i jest też słonecznie po mimo tego iż dookoła są drzewa i wilgotno hehe
a to dlatego że na środku "skwerka" jest duża fontanna i gdy tylko zawieje lekki wiatr to małe kropelki zimnej wody można poczuć na własnym ciele. Codziennie przychodzi tu mnóstwo dzieci ze swoimi rodzicami, dziadkami lub nianiami mimo iż nie ma tu ni piaskownicy ni huśtawki to i tak jest fajnie i wesoło, można nakarmić i pogonić gołębie, pobawić się zabawkami innych dzieci apropo zabawek chyba rodzice będą musięli dokonać zakupu czegoś bardzo mi potrzebnegoooo...czegoś co bardzooo mnie zainteresowało....

Ooo jej zapomniałam napisać że w samochodzie rodzice przykleili mi na szyby specjalne żaluzje, teraz słonko nie świeci mi w oczy i mogę spokojnie odpoczywać....

14 czerwiec- Farnciszek jest już z nami!

Dzisiejszy dzień jak codzień chociaż i nie dla wszystkich np. c.Alinka spędziła go inaczej niż zwykle hehehe
a to dlatego że Franciszek zaczął pchać się na świat i w końcu się na nim znalazł tak więc witamy serdecznie nowego członka rodziny a rodzicom gartulujemy potomka. Teraz z jeszcze wiekszą nieciepliwością czekamy na Weroniczkę dla przypomnienia Franciszek miał się urodzić 21 a Weroniczka 15 także Wera do dzieła!
"bo kuzynka nie może się Ciebie doczekać"
Cioci Madzi życzymy wytrwałości i powodzenia a no i codziennie trzymamy za nią kciuki. Mama chyba bardziej przeżywa jej poród niż ona sama
A tak w ogóle część popołudnia spędziłam z w.Wojtkiem bo rodzicie poszli na 2h na siłownie to już ostatnie dni spędzam z wujkiem ponieważ wyjeżdża w Bieszczady(ma tam dom) na 2 miesiące i nie będzie mógł mnie już pilnować ale może odwiedzimy go w Ustrzykach
17 czerwiec- z ciocią Madzią
Od kilku dni dużo spacerujemy z ciocią Madzią ponieważ spacery są wskazane tym bardziej że jest już po wyznaczony termin porodu. Dzisiejszego dnia, gdy tylko nastała pora drzemki przedpołudniowej i zamknęłam oczy, mama z ciocią zabrały mnie do Agory(oczywiście wszytko było zaplanowene). Mama korzystając z okazji że smacznie śpie skorzystała z siłowni a ciocia czytając książkę i odpoczywając na łąwce pilnowała mnie. Oczywiście mama miała wszystko pod kontrolą- obserwowała nas przez okno siłowni, które wychodzi na pasaż
Nie chciałyśmy przemęczać cioci dlatego też gdy tylko się przebudziłam mama skończyła ćwiczyć. Po południu odwiedziliśmy babcię Alę razem z w.Tomkiem,c.Agą i Leneczką
19 czerwiec- odwiedzinki- odwiedzinki- odwiedzinki!
Ooooj dzisiejszego dnia tyle się działo że nie wiem od czego zacząć. Przed południem przyjechali do nas c.Agatka z Patrykiem i to oni siedzięli z rodzicami najdłużej. Ciocia bawiła się ze mną czytała mi książeczkę, robiła bańki mydlane i przez cały czas się mną opiekowała i zajmowała. Po południu wpadli na herbatkę i tortillę "w. Kermity" bawiłam się z Nikodemem moim grającym stoliczkiem i wszystkimi możliwymizabawkami, zabawa polegała na tym że podbiegałam do niego i zabierałam każdą zabawkę którą on brał do ręki- po prostu w tym czasie chciałam się bawić właśnie tą zabawką. Późnym popołudniem odwiedzili nas babcia Agatka z Jackiem i Remkiem. Babcia zajmuje się Remusiem ponieważ ciocia poszła wczoraj do szpitala bo jest już 4dni po terminie i się troszkę stresowała. Zabawa z Remkiem była przednia, wariowanie, zabieranie sobie piłek, gonitwa, do tego też doszła zabawa z babcią i kukurydzianymi chrupkami ale było faaajnie! W miedzyczasie tata wpadł na pomyśł że zrobi wujkowi mały żart. Wujek Tomek kibicuje Manchester a tata Barcelonie i to od "wieki wieków" Ostatnio jak byłam u wujka i cioci a oni mnie pilnowali to wujek ubrał mi koszulkę swojego klubu- tacie się to nie spodobało-widział zdjęcia (w żartach oczywiście) więc tata postanowił zrobić odwet i ubrał koszulkę Barcelony Remusiowi

