Moi rodzice
     To ja Julia !
     Ja w brzuszku
     ROK PIERWSZY
     ROK DRUGI
     ROK PIĄTY
     => 49 miesiąc
     => 50 miesiąc
     => 51 miesiąc
     => 52 miesiąc
     => 53 miesiąc
     => 54 miesiąc
     => 55 miesiąc
     => 56 miesiąc
     => 57 miesiąc
     => 58 miesiąc
     => 59 miesiąc
     => 60 miesiąc
     ROK SZÓSTY
     Hasło
     Księga gości
     Kontakt
     Nasi znajomi
     Poradniczek



Strona Juleczki - 50 miesiąc


5 KWIECIEŃ
MAM JUŻ 49 MIESIĘCY


5 kwiecień-
weekend
Sobotnie przedpołudnie spędziłam z kuzynem Nikosiem, c.Madzią i dziadkami Waldkami. Dziadkowie mają remont kuchni i przedpokoju i nie mogą chodzić po podłodze dlatego też cały weekend miałam ich dla siebie, nooo prawie cały. Nocleg mieli zapewniony ponieważ jakby nie było to w tym miesiącu mieszkamy w dwóch mieszkaniach. W planach była przeprowadzka już 1 kwietnia niestety nie wypaliło, byliśmy chorzy, później trzeba było pomalować mieszkanie, później znowu coś wyskoczyło i  rodzice mili ciężki okres w swoich pracach. (dziś jest 12 a my nadal nie przeprowadzeni i jeszcze chwile to potrwa)

6 kwiecień-
odwiedzinki/ remont
W końcu coś zaczęło sie dziać. Rano pojechaliśmy z dziadkami do OBI wybrać farby i różne inne potrzebne do remontu rzeczy. Popołudniu przyjechali do nas na obiad c.Madzia z Nikosiem i w. Grześkiem. Tata z wujkiem walczyli z dużym pokojem oraz gladzią w moim przyszłym pokoju. Pokój Remusia i Weroniczki będzie teraz moim pokojem bo nie pamiętam czy w ogóle o tym wcześniej  wspominałam że przeprowadzamy się na mieszkanie wujków a nasze wystawiliśmy na wynajem. Ciocia Madzia jutro idzie do szpitala bo za parę dni Nikodem będzie miał siostrzyczkę Zuzie.


7 kwiecień-
praca, praca, praca
Dzisiaj z przedszkola wyszłam później niż zwykle, cieszyłam się bo w ostatnim czasie gdy rodzice po mnie przychodzą to słyszą " tak szybko po mnie przyszliście...?" Może spowodowane jest to tym, że zostałam przeniesiona do innej grupy- starszaków- grupy ślimaczków w krórej niesamowicie mi się podoba. Szkoda tylko że  panie nie przechodzą razem z z nami przecież znają nas od maleńkości (miałam nie całe 2,5 roku) a teraz mam nową ciocię nazywa się...hm nie pamiętam  Zaraz po przedszkolu mama zabrała mnie na działkę, pomagała dziadkowi Waldkowi a ja bawiłam się w piaskownicy i pomagałam wyrywać chwastya raczej "grabiłam" je. Tata pomalował mi dziś pokoik, kolor ścian prześliczny bardzo nam się podoba, jeszcze trochę i zaczniemy przeprowadzkę.


8 kwiecień-
salon kosmetyczny
Zaraz po przeszkolu mama zabrała mnie do salonu cioci Agatki bo tata miał kila rzeczy do załatwienia a mama była umówiona na paznkocie. Cieszyłam się że do niej jadę ale jak się później okazało gdy tylko weszłam do samochodu zasnęłam i spałam ponad 2h aż w końcu mama wyciągnęła mnie z samochodu na śpiocha, możecie sobie wyobrazić jaki miałam humor...byłam "niedospana" ale po 20 min mi przeszło i jako tako się zachowywałam


9 kwiecień- Zuzia jest już z nami

Dzisiaj na świat przyszła Zuzia siostra Nikodema, wujek zadzwonił do taty około godziny 11 że Zuzia jest już na świecie. Nasza rodzinka ciągle się powiększa, może i ja się kiedyś doczekam rodzeństwa Wracajac do remontów to remon u dziadków pomalutku dobiega końca, mama od rana pomagała babci w sprzątaniu po remoncie, później biedna szła do pracy. Z przedszkola odbierał mnie tatuś a wieczorkiem przyjechała do mnie babcia Agatka fajnie się z nią bawiłam.


10 kwiecień- przeprowadzka /  z Leneczką
Rano mama zaprowadziła mnie do przedszkola i pojechała do babci Alinki pomagać jej nadal w remoncie a  po południu poszła do pracy. Dzisiaj babcia, ciocia Aga, pracownik taty i tata zrobili mamie niespodziankę i zaczęli pomalutku znosić rzeczy w momencie kiedy mama była w pracy. Ciocia Aga przywiozła ze sobą Lenkę więc my grzecznie się bawiłyśmy a dorośli ciężko pracowali.


11 kwiecień- przeprowadzki ciąg dalszy
Dzisiejszy dzień był bardzo zwariowany i męczący. Rodzice znosili na dół nasze graty, maskara w jednym mieszkaniu syf i bałagan i w drugim tak samo. Mama zadzowniła do babci i poprosiła ją o pomoc bo przed nią pracujący weekend a już padała z sił. Przyjechała babcia z dziadkiem i Lenką (wujek przywiózł Lenkę do nich na wekeend i tak to jest cały tydzień dziadkowie siedzą z Leonkiem od 7 do 17 a w weekendy zajmują się albo mną albo Leneczką, dobrze że rodzice i wujkowie moga zawsze na nich liczyć). Wieczorem babcia postanowiła że weźmie mnie do siebie na cały weekend (chociaż sama pada z sił po tym remoncie który miał trwać tydzień a trwał 3 tyg) Mama nie chciała się zgodzić bo nie chciała jej obciążać ale w końcu dziadkowie postawili na swoim i pojechałam do nich razem z Lenką Byłam przeszczęśliwa

12 kwiecień- z Leneczką
Cały dzień spędziłam z Lenką, nie mogłyśmy się sobą nacieszyć i tak jak od czasu do czasu są zgrzyty np. ona chce być kotkiem i ja też albo chcemy tę sama zabawkę tak dzisiaj nie sprawiałyśmy dziadkom żadnych problemów. Grzecznie i bardzo ładnie się bawiłyśmy, babcia mogła spokojnie ugotować obiad i dokończyć sprzątenie po remocnie bo my grzecznie bawiłyśmy się w dziadków sypialni. Dziadkowie bardzo nas chwalili rodzicom.


13 kwiecień-
Niedziela Palmowa

Rano dziadek pojechał na ryby a my z babcią przygotowywałyśmy palmę do święcenia. Babcia pomogła nam zrobić małe plemki które i my poświęciłyśmy a później zabrałyśmy do swoich domów Po południu przyjechał po mnie tatuś i wieczorem razem wróciliśmy do domu.



14 kwiecień-
I NOC w nowych domku/ kolizja
Przeprowadzka dobiegła końca Dzisiaj mamusia przeniosła już ostatnie rzeczy i przygotowała mieszkanie do zamieszkania Mój pokój jest prześliczny ale nieco mniejszy od poprzedniego. Bardzo mi się podoba w tym nowym mieszkaniu. Dzisiaj tatuś wracając z pracy miał stłuczkę, dzieci wybiegły na ulicę i tata hamując uderzył w drugi samochód. Na szczęście nic mu się nie stało auto troche rozwalne więc nie wiem jak będzie z wyjazdem do Lublina na święta.


15 kwiecień- nie mogę się przyzwyczaić/ [*]
Noc minęła spokojnie, gorzej było ze wstawaniem bo wujkowie mają w oknach rolety antywłamaniowe więc po ich zaciągnięciu czy to noc czy to dzień w domu jest ciemno a co za tym idzie nie chce się wychodzić z łóżka. W naszym mieszkaniu latarnia zaglądała do okna i u rodziców w pokoju zawsze było jasno. Niestety na parterze bez takich rolet nie da się funkcjonować tym bardziej że nie jest to zbyt wysoki parter. Wracając z przedszkola pobiegłam na górę do naszego domu Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz się pomyliłam. Dostaliśmy dziś bardzo smutną wiadomość babcia Stasia odeszła do Aniołków teraz będzie mogła zobaczyć Funie(moje słowa)


16 kwiecień-
z MARTECZKĄ/ warsztaty
Dzisiejszy dzień był mega zwariowany.  Mama już wcześniej umówiła się z ciocią Ewelinką i Marteczką i gdy odbierała mnie z przedszkola zapytała czy na warsztaty wielkanocne mogłaby zabrać ze sobą znajomą, to była taka mała niespodzinka dla cioci i Martusi. Na warsztatach spotkałysmy się z c.Alinką i w.Wojtkiem oraz Hanią i Franiem, bawiliśmy się świetnie tylko zastanwiam się kto lepiej czy my czy mamy

Po warsztatach mamy zabrały nas na pyszne fryteczki do clubu Fantom a gdy nasze brzuszki były już pełne wróciłysmy do domku gdzie czekali na mnie dziadkowie Agatka i Jacek oraz zajączkowy prezent. Odstawiłam w domu mały cyrk ponieważ nie chciałam aby Marta i Wiktoria(kuzynka Marty dołączyła później) bawiły się w moim pokoju bo nie chciałam aby w moim pokoju był bałagan.


17 kwiecień- wyjazd do Lubartowa

Moja nowa grupa "ślimaczki" (wcześniej byłam w biedronkach) pojechała do muzeum do Zabrza, ja nie pojechałam bo wyjeżdżaliśmy dziś do Lubartowa i rodzice nie chcieli zebym się przeziębiła więc mogłamw róćić na jeden dzień do Bierdonek lub pozostać w domu i w domu zostałam. Około godziny 17 przyjechał po nas dziadek Waldek i musieliśmy jechać z nim samochodem ponieważ tata parę dni temu miał kolizję i nasz samochód jest w naprawie. Do Lubartowa jechalismy na 2 samochody, my z dziadkiem i w.Tomek z rodziną i babcią. Droga była męcząca i bardzo długa, strasznie ciągnęłą się ta podróż więc byliśmy bardzo zmęczeni. Do Sobolewa zajechaliśmy na godzinę 23 stamtąd pojechaliśmy od razu do wujka Krzyśka( tata od razu rezerwował sobie tam spanie bo bardzo polubił tych właśnie wujków) Tak się złożyło że wujek udostepnił nam 2 pokoje więc spaliśmy razem z z c.Agą i w. Tokmiem oraz Lenką

18 kwiecień- szalony dzień
Wszyscy spaliśmy u wujków w Antoninie i mimo tego że wujkowie pracowali następnego dnia to bardzo późno poszliśmy spać i mimo wszystko wcześnie wstaliśmy a zaraz po śniadanku poszliśmy wszyscy na spacer. Pogoda przepiękna świeciło słonko, wiał lekki wiatr i bardzo przyjemnie się spacerowało

Cieszę się bardzo że jesteśmy wszyscy bardzo szczęśliwi

W Antoninie podczas spaceru odwiedziliśmy oborę a w niej krowy i konika z zaciekawieniem zaglądałyśmy do każdego pomieszczenia z nadzieją że będzie tam jeszcze jakieś zwierze Moja kuzynka Lenka nie mogła doczekać się kiedy zobaczy nosorożca i krokodyla przez chwile zastanawiałam się czy jesteśmy na tych samych wakacjach Lenka ma to wybaczone ponieważ jak ostatni raz była w Lubelskim miała zaledwie 4 mc i nic nie pamięta a poza tym jest ode mnie młodsza o rok więc mogła nie wiedzieć że na wsi nie można spotkać takich właśnie zwierząt


Na obiad pojechaliśmy do babci Julci (mamy b.Ali) Babcia co prawda nie prowadzi gospodarstwa ma tylko kurki które oczywiście karmiłam (zawsze jak rozmawiamy o prababciach ze strony mamy jak długo ich nie widze a widze je bardzo rzadko ze względu na km, które nas dzielą to pytam to ta babcia która ma kurki?! czy ta druga).  Mimo iż babcia nie ma krów i świń jej sąsiedzi- rodzina mają i tam własnie się udaliśmy


Później odwiedziliśmy prababcię Elę. Cała rodzina mieszka od siebie 12 km i gdzie nie zajechaliśmy to słyszeliśmy a zostańcie dłużej a posiedzcie jeszcze. Gdy wróciliśmy na Antonin byliśmy wieczorem bardzo zmęczeni.(zdjęcia z babciami dodam później bo są w innym aparacie)


19 kwiecień-
farbowanie jajeczek
Ranek zaczął się wcześnie dla niektórych z nas bo Lenka ten największy z wszystkich śpioch wstała najwcześniej. Mi przez ten cały wyjazd nigdzie się nie spieszyło i wstawałam czasami o 8:30 czasami przed 8 Jednak moja kuzynka stwierdziła że szkoda tracić czasu na spanie skoro można świetnie się bawić od samego rana. Po śniadanku pojechaliśmy do babci Julki tam też zaczęła się zabawa z farbowaniem jajek

Później poszliśmy znowu zobaczyć zwierzęta

Gdy wróciliśmy do babci, mamy nas przebrały i poszłyśmy do kościółka ze święconką

W kościele byłyśmy średnio grzeczne bo trochę się nudziłyśmy ale w ostatnią niedziele gdy spałyśmy u babci to poszłyśmy z nią na godzinę 9 do kościoła na mszę i po mszy podeszły dwie babci znajome i powiedziały że takich grzecznych dzieci to one nie widziały. Nie bardzo w to uwierzyły nasze mamy a dziś miały przykład jak możemy zachowywać się w kościele jak jesteśmy we dwie na jednej mszy Gdy wróciłysmy do domu ze święconką pojechaliśmy do w.Mariana(brat b.Ali) i c.Eli a następnie do w.Krzyśka(brat b.Ali) i c.Joli tam też mieszkają dwie superowe ciocie Amanda (chrześnica mamy 17 lat) i Angelika(23 lata). Cocie cały czas się nami zajmowały, zabawiały i super bawiły. Wieczorem była lekka spina która z którą ciocią ma spać.


20 kwiecień- WIELKANOC

Rano wszyscy spotkaliśmy się w Sobolewie u prababci Julki i wszyscy  razem udaliśmy na mszę do kościółka


Po mszy zjedliśmy pyszne śniadanko które przygotowała babcia Alinka z prababcią Julką oraz mama. Bardzo się cieszyliśmy że na WIELKANOCNYM ŚNIADANKU były z nami obydwie prababcie (jak przyjeżdża się na parę dni to trzeba wszystkich  odwiedzić i nie zbyt dużo czasu spędzamy z prababciami)
Później dojechali bracia babci Ali ze swoimi rodzinami, było gwarnie i wesoło.

Po południu pojechaliśmy do Lubartowa do c.Eli (siostra dziadka Waldka, chrzestna mamy) Tam spotkaliśmy się z Wojtusiem 6mc młodszym od Leny, wnuk c.Eli. Ja z Wojtkiem dogadywałam się rewelacyjnie natomist Lenka miała z nim kilka spięć, mimo wszystko i tak, i tak było fajnie

Dzisiejszy wieczór spędziliśmy wszyscy w Lubartowie. My naszą trójką spaliśmy u prababci Eli. Wieczorem wszyscy rodzice spotykali sie u wujka Łukasza  więc i mama z tatą tam poszli a ja zostałam z prabacią. Parabacia zaśpiewała mi kołysankę którą zawsze słyszała mama przed snem "Na Wojtusia z popielnika" i opowiedziała bajeczkę o Czerwonym Kapturku, grzecznie zasnęłam i nie sparwiałam babci żadnych problemów


21 kwiecień-
lany poniedziałek/ urodziny dziadka Tadeusza
Dzisiejszy dzień był bardzo zwariowany Po śniadnaku a raczej po pysznych pierogach prababci Eli (wszyscy się o nie biją, mama uważa z resztą nie tylko mama że to najlepsze pierogi pod słońcem i nikt nigdy nie zrobił lepszych, ja narazie nie mogę się wypowiedzieć  ale faktycznie pierogi są przepyszne i zawsze każdy z rodziców dostaje paczuszkę do domu, dziś sprzeczka była między mną a Lenką i między w.Tomkiem a c.Agą, rodzice zjedli najwięcej bo spali u babci) i mimo tego że były święta i tyle przeróżnych pyszności to wszyscy rzucili się na przysmażane pierogi Prosto od babci pojechaliśmy do Sobolewa do prababci Julki(babcia która ma kurki) i tam zaczęło się szaleństwo lanego poniedziałku, wiadra poszły w ruch! piski, krzyki i ciągle lejąca się woda to dopiero lany poniedziałek! Dziadek oblał babcie a babcia dziadka, nie powiem ile wiader spłynęło po mamie Dziadzio zrobił mi i Lence z 1,5 litorwych butelek "sikawki" i wygłupiałyśmy się ile tchu.

Najpierw wyjechał Leonek z rodzicami i mój tatuś(rodzice byli uzależnieni bo nie mieli samochodu, więc się podzieli tata jechał c.Agatką bo musiał też iść jutro do pracy),

później  pojechała Lenka z rodzicami a ja z mamusia i dziadkami w planach mieliśmy wyjechac dopiero jutro, szkoda że te święta tak szybko minęły.

Dzisiaj swoje urodziny obchodził dziadek Tadeusz niestety nie można być w dwóch miejscach na raz więc na imprezie się nie załapałyśmy ale pamiętałyśmy zadzowniłyśmy do niego i ładnie zaśpiewałysmy "sto lat" Dziadzio bardzo się ucieszył  
Sto lat dziadziu



22 kwicień- powrót do domu
Dlaczego wszystko co fajne tak  szybko sie kończy... Pożegnaliśmy się z babciami i ruszyłyśmy w drogę, trochę mi było smutno bo babcia Julka się rozpłakała, szkoda że tak daleko mieszkamy od nich gdyby to było troche bliżej to częściej pewnie byśmy je odwiedzali. Droga do domu była męcza ponieważ bardzo dużo osób wracało po świętach do swoich domów. Na szczęście cało i zdrowo wróciliśmy do domu.


23 kwiecień-
przedszkole/ przyjazd dziadka Witka
Nareszcie poszłam do przedszkola, bardzo się ucieszyłam na widok mojej przyjaciółki Mai Kozubal bardzo ja lubię ona mnie też. Gdy sie zobaczyłysmy na korytarzu patrzyłyśmy się na siebie i uśmiechałyśmy, żadna nie drgnęła, stałyśmy bez ruchu i się śmiałysmy w końcu mama powiedziała "przywitaj się z Mają" a ja nie potrafiłam wydusić słowa W przedszkolu było cudownie, teraz odkąd zostałam przeniesiona do grupy starszaków to jak kilka dni zdarza się że nie idę do przedszkola to już dopytuję " a kiedy pójdę do przedszkola? jak wstane?" Najważniejsze że widzimy olbrzymia różnicę, także progres jest! umiem 4 pory roku, 12 miesięcy poza tym że miesiąc luty to sa gluty to wszytko okey Czasami mi się myli i wymieniając miesiące wtrące tam porę roku ale w przeciągu jedego tygodnia nauczyłam się bardzo dużo, śpiewam przeróżne piosenki których do tej pory rodzice nie słyszeli także naprawdę różnica jest niesamowita!
Gdy wróciłam z przedszkola odwiedził mnie dziadzio Witek który przyjechał z wujkiem Tomkiem na pogrzeb prababci Stasi  dostałam od dziadka Witka pięknego niebieskiego, pluszowego Kucyka Pony Oczywiście  chyba nie muszę wam pisac z kim dzisiaj spałam i kogo nastepnego dnia planowałam zabrać do przedszkol


25 kwiecień- działkowe porządki
Zaraz po przedszkolu mama zabrała mnie na działkę i razem z dziadkiem porządkowałyśmy działeczkę, tata oczywiście też w miarę możliwości nam pomógł. Działka lśni



26 kwiecień-
pogrzeb a jednoczesnie urodziny prababci
Rodzice wytłumaczyli mi że prababcia jest teraz bardzo szczęśliwa bo jest u Aniołków. Ja na pogrzeb nie poszłam została ze mną nasza ulubiona sąsiadka. Po pogrzebie dziadkowie Alina i Waldek (też byli) zabrali mnie do siebie i co usłyszeli "Babciu a wiecie że prababcia Stasia poszła dziś do Aniołków i teraz będzie opiekowała się Funią, to już nie musisz się smucić babciu" Tak się złożyło że dzisiaj prababcia obchodziłaby swoje urodziny [*]


27 kwiecień- odpust w Radzionkowie
Rano gdy sie obudziliśmy...uwaga! o 8:45 nie mogliśmy uwierzyć że na zegarku jest prawie 9 Odkąd mieszkamy na dole i zasłaniamy rolety antywłamaniowe to ciagle jesteśmy nie wyspani bo w domu jest tak ciemno że ciągle nam się wydaje że jest 2 lub 3 w nocy. Zaproszenie na obiad dostaliśmy od dziadków Waldków ponieważ w Radzionkowie był dziś odpust i po obiedzie wszyscy sięna niego wybieraliśmy (Lenka z rodzicami, Leon z rodzicami i ja z moimi rodzicami a razem z nami dziadkowie) Mama była pewna że od rana będzie lało, grzmiało i wiało bo od 10 lat tak zawsze było, zawsze w odpust w Radzionkowie lało, więc za nim tata odsłonił rolety, usłyszał..." nie odsłaniaj tam pewnie leje jak scebra"  aaa tu miłe zaskoczenie- słońce! Na odpuście było super dostalismy mnóstwo kolorowych upominków i wielkieee baloony! (jak to mówi mama- kolejne graty) Po odpuście wróciliśmy do dziadków na kolacje a wieczorem rozjechaliśmy się do swoich domów. Zapomniałam dodać że od jakiegoś czasu zbierałam pieniążki na ten odpust i uzbierałam uwaga! aż! 23 zł więc mogłam sobie kupić dużo fajnych rzeczy za swoje pieniążki



29 kwiecień- gril na działce
Zorganizowaliśmy dziś pożegnalengo grila dla wujka Tomka i dziadka Witka bo wracają do Anglii. Na działce spotkaliśmy się z w.Jarkiem, c.Eweliną w.Kermitami z Zuzią i Nikosiem był też pradziadek Romek, dziadek Witek oczywiście i w.Tomek wpadli dziadkowie Waldkowie a na sam koniec przyszła b. Agatka i dz.Jacek. Dostałam od dziadków piękną bluzkę i małego kucyka pony Bardzo fajnie bawiłam się z wujkiem Tomkiem, wujke chował mi piłkę a ja jej szukałam, później graliśmy w piłkę nożną i gdy tylko wujek próbował usiąść przy stole zaraz słyszał:" baw się ze mną" więc wstawał i bawił się dalej, wujek jest super!




MAJ

1 maj- grilowanko
Stanadrodowo wstaliśmy późno winę zwalę na rolety i zobaczyliśmy kilka nieodebranych połączeń od dziadków Waldków po oddzwonieniu okazało się że dziadkowie przygotowali dla wszystkich dużo grilowych pyszności i zaparszaja nas na naszą działkę (mama dwa dni wczesniej do nich zadzowniła że mamy zaplanowany cały weekend majowy i żeby zaprosili swoich znjaomych i pogrilowali z nimi)  Oczywiście poszliśmy tam spotkaliśmy się z Leonkiem i wujkami oraz mamą, siostrą (w.Patryka) i Denisem jego chrześniakiem, później dołaczył Niko z siostra i rodzicami. Tata z wujkami wozili się na skuterze dziadka, mamy klachały o dzieciach, a my dooosyć ładnie się bawiliśmy. W każdym bądź razie w miłej atmosferze spędziliśmy dzień a zleciał niesamowicie szybko (rodzice odmówili grila c.Rudej bo bardzo dużo gości było na naszej działce)


2 maj- spacer po Świerklańcu
Rano mama wstała wcześniej i przygotowałą nam pyszne śniadanko, naraszcie możemy usiąść przy normalnym stole i w spokoju zjeść śniadanie, obiad lub kolację.

Po śniadanku poszłam z mamą do kwiaciarni bo nasza sąsiadka obchodziła swoje urodziny (mama zapamietała że miała w zeszłym roku 2 maja urodziny) i chcieliśmy ją zaskoczyć, wybrałam z mamą najpiekniejsze kwiatki jakie pani miała na stanie i zrobiła mi mały bukiet z białych margaretek i z różowych goździków- piękny. Dokupiłyśmy małą babeczkę żeby włożyc jedną świeczkę ale pani sąsiadka popsuła nam plan bo akurat stała na dworze i rozmawiała z  drugą sąsiadką więc nie byłyśmy pewne czy wychodzi czy wraca do domu więc pobiegłam do niej z kwiatami  i z małą babeczką ależ była zaskoczona (druga pani zapytała: "a co pani ma dziś urodziny?" a ona :"wczoraj miałam" , ups mała gafa ale i tak radość jej sparwiłam
) Przed południem pojechaliśmy z b.Alą i Lenką do Świerklańca i zrobiliśmy dziadkowi niespodziankę, bo siedział i łowił ryby. Nie spodziewał się nas tzn. wiedział że przyjedzie babcia z Lenką ale nie wiedział że przyjadę z rodzicami

Także niespodzianka się udała Oj muszę przyznać że na wale bardzo wiało i było nieprzyjemnie dlatego długo nie zagościliśmy. Zobaczyłyśmy ile rybek złapała dziadek, zobaczyłyśmy robaczki na które te rybki są łapane, posiedziałyśmy chwilę na jego wygodnym krzesełku


i poszliśmy wszyscy(oprócz dziadka) na plac zabaw tam na szczęście już tak nie wiało.

Późnije rodzice wrócili do domu bo mama musiała iść do pracy a tata na grila ze swoimi pracownikami, ja natomiast pojechałam razem z babcią i Lenką do Radzionkowa. W ostatnim czasie bardzo często dochodzi do spięć między mną a Lenką
, zaczyna się od małej wymiany zdań, później zaczyna się przegadywanie o treści:" tak, nie" a na koniec obydwie płaczemy <olaboga> Wieczorem wróciłam do domku i od razu poszłam spać


3maj- niespodziankaaa / odwiedzinki
Rano gdy się przebudziłam mama poprosiła mnie o szklankę wody, zapytałam czy w kuchni jest już jasno,(czy rolety podniesione) gdy okazało się że tak to śmiało poszłam do kuchni i krzyknęłam "mamooo zobacz, kucyk pony, mamooo hcyba zajączek był" Mama przybiegła do kuchni a za mnią tata. Na środku kuchni stała piękna hulajnoga i nowe buciki

Ależ się ucieszyłam


Później zjedliśmy wspólnie śniadanie przygotowane przez mamusię i leniuchowaliśmy

Popołudniu odwiedzili nas ...o rany jak ja mam ich wymienić przecież było tyle ludziii: Leonek z rodzicami, Lenka z dziadkami, Nikodem z Zuzia(3tyg) i rodzicami, Nikodem(Bąk) z Weroniką (6mc) i rodzicami, i kuzyn taty, Adam z Norwegii. Obłęd co?! Było bardzo gwarnie! Rodzice zastanawiali się czy dłużej siedzieli znajomi czy dłużej trwało sprzątanie mieszkania po takiej bandzie (w pozywywnym znaczeniu tego słowa) of kors! Wieczorem usiadłam do skype`a i porozmawiałam chwilkę z kuzynami z Anglii Weroniczka i Remusiem



 
Stronę odwiedził już 54949 odwiedzający

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja