5 MARZEC
MAM JUŻ 4 LATKA

Dzisiaj nawet mały smoczek
przyszedł na Mój 4 roczek.
Przyjmę więc od niego kwiatka
na te Moje 4 latka
5 marzec- Moje 4 Urodzinki
W nocy z 4/5 rodzice wystroili mój pokoik balonami, serpentynami a na stoliczku zostawili mi prezent (rano szli do pracy a ja zosatwałam z dziadkiem Wadkiem) Gdy się obudziałam powiedziałam:"dziadziu ja się muszę jeszcze zdrzemnąć" hehe

Oczywiście nie zasnęłam bo byłam bardzo ciekawa co znajduje się w środku kolorowej księżniczkowej torby a po chwili zauważyłam drugi prezent więc długo nie czekając zajęłam się rozpakowywaniem. Później zaraz po przyjściu rodziców z pracy przyszedł do mnie Remus z ciocią zaraz po nich przyjechała babcia Ala z c.Agatką a gdy one wychodziły wpadli dziadkowie Agtaka i Jacek. Dostała móstwo pięknych prezentów


8 marzec- Dzień Kobiet/II cz.urodzin
Rano tata pojechał na chwilę do pracy i wrócił z pięknymi bukietami, ucałował mnie potem mamę i wreczył nam kwiatuszki
Byłyśmy w szoku w szczególności mama ponieważ tata nie nalezy do osób romantycznych i często zapomina o takich "świętach" więc stąd też to zakoczenie.
Dzisiaj rodzice zabrali mnie do bawilandii gdzie zorganizowali mi urodzinki. Zaprosiłam na nie: Lenkę, Weroniczkę, Remusia, Leonka, Nikosia, Franusia i Hanie, Igora, Oskara i Nikodema B. Niestety mamy taki dziwny okres że dużo dzieciaków choruje więc wiadomo było że ktoś odpadnie. Na moich urodzinach nie było Weroniczki, Oskara i Nikodema B (Ciocia Ania zrobiła mi niespodziankę i przyjechała na chwilę- dziękuję za piękny prezent). Leonek tez nie przyjechal bo miał zaplanowane szczepienie w nastepnym tyg i ciocia nie chciał ryzykować.

Ogólnie impreza się udała wszystkie dzieci super się bawiły. Miałam tort z Kucykami pony i plakat urodzinowy Kucyki Pony

Rodzice zamówili mi piniatę (kula wypełniona słodyczami, wisząca na sznurku i trzeba ją rozbić kijem) Aleeeee zabawa

Każdy grzecznie czekał na swoją kolej żeby móc kijem uderzać w kulę a gdy kula pękła i wysypały się z niej cukierki wszyscy ruszyliśmy w ich stronę (kto więcej zbierze)z pustymi woreczkami.

Impreza się udała a ja bawiłam się bardzo dobrze 
Po świetnej imprezie wróciłam do domu i okazało się że mam 38.3 (ileż emocji) przyjechała do mnie c.Aga z Lenką. To w domu dopiero na spokojnie zobaczyłam swoje prezenty na które nie miałam czasu w bawilandii...

Dostała mnóstwo fajnych, ciekawych i potrzebnych rzeczy
Popołudniu gdy temperaturę zbiliśmy odwiedziałam pradziadków (obiecane odwiedziny) Najpierw poszliśmy do babci Marty i dziadka Tadeusza tu też czekał na mnie prezent, dostałam od nich piękna lalkę do mojego nowego wózka (o tym później) ależ się cieszyłam
Lalka pachnie wanilią, uwielbiam ją przytulać i jak już zauważyliście jest koloru czarnego 

Prosto od pradziadków Tadeuszów poszliśmy do pradziadków Stasi i Romka tu też czekała na mnie niespodzianka. Bardzo się ucieszyłam gdy dziadzio pomógł rozpakować mi prezent bo w środku znajdował się pluszowy Konik Pony ten o którym marzyłam
oraz 2 piękne krawaty i mnostwo słodyczy.
Ale niespodzianka