Mama zrobiła zdjęcia i wysłali je do c. Madzi(do szpitala) i w.Tomkowi hehehe
wujek nic nie odpisał musiał mieć ciekwą minę jak zobaczył zdjęcia a ciocią się śmiała. Wieczorkiem odwiedziła nas babcia Ala ale przyjechała dosyć późno więc nie byłam w stanie się z nią pobawić. Tak minęła mi niedziela- przyznajcie że bardzo aktywnie!
20 czerwiec- WITAJ WERONICZKO

No i mamy Weroniczkę po tej stronie brzuszka
. Weronika urodziła się o godznie 10:10 waży 3400 i ma 54cm. Mało tego urodziła się 20tego tak jak jej braciszek Remuś(mama napisała cioci smska z gratulacjami i napisła w nim jej że Remek też jest z 20 przecież że jaki to zbieg okoliczności po czym dostała odpowiedź że przecież Remek urodził się też w poniedziałeki też po treminie przecież) Weronika to cały Remuś kroplaw krople Remek jak był mały. Ciocia czuje się dobrze i Werka oczywiście też
Czekamy z niecierpliwością na spotkanie z paniami!
22 czerwiec- spotkanie z Franciszkiem
Dzisiejszy dzień był dosyć spokojny. Rano mama zabrała mnie na plac zabaw i długi spacer lecz gdyby nie postanowiła ściągnąć mnie z huśtawki to mogłabym na niej siedzieć chyba z 24h. Uwielbiam się huśtać i zawsze schodzę z huśtawek z płaczem. Po południu gdy tatś wrócił z pracy pojechaliśmy do szpitala do c.Madzi w odwiedzinki tzn poszła do niej tylko mama my czekaliśmy na nią w samochodzie.Ciocia miała dzisiaj opuścić szpital ale lekarz kazał jej zostać do piątku. Mamusia zrobiła Weroniczce 2 zdjęcia więc mogłam ją zobaczyć- jaka ona śliczna a jaka maleńka
jeszcze trochę i będziemy bawiły się razem laleczkami i skakały w gumę już się nie mogę doczekać. Prosto ze szpitala pojechalismy w odwiedzinki do c.Alinki i w. Wojtka(kuzyna taty) bo przecież to najwyższy czas żeby poznać Franka. Franciszek non stop spał i nie chciał się ze mną bawić- chyba faktycznie jest za malutki! Ciocia pozwoliła mi go przykryć pieluszką i tak mi się to spodobało że przykrywałam i ściągałam z niego pieluchę i znowu go przykrywałami znowu ściągałam i tak do znudzenia. Do domu wróciliśmy szybko bo zrobiłam się strasznie marudna, ostatnio zamieniłam sobie dwie krótkie drzemki na jedną troszkę dłuższą i z ledwością wytrzymuję do godziny 19:30. z resztą co drugi dzień spię 2 razy dziennie.
23-26 czerwiec - długi weekend w Targanicach!
.....potrafię już....mówić!
Zaczął się długi weekend dlatego też postanowiliśmy wyjechać w góry żeby miło i spokojnie spędzić te parę dni wolnego. W Targanicach czekali na nas pradziadkowie Tadeusz i Marta a parę godzin po nas dojechali dziadkowie Agatka z Jackiem i Remkiem( babcia opiekuje się Remkiem ponieważ ciocia dopiero w piątek wróci z Weroniką do domku). Pogoda tego dnia była ładna więc gdy tylko dojechaliśmy na miejsce cały dzień korzystaliśmy ze słonka bawiąc się na dworze.

Po południu część towarzystwa pojechała na basen do Andrychowa a druga część została w domku(ja, babcia i prabacia). Weekend się udał jedynie pogoda trochę nie dopisała ale i tak pobawiłam się z Remkiem w piaskownicy zakupionej przez dziadków, uwędziliśmy rybki, zrobiliśmy ognisko-grila, bawiłam się z Remkiem i babcią:rysowaliśmy, kolorowaliśmy, naklejaliśmy naklejki, czytaliśmy książeczki, wściekaliśmy się na dworze
aaale byłooo faaajnie!


Oczywiście doszło kilka razy do "szapaniny" ugryzień i "bicia" a to dlatego że zwsze chcięliśmy bawić się tą samą zabawką. Furorę zobiła moja nowa zabaweczka którą dostałam od prababci Marty- drewniany piesek na patyku(pchacz)- zabawki tej nie wypuszczałam z rączki nawet na chwilę noo chyba że chodziło o BAM- piłkę! W sumie było 6 piłek i 2 duże balony ale zawsze chcięliśmy tę samą. Prababcia Marta nauczyła mnie klejenia rogalików, pokazywała mi jak to się robi i pozwalała mi sobie pomagać
Rogaliki wyszły rewelacyjnie między innymi dlatego że miałam w tym swój udział
ZNACZENIE SŁÓW!
Siadać - siadadaj
bam - piłka
dać - daj, weź
cie..ś - cześć
Niko - Nikodem
Lala - Remuś (niestety nie wiem dlaczego lala)bo lala to też lala.
papa - papa (mówię i pokazuję)
brum - samochód
koot - kot
nie - nie
sita - huśtawka
baba - babcia
Czasami nie wyraźnie dziadzia i parę razy było ciocia - wyraźnie!
Mamo, mami, mama, tato, tata- tłumaczyć nie muszę
cyt. "bydzie bydzie papa" - idziemy na dwór
Potrafię również naśladować: konika, pieska, kogucika, indianina, kotka świnkę najzabawniejsza jest oczywiście świnka i kot. Najcześciej naśladowany pies, koń i indianin. Poza tym bardzo dużo rozumiem np. przynieś buciki, poszukaj np.lalę, nie ściągaj skarpetki, przytul mnie, daj buziaka-(daję ale tylko na odległość). Potrafię również upomnieć się o swoje hehe
np. gdy mama długo nie daje mi buteleczki mleczka zaczynam mlaskać i tym oto sygnałem daje jej do zrozumienia że to już pora na mleko!
27 czerwiec- odwiedziny
26 czerwca ciocia Dorotka obchodziła swoje urodzinki a że byliśmy zmęczeni po podrózy nie pojechaliśmydo niej z kwiatuszkami dlatego dzisiaj pojechaliśmy do nich w odwiedzinki. Dawno nie widziałam mojego kuzyna Wiktorka, ale duży chłopczyk z niego i jak ładnie mówi. W 20tego sierpnia na świat przyjdzie Emilka siostra Wiktorka
takżę po raz kolejny w te wakacje powiększy się nam rodzinka.(niestety nie mam ani jednej fotki z tego spotkania 
28 czerwiec- spotkanie z Weroniczką
W końcu poznałam Weroniczkę
jaka ona tycia
poza tym wierzyć mi się nie chce że rok temu ja byłam taka malutka. Podczas całych odwiedzin Weroniczka spała, a jakie śmieszne minki robiła podczas tego snu hehehe
mamusi udało się jedną z takich min uchwycić ale fotkę dodam dopiero jutro. Dostałam dziś od cioci piękny prezent- wózek dla lalek- tak bezokazyjnie
radości było co nie miara.
Gdy wróciliśmy do domku, tatuś od razu posadził w nim lalę a ja się tak cieszyłam że śmiałam się w głos- nie potrafię wam tego opisać ale możecie to sobie wyobrazić. Oczywiście tegoż dnia lala od razu zaliczyła pierwszy spacer w swoim nowym wozie a ja "dumna mama" pchałam wózeczek, uśmiechnięta i zadowolona.
29 czerwiec- gdzie jest lala?!? / nowa fryzurka
Przed południem wyszłam z mamą na spacer. Oczywiście musiałam zaliczyć huśtawkę bo gdy tylko wyjdę z klatki w kółko powtarzam "sit, sit" Na spacerek zabrałam ze sobą moją ukochaną laleczką i jej nowy "powóz", który niestety już zdążyłam zepsuć. Na ogól nie niszczę zabawek ale z wózkiem poszło mi łatwo. Gdy nie chciałam prowadzić już wózeczka - bunt huśtałam się tylko 30min i właśnie w takich momentach siadam na ziemi i protestuje że za mało się huśtałam- "<olaboga> z tym dzieckiem" i tak oto mama zamieniła wozek lali na moje porsche i poszłyśmy na dłuższy spacer, oczywiście lala zawsze mi towarzyszy bez względu na to czy jadę czy idę, czy kąpię się czy jem obiad ONA jest zawsze ze mną z resztą co tu dużo mówić wystarczy że kursorem pojedziecie trochę wyżej a sami zobaczycie(fotki) i stwierdzicie że lala nie opuszcza mnie na krok a ja jej i właśnie o tym chciałam wam napisać, dziś po raz pierwszy zgubiłam lalę
szukałyśmy jej wszędzie a że działo się to na spacerku wróciłyśmy we wszystkie miejsca w których wcześniej byłyśmy- i nigdzie jej nie było
Poddałysmy się
i mama zadzowniła do prababci Marty żeby zapytać gdzie ta lala była kupowana-(prezent od prababci) bo nastawiała się na zakup lalki bliźniaczki no przecież nie wyobrażałam sobie wieczornej kąpieli bez laleczki (idąc się kąpać wołam "lala, lala") iiiii gdy wracałyśmy do domku ze smutnymi minami zauważyłysmy mały łysy łepek lekko zakurzony podeszłysmy bliżej i okazło się że to moja lala
jupi od razu bez zastanowienia złapałam ją w obydwie rączki i mocno trzymałam aż do samego domu. Bardzo się cieszę że ją znalazłam i kto by pomyślał że zgubiłam ją zaraz na początku spaceru. Drugą ważną rzeczą którą muszę tu opisać jest moja nowa fryzurka
a więc dzisiaj tatuś miał strasznie zalatany dzień musiał dużo rzeczy pozałatwiać więc cały dzień spędziłam tylko z mamą a że pogoda była w kratkę raz wychodziło słonko raz padał deszcz(2 burze) mama postanowiła obciąć mi włoski-(ta która nie może doczekać się kitki i pierwszych loczków na mojej głowie) więc wzięła maszynkę do ręki i ocięła mi włoski na 3ce- ładnie wygladam hehe
w sumie nie widać różnicy! Mam nadzieję że włoski szybciej będą mi rosły mimo iż nie były ścinane w fazie kiedy księżyca przybywa hehe
(co sprawdziłyśmy dopiero po ich obcięciu).
Taka mała prośba do wszystkich dzieci i ich rodzców jeżeli znajdziecie na ulicy, chodniku, w trawie, na katce, na placu zabaw jakąś zabawkę nie zabierajcie jej do swojego domu bo ktoś może po nią wrócić bo będzie to jego "najlepsza" najukochańsza i "najcenniejsza" rzecz
do której bardzo był i jest przyzwyczajony!
30 czerwiec- kolacja rodzinna
Pogoda od kilku dni łaskawa nie jest dlatego nasze spacery są wyjątkowo krótkie bo trwają czasami 30 min co prawda 3 razy dziennie ale to nie zmienia faktu że do domu wracam z płaczem a wszystko przez te burze i często padający deszcz jestem taka nieszczęśliwa. Dzisiejszego wieczoru dużo się działo, zaplanowaną mięliśmy rodzinną kolację na którą zaprosiliśmy pradziadków: Tadeusza i Martę oraz dziadków: Agatkę i Jacka. Mamusia wszystko pięknie przygotowała i podała. Pierwsi przyszli pradziadkowie i przynieśli mi prezent- laleczkę prawie bliźnieczkę do tej o ktorej wczoraj wspominałam. Lala ma własną wanienkę z prysznicem i płynem do kąpieli- radości co nie miara! Uśmiech z buzi nie znikał. Później do drzwi zapukali dziadkowie i oni również przynieśli mi prezent i tez laleczkę prawię bliźniaczkę tym razem na nocniczku i ze swoja buteleczką, zabaweczka i ręczniczkiem. Tej lali jednak tego wieczoru nie dostałam mignęła mi tylko przed oczami itata schował ją głęboko do szafy. Chyba stwierdzili że za dużo tego dobrego jak na jeden wieczór. Oczywiście i babcia i prabacia wiedziały co spotkało moją uochaną lalę wczoraji chyba daltego kupiłymiprawie takie same lale z dodatkowymi gadżetami
kolacja się udała było dużo pyszności i wszytkim bardzo smakowało ja oczywiście częstowałam się czym popadło, jadłam wszytsko a najlepszy był sos czosnkowy, którego zjadłam najwięcej.
Niestety nie mam ani jednego zdjęcia z tej imprezki żeby dodać ponieważ zapodzialiśmy gdzieś ładowarkę do aparatu i nie możemy go naładować
LIPIEC
1 lipiec- wizyta u lekarza/ odwiedzinki babci Ali
Dzisiejsza noc była przyjemna, często się budziłam i strasznie rozdrażniona płakałam. Rano było jeszcze gorzej okazło się że mam tempeaturę 38oC biegunkę i zwymiotowałam mleczko
zaniepokoili się rodzice tym faktem i zapisali mnie do lekarza. Pani doktor przypisała mi kropelki,maść, kazała mamie również ugotować ryż a na tej wodzie przez parę dni robić mi mleczko. Biegunka strasznie mi dokuczała mama co gdzinkę zmieniała mi pieluszkę i mimo tak częstego zmieninia i zaglądania do pieluchy co chwilę, wieczorem miałam odparzoną dupkę, ale tak bardzo odparzoną że nie umiałam siedzieć. Pani doktor powiedziała że może wystąpić odparzenie i dlatego potrzebna była maść clotrimazolum. Gdyby nie ta biegunka to nawet nie było widać że jestem chorusia bo biegałam, skakłam, gadałam(p.doktor była w szoku że tak się rozgadałam w przeciągu 2 tyg).Po południu odwiedziła nas babcia Alinka wróciła z lubelskiego i w sumie spadła jak z nieba ponieważ przywiozła 3 słoiczki jagód i jagody luzem a przecież czarna jagoda to njalepszy z domowych sposobów lek na rozwolnienie. Także ledwo babcia weszła do domu i już mi podawała ryż z jagodami
Jagódki są pyszneeee!...biegunka mi towarzyszyła przez cały dzień. Zapomniałam napisać że mama chcąc poprawić mi samopoczucie wyciągnęła z szafy laleczkę(od dziadków) i dała mi ją. Nie potrafie opisać tej radości, najzabawniejsze jest to że po rozpakowaniu pudełka zauważyłam że lala ma nocnik, więc długo niezastanawiając się powiedziałam" LALA SIADADAJ SIIII" i tak oto ułoożyłam pierwsze w swoim życiu zdanie- co oczywiście ucieszyło mamę i zaraz wsytskich o tym poinformowała- Teraz pójdzie z górki. Muszę przyznać ze lala ma ładniejszy nocnik, nie wiem czy to ten fioletowy kolor tak mi się podoba czy wielkość tego nocnika
w każdym razie często siadam na niego i udaję że robię siii
2 lipiec- wizyta u Lenki/ urodzinki
Noc była spokojna spałam prawie 12h obudziłam się bez temperatury a moja kupka nadal była rzadka ale nie tak obfita jak dzień wcześniej. Po południu pojechaliśmy odwiedzić wujków: Agę i Tomka oraz maleńką Leneczkę.

Przyjechała też babcia Ala która też się stęskniła za Leneczką a przy okazji takiej wizyty miała nas obydiwe
Bawiłam się z Leneczką, pokazywałam jej mój wózek i nową laleczkę a rodzicę oraz babcia Ala, rozmawiali, śmiali się i częstowali.

4 lipiec- jazda autobusem
Dziś po raz pierwszy w życiu jechałam autobusem a było to tak: Rano tatuś zawiózł nas do domu fryzjerki mamy(miała dziśwolne)- cioci Ani. Pojechałam z mamą ponieważ ciocią ma dwóch synów i w czasie kiedy mama miała farbowane włoski ja miałam bawić się z Szymkiem i Kubą, i tak też było do czasu aż coś mnie zaczęło boleć w podbrzuszu i cały czas łapałam się tam rączką i strasznie płakałam, mało tego biegunka nadal mi towarzyszy
co strasznie mnie męczy dlatego drzemnęłam się u cioci troszeczkę. Do domu z Piekar Śląskich wracałyśmy autobusem, ciocia nalegała żeby nas podrzucić ale mama konicznie chciała wracać autobusem bo ostatani raz jechala busem ze 2 lata temu a ja jeszcze nie miałam takiej przyjemności. Podróż była mega udana hehe, napierw weszłyśmy do busa 185 (pisało Bytom dworzec ale nie pisało że pojedzie 40 min bo to okrężny a do Bytomia z Piekar przeciez jedzie się 8 min)więc na Szarleju wybiegłysmy z busu i z 800 m szłyśmy na inny przystanek, w międzyczasie zaczęło -padać, później z 10 min czekałyśmy na następny kolejny autobus tym razem wchodząc do niego mama zapytała ludzi czy napewno jedzie do Bytomia i czy prosto an dworzec(mimo iż na nim pisało z resztą jak na poprzednim) Do domku jechałyśmy z 5 min bo przystanek jest zaraz koło bloku. Podróż z przygodami ale warto było
chociaż jazda autobusem do przyjemnych nie należy wolę samochod hehe z resztą mama też tym bardziej że ma chorobe lokomocyjną a w trzęsącym busie jeszcze się ona nasila hehehe