Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     => 49 miesiąc
     => 50 miesiąc
     => 51 miesiąc
     => 52 miesiąc
     => 53 miesiąc
     => 54 miesiąc
     => 55 miesiąc
     => 56 miesiąc
     => 57 miesiąc
     => 58 miesiąc
     => 59 miesiąc
     => 60 miesiąc
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 52 miesiąc


5 CZERWIEC
MAM JUŻ 51 MIESIĘCY



5 czerwiec- ...no to pięknie!
Czwartkowe popołudnie spędziłam z tatusiem u dziadków Waldków. Mama poszła do pracy a my wybraliśmy się do nich w odwiedziny. Cały dzień spędziłam na dworze z babcią i Leonkiem oraz z 8 letnią Julką, sąsiadką babci. Wieczorem babcia Agatka poprosiła rodziców o dane z paszportu bo lecę z nimi do Hiszpanii za tydzień w sobotę i tu ci niespodzianka, okazało się że mój paszport stracił ważność w październiku 2012 -spoko! a na nowy czeka się miesiąc czasu, na dowód też! Rodzice trochę się zdenerwowli że przeoczyli tak ważną rzecz!


6 czerwiec- w biegu! /ur.dziadka Romka
Dzisiejsyz dzień był bardzo zwariowany tata po wypuszczeniu pracowników jeździł od urzędu do urzędu załatwiając paszport i wszędzie słyszał to samo...nie damy rady wyrobić panu paszportu w parę dni. W końcu tata zadzownił do Katowic i rozmawiał z samą panią dyrektor....i udało się! Więc od razu pojechałam z mamą "Do Haniki" (studio foto) zrobiłyśmy zdjęcie w 15 min i pojechałyśmy z tatusiem do Katowic a tam na szczęście załatwiliśmy wszystko! Paszport będzie do odbioru w poniedziałek o 9 jakim cudem co i jak nawet nie pytajcie! Popołudniu odwiedziłam parabacię Martę , dziadzio był akurat w Traganicach, przywiozłam im mały upominek z Rymanowa więc poszłam go zanieść. Podczas spaceru z mamusią odwiedziłyśmy kawiarenkę w kościele św.Jacka tam 2 tyg temu odbył się wernisaż prac C. Ewy na którym nie mogłyśmy być z wiadomych przyczyn. Dziś przechodząc obok jednego z obrazów mianowicie tego który zawsze wisiał u babci Marty  ten na którym ciocia Ewa w pomarańczowej sukience siedzi na ławeczce w Traganicach mówie do mamy...spójrz wyglada jak c.Ewa Byłam dziś również odwiedzić dziadka Romka bo dziś obchodził swoje urodziny, poszłam do niego z prezentem i pieknymi życzeniami


7 czerwiec- grilowanko
Sobotnie przedpołudnie spędziliśmy rodzinnie o 12 poszliśmy na działkę tam dojechali do nas c.Alinka i w.Wojtek z dzieciaczkami. Mama musiał iść do pracy na popołudnie a my w zamiarze mieliśmy odwiedzić Chorzowskie Zoo ale pogoda była tak piękna a słónce grzało niemiłosiernie więc stwierdziliśmy że nie ma sensu nigdzie jechać i zostaliśmy na działce. Późnym popołudniem dojechała c.Agatka z w.Patrykiem i Leonkiem (Lełonkiem mama żartobliwie tak do niego mówi)