Tak na podsumowanie dzisiejszego dnia to uważam że lepszych urodzin nie mogłabym sobie wymarzyć. Zdmuchując świeczkę na toricie powiedziałam życzenie na głos i bardzo bym chciała żeby się spełniło żeby rodzice przestali się tak często kłócic, ja wiem że oni bardzo sie kochają i nie potrafią życ bez siebie ale czasami przesadzają. Mama to straszny uparciuch i zawsze musi być tak jak ona chcę natomiast tata często zachowuje się egoistycznie i jest strasznie leniwy i to właśnie wkurza mamę najbardziej, ale obydwoje mają dobre serduszka i są dobrymi ludźmi. Oczywiście obiecali mi w domku że zrobią wszystko i już nie będą się kłócić
Ogólnie dzisiejszy dzień był bardzo udany, temperatura nie wróciła a uśmiech z ust nie schodził
Dostałam mnóstwo pięknych prezentów: wózek 3w1, lalkę do wózka, torbę na kółkach(taki bagaż podręczny, lotniskowy), lalkę motylka, konika pony pluszowego, kolczyki, konia którego można pokolorować mazakami i ponownie wyprać(maskotka), ubrania, okulary słoneczne(identyczne jak mama), puzzle, sztućce, notes, przybory, komplet talerzy + kubek i to wszystko z Myszka Mikki. Byłam szczęsliwa
12 marca- przedszkole
Poszłam w końcu do przedszkola ależ się cieszyłam na samą myśl że do niego idę, w szatni nie miałam czasu pożegnać się z tatą bo spieszyłam się do Maji Kozubal i Maji Jeziorskiej (wspominam czasem o Poli ale coraz rzadziej) to moje 2 przyjaciólki o których non stop mówię w domu. Uwielbiam się z nimi bawić bo mają podobne zainteresowania do mnie na te chwilę Kucyki Pony. Dziewczynki są grzeczne a zabawa z nimi to czysta przyjemność 
14 marca- dokuczliwy kaszel
Gdy się rano przebudziłam zaczęłam strasznie kasłać, tata nie wiedział co się dzieje ja się tak strasznie dusiałam. Na końcu kaszlu był aż odruch wymiotny. Mama słyszała wszystko przez telefon i nie ukrywaął przerażenia (przez resztę dnia miałą silny ból brzucha- z nerów) Mama powiedziała tacie żeby podał mi sinecod i odczekał chwile, na szczęście kaszel ustał jak na pstryknięcie palca. Ucieszyłam się bo myślałam że zostanę w domu. Mama zadzwoniła do cioć do przedszkola i powiedziała że taka sytuacja miała miejsce i żeby zwróciły na mnie uwagę czy kaszle w ciagu dnia, nie zakasłałam ani razu, aniii razu...czyżby mama się nie myliła.... wczoraj wieczorem tuż przed snem wypiłam kubek kakaa a jakiś czas temu mama usłyszała że jeśli wystepuje katar to nie powinno się pić mleka pownieważ zwiększa to wydzielnie flegmy i powoduje kaszel. Dlatego dzisiaj mama nie pozwoliła wypic mi mleczka i nie pozwoliła zjeść mi płatków z mlekiem, chciała sparwdzić czy jutro rano będę kasłała.
15 marzec- odwiedzinki/ wyjazd taty
Wstałam rano i nie zakasłałam ani razu chyba coś w tym jest. Wczoraj gdy babcia Ala dowiedziała się że tak strasznie kasłałam dziś od razu z rana nas odwiedziła przywożąc mi dużo owoców.(Mama jest zadowolona bo nie ma już chruperk lizaków, tiktaków, ogólnie słodyczy, o które i tak niebardzo się upominam a są jogutry i owoce) Babcia chwilę się ze mną pobawiła i pojechała do domu.

Popołudniu poszliśmy odwiedzić ciocię Misię zaprosiła nas do siebie, to tam poznałam moją rówieśniczkę jak i imienniczkę 4letnią Julię z którą świetnie się bawiłam. Wieczorem pojechałam z mamą na lotnisko zawieźć tatę bo leciał do Anglii do dziadka i wujka, rozstanie było straszne okropnie płakałam, przeokropnie, nie potrafiłam się uspokoić, mama zawołała tatę gdy wchodził na lotnisko zeby dał mi jeszcze jednego buziaczka ale to nie pomogło wyłam jeszcze mocniej i głośniej i tak do samego domu aż ze zmęczenia zasnęłam...tak bardzo kocham tatusia i nie cierpię gdy nie ma jednego z rodziców.
16 marzec- niedzielny obiad
Pogoda za oknem okropna. Deszcz nie przestaje padać a termometr pokazuje 5oC dlatego też dzisiejszy dzień spędziłyśmy w domu (acha bo zapomnę wieczorem zjadłam budyń i rano wstałam i kasłałam trochę, dziwne nie?!) Mama zrobiła pyszny obiad i zaprosiła dziadków Waldków mogłam więc spędzić z nimi trochę czasu. Odwiedziałam dziś też moich kuzynów Remka i Werkę tak bardzo mamę męczyłam o zabawę kucykami że w końcu mama posatnowiła wziąć mnie do kuzynów żebym mogła się wybawić (mało czasu zostało na te wspólne zabawy ponieważ pod koniec marca wyjeżdżają do Anglii raczej już na stałe).Odliczam dni do spotkania z tatusiem co chwilę pytam:" mamo za ile dni będzie tata?!" i pokazuję na paluszkach czy to jest tyle
tęknie już za nim
17 marzec- z mamusią
Rano mama zawiozła mnie do przedszkola i pojechała do cioci Agatki do salonu (wzięła sobie parę dni wolnego bo jakby mnie zaprowadzała albo odbierała z przedszkola skoro jej zmiany w pracy są takie a nie inne). Zaraz po przedszkolu pojechałam z mamą do jej lekarza,(trochę musiałyśmy się naczekać więc powygłupiałyśmy się w poczekalni, śpiewałyśmy razem, siedziałam u mamy na kolankach trochę ja połaskotałam i ona mnie, bawiłyśmy się z gaduj zgadula itd. Po wyjściu od lekarza poszłyśmy do Agory odwiedziłyśmy mamy pracę (tylko na chwileczkę) później mama zabrała mnie na zakupy kupiła mi piękne spodenki i bluzkę z myszką miki a na koniec zabrała mnie na pyszne lody do grycana
Super spędziłyśmy czas
18 marzec- powrót tatusia Hura!
Rano zaraz po przebudzeniu (spałam z mamą) padło pytanie:" mamo czy to już ten dzień kiedy wraca tata?" i odpowiedź :tak" Ależ się ucieszyłam oczywiście już stroiłam fochy że chcę jechać z mamą na lotnisko po tatę i że nie chcę iść do przedszkola. Niestety poszłam do przedszkola i tam cierpliwie czekałam na tatę. Po podwieczorku rodzice odebrali mnie z przedszkola, oczywiście nie mogłam się nacieszyć tatusiem, rzuciałam się mu na rączki i nie chciałam z nich zejść. Rodzice zrobili mi niespodziankę i przyprowadzili ze sobą mój nowy wózek. Byłam pewna że w wózku siedzi Dorotka (lalka którą dostałam od babci Marty) a tuu taka niespodzianka siedziała w nim nowa lalka której od razu nadałam imię Alicja (mama się śmiała gdy usłyszała to imię bo mówiła rano cioci Madzi że jest pewna na 100% że tak właśnie ją nazwę)

Alicja jest cudowna bardzo mi się podoba a w dodatku ma swojego białego pieska chciałabym bardzo podziękować dziadkowi Witkowi za cudowny i trafiony prezent. Dziadziu dziękuję bardzo bardzo bardzo
mua Teraz mam dwie śliczne laleczki do mojego wypasionego wózka za który dziękuję babci Agatce i dziadkowi Jackowi

Oczywiście w domu standardowo męczyłam rodziców żeby pobawili się ze mną Konikami Pony a mam ich trochę,(zabawa ze mna polega na tym że to ja wyznaczam konia którym dana osoba może się bawić i bawimy się tak jak ja chcę) więc sami widzicie czysta przyjemność

19 marzec- z kuzynami
Mama kupiła dzisiaj kilka jajek ze styropianu z myślą o mojej wspólnej zabawie z kuzynostwem. Długo nie czekając zeszłyśmy na dół. Ja, Remuś i Weroniczka wzięliśmy się za malowanie które nie trwało zbyt długo
każdy z nas miał jakieś tam swoje sparw, jedynie Remuś sumiennie dokończył swoje jajeczka
Standardowo było trochę zgrzytów ale krótko trwajacych a później ponownie fajna zabawa.

20 marzec- spacer
Zaraz po przedszkolu umówiliśmy się z c.Alinką, w.Wojtkiem z Hanią i z Frankiem na spacer do miejskiego parku w Bytomiu. Pogoda cudowna więc korzystaliśmy ile mogliśmy. Byliśmy na placu zabaw, nad stawem poogladać kaczki, później na kolejnym nieco większym placu zabaw i w końcu wyladowaliśmy w pizzeri. Bardzo nam się tam podoba, my mamy zajęcie bo jest tam taki stół dla dzieci z przeróżnymi zabawkami więc cały czas grzecznie się bawimy a rodzice spokojnie siedzą i rozmawiają. Dzisiaj nieco głodni po spacerze mogliśmy zjeść pyszne czosnkowe pieczywo. Miło spędziliśmy dzień
Zasnęłam w 2 sekundy bo byłam wykończona.

22 marzec- z kuzynami
Dzisiejszy dzień był mega zwariowany, mama musiała pójść do pracy a tata z wujkiem Tomkiem i c.Dorotką dentystką musieli coś załatwić w Krakowie. Biedna ciocia Madzia została z całą naszą trójką ok.7h a to nie lada wyczyn bo nie potrafimy się ładnie bawić, niestety, chociaż i tak jest dużo lepiej niż kiedyś
U cioci było fajnie zjadłam pyszne śniadanko (mimo iż mama przed pójściem do pracy naszykowała mi w domu ale tylko podziubałam) później zjedliśmy smaczną zupkę a podwieczorek przygotowywaliśmy wszyscy razem i wyszedł przepyszny -Gofry, gofry, gofry
Dziś miałam okazję stanąć pierwszy raz w życiu w kącie
i wiecie cooo?! było mega zabawnie cieszyłam się że w nim stoję bo to jakby nie było to jakaś nowość. Popołudniu pojechałam z tatą na lody do Agory i w odwiedzinki do mamy pracy, od razu mamie o tym opowiedziałam a jaka byłam dumna hehe
"mamo wiesz że ja też dziś stałam w kącie......itd
" Nawet przyznałam się że pomysł zamykania drzwi przed Weroniką był mój
chyba niebardzo zrozumiałam co to kąt bo zbyt wielka radością o nim mówiłam.
23 marzec- Palmiarnia
Dzisiejszy dzień spędziłam z tatusiem bo mama pracowała (to jej weekend pracujący). Tata bardzo ciekawie zorganizował nam dzień
Najpierw pojechaliśmy do c.Alinki i w.Wojtka na obiad (był przepyszny zjadłam WSZYSTKO co było na talerzu, tata był w szoku) po obiedzie ciocia podała deser truskawki z bitą śmietaną -> aleeeż byłyy smaczne, niebo w gębie
Po pysznym, mmmm przepysznym posiłku wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się w stronę Gliwic do Palmiarni. Wszystko było interesujące.

Byłam tam już jakiś czas temu z dziadkami Agatką i Jackiem ale byłam malutka i niewiele pamiętam. Miejsce bardzo interesujące i piękne, wiecie jak kocham zwierzęta i mogę się nimi bawić godzinami (zabawkami) a oglądać żywe to czysta przyjemność. Byłam zachwycona, co chwilę krzyczałam: "chodźcie tu, zobaczie to" zachwyconaaaa!

Palmiarni oprócz żywych zwierząt są piękne rośliny, które nieco mniej mnie interesowały ale wycieczka cudowna. A zapomniałam dodać że palmiarnie zwiedzałam idąc grzecznie z Franusiem za rękę.
Po opuszczeniu palmiarni gdy szliśmy w kierunku samchodu zauważyliśmy świetne drzewo. Oczywiście droga do samochodu wydłużyła się o jakieś 30 min

26 marzec- kino
Tak się złożyło że mama musiała iśc do pracy na zmianę popołudniową więc z przedszkola odebrał mnie tata, zjedlismy obiad i razem z Tomkiem Cyg i Remkiem poszliśmy do kina na przepiękną bajkę

Bajka bardzo mi się podobała i gdy tylko wyszliśmy z kina pobiegałam do mamy do pracy żeby jej ją opowiedzieć. Gdy wracaliśmy już do domu wujek Tomek kupił mi przepiękną czapkę (mama chciała mi ją kupić bo bardzo się jej podobała)

Dzięki wujku cudownie w niej wyglądam.
28 marzec- urodziny dziadka Witka
Obudziłyśmy się o godzinie 7:30 i od razu mama wzięła telefon do ręki i wykręciła numer do dziadka Witka i zaśpiewałyśmy mu piękne "Sto Lat" mile zaskakując dziadka. Niespodzianka się udała
29 marzec- działka/ pożegnalny obiad
Nadszedł w końcu dzień rozstania z kuzynami Weroniczką i Remusiem. To właśnie dzisiaj wyjeżdżali do Anglii na stałę i z tej właśnie okazji prababcia Marta przygotowała pyszny rodzinny obiad i wszyscy razem spotkaliśmy się na nim u c.Ewy. Te ostatnie parę godzin mogłam pobawić się z kuzynami i z babcią Agatką która zawsze wymyśla nam świetne zabawy.

Wieczorem pojechałam do dziadków na noc bo rodzice mieli iść na imprezę ale mama strasznie się rozchorowała z resztą tata też i zostali w domu a mnie nie chcieli zarazić więc asekuracyjnie pojechałam do babci. Niestety jak się później okazało było już za późno.... Wieczorem ciocia z wujkiem i kuzynami odwiedzili rodziców, przyszli się pożegnać a tatuś zawiózł ich na lotnisko.

Byliśmy dzisiaj przez chwilę na działce, dziadek Waldek ostro walczy z sadzeniem kwiatów, plewieniem, koszeniem i sianiem.

30 marzec- zawiedziona
Wczoraj do dziadków przyjechałam późno więc nie było zbyt dużo czasu na zabawę, dlatego cieszyłam się że przede mną cała niedziela i świetna zabawa z babcią. Niestety miałam spędzić u nich cały dzień ale przed południem byłam już w domku z temp. 38.6
niestety mama zaraziła i mnie
Około godziny 15 pojechaliśmy do lekarza, poszliśmy się zbadać wszyscy. Oczywiście niedziela, piękny, słoneczny dzień temp.na dworze ok 22 oC a w gabinetach "miłe uprzejme lekarki" które wcale a wcale nie okazywały niechęci do przybyłych pacjentów. Na szczęście mama długo nie czekając zaraz powiedziała co myśli (była osłabiona i miała 38.2 temp) dlatego nie chciało się jej słuchać gderania głupiej baby i powiedziała co myśli i dobrze bo lekarka była bardzo nie uprzejma a po kilku słowach prawdy zmieniła swoje nastawieni bynjamniej do mnie! teraz gnijemy w domu i wszyscy mamy antybiotyk.
KWIECIEŃ
1 kwiecień- z mamusią
Cały dzień spędziłam z mamusią w domku, co prawda to już któryś dzień na antybiotyku a nam nic nie przechodzi, tata czuje się trochę lepiej a my nadal z temperaturą leżymy w łóżku. Mama popoudniu była u chirurga i okazało się że bez operacji się nie obędzie, czyli te dziwne krwiaki które znajdują się w jej brzuszku muszą być usuwane. Mama to straszna paniekara i widac po niej że jest strasznie załamana....tak bardzo mi jej żal... Dzisiaj nie mogłyśmy pospać ponieważ za oknem panowie strasznie hałasowali, ale było bynajmniej ciekawie.

Mama powiedziała mi że jestem bardzo mądrą dziewczynką bo gdy zobaczyłam że panowie ścinają gałązki powiedziałam "mamusiu a gdzie teraz gołabki będą miały swoje gniazdka?" Jestem bardzo wrażliwym dzieckiem.... jak na swój wiek trochę za wrażliwym. Dzisiaj miałam okazję skosztować dziwaczny owoc- kokos. Mama zrobiła dziurkę dała mi słomkę i mogłam swobodnie wypić sok, owoc jako owoc nie smakował mi zabardzo.

4 marzec- z rodzicami
Cały tydzień przesiedziałam z mamą w domku ale wychodziłyśmy na krótkie spacery, raz nawet odwiedziłyśmy dziadków Martę i Tadeusza, więc mogłam się trochę powygłupiać z Grafem. Dzisiaj mama miała załatwioną wizytę u lekarza w Medycznym Centrum w Katowicach (wizyty są odległe ale okazało się że zna 2 osoby które pomogły jej dostać się tam w przeciągu tygodnia) Przez cały tydzień zamartwiałą się i płakała bo okazało się że w jej brzuszku znajduje się coś co koniecznie musi być usunięte a mama panicznie boi sie szpitala więc na samą myśl była bardzoale to bardzo smutna. Z resztą rodzice mieli teraz trudny okres bardzo dużo rzeczy się nawarstwiło, przeprowadzka, wynajem naszego mieszkania, działka na której też trzeba było zacząc robić, przeziębienie całej naszej trójki, moja 4 dniowa wysoka temperatura, praca rodziców która w ostatnim czasie sprawiała więcej problemów i właśnie przez to wszystko widać było na ich twarzy zmartwienie ale jest jeden plus tego wszystkiego, że w tym trudnym dla nich okresie non stop się wspierali, przytulali, całowali- widok przepiękny i jak oni sami to stwierdzili że bardziej się do siebie zbliżyli
Powracając do wizyty lekarskiej okazało się że jest jedno wyjście z tej trudnej sytuacji ale o tym opowiem wam za jakiś czas