  8 czerwiec- strach/grilowanko

Strach ma wielkie oczy. Rano o godzinie 6:20 zaczęłam wołać rodziców że mam katar gdy tata przyszedł do pokoju zobaczył że strasznie leci mi krew z nosa i zawołał mamę. Ja zaczęłam panikować że z uszu też mi leci i krzyczałam że bolą mnie uszy. Rodzice nie wiedzieli co się dzieje, faktycznie wczoraj bawiłam się zimną wodą na działce bo podlewałam kwiaty i trochę pokasływałam w nocy. Gdy tata sprawdził mi uszy okazało się że dzięki Bogu to nie krew tylko łzy, rodzice odetchnęli z ulgą a ja się uspokoiłam. Krew z nosa nie przestawała lecieć i po chwili przynałam się że znowu dłubałam w nosku i coś rozdrapałam
Gdy emocje już opadły zaczęliśmy przygotowania do grila. Na działce byliśmy przed 12 tam spotkaliśmy się z dziadkami Waldkami i trochę poodpoczywaliśmy. Dziadek przygotował dla mnie basen który wczoraj kupiła mi mama, gdy woda się nagrzała mogłam szaleć (pomogliśmy się jej nagrzać, czajnikiem )

Po 15 dołączyli goście sąsiedzi dziadków, koleżanka mamy i c.Agatki. C.Kasia i w.Łukasz z dwiema dziewczynkami 8letnią Julką i 2letnią Mają później dojechał Leonek z rodzicami i Franek z Hanią z rodzicami Cały dzien spędziłam na działce.


Znajomi są zachwyceni pracą dziadka bo mamy PRZEPIĘKNĄ DZIAŁECZKĘ aż miło się jest nią pochwalić


9 czerwiec- z tatusiem
Rano mama zastanawiała się czy zaprowadzić mnie do przedszkola ponieważ pokasływałam dzisiejszej nocy trochę. Rodzice zastanawiają się co jest grane bo mój kaszel wystepuje zawsze o tej samej porze, o 12 w nocy albo 2 nad ranem. No dziś wyjątkowo kasłalam trochę rano, może to jakaś alergia?! diwne naprawdę dziwne. Rano gdy sie przebudziłam nie było opcji żebym nie poszła do przedszkola przecież miałam piękny prezent dla mojej przyjaciółki Mai Kozubal i w końcu chciałam jej go wręczyć Prezent kupowany był w Rymanowie, razemz  mamą miałysmy misję żeby wybrac coś ładnego "coś" co zawsze Mai będzie przypoimnało mnie Z przedszkola odebrał mnie tatuś i poszlismy razem do dziadka Romka ale fajnie się dziś z nim bawiłam. Dziadzio robił bańki mydlane a ja paluszkiem je niszczyłam na odchodne przytuliłam się do niego i powiedziałam " kocham cie dziadziu" Dziadziowi zrobiło się bardzo miło i nie ukrywał wzruszenia


 
10 czerwiec-
duszący kaszel
Dzisiejsza noc była bardzo męczaca i dla mnie, i dla mamy.  Standardowo o 12 w nocy zaczęłam kasłam i bardzo się męczyłam ponieważ kaszel ten był bardzo duszący, mama podała mi sinecod po którym spokojnie spałam ale koło 6 rano zaczęłam odkasływac wszystko, więc zaczęła się "serenada" która trwała i trwał. Mama stwierdziła że trzeba to zbadać (podobnie kasłałam w sanatorium i też o takich porach, czasami przy zasypniu i wstawaniu też się zdarza). Przedpołudniem pojechałam z rodzicami do lekarza. Rano tata pojechał nas zarejestrować bo przecież telefoniecznie się nie da bo ciągle telefon zajęty a jak się pójdzie o 10 to już miejsc nie ma. Pojechaliśmy o 11:20 (i tak mieliśmy umówioną wizytę) i standardowo opóźnienia było 65 min. (zawsze jest 40) Mama miała do pracy na 12 więc powiedziała menadzerce że się spóźni. Tata w penwym momencie nie wytrzymał i stwierdził że pójdę do p.KOcuj że nie będę czekała na kolwaksą i gdy tylko pokój się zwolnił to znalazłam się w środku. Pani doktor pisała smsa w między czasie 3 razy pytała ile waży dziecko później dzwoniła do kogoś, gdy w końcu raczyła mnie zbadać powiedziała no tu przypiszemy Baktrim na co mama powiedziała że nie chce podawać mi pół antybiotyku bo ewidentnie jest nie potrzebny, przecież nie miałam ani kataru ani temp na co pani powiedziała że gardło jej bardzo zaczerwienione, mama poropsiła mnie do siebie i powiedziała "pani doktor ale dziecko przecież nie ma czerwonego gardła więc nie ma sensu przypistywac antybiotyku" (Mama strzeże mnie od nich bo w zeszłym roku miałam ich aż 9) na co pani doktor powiedziała ja pani przypisze ale nie musicie jej tego dawać" mama wścikła odpowiedziała "to musimy czy nie musimy? bo zgłupiała" I po wyjściu z gabinetu powiedziała tacie że nie ruszy się stąd dopóki Kolwalska mnie nie zbada więc czekaliśmy dalej.... i gdy w końcu Kowlaska raczyła przyjść swojego gabinetu od razu po zbadaniu powiedziała że to typowo alergiczne i że trzeba zrobić testy, mało tego poprosiła o skierowanie na testy na pasożyty. Dostałam syrop i tabletkli do ssania. Tata nie mógł w to uwierzyć że 2 lekarki przyjmujące w tej samej przychodni drzwi obok i tak różnie leczą. Mimo wszystko i tak planujemy zmienić lekarza bo to kpnia że tyle czeka się na lekarza bo są tak wielkie opóźnienia i wcalnie nie spowodowne ilością pacjentów tylko spóźnianie się lekarki. 


12 czerwiec- grilowanko
Zaraz po przedszkolu poszliśmy na ogródek dojechali do nas w.Kermitowie z dzieciaczkami a na działce ciężko pracował dziadek Waldek, robił nowe ogrodzenie. Mama przygotowała pysznego grila i tak sobie siedzieliśmy. Dzisiaj gdy byłam w przedszkolu na facebooku odezwała się do mamy, mama Mai Kozubal i podziękowała za piękny prezent (upominek z Rymanowa) powiedział że bardzo miło była zaskoczona a Maja nie rozstaje się z nim nawet na sekundę nawet z nimi śpi. To miłe że tak bardzo się z niego ucieszyła  z resztą jej mama też Podczas dość długiej romowy poruszyły temat zmiany przedszkola i ustaliły że razem będą szukały przedszkola dla nas obydwu, żebysmy nadal mogły się ze sobą bawić. Co z tego będzie zobaczymy...może uda się że dostaniemy się razem do tego samego przedszkola i do jednej grupy fajnie by było. Mama Mai zaprosiła mnie do siebie a moja mama zaprosiła ich na ogródek. Jak wrócę z Hiszpanii odezwiemy się do nich i napewno umówimy na krótkie spotkanie. Parę dni temu w szufladzie znalazłam laurkę którą namalowała dla mojej mamy Martynka gdy mama wyjeżdżała do domu, dziś wyciagnęłam ją z szuflady wzięłam do swojego pokoju

i zaczęłam kolorwać zajączka( byłam zazdrosna o tę laurkę)

Gdy skończyłam przyszłam do mamy i zapytałam
j:"mamo która ci się podoba bardziej?, pamiętaj możesz wybrać jedną, tylko jedną" i wyciągnęłam palec wskazujący do góry
m:" obydwie są śliczne"
j:"tylko jedną możesz wybrać" po długim namyśle mama powiedziała
m:" twoja"
j:" mamo ale tak na niby zróbmy tak że moja to będzie Martynki a Martynki laurkę na niby ja namalowałam, która podoba ci sie teraz bardziej?" Mama zaczęła się śmiać i mocno mnie do siebie przytuliła.

HISZPANIA

14 - 21 czerwiec- WAKACJE
Nadszedł dzień wyjazdu do Hiszpanii. Na te przepięknie zapowiadające się wakacje zaprosili mnie dziadkowie Agatka i Jacek. Mama spakowała najpotrzebniejsze mi rzeczy i ruszyłam z tatą po dziadków a później na lotnisko.

Pomimo tego że byłam zmęczona i nie wyspana, całą drogę do Krakowa koncertowałam dziadkom piosenki Johny`ego Cash`a rośmieszjąc ich do łez. W samolocie było też tak fajnie że przecież szkoda było spać, no dobra zasnęłam 4 min przed lądowaniem a miałam na to 4,5h Oczywiście dziadkowie mięli dla mnie lalki niespodzianki żebym czasem się nie nudziała w samolocie. Po opuszczeniu samolotu byłam zachwycona pogodą, cieplutko, słoneczko na niebie (ostatnie tygodnie nie były zbyt ciepłe w Polsce) więc zaraz po wyjściu powiedziałam" ależ cieplutko" i tak oczywiście było przez cały nas wyjazd aż życ się chciało. Każdy dzień wyglądał tak samo. Rano pobudka jak się już wyspaliśmy, później śniadanko na tarasie po którym od samego rana mogłam biegać na bosaka następnie wariacje i wygłupy na basenie. Tuż obok apartamentu a były dwa baseny więc w zależności od naszego kaprysu szlismy albo na jeden albo na drugi i świetnie się bawiliśmy. Poznałam ciocię Basię (kuzynka dziadka) i jej dwójkę dzieciaczków Giorgia (2 lata)i miesięcznego Filipa. Z Giorgiem super się dogadywałam pomimo tego że on za wiele nie mówił  a rodzice mówią do niego po Hiszpańsku i po Polsku. Muszę się przyznać i pochwalić że byłam jego idolką i gdy wyjechałam już do domu Giorgio szukał mnie wszędzie w naszym  apartamencie nawet pod łózkiem bo myślał że się schowałam. Ciocia chciała mnie "ukraść" bo byłam wyśmienitą opiekunką i towarzyszką zabaw. Ogólnie miałam zapewnionych mnóstwo atrakcji międzynarodowych. Poznałam fajna koleżankę pól Niemkę pół Hiszpankę i obficie z nią rozmawiałam podczas 3h zabawy, dziadkowie podziwiali z wybałuszonymi oczami W taki oto spsoób dowiedzieliśmy się że nauka języków obcych nie jest najważniejszą rzeczą dla bezproblemowego porozumiewania się.  Ależ się rozpisałam a powracając do "rozkładu dnia" to zaraz po przedpołudniowym szaleństwie szliśmy na obiad i popołudniową drzemkę która czasami wydłużała się doo...trzech godzin noo zadrzyło się Później ponownie szliśmy na basen lub plażę( do plaży mięliśmy 10 kroków). Uwielbiałam wieczorne spacery po ogrodzie ponieważ był on fajnie oświetlony, podziwiałam w nim piękna roślinność i oczywiście błyszczący basen w którym uwielbiałam nocą moczyć nogi z radości śmiałam się i krzyczałam Mało tego nocny widok morza gdzie oświetlona była Marbella zachwycał najbardziej. I tak mijał dzień po dniu od soboty aż do wtorku bo w środę zrobiliśmy sobie wycieczkę na Gibraltar a tam czekało mnie mnóstwo atrakcji, najpierw wjazd kolejką na szczyt skały i biegające pod naszymi nózkami małpki, przyznam się że było trochę strasznie Później mogłam podziwiać małpy z bliska, zauroczyła mnie maleńka mapeczka- dzidziuś była słodziutka Każdy wieczór kończyliśmy  w przyjemnej kawiarenko-restauracji. Ale wszystko co dobre szybko się kończy i w końcu nadszedł dzień powrotu do domu. W sobotę wstaliśmy o 3ciej  w nocy ruszyliśmy na lotnisko, lot minął szybko. Wakacje były bardzo udane Prosto z lotniska pojechaliśmy (dziadkowie zostawili nam swój samochód bo akurat wczoraj rodzice z dziadkami byli w Krakowie) po samochód do Gliwic a stamtąd prościutko do Targanic. Ileż było radości jak zobaczyłam rodziców, mama powiedziała że bardzo urosłam i włosy mi wyjaśniały oczywiście urosły i zeszczuplałam- wygladałam pięknie, tak stwierdzili rodzice i dziadkowie Fajnie było na wakacjach ale cieszyłam się że jestem już z rodzicami. Weekend w Targanicach minął bardzo szybko i w niedzielę wróciłam w końcu do domku i swoich zabawek którymi nie mogłam się nacieszyć.


 

26 czerwiec- u Maji "moja pierwsza domówka"
Od kilu dni rodzice mają niezłe cyrki, a chodzi o moje ubieranie. Gdy rano otworze oczy od razu biegnę sprawdzić co mamusia przygotowała mi do przedszkola (codziennie moje ubranko leży naszykowane od majteczek aż po kutkę bądź sweterek), rano jest 11oC) 2 dni temu ubranie bardzo mi się nie podobało i płakałam że nie pójdę wogóle do przedszkola jeśli tata nie ubierze mi cieniutkich rajstopek z kwiatkami...także w taki oto sposób buntuje się jeżeli nie mam ochoty założyć czegoś "dziwnego". Dzisiejszy dzień był troszeczkę inny ponieważ mama Maji zgadała się z mamą i mama pozowliła mi na zabawę u Majki w domu, już dzień wcześniej spakowałam sobie potrzebne rzeczy do plecaka i co chwilę pytałam mamy kiedy pójdę do Majki, przed snem stwierdziłam że nie jestem zmęczona i dlatego też nie będę dzisiaj spała na koniec powiedziałam" dobra ide spać muszę szybko się wyspać. W drodze do przedszkola mama zapytała sięmnie czy cieszę się że idę pobawić się do Majki na co szybko jej odpowiedziałam (słowa Julki) "fajnie to by było gdybyś miała Julkę i Majkę już na zawsze wtedy to naprawdę by było fajnie".... zagięłam mamę

Po 15 c.Kasia odebrała  mnie i Majkę z przedszkola (za nim zdążyła ubrać Maję ja stałam gotowa do wyjścia) U Maji było fantastycznie, ciocia parę dni wcześniej pytała mamy co lubię jeść i usłyszała że pomidorówkę i naleśniki, więc zaraz na dzień dobry dostałam naleśniczki to miłe że zrobiła je specjalnie dla mnie Zabawa z Mają była przednia, śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, bawiłyśmy się kucykami pony i lalkami, było bardzo fajnie. Poznałam też brata Maji, Mateuszka Tata odebrał mnie o 19 oczywiście nie chciałam wracać a podczas kąpieli co chwilę powtarzałam że tęsknie już za Mają. Ciocia Kasia bardzo chciała poznać mamę, myślała że mama mnie odbierze i wypiję z nią kawę ale fizyta u fryzjera się przedłużyła i mama nie mogła mnie odebrać (pasemkowa plamka) Wieczorem ciocia napisała smsa o treści:" ta Twoja córeczka naprawdę lubi naleśniki zjadła ich aż 4  później banana, nektarynkę, chrupki i zrobiła dużą kupkę, chyba dobrze się u nas czuła" Rodzice boki zrywali gdy czytali tę wiadomość



27 czerwiec- odwiedzinki dziadków Waldków
Zaraz po przedszkolu pojechałam z tatusiem do dziadków tam była Lenka i Leonek. Zostałam u nich na noc bo bardzo chciałam. Dziadzio w niedziele wyjeżdża do Niemiec na 3 mc a babcia na 7 dni do Lublina więc chcieli spędzić z nami trochę czasu Całe popołudnie spędziłam z dziadkami na dworze bawiąc się z Julką (sąsiadka) i Lenką Super było i byłysmy bardzo grzeczne, dziadzio chwalił nas gdy dzwoniła mama (od 14 była w pracy).



28 czerwiec-
na działeczce/ spotkanie z dziadkiem Witkiem
Rano przyjechała do nas mama i razem z babcią pojechałyśmy na targ do Radzionkowa. Później pojechałysmy na działeczkę gdzie czekał na nas juz dziadek. Dziadzio miał dla nas niespodziankę- rozłożył nam piękny duży na miot z którego przez dłuższą chwilę nie wychodziłyśmy...

Dziadek przygotował dla wszystkich pyszne jedzonko (to taki pożegnalny gril, przed jego wyjazdem). Dołączyli do nas Hania z Franiem i rodzicami a na koniec c.Aga (przyjechała po Lenkę i trochę z nami posiedziała)

Dzięki pracy którą dziadzio poświęcał przez te wszytskie miesiące na naszej działece można nieźle zjeść. Są czarne pożeczki, maliny, truskawki, agrest, pyszna kalarepka i dużo dużo warzyw, w późniejszym czasie będą śliwki dwa rodzaje śliwek. A no i najważniejsze możemy w każdą sobotę zrobić porządne pranie i wywieź na działkę żeby w dwie godziny wyschło (w domu schnnie 2,5 dnia) 

Dziadek jutro już wyjeżdża więc przed wyjazdem pożegnał się z wszystkimi wsiadł na motorek i pojechał, widziałm że mamie chciało się płakać z resztą dziadkowi też było smutno.  Obydwie z Lenką wyszłyśmy aż na ścieżkę żeby machać mu aż zniknie za zakrętem.

Wieczorem odwiedził mnie dziadzio Witek on też jutro wyjeżdża i dopiero dzisiaj miałam okazję go zobaczyć. Dostała od niego piekny prezent z którego byłam bardzo zadowolona

Jak widzicie sukienka jest przepiękna bez chwili czekania od razu zaczęłam w niej tańczyć to był strzał w 10tkę



 

LIPIEC

1 lipiec- wspaniała nowina....
8 sierpnia przyjeżdża do Polski ciocia Ewelinka, Martusia co prawda jest już u dziadków jakiś czas a ciocia z wujkiem dojeżdżają dopiero w sierpniu ale ciocia nie mogła się doczekac i przekazała nam wspaniałą nowinkę.....Martusia będzie miała rodzeństwo. Ciocia jest w 9 tyg ciąży bardzo się cieszymy i trzymamy mocno kciuki a nią i małą fasolkę


3 lipiec- grilowanko
Po przedszkolu pojechałam z rodzicami na działkę, dołączyli do nas Franio i Hania z rodzicami oraz babcia Agatka z dziadkiem Jackiem a na sam koniec dojechali pradziadkowie Marta i Tadeusz Babcia Agata super się z nami bawiła, Franio też zaczął do niej mówić babciu, wyrywało mu się czasami. Fajnie spędziliśmy czas

4 lipec- niespodzianka
Rano standardowo pięknie zostałam wystrojona można powiedzieć że mała ze mnie modnisia Dostałam dziś od rodziców małą niespodziankę, pewie niektórzy znają tę o to bajkę..."Księżniczka Zosia" więc dostałam nową piękną firaneczkę z bohatreka tej bajki, byłam bardzo zadowolona Po przedszkolu pojchałam z tatusiem do w.Rafała i Laury, świetnie się z nia bawiłam. Laura ma trampolinę i hamak alez była zabawa możecie to sobie tylko wyobrazić Do domu wróciłam nieprzytomna... zasnęłam w 3sek, nie odpowiedziałam tatusiowi nawet dobranoc Nooo co.... nie miałam siły! Zapomniałam Wam napisać że zrobiłyśmy  cioci Kasi i Martynce (pamietacie je z Rymanowa) małą niespodziankę i wyslalyśmy im kurierem małą paczkę BYły zachywcone i bardzo ucieszone. Mama z ciocią co drugi dzień wiszą na telefonie...wiem że ich przyjaźń przetrwa długoo fajnie byłoby się z nimi spotkać kiedys w niedalekiej  przyszłości


 
Stronę odwiedził już 54958 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja